Dream Express
Dream Express
To tutaj Ilu możemy dyskutować o wszelkich pomysłach i wyglądzie naszego opowiadania. Ja mam kilka pomysłów spisanych na kartce, ale podam je, gdy przeczytasz tą wersje jaką ja stworzyłam z naszych dwóch części. Abyś wiedziała co i jak, dlaczego taki pomysł, a nie inny. :P
Może tak być?
Może tak być?
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Zobaczymy :>
Re: Dream Express
I to widzę jako pierwszą część.
Można oczywiście zmienić, jak uważasz. Coś rozbudować, przebudować.
[quote][b]28 października[/b]
Zapowiada się deszczowy dzień. Znowu.
Za oknem widok na miejski park. Drzewa, a na nich opadnięte liście.
Jak na jesień zbyt szare. Jak to całe miasto.
Mała czarna i do roboty.
[b]29 października[/b]
Sobota. A ja w robocie. Jak zwykle.
Dream Express, mój bar marzeń. Co za ironia.
Z północnych okien widok na szare budynki. Miasto grzechu i głupoty.
Z południowych widać tory kolejowe i rozpadające się kioski z przeróżną maścią pierdół.
A oprócz tego tłum. Szarych, takich samych ludzi.
Czasem przychodzą tu by zapchać swoje poczucie winy tłustą kiełbasą lub odgrzewanym bigosem.
Potem odjeżdżają stąd, zostawiając za sobą cały ten koszmar.
Wszędzie jest lepiej niż tu. Wiem to.
[b]30 października[/b]
Aldona powiedziała, że mam silne dłonie.
Szefowa. Mówimy na nią Queen Dream.
Ciągle nie ma czasu. Wszędzie się spieszy. Jak każdy.
Jednak jest dobra, nie jak inni. Wysłucha, kiedy ma czas.
Poprosiła mnie dziś bym pomógł jej po pracy przestawić meble w kuchni.
Ma faceta, ale jakby go nie miała. Tak mi powiedziała.
Wydaje się taka smutna. I opuszczona.
O 20 zamknęliśmy bar i wyszliśmy z Dworca Centralnego do śródmieścia.
Opowiadała mi po drodze o ostatniej podróży do Afryki.
Jest wolontariuszką. Pomaga afrykańskim dzieciom.
Słuchem, ale nic nie mówiłem. Pod nogami rozdeptywałem gnijące liście i małe gałązki, które pospadały z drzew. Myślałem o tym, czy robienie czegoś dobrego może uszczęśliwić.
[b]31 października[/b]
Dzień wolny. Powinienem się cieszyć?
Puste, żel-betonowe monstrum, moje więzienie. Mój dom.
Tracę tu zmysły.
[b]1 listopada[/b]
Dzwoniła Aldona . Pytała czy się z nią nie wybiorę na cmentarz.
Wybrałem się. Wydawała się wesoła jak na dzień zadumy.
Chwilę mnie to zastanawiało, ale szybko rozwiała moje rozważania.
„ Wiesz Sepän, on przyjeżdża!”- rozpromieniła się. Jej facet. Takiemu to dobrze.
Mieć ciepłą i prawdziwą kobietę w ramionach. Nie zasługuje na nią.
Reszta dnia była do dupy.
[b]2 listopada[/b]
Robota.
Tłok ludzi przewijających się przez drzwi. Piwo, pierogi, kebab…
Aldona mówiąca coś o różach, to za chwilę uśmiechająca się do klienta.
Ludzie, ludzie, ludzie. I znowu on.
Mężczyzna, który pojawia się tu co jakiś czas.
Zwykle siada w rogu baru, zamawia ciemne piwo i zapala papierosa. Kaszle.
Czeka. Zawsze na kogo innego. Zakonnica, profesor, matka z dzieckiem… Doradca?
Jednak jest w nim coś dziwnego.
Może ta maska zasłaniająca część twarzy? Znaczną część.
Może był poparzony?
***
[i]Kolejny szary dzień i znów trzeba będzie wstać i ruszyć po kolejną działkę. Z kieszeni wystaje tylko 50 złotowy banknot i ile ja za to do cholery kupię? Trzeba było bardziej postarać się i zamiast zwykłego warzywniaka obrobić coś porządnego. Swoją drogą to już był szczyt desperacji, niedługo zacznę napadać bezbronne staruszki, zresztą chyba wszystko mi jedno, stoczyć się z takich czy innych powodów. Przynajmniej będzie o mnie głośno, już widzę te nagłówki ,,Groźny bandyta grasuje" , ,,...charakterystyczne są dla niego czarne okulary". Ale dosyć marzeń, muszę zadzwonić do Eterycznej czy przypadkiem nie zmieniła miejscówki, ostatnio dość dużo glin się kręci w naszej okolicy, a jeśli Królowa zaczyna się bać, to oznacza poważne kłopoty. Tylko gdzie ja znów posiałem telefon, nigdy nie ma go przy mnie wtedy kiedy go potrzebuję. Telefoniku odezwij się, nie chowaj się przede mną! O jesteś. Dlaczego ona nigdy nie odbiera po pierwszym sygnale?
-Halo?
- Spotkanie tam gdzie zawsze?
- Tak - jej głos jest dość podejrzanie miły
- Wszystko ok? - Zupełnie nie wiem, po co zadaje to pytanie przecież każdy ćpun martwi się tylko o swój interes…
- Tak, za godzinę.
Rozłączyła się.
Znam ją 2 lata, a ciągle nie wiem, co w niej takiego pociągającego.
Dobra, koniec z tym pieprzeniem, trzeba się jakoś ogarnąć, ale z drugiej strony... niby po co? No tak, po nic, dziwnym trafem włączył mi się pedant, na szczęście nie miał wystarczającej woli trwania, więc już jest martwy. Śniadanie, śniadanie, a lodówka jak zwykle świeci pustkami. Niech to szlag, chyba stanę między odwiecznym dylematem : działka czy jedzenie.
Pomyślmy...
I maszyna losująca wybiera działkę!
Tak jest szanowni państwo znów wygrała, jest niezniszczalna.
Tylko czym ja teraz zapełnię ten czas do spotkania? Program telewizyjny zapowiada fascynującą przeprawę z Makłowiczem przez świat. Może nauczę się czegoś pożytecznego, np. jak zrobić obiad z niczego? O tak, to jest to czego potrzebuję!
,,W dzisiejszym odcinku zajmiemy się gotowaniem kurczaka po meksykańsku, a wiec drodzy państwo, najpierw..."[/i]
***
[i]- Wstawaj!
Coś zaczyna mną silnie potrząsać, zaryzykowałbym stwierdzenie, że ktoś. Tylko kto u diabła śmie zakłócać mój sen i moją świętą prywatność? Otwieram z bólem oczy, obraz z ekranu telewizyjnego magicznie zniknął. Przede mną niczym duch zjawia się Eter. Moje zdziwienie rośnie z sekundy na sekundę, przybierając ogromne rozmiary.
- Co Ty tu robisz? - Wypaliłem szybciej niż pomyślałem.
- Mieliśmy się spotkać. - Patrzy na mnie jak na idiotę.
Zerkam na zegarek. 13.00. Cholera, jak mogłem tak po prostu zasnąć?!
- Chciało Ci się tu przychodzić? - Wciąż patrzę na nią z niedowierzaniem.
- Musimy coś załatwić.
- Co może być ważniejszego od ubicia interesu? - Pytam od niechcenia.
- Chciałabym, żebyś kogoś poznał.
O czym ona mówi? W tej samej chwili jakby czytając w moich myślach dodaje:
-Choć, już na nas czeka, wszystkiego dowiesz się na miejscu.
Po czym ciągnie mnie za rękę w stronę drzwi, a raczej miejsca po nich. Idziemy starą drogą w parku, potem skręcamy w jakąś ulicę, którą ledwo co kojarzę. Eter nie odpowiada na moje pytania dokąd mnie prowadzi. Jest jakaś dziwna… Kilka kolejnych zakrętów, przejść dla pieszych, których nigdy wcześniej nie zauważałem. W końcu docieramy do Dworca Centralnego. Popycha mnie na lewo i karze się zatrzymać przy pierwszym wejściu na prawo.
- To tu. - Szepcze ledwie dosłyszalnie.
W końcu dotarliśmy do naszego celu. Moim oczom ukazał się podniszczony neon informujący, że mieści się tu bar o dziwnej nazwie Dream Express. Co za kretyn to wymyślił?!
- I co to ma niby być? - Pytam już lekko poirytowany.
- Zaraz się przekonasz. - Powiedziała po czym oddaliła się przez tunel nikotynowego obłoku.
-Zaczekaj! - Ale nim się zorientowałem już jej nie było.
Rozejrzałem się po tej nędznej spelunie i nie dostrzegłem żadnej znajomej mordy. Kilku podstarzałych pijaków, wysuszona staruszka, która urwała się nie wiadomo skąd, dziewczyna w kusej spódniczce i…
- Witaj - głos mężczyzny przebił się przez panujący tu półmrok.
- A Ty kto?
-Twoja pomoc - krótka tajemnicza odpowiedź.[/i][/quote]
W dalszej części dałoby się to:
[quote][i]- Co to kur.wa ma znaczyć?! Jakieś podchody? Nie mam zamiaru w nic się bawić, nie znam cię i nie mam zamiaru z Tobą dyskutować. - Odwracam się na pięcie.
- Jeśli się odwrócisz, będziesz żałował tego do końca życia.
- Już żałuje, że w ogóle tu przyszedłem, szkoda mojego czasu.
- Masz racje, i tak wiele już straciłeś. - Zawiesza głos.
- O czym ty mówisz? - Zaciekawienie wygrywa u mnie z irytacją.
- O Twoim życiu.
- Nie, nie, kimkolwiek jesteś twój czas już się skończył. Żegnam.
- Nie chciałbyś spełnić jednego swojego marzenia? - Jego głos zadziałał na mnie dość hipnotyzująco, mimowolnie się odwróciłem w jego stronę, choć i tak nie mogłem go dostrzec przez dym z papierosa, który trzymał w szczupłych palcach.
- A nawet jeśli? To co z tego? Masz magiczną różdżkę i mi to wyczarujesz?
Co za śmieszny facet, że też chce mu się zabawiać kosztem innych. A jednak świat wciąż mnie zadziwia.
- Nie wierzysz mi? – Powoli wypuścił strużkę szarego obłoku z ust.
Wyglądało to tak jakby potrafił czytać mi w myślach, ale to przecież nierealne.
- Przekonasz się... zresztą nic nie ryzykujesz. - Coraz bardziej zaczął mnie zachęcać.
- Ok. Moim marzeniem jest... -Nagle przerwałem, zastanawiając się czego ja mogę właściwie chcieć, nie mam praktycznie nic, ani nic co można by naprawić, bo już wszystko rozpieprzone w pył. Właściwie...czy ja w ogóle mam jakieś marzenie? Miałem? Kiedykolwiek? Ale chwila...
- Chcę.. .chcę... chcę żebym czuł się zawsze tak jak po zaćpaniu, bez przymusu brania co dzień nowej dawki. - Odpowiadam po chwili.
- Czy tylko tego chcesz? Czy aby na pewno? Nie będzie już odwrotu. - Pytał zupełnie tak jakby to mogło mieć jakieś znaczenie.
- Dobra nie pierdol i tak nic z tego nie wyjdzie, mogę się założyć o moją tygodniówkę, że jesteś jakimś psychopatą, który uciekł z białego pokoiku, i teraz włóczy się po ulicach.
-Twoje życzenie spełni się jutro. - Odpowiada, zupełnie nie zważając na to co powiedziałem.
-Czy jestem wolny o Czcigodny Pomocniku? -Drwię z niego w żywe oczy.
-Tak, odejdź, ale pamiętaj, że wszystko ma swoją cenę. - Nie wiem dlaczego, ale czuję, że się uśmiecha, chcę jeszcze coś odpowiedzieć, ale słyszę tylko świst powietrza, i patrzę jak wychodzi przez drzwi.
O tak. Świat pełen jest oszołomów.[/i]
***
[b]
5 listopada[/b]
Sobota. Dziś mamy większy ruch. Nasza-moja Queen Dream biega między stolikami podając piwo gburowatym facetom, zapiekanki wygłodniałym dzieciakom, i co jakiś czas pokrzykując na Nas –swoją ekipę. „Sepän kochany, jeszcze dwa piwa! Nie ociągaj się!” albo „Robe ile mam czekać na ten bigos?”.
Swoją drogą nie wiem jaka matka może przyprowadzać tu swoje dziecko.
I znowu pojawił się on. Wszedł przez drzwi z wielką gracją paląc przy tym jak zwykle papierosa.
Usiadł w rogu baru i rozgniótł peta w szklanej popielniczce. Zapalił kolejnego.
Zacząłem nalewać mu piwo, gdy podleciała do mnie Robe Rose kładąc na ladę bigos i krzycząc do Aldony „Szefowa, bigos!”, nachyliła się do mnie i śmiejąc się powiedziała: „Ale dziwny ten fagas, nie? I jeszcze ta maska! Ciekawe co jest pod nią..”
Chciałem zasugerować, że pewnie twarz, ale nim zdążyłem otworzyć usta zniknęła w kuchni.
Kilka minut później facet w masce podszedł do jakiegoś chuderlawego chłopaka w ciemnych okularach. Miał na prawym przedramieniu wytatuowanego chińskiego smoka.
Zaczęli rozmawiać. Widać było, że chłopak chciał odejść, ale po chwili jednak zmienił zdanie. Ciekawe co powiedział mu ten facet…
[b]6 listopada[/b]
Jak w każdą niedzielę nie mamy za wybitnego ruchu. Ludzie raczej wracają do swoich domów po intensywnym weekendzie w mieście. Nie mają sił zachodzić na piwko, a tym bardziej na coś do jedzenia.
Wiem jak to jest mieć kaca. Nic ciekawego. Ani dobrego.
[b]9 listopada[/b]
Wolne. Kolejny dzień w moim więzieniu.
Odpaliłem kompa i nie czekając aż się uruchomi polazłem do ciasnej kuchni i odgrzałem sobie wczorajszą ogórkową (serwowana w naszym barze). Wróciłem z pełnym talerzem i zacząłem przeglądać swoje ulubione strony.
Na moim ulubionym marzycielskim forum wciąż był przestój. Ludzie chyba powpadali w jesienną depresję…
Szperałem w necie i trafiłem na artykuł „Samobójstwo na moście”.
„Dziś rano wyłowiono z rzeki ciało 20-kilkuletniego mężczyzny. Sprawą ma zająć się słynna detektyw Jane Ajwenhou z miejscowej policji. Pani detektyw w krótkim wywiadzie dla naszego dziennika…”
Dalszy ciąg artykułu mnie nie interesował, bo moją uwagę przykuło zdjęcie obok tekstu. Przedstawiało brzeg rzeki, policyjne radiowozy, tłum umundurowanych postaci stojących nad czarnym workiem, z którego wystawała prawa ręka. Kiedy się dobrze przyjrzałem dostrzegłem na niej znany mi tatuaż. Chiński smok.
W tle zdjęcia widoczny był most, widmo śmierci.[/quote]
Dlaczego tak?
Pomyślałam, że ceną za spełnione marzenie będzie śmierć. I tak tu chłopak-ćpun popełnił samobójstwo. (Myślę, że fajnie by było wprowadzić do opowiadania detektywa, bo ukazana będzie perspektywa w której będzie można pokazać co się stało po śmierci bohatera kupującego marzenie). Tutaj pomyślałam, że ćpun popełnia samobójstwo skacząc z mostu. Detektyw Ajwenhou będzie przepytywać znajomych ćpuna i dowie się, że podobno był zaćpany przez ostatnie dwa dni (licząc dniami - od spełnienia się kupionego marzenia) i jego znajomi będą podejrzewać, że skoczył z mostu, bo już nie wytrzymał presji życia. Jednak Ajwenhou dostaje wyniki toksykologii i okazuje się że przez ostatnie dwa dni denat był czysty. Tu by się urwał motyw z perspektywą detektywa. Można by wprowadzić kolejnego bohatera. Np. prostytutkę, która prosi o pieniądze. Potem kilka tygodni później Ajwenhou dostaje kolejne samoboójstwo - luksusowa prostytutka w wannie z podciętymi żyłami. Kolejna perspektywa to znów nasz barman (jak zauważyłaś nazwałam go sepanem xD)...
Takie przelatywanie się perspektyw. Co Ty na to?
Można oczywiście zmienić, jak uważasz. Coś rozbudować, przebudować.
[quote][b]28 października[/b]
Zapowiada się deszczowy dzień. Znowu.
Za oknem widok na miejski park. Drzewa, a na nich opadnięte liście.
Jak na jesień zbyt szare. Jak to całe miasto.
Mała czarna i do roboty.
[b]29 października[/b]
Sobota. A ja w robocie. Jak zwykle.
Dream Express, mój bar marzeń. Co za ironia.
Z północnych okien widok na szare budynki. Miasto grzechu i głupoty.
Z południowych widać tory kolejowe i rozpadające się kioski z przeróżną maścią pierdół.
A oprócz tego tłum. Szarych, takich samych ludzi.
Czasem przychodzą tu by zapchać swoje poczucie winy tłustą kiełbasą lub odgrzewanym bigosem.
Potem odjeżdżają stąd, zostawiając za sobą cały ten koszmar.
Wszędzie jest lepiej niż tu. Wiem to.
[b]30 października[/b]
Aldona powiedziała, że mam silne dłonie.
Szefowa. Mówimy na nią Queen Dream.
Ciągle nie ma czasu. Wszędzie się spieszy. Jak każdy.
Jednak jest dobra, nie jak inni. Wysłucha, kiedy ma czas.
Poprosiła mnie dziś bym pomógł jej po pracy przestawić meble w kuchni.
Ma faceta, ale jakby go nie miała. Tak mi powiedziała.
Wydaje się taka smutna. I opuszczona.
O 20 zamknęliśmy bar i wyszliśmy z Dworca Centralnego do śródmieścia.
Opowiadała mi po drodze o ostatniej podróży do Afryki.
Jest wolontariuszką. Pomaga afrykańskim dzieciom.
Słuchem, ale nic nie mówiłem. Pod nogami rozdeptywałem gnijące liście i małe gałązki, które pospadały z drzew. Myślałem o tym, czy robienie czegoś dobrego może uszczęśliwić.
[b]31 października[/b]
Dzień wolny. Powinienem się cieszyć?
Puste, żel-betonowe monstrum, moje więzienie. Mój dom.
Tracę tu zmysły.
[b]1 listopada[/b]
Dzwoniła Aldona . Pytała czy się z nią nie wybiorę na cmentarz.
Wybrałem się. Wydawała się wesoła jak na dzień zadumy.
Chwilę mnie to zastanawiało, ale szybko rozwiała moje rozważania.
„ Wiesz Sepän, on przyjeżdża!”- rozpromieniła się. Jej facet. Takiemu to dobrze.
Mieć ciepłą i prawdziwą kobietę w ramionach. Nie zasługuje na nią.
Reszta dnia była do dupy.
[b]2 listopada[/b]
Robota.
Tłok ludzi przewijających się przez drzwi. Piwo, pierogi, kebab…
Aldona mówiąca coś o różach, to za chwilę uśmiechająca się do klienta.
Ludzie, ludzie, ludzie. I znowu on.
Mężczyzna, który pojawia się tu co jakiś czas.
Zwykle siada w rogu baru, zamawia ciemne piwo i zapala papierosa. Kaszle.
Czeka. Zawsze na kogo innego. Zakonnica, profesor, matka z dzieckiem… Doradca?
Jednak jest w nim coś dziwnego.
Może ta maska zasłaniająca część twarzy? Znaczną część.
Może był poparzony?
***
[i]Kolejny szary dzień i znów trzeba będzie wstać i ruszyć po kolejną działkę. Z kieszeni wystaje tylko 50 złotowy banknot i ile ja za to do cholery kupię? Trzeba było bardziej postarać się i zamiast zwykłego warzywniaka obrobić coś porządnego. Swoją drogą to już był szczyt desperacji, niedługo zacznę napadać bezbronne staruszki, zresztą chyba wszystko mi jedno, stoczyć się z takich czy innych powodów. Przynajmniej będzie o mnie głośno, już widzę te nagłówki ,,Groźny bandyta grasuje" , ,,...charakterystyczne są dla niego czarne okulary". Ale dosyć marzeń, muszę zadzwonić do Eterycznej czy przypadkiem nie zmieniła miejscówki, ostatnio dość dużo glin się kręci w naszej okolicy, a jeśli Królowa zaczyna się bać, to oznacza poważne kłopoty. Tylko gdzie ja znów posiałem telefon, nigdy nie ma go przy mnie wtedy kiedy go potrzebuję. Telefoniku odezwij się, nie chowaj się przede mną! O jesteś. Dlaczego ona nigdy nie odbiera po pierwszym sygnale?
-Halo?
- Spotkanie tam gdzie zawsze?
- Tak - jej głos jest dość podejrzanie miły
- Wszystko ok? - Zupełnie nie wiem, po co zadaje to pytanie przecież każdy ćpun martwi się tylko o swój interes…
- Tak, za godzinę.
Rozłączyła się.
Znam ją 2 lata, a ciągle nie wiem, co w niej takiego pociągającego.
Dobra, koniec z tym pieprzeniem, trzeba się jakoś ogarnąć, ale z drugiej strony... niby po co? No tak, po nic, dziwnym trafem włączył mi się pedant, na szczęście nie miał wystarczającej woli trwania, więc już jest martwy. Śniadanie, śniadanie, a lodówka jak zwykle świeci pustkami. Niech to szlag, chyba stanę między odwiecznym dylematem : działka czy jedzenie.
Pomyślmy...
I maszyna losująca wybiera działkę!
Tak jest szanowni państwo znów wygrała, jest niezniszczalna.
Tylko czym ja teraz zapełnię ten czas do spotkania? Program telewizyjny zapowiada fascynującą przeprawę z Makłowiczem przez świat. Może nauczę się czegoś pożytecznego, np. jak zrobić obiad z niczego? O tak, to jest to czego potrzebuję!
,,W dzisiejszym odcinku zajmiemy się gotowaniem kurczaka po meksykańsku, a wiec drodzy państwo, najpierw..."[/i]
***
[i]- Wstawaj!
Coś zaczyna mną silnie potrząsać, zaryzykowałbym stwierdzenie, że ktoś. Tylko kto u diabła śmie zakłócać mój sen i moją świętą prywatność? Otwieram z bólem oczy, obraz z ekranu telewizyjnego magicznie zniknął. Przede mną niczym duch zjawia się Eter. Moje zdziwienie rośnie z sekundy na sekundę, przybierając ogromne rozmiary.
- Co Ty tu robisz? - Wypaliłem szybciej niż pomyślałem.
- Mieliśmy się spotkać. - Patrzy na mnie jak na idiotę.
Zerkam na zegarek. 13.00. Cholera, jak mogłem tak po prostu zasnąć?!
- Chciało Ci się tu przychodzić? - Wciąż patrzę na nią z niedowierzaniem.
- Musimy coś załatwić.
- Co może być ważniejszego od ubicia interesu? - Pytam od niechcenia.
- Chciałabym, żebyś kogoś poznał.
O czym ona mówi? W tej samej chwili jakby czytając w moich myślach dodaje:
-Choć, już na nas czeka, wszystkiego dowiesz się na miejscu.
Po czym ciągnie mnie za rękę w stronę drzwi, a raczej miejsca po nich. Idziemy starą drogą w parku, potem skręcamy w jakąś ulicę, którą ledwo co kojarzę. Eter nie odpowiada na moje pytania dokąd mnie prowadzi. Jest jakaś dziwna… Kilka kolejnych zakrętów, przejść dla pieszych, których nigdy wcześniej nie zauważałem. W końcu docieramy do Dworca Centralnego. Popycha mnie na lewo i karze się zatrzymać przy pierwszym wejściu na prawo.
- To tu. - Szepcze ledwie dosłyszalnie.
W końcu dotarliśmy do naszego celu. Moim oczom ukazał się podniszczony neon informujący, że mieści się tu bar o dziwnej nazwie Dream Express. Co za kretyn to wymyślił?!
- I co to ma niby być? - Pytam już lekko poirytowany.
- Zaraz się przekonasz. - Powiedziała po czym oddaliła się przez tunel nikotynowego obłoku.
-Zaczekaj! - Ale nim się zorientowałem już jej nie było.
Rozejrzałem się po tej nędznej spelunie i nie dostrzegłem żadnej znajomej mordy. Kilku podstarzałych pijaków, wysuszona staruszka, która urwała się nie wiadomo skąd, dziewczyna w kusej spódniczce i…
- Witaj - głos mężczyzny przebił się przez panujący tu półmrok.
- A Ty kto?
-Twoja pomoc - krótka tajemnicza odpowiedź.[/i][/quote]
W dalszej części dałoby się to:
[quote][i]- Co to kur.wa ma znaczyć?! Jakieś podchody? Nie mam zamiaru w nic się bawić, nie znam cię i nie mam zamiaru z Tobą dyskutować. - Odwracam się na pięcie.
- Jeśli się odwrócisz, będziesz żałował tego do końca życia.
- Już żałuje, że w ogóle tu przyszedłem, szkoda mojego czasu.
- Masz racje, i tak wiele już straciłeś. - Zawiesza głos.
- O czym ty mówisz? - Zaciekawienie wygrywa u mnie z irytacją.
- O Twoim życiu.
- Nie, nie, kimkolwiek jesteś twój czas już się skończył. Żegnam.
- Nie chciałbyś spełnić jednego swojego marzenia? - Jego głos zadziałał na mnie dość hipnotyzująco, mimowolnie się odwróciłem w jego stronę, choć i tak nie mogłem go dostrzec przez dym z papierosa, który trzymał w szczupłych palcach.
- A nawet jeśli? To co z tego? Masz magiczną różdżkę i mi to wyczarujesz?
Co za śmieszny facet, że też chce mu się zabawiać kosztem innych. A jednak świat wciąż mnie zadziwia.
- Nie wierzysz mi? – Powoli wypuścił strużkę szarego obłoku z ust.
Wyglądało to tak jakby potrafił czytać mi w myślach, ale to przecież nierealne.
- Przekonasz się... zresztą nic nie ryzykujesz. - Coraz bardziej zaczął mnie zachęcać.
- Ok. Moim marzeniem jest... -Nagle przerwałem, zastanawiając się czego ja mogę właściwie chcieć, nie mam praktycznie nic, ani nic co można by naprawić, bo już wszystko rozpieprzone w pył. Właściwie...czy ja w ogóle mam jakieś marzenie? Miałem? Kiedykolwiek? Ale chwila...
- Chcę.. .chcę... chcę żebym czuł się zawsze tak jak po zaćpaniu, bez przymusu brania co dzień nowej dawki. - Odpowiadam po chwili.
- Czy tylko tego chcesz? Czy aby na pewno? Nie będzie już odwrotu. - Pytał zupełnie tak jakby to mogło mieć jakieś znaczenie.
- Dobra nie pierdol i tak nic z tego nie wyjdzie, mogę się założyć o moją tygodniówkę, że jesteś jakimś psychopatą, który uciekł z białego pokoiku, i teraz włóczy się po ulicach.
-Twoje życzenie spełni się jutro. - Odpowiada, zupełnie nie zważając na to co powiedziałem.
-Czy jestem wolny o Czcigodny Pomocniku? -Drwię z niego w żywe oczy.
-Tak, odejdź, ale pamiętaj, że wszystko ma swoją cenę. - Nie wiem dlaczego, ale czuję, że się uśmiecha, chcę jeszcze coś odpowiedzieć, ale słyszę tylko świst powietrza, i patrzę jak wychodzi przez drzwi.
O tak. Świat pełen jest oszołomów.[/i]
***
[b]
5 listopada[/b]
Sobota. Dziś mamy większy ruch. Nasza-moja Queen Dream biega między stolikami podając piwo gburowatym facetom, zapiekanki wygłodniałym dzieciakom, i co jakiś czas pokrzykując na Nas –swoją ekipę. „Sepän kochany, jeszcze dwa piwa! Nie ociągaj się!” albo „Robe ile mam czekać na ten bigos?”.
Swoją drogą nie wiem jaka matka może przyprowadzać tu swoje dziecko.
I znowu pojawił się on. Wszedł przez drzwi z wielką gracją paląc przy tym jak zwykle papierosa.
Usiadł w rogu baru i rozgniótł peta w szklanej popielniczce. Zapalił kolejnego.
Zacząłem nalewać mu piwo, gdy podleciała do mnie Robe Rose kładąc na ladę bigos i krzycząc do Aldony „Szefowa, bigos!”, nachyliła się do mnie i śmiejąc się powiedziała: „Ale dziwny ten fagas, nie? I jeszcze ta maska! Ciekawe co jest pod nią..”
Chciałem zasugerować, że pewnie twarz, ale nim zdążyłem otworzyć usta zniknęła w kuchni.
Kilka minut później facet w masce podszedł do jakiegoś chuderlawego chłopaka w ciemnych okularach. Miał na prawym przedramieniu wytatuowanego chińskiego smoka.
Zaczęli rozmawiać. Widać było, że chłopak chciał odejść, ale po chwili jednak zmienił zdanie. Ciekawe co powiedział mu ten facet…
[b]6 listopada[/b]
Jak w każdą niedzielę nie mamy za wybitnego ruchu. Ludzie raczej wracają do swoich domów po intensywnym weekendzie w mieście. Nie mają sił zachodzić na piwko, a tym bardziej na coś do jedzenia.
Wiem jak to jest mieć kaca. Nic ciekawego. Ani dobrego.
[b]9 listopada[/b]
Wolne. Kolejny dzień w moim więzieniu.
Odpaliłem kompa i nie czekając aż się uruchomi polazłem do ciasnej kuchni i odgrzałem sobie wczorajszą ogórkową (serwowana w naszym barze). Wróciłem z pełnym talerzem i zacząłem przeglądać swoje ulubione strony.
Na moim ulubionym marzycielskim forum wciąż był przestój. Ludzie chyba powpadali w jesienną depresję…
Szperałem w necie i trafiłem na artykuł „Samobójstwo na moście”.
„Dziś rano wyłowiono z rzeki ciało 20-kilkuletniego mężczyzny. Sprawą ma zająć się słynna detektyw Jane Ajwenhou z miejscowej policji. Pani detektyw w krótkim wywiadzie dla naszego dziennika…”
Dalszy ciąg artykułu mnie nie interesował, bo moją uwagę przykuło zdjęcie obok tekstu. Przedstawiało brzeg rzeki, policyjne radiowozy, tłum umundurowanych postaci stojących nad czarnym workiem, z którego wystawała prawa ręka. Kiedy się dobrze przyjrzałem dostrzegłem na niej znany mi tatuaż. Chiński smok.
W tle zdjęcia widoczny był most, widmo śmierci.[/quote]
Dlaczego tak?
Pomyślałam, że ceną za spełnione marzenie będzie śmierć. I tak tu chłopak-ćpun popełnił samobójstwo. (Myślę, że fajnie by było wprowadzić do opowiadania detektywa, bo ukazana będzie perspektywa w której będzie można pokazać co się stało po śmierci bohatera kupującego marzenie). Tutaj pomyślałam, że ćpun popełnia samobójstwo skacząc z mostu. Detektyw Ajwenhou będzie przepytywać znajomych ćpuna i dowie się, że podobno był zaćpany przez ostatnie dwa dni (licząc dniami - od spełnienia się kupionego marzenia) i jego znajomi będą podejrzewać, że skoczył z mostu, bo już nie wytrzymał presji życia. Jednak Ajwenhou dostaje wyniki toksykologii i okazuje się że przez ostatnie dwa dni denat był czysty. Tu by się urwał motyw z perspektywą detektywa. Można by wprowadzić kolejnego bohatera. Np. prostytutkę, która prosi o pieniądze. Potem kilka tygodni później Ajwenhou dostaje kolejne samoboójstwo - luksusowa prostytutka w wannie z podciętymi żyłami. Kolejna perspektywa to znów nasz barman (jak zauważyłaś nazwałam go sepanem xD)...
Takie przelatywanie się perspektyw. Co Ty na to?
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Pomysł detektywa przypadł mi do gustu :> ale jeśli dobrze rozumiem, jego śmierć bedzie opisana tylko przez postronnych, i myślę, że może jakiś inny powód niż ,,presja życia" ?, I czy ceną każdego marzenia jest śmierć i to samobójcza? i czy aby na pewno samobójcza, czyli sepan ma być Marzycielem? I może dla odmiany obsadzić by QD w mniej przyjemnej roli? Bo to już taka tradycja się zrobiła. A i czy Sepan ma być Marzycielem? A i pozwoliłam sobie wprowadzić korektę jesli pozwolisz.
30 października[/b]
Aldona powiedziała, że mam silne dłonie.
Szefowa. Mówimy na nią Queen Dream.
Ciągle nie ma czasu. Wszędzie się spieszy. Zresztą jak każdy.
Jednak jest w niej coś niezwykłego, coś co sprawia że potrafi trafić do każdego
Poprosiła mnie dziś bym pomógł jej po pracy przestawić meble w kuchni.
Ma faceta, ale tak jakby go nie miała. Tak powiedziała.
Wydaje się taka smutna. I... opuszczona?
O 20 zamknęliśmy bar i wyszliśmy z Dworca Centralnego do śródmieścia.
Szliśmy pustą ulicą, opowiadała mi o swojej pracy w hospicjum.
Nie potrafiłem sobie wyobrazić jak mogła pracowac tam z taką radoscią.
Słuchałem, ale nic nie mówiłem. Pod nogami rozdeptywałem gnijące liście i małe gałązki, które pospadały z drzew. Myślałem o tym, czy robienie czegoś dobrego może uszczęśliwić.
A jeśli nie to czy istnieje inny sposób?
Bo Afryka wydała mi się zbyt odrealniona :>
30 października[/b]
Aldona powiedziała, że mam silne dłonie.
Szefowa. Mówimy na nią Queen Dream.
Ciągle nie ma czasu. Wszędzie się spieszy. Zresztą jak każdy.
Jednak jest w niej coś niezwykłego, coś co sprawia że potrafi trafić do każdego
Poprosiła mnie dziś bym pomógł jej po pracy przestawić meble w kuchni.
Ma faceta, ale tak jakby go nie miała. Tak powiedziała.
Wydaje się taka smutna. I... opuszczona?
O 20 zamknęliśmy bar i wyszliśmy z Dworca Centralnego do śródmieścia.
Szliśmy pustą ulicą, opowiadała mi o swojej pracy w hospicjum.
Nie potrafiłem sobie wyobrazić jak mogła pracowac tam z taką radoscią.
Słuchałem, ale nic nie mówiłem. Pod nogami rozdeptywałem gnijące liście i małe gałązki, które pospadały z drzew. Myślałem o tym, czy robienie czegoś dobrego może uszczęśliwić.
A jeśli nie to czy istnieje inny sposób?
Bo Afryka wydała mi się zbyt odrealniona :>
Re: Dream Express
Twoja korekta mi się podoba!
Wzięłam sepana, bo chciałam w tej roli obsadzić jakiegoś faceta z forum, a w sumie on z płci męskiej jest tutaj najczęściej. No chyba, że masz inną propozycję. Eljot? xD
Co do QD to może ona by była jakoś powiązana z Marzycielem? Wiesz, że wyszłoby, że miała z tym coś wspólnego?
Co do samobójstw... to nie musi tak być, ze zawsze. Ale w sumie wtedy byłoby nam łatwiej w większości przypadków wplątać w to detektyw Ajwenhou.
Wzięłam sepana, bo chciałam w tej roli obsadzić jakiegoś faceta z forum, a w sumie on z płci męskiej jest tutaj najczęściej. No chyba, że masz inną propozycję. Eljot? xD
Co do QD to może ona by była jakoś powiązana z Marzycielem? Wiesz, że wyszłoby, że miała z tym coś wspólnego?
Co do samobójstw... to nie musi tak być, ze zawsze. Ale w sumie wtedy byłoby nam łatwiej w większości przypadków wplątać w to detektyw Ajwenhou.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Eljot nie nie, już wymyśli mu się jakąś niewdzieczną rolę :kabel:
O to jest nawet dobry motyw, mogłaby mu jakoś pomagać czy coś w tym stylu :>.
Ale może tak, że nie zawsze Ajw bedzie potrzeba? Albo ktoś mógły ją poprosić o pomoc w jakiejś sprawie, a samobósjtwo mogłoby być upozorowane, ktoś mógłby ich zabić przynajmniej w niektorych wypadkach.
O to jest nawet dobry motyw, mogłaby mu jakoś pomagać czy coś w tym stylu :>.
Ale może tak, że nie zawsze Ajw bedzie potrzeba? Albo ktoś mógły ją poprosić o pomoc w jakiejś sprawie, a samobósjtwo mogłoby być upozorowane, ktoś mógłby ich zabić przynajmniej w niektorych wypadkach.
Re: Dream Express
Spoko, zobaczy się jak akcja poleci.
Póki co trzeba wymyślić ciąg dalszy do drugiego wpisu. Co teraz?
Skończyło się samobójstwem. To teraz chyba Ajwenhou i to przepytywanie kumpli ćpuna i wyniki z toksykologii?
Która ma z nas to pisać? Być Ajwenhou? I co po Ajwenhou?
Kolejny bohater, czy barman?
Póki co trzeba wymyślić ciąg dalszy do drugiego wpisu. Co teraz?
Skończyło się samobójstwem. To teraz chyba Ajwenhou i to przepytywanie kumpli ćpuna i wyniki z toksykologii?
Która ma z nas to pisać? Być Ajwenhou? I co po Ajwenhou?
Kolejny bohater, czy barman?
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
tak tak Ajw wkracza do akcji, mogę spróbować coś napisać z tego śledztwa, i wydaje mi się, że po tym mógłby być kolejny bohater.
Re: Dream Express
No tak, a potem znowu barman.
A ile bohaterów przewidujemy? Co by userów nie zamęczyć opowiadaniem, jak ktoś w ogóle by to czytał :P
A ile bohaterów przewidujemy? Co by userów nie zamęczyć opowiadaniem, jak ktoś w ogóle by to czytał :P
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
No, tez myślę by ich za dużo nie było :P
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
To kiedy następną częsć?
Re: Dream Express
Za jakiś czas, kilka dni. Nie rozpieszczajmy ich.
Mój jarek powiedział, że może zrobić nam ilustracje. Fajnie byłoby zedytować wtedy wpis z pierwszą częścią.
Dodać do nagłówka obrazek i pozbyć się tego "quote" aby post wyglądał normalnie, nie jak cytat.
Mój jarek powiedział, że może zrobić nam ilustracje. Fajnie byłoby zedytować wtedy wpis z pierwszą częścią.
Dodać do nagłówka obrazek i pozbyć się tego "quote" aby post wyglądał normalnie, nie jak cytat.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
ok:>
Re: Dream Express
Jarek zakończył pierwszy rysunek. Dziś go zeskanuję i poproszę kogoś o edytowanie naszego opowiadania. Może jak będzie bardziej czytelnie to zauważą. I może jak się dział zmieni. :P
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Proponujesz je przenieść?
Re: Dream Express
Łokej, więc dalszy ciąg to to:
***
- Co to kurwa ma znaczyć?! Jakieś podchody? Nie mam zamiaru w nic się bawić, nie znam cię i nie mam zamiaru z Tobą dyskutować. - Odwracam się na pięcie.
- Jeśli się odwrócisz, będziesz żałował tego do końca życia.
- Już żałuje, że w ogóle tu przyszedłem, szkoda mojego czasu.
- Masz racje, i tak wiele już straciłeś. - Zawiesza głos.
- O czym ty mówisz? - Zaciekawienie wygrywa u mnie z irytacją.
- O Twoim życiu.
- Nie, nie, kimkolwiek jesteś twój czas już się skończył. Żegnam.
- Nie chciałbyś spełnić jednego swojego marzenia? - Jego głos zadziałał na mnie dość hipnotyzująco, mimowolnie się odwróciłem w jego stronę, choć i tak nie mogłem go dostrzec przez dym z papierosa, który trzymał w szczupłych palcach.
- A nawet jeśli? To co z tego? Masz magiczną różdżkę i mi to wyczarujesz?
Co za śmieszny facet, że też chce mu się zabawiać kosztem innych. A jednak świat wciąż mnie zadziwia.
- Nie wierzysz mi? – Powoli wypuścił strużkę szarego obłoku z ust.
Wyglądało to tak jakby potrafił czytać mi w myślach, ale to przecież nierealne.
- Przekonasz się... zresztą nic nie ryzykujesz. - Coraz bardziej zaczął mnie zachęcać.
- Ok. Moim marzeniem jest... -Nagle przerwałem, zastanawiając się czego ja mogę właściwie chcieć, nie mam praktycznie nic, ani nic co można by naprawić, bo już wszystko rozpieprzone w pył. Właściwie...czy ja w ogóle mam jakieś marzenie? Miałem? Kiedykolwiek? Ale chwila...
- Chcę.. .chcę... chcę żebym czuł się zawsze tak jak po zaćpaniu, bez przymusu brania co dzień nowej dawki. - Odpowiadam po chwili.
- Czy tylko tego chcesz? Czy aby na pewno? Nie będzie już odwrotu. - Pytał zupełnie tak jakby to mogło mieć jakieś znaczenie.
- Dobra nie pierdol i tak nic z tego nie wyjdzie, mogę się założyć o moją tygodniówkę, że jesteś jakimś psychopatą, który uciekł z białego pokoiku, i teraz włóczy się po ulicach.
-Twoje życzenie spełni się jutro. - Odpowiada, zupełnie nie zważając na to co powiedziałem.
-Czy jestem wolny o Czcigodny Pomocniku? -Drwię z niego w żywe oczy.
-Tak, odejdź, ale pamiętaj, że wszystko ma swoją cenę. - Nie wiem dlaczego, ale czuję, że się uśmiecha, chcę jeszcze coś odpowiedzieć, ale słyszę tylko świst powietrza, i patrzę jak wychodzi przez drzwi.
O tak. Świat pełen jest oszołomów.
***
5 listopada
Sobota. Dziś mamy większy ruch. Nasza-moja Queen Dream biega między stolikami podając piwo gburowatym facetom, zapiekanki wygłodniałym dzieciakom, i co jakiś czas pokrzykując na Nas –swoją ekipę. „Sepän kochany, jeszcze dwa piwa! Nie ociągaj się!” albo „Robe ile mam czekać na ten bigos?”.
Swoją drogą nie wiem jaka matka może przyprowadzać tu swoje dziecko.
I znowu pojawił się on. Wszedł przez drzwi z wielką gracją paląc przy tym jak zwykle papierosa.
Usiadł w rogu baru i rozgniótł peta w szklanej popielniczce. Zapalił kolejnego.
Zacząłem nalewać mu piwo, gdy podleciała do mnie Robe Rose kładąc na ladę bigos i krzycząc do Aldony „Szefowa, bigos!”, nachyliła się do mnie i śmiejąc się powiedziała: „Ale dziwny ten fagas, nie? I jeszcze ta maska! Ciekawe co jest pod nią..”
Chciałem zasugerować, że pewnie twarz, ale nim zdążyłem otworzyć usta zniknęła w kuchni.
Kilka minut później facet w masce podszedł do jakiegoś chuderlawego chłopaka w ciemnych okularach. Miał na prawym przedramieniu wytatuowanego chińskiego smoka.
Zaczęli rozmawiać. Widać było, że chłopak chciał odejść, ale po chwili jednak zmienił zdanie. Ciekawe co powiedział mu ten facet…
6 listopada
Jak w każdą niedzielę nie mamy za wybitnego ruchu. Ludzie raczej wracają do swoich domów po intensywnym weekendzie w mieście. Nie mają sił zachodzić na piwko, a tym bardziej na coś do jedzenia.
Wiem jak to jest mieć kaca. Nic ciekawego. Ani dobrego.
9 listopada
Wolne. Kolejny dzień w moim więzieniu.
Odpaliłem kompa i nie czekając aż się uruchomi polazłem do ciasnej kuchni i odgrzałem sobie wczorajszą ogórkową (serwowana w naszym barze). Wróciłem z pełnym talerzem i zacząłem przeglądać swoje ulubione strony.
Na moim ulubionym marzycielskim forum wciąż był przestój. Ludzie chyba powpadali w jesienną depresję…
Szperałem w necie i trafiłem na artykuł „Samobójstwo na moście”.
„Dziś rano wyłowiono z rzeki ciało 20-kilkuletniego mężczyzny. Sprawą ma zająć się słynna detektyw Jane Ajwenhou z miejscowej policji. Pani detektyw w krótkim wywiadzie dla naszego dziennika…”
Dalszy ciąg artykułu mnie nie interesował, bo moją uwagę przykuło zdjęcie obok tekstu. Przedstawiało brzeg rzeki, policyjne radiowozy, tłum umundurowanych postaci stojących nad czarnym workiem, z którego wystawała prawa ręka. Kiedy się dobrze przyjrzałem dostrzegłem na niej znany mi tatuaż. Chiński smok.
W tle zdjęcia widoczny był most, widmo śmierci.
I co dalej?
Ja napisałam zarys tekstu z detektyw, ale trzeba go dopracować jak coś. I myślę, że można by wymyślić jakieś wspólne ogniwo łączące śmierć ćpuna z innymi. W tym tekście napisałam o tym jak Ajwenhou dostaje akta sprawy od inspektowa Eljota xD... i on podejrzewa, że pewien gwałt i morderstwo prostytutki w dokach jest powiązane z tym samobójstwem (tym chciałam osiągnąć to, że Marzyciel działał już wcześniej, zanim śmierć ćpuna miała miejsce, że jego śmierć jest tylko jednym przypadkiem z szeregu innych). Ale teraz pytanie co to by miało być za powiązanie? Marzyciel "mordując" lub zachęcając do śmierci (ćpun) miałby pozostawiać coś swojego, jako wizytówkę? Najlepiej by było aby było to coś sensownego.
Masz pomysł co?
Może miałby zostawić wizytówkę baru Dream Express? Aby wszystko się sprowadzało do niego? Aby on był "centrum"?
Fajnie by było jakby te sprawy nie były dokańczane przez nas. Wiesz, tylko kawałek opisanej sprawy... bez rozwiązywania jej do końca jak to jest w kryminałach. Takie pourywane wątki, które łączą się w całość? I te luźne wątki z panią detektyw miałyby się układać w słowach naszego barmana-Marzyciela-sepana? xD Np. jakby zaczął śledzić tę sprawę? Albo jakby detektywi przyszli do baru wypytać o tych ludzi? I wtedy barman-Marzyciea-sepan by zaczął już świrować?
Aaaaaaaaa... nie wiem! :(
***
- Co to kurwa ma znaczyć?! Jakieś podchody? Nie mam zamiaru w nic się bawić, nie znam cię i nie mam zamiaru z Tobą dyskutować. - Odwracam się na pięcie.
- Jeśli się odwrócisz, będziesz żałował tego do końca życia.
- Już żałuje, że w ogóle tu przyszedłem, szkoda mojego czasu.
- Masz racje, i tak wiele już straciłeś. - Zawiesza głos.
- O czym ty mówisz? - Zaciekawienie wygrywa u mnie z irytacją.
- O Twoim życiu.
- Nie, nie, kimkolwiek jesteś twój czas już się skończył. Żegnam.
- Nie chciałbyś spełnić jednego swojego marzenia? - Jego głos zadziałał na mnie dość hipnotyzująco, mimowolnie się odwróciłem w jego stronę, choć i tak nie mogłem go dostrzec przez dym z papierosa, który trzymał w szczupłych palcach.
- A nawet jeśli? To co z tego? Masz magiczną różdżkę i mi to wyczarujesz?
Co za śmieszny facet, że też chce mu się zabawiać kosztem innych. A jednak świat wciąż mnie zadziwia.
- Nie wierzysz mi? – Powoli wypuścił strużkę szarego obłoku z ust.
Wyglądało to tak jakby potrafił czytać mi w myślach, ale to przecież nierealne.
- Przekonasz się... zresztą nic nie ryzykujesz. - Coraz bardziej zaczął mnie zachęcać.
- Ok. Moim marzeniem jest... -Nagle przerwałem, zastanawiając się czego ja mogę właściwie chcieć, nie mam praktycznie nic, ani nic co można by naprawić, bo już wszystko rozpieprzone w pył. Właściwie...czy ja w ogóle mam jakieś marzenie? Miałem? Kiedykolwiek? Ale chwila...
- Chcę.. .chcę... chcę żebym czuł się zawsze tak jak po zaćpaniu, bez przymusu brania co dzień nowej dawki. - Odpowiadam po chwili.
- Czy tylko tego chcesz? Czy aby na pewno? Nie będzie już odwrotu. - Pytał zupełnie tak jakby to mogło mieć jakieś znaczenie.
- Dobra nie pierdol i tak nic z tego nie wyjdzie, mogę się założyć o moją tygodniówkę, że jesteś jakimś psychopatą, który uciekł z białego pokoiku, i teraz włóczy się po ulicach.
-Twoje życzenie spełni się jutro. - Odpowiada, zupełnie nie zważając na to co powiedziałem.
-Czy jestem wolny o Czcigodny Pomocniku? -Drwię z niego w żywe oczy.
-Tak, odejdź, ale pamiętaj, że wszystko ma swoją cenę. - Nie wiem dlaczego, ale czuję, że się uśmiecha, chcę jeszcze coś odpowiedzieć, ale słyszę tylko świst powietrza, i patrzę jak wychodzi przez drzwi.
O tak. Świat pełen jest oszołomów.
***
5 listopada
Sobota. Dziś mamy większy ruch. Nasza-moja Queen Dream biega między stolikami podając piwo gburowatym facetom, zapiekanki wygłodniałym dzieciakom, i co jakiś czas pokrzykując na Nas –swoją ekipę. „Sepän kochany, jeszcze dwa piwa! Nie ociągaj się!” albo „Robe ile mam czekać na ten bigos?”.
Swoją drogą nie wiem jaka matka może przyprowadzać tu swoje dziecko.
I znowu pojawił się on. Wszedł przez drzwi z wielką gracją paląc przy tym jak zwykle papierosa.
Usiadł w rogu baru i rozgniótł peta w szklanej popielniczce. Zapalił kolejnego.
Zacząłem nalewać mu piwo, gdy podleciała do mnie Robe Rose kładąc na ladę bigos i krzycząc do Aldony „Szefowa, bigos!”, nachyliła się do mnie i śmiejąc się powiedziała: „Ale dziwny ten fagas, nie? I jeszcze ta maska! Ciekawe co jest pod nią..”
Chciałem zasugerować, że pewnie twarz, ale nim zdążyłem otworzyć usta zniknęła w kuchni.
Kilka minut później facet w masce podszedł do jakiegoś chuderlawego chłopaka w ciemnych okularach. Miał na prawym przedramieniu wytatuowanego chińskiego smoka.
Zaczęli rozmawiać. Widać było, że chłopak chciał odejść, ale po chwili jednak zmienił zdanie. Ciekawe co powiedział mu ten facet…
6 listopada
Jak w każdą niedzielę nie mamy za wybitnego ruchu. Ludzie raczej wracają do swoich domów po intensywnym weekendzie w mieście. Nie mają sił zachodzić na piwko, a tym bardziej na coś do jedzenia.
Wiem jak to jest mieć kaca. Nic ciekawego. Ani dobrego.
9 listopada
Wolne. Kolejny dzień w moim więzieniu.
Odpaliłem kompa i nie czekając aż się uruchomi polazłem do ciasnej kuchni i odgrzałem sobie wczorajszą ogórkową (serwowana w naszym barze). Wróciłem z pełnym talerzem i zacząłem przeglądać swoje ulubione strony.
Na moim ulubionym marzycielskim forum wciąż był przestój. Ludzie chyba powpadali w jesienną depresję…
Szperałem w necie i trafiłem na artykuł „Samobójstwo na moście”.
„Dziś rano wyłowiono z rzeki ciało 20-kilkuletniego mężczyzny. Sprawą ma zająć się słynna detektyw Jane Ajwenhou z miejscowej policji. Pani detektyw w krótkim wywiadzie dla naszego dziennika…”
Dalszy ciąg artykułu mnie nie interesował, bo moją uwagę przykuło zdjęcie obok tekstu. Przedstawiało brzeg rzeki, policyjne radiowozy, tłum umundurowanych postaci stojących nad czarnym workiem, z którego wystawała prawa ręka. Kiedy się dobrze przyjrzałem dostrzegłem na niej znany mi tatuaż. Chiński smok.
W tle zdjęcia widoczny był most, widmo śmierci.
I co dalej?
Ja napisałam zarys tekstu z detektyw, ale trzeba go dopracować jak coś. I myślę, że można by wymyślić jakieś wspólne ogniwo łączące śmierć ćpuna z innymi. W tym tekście napisałam o tym jak Ajwenhou dostaje akta sprawy od inspektowa Eljota xD... i on podejrzewa, że pewien gwałt i morderstwo prostytutki w dokach jest powiązane z tym samobójstwem (tym chciałam osiągnąć to, że Marzyciel działał już wcześniej, zanim śmierć ćpuna miała miejsce, że jego śmierć jest tylko jednym przypadkiem z szeregu innych). Ale teraz pytanie co to by miało być za powiązanie? Marzyciel "mordując" lub zachęcając do śmierci (ćpun) miałby pozostawiać coś swojego, jako wizytówkę? Najlepiej by było aby było to coś sensownego.
Masz pomysł co?
Może miałby zostawić wizytówkę baru Dream Express? Aby wszystko się sprowadzało do niego? Aby on był "centrum"?
Fajnie by było jakby te sprawy nie były dokańczane przez nas. Wiesz, tylko kawałek opisanej sprawy... bez rozwiązywania jej do końca jak to jest w kryminałach. Takie pourywane wątki, które łączą się w całość? I te luźne wątki z panią detektyw miałyby się układać w słowach naszego barmana-Marzyciela-sepana? xD Np. jakby zaczął śledzić tę sprawę? Albo jakby detektywi przyszli do baru wypytać o tych ludzi? I wtedy barman-Marzyciea-sepan by zaczął już świrować?
Aaaaaaaaa... nie wiem! :(
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Nie, wizytówka nie, to aż nazbyt oczywiste, może może.. znamię w kształcie litery Q? Jeśli to barman zakochany w Aldonie to mógłby swoje zbrodnie sygnować w ten sposób żeby oddać jej hołd.
Zaczynam dostrzegać pewna nielogiczność, a może czegoś nie rozumiem, skoro sepan jest Marzycielem, to jak może opisywać jego wygląd i to jak wchodzi do baru itd?
Zaczynam dostrzegać pewna nielogiczność, a może czegoś nie rozumiem, skoro sepan jest Marzycielem, to jak może opisywać jego wygląd i to jak wchodzi do baru itd?
Re: Dream Express
Iluminacja, ale on nie widzi jego twarzy! Maska. :D Poza tym zawsze można zgonić na jakąś psychozę :P
Ja na początku myślałam o znamieniu w kształcie M. Wszystkie ofiary by je miały.
Ja na początku myślałam o znamieniu w kształcie M. Wszystkie ofiary by je miały.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
M od marzyciel? Też o tym myślałam. chyba za bardzo chciałam zagmatwać, ale z tym Q można by wplątać Queen :> , psychoza <myśli> niczym Norman Bates :kabel2:
Re: Dream Express
Z QD byłoby za dużo zachodu. Boje się, że trzeba by powiększyć opowiadanie. A tak to byśmy się ograniczyły tylko do kilku wpisów. To z Ajwenhou, potem wprowadzić kolejną ofiarę...
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
ok ok :>
Re: Dream Express
Tak sie zastanawiam czy oplaca sie kontynuowac cokolwiek...
Re: Dream Express
Do zanotowania póki zaponę: Eter tez kiedyś dostała marzenie, ale w zamian musi podsyłać Marzycielowi "klientów".
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Stała przed swoją ogromną mahoniową szafą, zastanawiając się co na siebie włożyć. Jaki strój byłby zarazem elegancki a jednocześnie niezobowiązujący. Mimo wszystko jednak najchętniej założyłaby na siebie rozciągnięty dres w swoim ulubionym kolorze, zasiadła na kanapie z odtwarzacza puściła kolejne utwory Takidy i bez pardonu zaczeła wpychać w siebie przeogromne ilości jagodowych delicji. Zupełnie nie rozumiała swojego toku myślenia, który zawładnął nią w tej chwili i kazał zostać w domu. Przecież paczka jej przyjaciół była dla niej jak rodzeństwo, więc dlaczego, aż tak bardzo bała się spotkania z nimi z twarzą w twarz? Dobrze wiedziała dlaczego. Pamiętała jak dziś swój wyjazd do Włoch, kiedy żegnała się z nimi, czule zapewniajac, że regularnie będzie się z nimi kontaktować. Chyba już wtedy znała niemożlliwość spełnienia tej obietnicy. Marco. Kochała go i wiedziała, że pragnie jej szczęscia, ale...ale chciał mieć ją tylko dla siebie. Marco, na dzwięk tego imienia jej serce nadal nie mogło się uspokoić. Marco, przystojny brunet poznany na jednym z wieczorków karaoke. Od razu znaleźli wspólny język. W końcu i ona mogła się pochwalić włoskimi korzeniami. Zaprosiła go wtedy do zaśpiewania jednego z utworów Dżem,u. Mimowolnie uśmiechneła się na samo wspomnienie dotkliwego kalecznia języka polskiego przez jej...Sielanka trwała, na początku brakowało jej przyjacioł, wspólnych wygłupów, w końcu jednak przyzwyczaiła się do coraz bardziej zdawkowego kontaktu, a oni zdawali się o niej zapomnieć. Wszystko jednak zdawało się nieistotne, w końcu miała jego. Wielką, nieskończoną miłość do grobowej deski, jak to dzieciaki wypisywały na murach. O tak, ich miłość spłyneła z pierwszym, bardziej ulewnym deszczem. Zabarwiła policzki czarnym jak smoła tuszem, obdzierając jąniemal doszczętnie z wrodzonej gracji i uroku. Mimo całego swojego zaangażowania w związek, nie była całkowicie zaślepiona i gdy odkryła jego zdradę, schowała do kieszeni swoje przywiązanie z zakamarków wyciągnęła dumę i odeszła. Leciała samolotem pełna obaw, ale z jakąś nikłą przedzierającą się przez jej świadomość nadzieją. Nadzieją, ze zaczenie tu jeszcze raz. W Polsce rozpocznie nowe życie.
Wróciła do teraźniejszości, w której przyglądała się jej ładnie skrojona aksamitna czerwona sukienka. Założyła ją, a ta jakby była żywym stworzeniem, zwinnie owineła jej talię/ Jeszcze buty/ Oczywiście szpilki. Kochała się w nich na zabój. Były jej znakiem rozpoznawczym, podobnie jak głos, który oznajmiał jej przybyciue zanim jak to mawiał Acid ,,Mały skrzatt wyłoni się z krzaków” ,,Swoją drogą ciekawe co tam robił” dodawał zaraz potem i zanosił się śmiechem. Dowcipniś, rzucała zawsze wtedy z początku udajac nieco obrażoną, ale nigdy nie potrafiła się na niego długo gniewać. Szpilki...są! Z namaszczeniem założyła je na swoje stopy i dumnie przeszła do ogromnego lusterka w łazience.
-Nieźle -skwitowała \ uśmiechając się s\do swojego odbicia
***
Wróciła do teraźniejszości, w której przyglądała się jej ładnie skrojona aksamitna czerwona sukienka. Założyła ją, a ta jakby była żywym stworzeniem, zwinnie owineła jej talię/ Jeszcze buty/ Oczywiście szpilki. Kochała się w nich na zabój. Były jej znakiem rozpoznawczym, podobnie jak głos, który oznajmiał jej przybyciue zanim jak to mawiał Acid ,,Mały skrzatt wyłoni się z krzaków” ,,Swoją drogą ciekawe co tam robił” dodawał zaraz potem i zanosił się śmiechem. Dowcipniś, rzucała zawsze wtedy z początku udajac nieco obrażoną, ale nigdy nie potrafiła się na niego długo gniewać. Szpilki...są! Z namaszczeniem założyła je na swoje stopy i dumnie przeszła do ogromnego lusterka w łazience.
-Nieźle -skwitowała \ uśmiechając się s\do swojego odbicia
***
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
resztę dopisze póżniej :>
Re: Dream Express
Fajnie się czyta. Ja póki co spowolnię tempo. Nie mam czasu. Może po weekendzie się zmieni.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
***
Usiadła w rogu najczęściej odwiedzanej przez nich knajpki. Szyld ,,Pod lwem” dumnie błyszczał od padającego na niego światła. Miała jeszcze całe pięć minut do umówionej godziny. Postanowiła się zrelaksować i zamknąć oczy.
-Bu! –usłyszała niespodziewanie za swoimi plecami.
-Cazzo, mi hai fatto cagare addosso –wykrzyknęła zdezorientowana po włosku, odwracając się szybko za siebie. Z niejaką ulgą odetchnęła, gdy zobaczyła trochę zmienioną, ale nadal dobrze jej znaną twarz Ryśka.
-Co takiego? –zapytał kompletnie niczego nie rozumiejąc.
-Och, caro mio wystraszyłeś mnie okropnie –odpowiedziała z uśmiechem, choć wcale nie czuła się tak pewnie jak wyglądała.
-O..-nie wiedział co powiedzieć –Nie chciałem…-zaczął się tłumaczyć.
-Nic nie szkodzi, co z resztą? –spojrzała kontrolnie na zegarek.
Po twarzy Ryśka przemknął ledwo dostrzegalny trick
-O co chodzi? –dobrze znała ten wyraz twarzy.
Zanim jednak zdążył odpowiedzieć na zadane pytanie, do knajpy dziarskim krokiem wkroczył Acid trzymając pod rękę Peggy Brown.
O Peggy Brown, o Peggy Brown, kto ciebie ukochać będzie umiał, zanucił mimowolnie pod nosem Ryszard.
-O kogo to moje piękne oczy widzą –zaczął Acid, rzucając jej spojrzenie, które odczytywała jak zakamuflowaną pretensję.
Uśmiechnęła się blado.
-Cześć Byku! –z trudem powstrzymała się by go serdecznie nie uściskać, jednak jakoś nie mogła sobie na to pozwolić po tak długim czasie.-Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będziecie się trzymać pod rękę, w końcu wydawało mi się, że nie darzycie się nadzwyczajną sympatią –zaczęła nie bardzo wiedząc z której strony upić łyk naważonego przez nią piwa.
-Ach –odpowiedziała Pegg’s uśmiechając się szeroko. –Wiesz jak to bywa –spojrzała kontrolnie na Acida. –Kto się lubi ten się czubi –dodała, mocniej wtulając się w jego ramię.
Zbyt wiele się zmieniło odkąd ostatnio gadaliśmy poleciało z głośników. Głośniki miały rację, ale przedtem nie puszczali tu czegoś takiego.
-A co z Sayą? –zapytała o swojego najwierniejszego przyjaciela.
Milczeli przez chwilę.
- Parę dni temu wyjechał do Japonii, przecież wiesz, że zawsze tego pragnął –podjął gwoli wyjaśnienia Rysiek.
-Tak, tak pamiętam –rzuciła roztargniona, wyciągnęła paczkę miętowych i zaraz potem srebrną papierośnicę. Przypomniał się jej ten dziwny facet, który podarował jej to na dworcu. Przypomniała się jej prośba i trybiki w wielkiej maszynie zaczęły się powoli zazębiać.
-A propos marzeń – schowała do torebki nienaruszoną paczkę i zaczęła obracać w palcach niecodzienny podarunek, nie mając pewności czy uwierzą jej w historię, w którą sama chyba do końca nie wierzyła.
Obserwowali ją z wyczekiwaniem. Teraz to ona rozdawała karty. Tylko, ze cała talia posypała się w jej drżących z przejęcia rękach.
-Kiedy wysiadłam na lotnisku, od razu wzięłam taksówkę –rozpoczyna wzdychając ciężko. –Pojechałam na centralny. Wysiadłam. Nie wiedziałam co dalej. Po prostu… nie wiedziałam –popatrzyła na nich bezradnie i wlepiła wzrok w coraz bardziej topniejący lód w szklance z latte. –Usiadłam przed jakimś barem, miał taką specyficzną nazwę, coś z marzeniami. Nie pamiętam dokładnie. Siedziałam tam może z jakieś pięć, dziesięć a może nawet pół godziny, kompletnie straciłam poczucie czasu. Myślałam. I kiedy po raz kolejny wpadłam w pułapkę wspomnień, podszedł do mnie jakiś mężczyzna w masce. Mało to dziwnych ludzi? Pomyślałam wtedy, ale pod jakimś względem zafascynował mnie.
-Widzę, że stanęłaś na rozdrożu –rzekł do mnie ciepłym, jednak jakby wypranym z emocji głosem.
Popatrzyłam na niego zdezorientowana, ale odpowiedziałam szczerze.
-Tak, ma pan rację.
-Mogę się dosiąść? –zapytał nader uprzejmie.
-Proszę.
Zasiadł obok i wyciągnął papierosa, a chcąc zapalić posłużył się srebrną papierośnicą z wygrawerowanym M.
-Tą? –zapytał trochę niedowierzając Acid. Trish pokiwała głową.
-Piękna –powiedziałam przyglądając się jej.
-Mogę ci ją podarować i mogę dać ci coś jeszcze –dodał konspiracyjnym tonem.
Nic z tego nie rozumiałam
-Co takiego? –zapytałam wprost.
-Spełnię, twoje jedno marzenie –odpowiedział nad wyraz poważnie.
-Co za czubek –Acid rzucił mimowolnie, ale gdy Peggy kopnęła go pod stołem w nogę syknął tylko z bólu, zmierzył swoją wybrankę wrogim spojrzeniem, ale już się nie odezwał.
-I co dalej? –Pegg zapytała przejęta.
-Powiedziałam, że pragnę, aby któremuś z was spełniły się plany -odpowiedziała -Nie wiedziałam, że to będzie akurat Saya -dodała już w myślach…..- , i wtedy odszedł, dziękując mi za jego wysłuchanie –skończyła z niepewnością wpatrując się w ich twarze.
-Ta i ty mu uwierzyłaś? W takie brednie? Chociaż w twoim wypadku to nic dziwnego, przecież zawsze wierzyłaś w innych –powiedział kpiąco Acid. –Nawet w Eter, która…-zawiesił głos, gdy dostrzegł w oczach swoich przyjaciół pustkę.
Usiadła w rogu najczęściej odwiedzanej przez nich knajpki. Szyld ,,Pod lwem” dumnie błyszczał od padającego na niego światła. Miała jeszcze całe pięć minut do umówionej godziny. Postanowiła się zrelaksować i zamknąć oczy.
-Bu! –usłyszała niespodziewanie za swoimi plecami.
-Cazzo, mi hai fatto cagare addosso –wykrzyknęła zdezorientowana po włosku, odwracając się szybko za siebie. Z niejaką ulgą odetchnęła, gdy zobaczyła trochę zmienioną, ale nadal dobrze jej znaną twarz Ryśka.
-Co takiego? –zapytał kompletnie niczego nie rozumiejąc.
-Och, caro mio wystraszyłeś mnie okropnie –odpowiedziała z uśmiechem, choć wcale nie czuła się tak pewnie jak wyglądała.
-O..-nie wiedział co powiedzieć –Nie chciałem…-zaczął się tłumaczyć.
-Nic nie szkodzi, co z resztą? –spojrzała kontrolnie na zegarek.
Po twarzy Ryśka przemknął ledwo dostrzegalny trick
-O co chodzi? –dobrze znała ten wyraz twarzy.
Zanim jednak zdążył odpowiedzieć na zadane pytanie, do knajpy dziarskim krokiem wkroczył Acid trzymając pod rękę Peggy Brown.
O Peggy Brown, o Peggy Brown, kto ciebie ukochać będzie umiał, zanucił mimowolnie pod nosem Ryszard.
-O kogo to moje piękne oczy widzą –zaczął Acid, rzucając jej spojrzenie, które odczytywała jak zakamuflowaną pretensję.
Uśmiechnęła się blado.
-Cześć Byku! –z trudem powstrzymała się by go serdecznie nie uściskać, jednak jakoś nie mogła sobie na to pozwolić po tak długim czasie.-Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będziecie się trzymać pod rękę, w końcu wydawało mi się, że nie darzycie się nadzwyczajną sympatią –zaczęła nie bardzo wiedząc z której strony upić łyk naważonego przez nią piwa.
-Ach –odpowiedziała Pegg’s uśmiechając się szeroko. –Wiesz jak to bywa –spojrzała kontrolnie na Acida. –Kto się lubi ten się czubi –dodała, mocniej wtulając się w jego ramię.
Zbyt wiele się zmieniło odkąd ostatnio gadaliśmy poleciało z głośników. Głośniki miały rację, ale przedtem nie puszczali tu czegoś takiego.
-A co z Sayą? –zapytała o swojego najwierniejszego przyjaciela.
Milczeli przez chwilę.
- Parę dni temu wyjechał do Japonii, przecież wiesz, że zawsze tego pragnął –podjął gwoli wyjaśnienia Rysiek.
-Tak, tak pamiętam –rzuciła roztargniona, wyciągnęła paczkę miętowych i zaraz potem srebrną papierośnicę. Przypomniał się jej ten dziwny facet, który podarował jej to na dworcu. Przypomniała się jej prośba i trybiki w wielkiej maszynie zaczęły się powoli zazębiać.
-A propos marzeń – schowała do torebki nienaruszoną paczkę i zaczęła obracać w palcach niecodzienny podarunek, nie mając pewności czy uwierzą jej w historię, w którą sama chyba do końca nie wierzyła.
Obserwowali ją z wyczekiwaniem. Teraz to ona rozdawała karty. Tylko, ze cała talia posypała się w jej drżących z przejęcia rękach.
-Kiedy wysiadłam na lotnisku, od razu wzięłam taksówkę –rozpoczyna wzdychając ciężko. –Pojechałam na centralny. Wysiadłam. Nie wiedziałam co dalej. Po prostu… nie wiedziałam –popatrzyła na nich bezradnie i wlepiła wzrok w coraz bardziej topniejący lód w szklance z latte. –Usiadłam przed jakimś barem, miał taką specyficzną nazwę, coś z marzeniami. Nie pamiętam dokładnie. Siedziałam tam może z jakieś pięć, dziesięć a może nawet pół godziny, kompletnie straciłam poczucie czasu. Myślałam. I kiedy po raz kolejny wpadłam w pułapkę wspomnień, podszedł do mnie jakiś mężczyzna w masce. Mało to dziwnych ludzi? Pomyślałam wtedy, ale pod jakimś względem zafascynował mnie.
-Widzę, że stanęłaś na rozdrożu –rzekł do mnie ciepłym, jednak jakby wypranym z emocji głosem.
Popatrzyłam na niego zdezorientowana, ale odpowiedziałam szczerze.
-Tak, ma pan rację.
-Mogę się dosiąść? –zapytał nader uprzejmie.
-Proszę.
Zasiadł obok i wyciągnął papierosa, a chcąc zapalić posłużył się srebrną papierośnicą z wygrawerowanym M.
-Tą? –zapytał trochę niedowierzając Acid. Trish pokiwała głową.
-Piękna –powiedziałam przyglądając się jej.
-Mogę ci ją podarować i mogę dać ci coś jeszcze –dodał konspiracyjnym tonem.
Nic z tego nie rozumiałam
-Co takiego? –zapytałam wprost.
-Spełnię, twoje jedno marzenie –odpowiedział nad wyraz poważnie.
-Co za czubek –Acid rzucił mimowolnie, ale gdy Peggy kopnęła go pod stołem w nogę syknął tylko z bólu, zmierzył swoją wybrankę wrogim spojrzeniem, ale już się nie odezwał.
-I co dalej? –Pegg zapytała przejęta.
-Powiedziałam, że pragnę, aby któremuś z was spełniły się plany -odpowiedziała -Nie wiedziałam, że to będzie akurat Saya -dodała już w myślach…..- , i wtedy odszedł, dziękując mi za jego wysłuchanie –skończyła z niepewnością wpatrując się w ich twarze.
-Ta i ty mu uwierzyłaś? W takie brednie? Chociaż w twoim wypadku to nic dziwnego, przecież zawsze wierzyłaś w innych –powiedział kpiąco Acid. –Nawet w Eter, która…-zawiesił głos, gdy dostrzegł w oczach swoich przyjaciół pustkę.
Re: Dream Express
Chciałam zrobić małą korektę.. ale już dałaś... :D trudno.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Dream Express
Jaką? Wybacz niecierpliwość, ale chyba nie było źle ^^ i jeszcze jeśli np nie masz czasu dokończyć(vel poprawić) kolejnej części to mogłabym spróbować to zrobić, (jeśli oczywiście wyrażasz zgodę :p
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości