to miłe, że widocznie o siebie nie dbam, mimo zabiegów, diet, aktywności fizycznejBum! pisze: ze kobieta musi o siebie dbać, tak żeby właśnie nie odczuwała tego wstydu
Nie lubię swojego ciała, nie podobam się sobie od stóp do głów. Po prostu mam inny, wybrany typ urody, inna budowa mi się podoba. Dochodzi do tego sporo blizn. Czasem widzę swoje wyniszczenie, wtedy jest jeszcze gorzej. Wciąż wydaje mi się, że jestem gruba, brzydka, nieproporcjonalna i obrzydliwa, więc ciężko mi się sobą zachwycać
Mój Luby rzecz jasna twierdzi inaczej, oni tak mają W sumie wyczuwa co i jak, co na początku mnie utwierdzało w przekonaniu, że jednak nie wymyślam sobie, skoro on też tak widzi, ale okazało się, że sama przekazuję takie a nie inne informacje sobą. Mylące.
Mówcie ile chcecie o zaufaniu do siebie partnerów, o stażu związku, stopniowym odkrywaniu siebie, o miłości. Moim zdaniem jednak to, jak traktujemy własne ciało tkwi głęboko w nas. I mogą być spełnione wszelakie kryteria, ale to jest coś ponad te kryteria. Musi być coś więcej, aby pokochać siebie, czy chociażby siebie zaakceptować i to jest nasza praca nad sobą. Jeśli tego zabraknie, to nawet najbardziej kochający partner nam tego nie zastąpi - może pomóc, ale ostatnie słowo należy do nas.