Pociągam go, nie robimy "TEGO", ale robimy inne rzeczy tylko ja chce w końcu czegoś więcej i dziwi to, że wcześniej sie o to nie upomniał. Przed przeprowadzką stwierdził, że chcialby "TO" zacząć robić po dwóch miesiącach przeprowadzki, ale wyszło jak wyszło... Naprawde to czasem wygląda tak jakby on chcial, tylko to jest ciągle odkladane z różnych przyczyn. On jest bardzo odpowiedzialnym i racjonalnym człowiekiem. Z drugiej strony nie mogę uwierzyć jak facet może tak długo wytrzymać bez seksu i być prawiczkiem. Też czasem mi z tym źle, że to tak wygląda, a jeśli teraz jest tak, to co będzie z dziećmi u boku... Widzę gdzieś w necie artykuły o seksie itp. albo oglądając z nim film widzę scenę łóżkową i robi mi się kurewsko źle, że mam kochającego faceta i nie wiem co to seks. Bywają też dni kiedy mam wyrąbane na to i doceniam, że mój facet nie jest ze mną dla seksu (może to jest właśnie dojrzała miłość?) i nie muszę się przejmować obawami o ciążę. Mam czasem mętlik w głowie... To strasznie trudne zostawić kogoś tylko z powodu braku seksu (bo innych powodów na daną chwilę nie mam), jednocześnie wiedząc, że będzie mi ciężko znaleźć drugiego tak kochającego faceta.Mia pisze:Poza tym kurczę, jestem inna w tych kwestiach i po 1 nie byłabym z kimś kogo nie pociągam.lostintranslation pisze:Nie widzę związku z tematem mojego posta
Mnie osobiście by to bolało ciągle, że jestem z kimś a ten ktoś nie ma ochoty na TO. Czułabym się ze sobą źle i pewnie miała przez to niskie mniemanie o sobie, bo może nie jestem taka czy taka i może stanie się cud że to się w końcu stanie. Zastanawiałabym się czy ten związek ma serio bytu i czy warto się tak męczyć.
Mieszkamy razem, ale nie uprawiamy seksu
Re: Udany związek ale bez seksu...
Re: Udany związek ale bez seksu...
No to cierp i kochaj dalej. Nikt ci nie jest w stanie pomóc w tej niedoli i z takim podejściem.lostintranslation pisze:To strasznie trudne zostawić kogoś tylko z powodu braku seksu (bo innych powodów na daną chwilę nie mam), jednocześnie wiedząc, że będzie mi ciężko znaleźć drugiego tak kochającego faceta.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Może po prostu nie dojrzał do seksu ? Może chciałby coś "ten tego no", ale ma obawę przed niechcianą ciążą lub coś w tym stylu ? W ogóle nie wiem czego tutaj szukasz droga Anno, przecież to jest wasz problem i powinniście go rozwiązać w 4 oczy, ewentualnie zapytać się kogoś kto dobrze go zna.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Re: Udany związek ale bez seksu...
mam swoją definicję na temat dojrzałej miłości.. i nie jest to ta, jaką przestawiłaś.lostintranslation pisze:Bywają też dni kiedy mam wyrąbane na to i doceniam, że mój facet nie jest ze mną dla seksu (może to jest właśnie dojrzała miłość?)
jestem ciekawa jak jest u Ciebie teraz i czy się coś zmieniło?
o, dobry pomysł, nie ma to jak gadać o kimś za plecami, nie cierpię tego.. kogo ona ma się zapytać, rodziców czy dobrego kumpla? wiesz jak to wyjdzie w innych oczach? przeciez to jest dopiero słabe..Komiks pisze:ewentualnie zapytać się kogoś kto dobrze go zna.
Re: Udany związek ale bez seksu...
mam swoją definicję na temat dojrzałej miłości.. i nie jest to ta, jaką przestawiłaś.Mia pisze:lostintranslation pisze:Bywają też dni kiedy mam wyrąbane na to i doceniam, że mój facet nie jest ze mną dla seksu (może to jest właśnie dojrzała miłość?)
jestem ciekawa jak jest u Ciebie teraz i czy się coś zmieniło?
Mia, w ostatnim czasie bardzo zbliżyliśmy się do siebie. I jesteśmy "po". Teraz powoli docieramy się w tej kwestii. Moje obawy były przesadzone. Po prostu potrzebował więcej czasu. Co do definicji dojrzałej miłości - możesz w takim razie podzielić się swoją?
Re: Udany związek ale bez seksu...
gratuluję cierpliwości, warto było czekać? jesteś zadowolona?lostintranslation pisze: I jesteśmy "po". Teraz powoli docieramy się w tej kwestii. Moje obawy były przesadzone.
po prostu On jest, bez względu na wszystko, nieważne czy jestem chora, nie mam ochoty na seks, nie chce mi się gadać, albo mam ochotę milczeć cały dzień, ON JEST.lostintranslation pisze:Co do definicji dojrzałej miłości - możesz w takim razie podzielić się swoją?
Tak jak jest odbicie w lustrze. Tu nie ma zasady. Nie muszę nic udowadniać, nie muszę być wiesz, perfekcyjna, nic nie muszę, on po prostu jest, a ja uczę się tego, od niego. I czasami nie mogę w to uwierzyć, że on jest i trwa ze mną, choć mógłby pewnie być w bardziej lajtowym związku. Ale wybrał mnie, a ja jego. I to samo idzie w drugą stronę, nie czuję przy nim (czy bez niego) zazdrości, zawiści, nienawiści czy obojętności. Nie ma żadnych złych rzeczy. Jest tylko prawda.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Mia, ze strony mojego faceta jest dokładnie tak samo, jak Ty piszesz o swoim związku. To właśnie miałam na myśli pisząc, że z jego strony to dojrzała miłość. Tylko ja nie zawsze wykazuję taką postawę względem jego, czego przykładem były ciągłe wyrzuty o seks, a on kocha, on jest pomimo wszystko, poza wszelkimi warunkami.Mia pisze:gratuluję cierpliwości, warto było czekać? jesteś zadowolona?lostintranslation pisze: I jesteśmy "po". Teraz powoli docieramy się w tej kwestii. Moje obawy były przesadzone.
Mia, pozwól, że zostawię to dla siebie.
po prostu On jest, bez względu na wszystko, nieważne czy jestem chora, nie mam ochoty na seks, nie chce mi się gadać, albo mam ochotę milczeć cały dzień, ON JEST.lostintranslation pisze:Co do definicji dojrzałej miłości - możesz w takim razie podzielić się swoją?
Tak jak jest odbicie w lustrze. Tu nie ma zasady. Nie muszę nic udowadniać, nie muszę być wiesz, perfekcyjna, nic nie muszę, on po prostu jest, a ja uczę się tego, od niego. I czasami nie mogę w to uwierzyć, że on jest i trwa ze mną, choć mógłby pewnie być w bardziej lajtowym związku. Ale wybrał mnie, a ja jego. I to samo idzie w drugą stronę, nie czuję przy nim (czy bez niego) zazdrości, zawiści, nienawiści czy obojętności. Nie ma żadnych złych rzeczy. Jest tylko prawda.
- Jaśmin
- Posty: 783
- Rejestracja: 18 kwie 2016, 1:01
- Imię: Cornèlia
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Granada, ES
Re: Udany związek ale bez seksu...
Dobrze, że jednak jest między wami wszystko w porządku. Seks zbliża.
Niesamowite, że to akurat mężczyzna chciał z tym czekać, zazwyczaj jest odwrotnie, no ale jak widać są wyjątki
Niesamowite, że to akurat mężczyzna chciał z tym czekać, zazwyczaj jest odwrotnie, no ale jak widać są wyjątki
Re: Udany związek ale bez seksu...
Tak naprawdę, to między nami jeszcze nie doszło do pierwszego razu... napisałam tak, bo było mi wtedy wstyd wyznać, że sprawa ciągle stoi w miejscu... na dodatek ostatnio dowiedzieliśmy się, że jego kumpel (który pare dobrych lat nie miał dziewczyny) wpadł ze swoją, ona jest w 3 miesiącu ciąży, a mieszkają razem dopiero półtora miesiąca, a w związku są mniej niż rok. Gdy dowiedziałam się o tym poczułam się tak strasznie rozżalona, że ze swoim mieszkam prawie rok i nic... znowu zrobiłam mu z tego powodu wyrzuty, a on nadal podchodzi do tego zadaniowo, a przecież nie tak się obchodzi z seksem : P on ciągle stoi na etapie ocierania się o mnie penisem i na tym się kończy, jestem ciekawa czy potem chociaż się rozładowuje w łazience. Chyba go o to zapytam, bo jeśli tak nie robi to Waszym zdaniem faceci to normalne? Wątpie żeby on sobie obciągał, albo kiedykolwiek po nocach oglądał pornosy. Postanowiłam go też poprosić o zrobienie tych badań hormonalnych - testotesteronu itd, które Patorek mi tu polecił. Cóż innego mogę zrobić w tej sytuacji? On nawet raz powiedział, że mógłby przed swoimi kumplami się przyznać, że jeszcze ze mną seksu nie uprawiał i ma to gdzieś co pomyślą. No kur** Waszym zdaniem powinnam się decydować na ślub gdy sprawa seksu nadal jest nierozwiązana?
Re: Udany związek ale bez seksu...
lostintranslation, w zyciu nie wzielabym slubu z kims, kto nie jest na tej samej linii co ja, czyli kims, kto ma inne zdanie niz ja, inne wymagania, inne poglady, minimum wymiany informacji tego co sie mysli [WTF].
Dziwi mnie to, ze trwa to juz taki szmat czasu a ty dalej wiesz tyle co nic i tylko na przepychance sie konczy. Nie winie tu twojego chlopaka, a twoje mozolno masochistyczne podejscie do tego wszystkiego, przez co rodzi sie tylko wiecej frustracji.
Dziwi mnie to, ze trwa to juz taki szmat czasu a ty dalej wiesz tyle co nic i tylko na przepychance sie konczy. Nie winie tu twojego chlopaka, a twoje mozolno masochistyczne podejscie do tego wszystkiego, przez co rodzi sie tylko wiecej frustracji.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Pawian pisze:lostintranslation, w zyciu nie wzielabym slubu z kims, kto nie jest na tej samej linii co ja, czyli kims, kto ma inne zdanie niz ja, inne wymagania, inne poglady, minimum wymiany informacji tego co sie mysli [WTF].
Dziwi mnie to, ze trwa to juz taki szmat czasu a ty dalej wiesz tyle co nic i tylko na przepychance sie konczy. Nie winie tu twojego chlopaka, a twoje mozolno masochistyczne podejscie do tego wszystkiego, przez co rodzi sie tylko wiecej frustracji.
Zamiast mnie krytykować odpowiedz droga koleżanko, co w miejscu mojego "mozolno masochistycznego" podejścia byś zrobiła? Pamiętaj, że to prawiczek, więc nie mogłam go "cisnąć" od samego początku, tym bardziej, że wcześniej z poprzednią dziewczyną miał luke 4 lata, bo z nią nic nie robił. Musiałam do tego podejść z wyczuciem i cierpliwie czekałam, bo myślałam, że potrzebuje czasu, ale zaraz mija rok i cierpliwość już mi się kończy. Nie uważam żebym nic w tej sprawie nie robiła, bo WIELOKROTNIE z nim rozmawiałam na ten temat, probowałam wybadać o co biega, ale odpowiedzi, które otrzymywałam mnie nie przekonywały. Post ten wrzuciłam tutaj dlatego żeby ludzie, którzy mają doświadczenie w takich sprawach coś mi poradzili, dzięki czemu poczuje się raźniej. Następnym moim krokiem będzie poproszenie go o zrobienie badań hormonalnych, w tym testosteronu.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Podbijam pytanie do Pawian (post był chwilowy zablokowany)
Re: Udany związek ale bez seksu...
Nie.lostintranslation pisze:Waszym zdaniem powinnam się decydować na ślub gdy sprawa seksu nadal jest nierozwiązana?
Rozumiem, że nie bierzesz pod uwagę rozstania? tylko się zastanów nad tym, chcesz cierpieć w imię czego? postaw wszystko na jedną kartę, albo będzie seks albo sajonara i odchodzisz.lostintranslation pisze:Post ten wrzuciłam tutaj dlatego żeby ludzie, którzy mają doświadczenie w takich sprawach coś mi poradzili, dzięki czemu poczuje się raźniej
Miałam przeróżne sytuacje z facetami, zanim trafiłam na tego jedynego, obecnego dzisiaj.
Spotykałam się też z jednym, dorosłym facetem już, który powiedział mi wprost, że nie lubi seksu bo ów seks nie sprawia mu przyjemności i jeśli kiedykolwiek będzie chciał założyć rodzinę to się zmusi do stosunku.. Nie wierzyłam własnym uszom! Mówił co prawda że miał kilka stosunków za sobą, ale to nie było to. I preferuje tylko petting. Jego sposób zachowania i styl ubierania, a także sposób traktowania mojej ekipy pozostawiał wiele do życzenia, myślałam nawet że jest gejem. Pytałam się go nawet czy może ma problem z napletkiem, wiesz penis nie wysuwa się do końca, jego to boli stąd unika, a przecież robi się zabiegi na stulejkę. Tutaj już wymijająco mówił. Aczkolwiek "swoje" zauważyłam.
Tutaj może być podobnie z Twoim partnerem. Wiesz, mężczyźni ogólnie wstydzą się i będą z tym zwlekać. Za to będą robić wszystko dla Ciebie, żebyś tego elementu z seksem, a raczej jego braku nie zauważyła. Stąd piszesz że masz tak samo jak ja. Że jest dla Ciebie dobry, troskliwy i kochany.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Mia, nawiązując do Twojej historii - nie dowiedziałaś się ostatecznie dlaczego unikał seksu? Może faktycznie był gejem. Czytałam ostatnio artykuły o gejach, którzy by uniknąć wykluczenia społecznego wiążą się z kobietami by pod takim związkiem ukryć swoją homoseksualność.
Jeśli chodzi o mojego faceta - w zeszłym tygodniu po raz kolejny przeprowadziłam z nim szczerą rozmowę i tym razem zadawałam bardzo bezpośrednie pytania - czy jest gejem, czy sam się zaspokaja kiedy my nie robimy tego co powinniśmy, czy kiedykolwiek oglądał sam pornosa, czy nie ma problemów z erekcją (sama ich nie zauważyłam), czy fizycznie jest z nim ok na tym tle? Na wszystkie te pytania odpowiedział pewnie, bez zastanawiania się. Gejem nie jest, nie ma problemów z erekcją, na resztę pytań odpowiedział twierdząco. Odpowiadając nie wyglądał na to żeby kłamał, był wręcz zszkowany, że mogłam mieć takie wątpliwości. Jedynie na pytanie czy sam pomaga sobie "ręcznie" by dojść po naszym wspólnym pettingu, odpowiedział w sposób niesatysfakcjonujący mnie, bo odparł, że czasem kończy w łazience, a czasem nie ma takiej potrzeby, co jest dla mnie troche dziwne, ale nie jestem też facetem, więc nie wiem czy facet zawsze musi "skończyć'. To chyba zależy od stopnia podniecenia.
W każdym bądź razie ta rozmowa była zupełnie inna niż te wszystkie poprzednie, kiedy mówiąc o swoich obawach głównie tylko na mnie patrzył jakby nie wiedział zupełnie co powiedzieć na swoją obronę, a w wyniku takiej postawy zaczęłam sądzić, że naprawdę ma jakiś problem. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Też okazało się co było przyczyną jego typowo zadaniowego podejścia do sprawy seksu. To było tylko moje wrażenie. Jak mi wyjaśnił on również potrzebuje seksu i myśli o nim, tylko z racji jego spokojnej natury i tego, że o wszystkim mówi raczej spokojnie, podobnie mówił o seksie. Czyli on nie jest typowym facetem, który bardzo wprost mówi, że chce przelecieć laskę. On jest typem nienarzucającym się i zawsze subtelnie zaczynał swoje zaczepki do seksualnej zabawy. Znam go już prawie 3 lata i faktycznie to by trzymało się kupy. Jak sam mówi nie uważa kobiety "za kawał mięsa", na który można się tak od razu rzucić i go sponiewierać. Też przyznał, że obawiał się tej ciązy + musiał się się na nowo przyzwyczaić do cieszenia się fizycznie swoją kobietą (przypominam, że w jego poprzednim 4letnim związku nie było tego nawet na poziomie pieszczot, co tłumaczy tym, że nie mieszkali wtedy razem, a studiowali i pracowali, więc nie bylo tylu okazji do tego). Wyklarowałam mu, że przez to, że zacznie mnie głaskać czy powie do mnie "dawaj tyłek" i pomaca go nie będę wiedziała, że zmierza do seksu. Zrozumiał, że musi zmienić swój sposób wyrażania seksualnych potrzeb i zawalczyć o ich zaspokojenie.
Reasymując, od tej ostatniej rozmowy czule się o wiele spokojniejsza. O wiele bardziej wyraźnie pokazuje mi swoje fizyczne pożadanie względem mnie i swoje seksualne zaczepki. Wiem kiedy chce powędrować do łóżka. Staramy się częściej tam znajdować, a nasze działania w łóżku są intensywniejsze. Planujemy w tym miesiącu inicjację seksualną. Jedynie czego się obawiam to bólu w czasie przerywania błony i że z powodu tego bólu ta inicjacja znów przedłuży się w czasie z powodu przekładanych prób. On umacnia mnie w przekonaniu, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
Jeśli chodzi o mojego faceta - w zeszłym tygodniu po raz kolejny przeprowadziłam z nim szczerą rozmowę i tym razem zadawałam bardzo bezpośrednie pytania - czy jest gejem, czy sam się zaspokaja kiedy my nie robimy tego co powinniśmy, czy kiedykolwiek oglądał sam pornosa, czy nie ma problemów z erekcją (sama ich nie zauważyłam), czy fizycznie jest z nim ok na tym tle? Na wszystkie te pytania odpowiedział pewnie, bez zastanawiania się. Gejem nie jest, nie ma problemów z erekcją, na resztę pytań odpowiedział twierdząco. Odpowiadając nie wyglądał na to żeby kłamał, był wręcz zszkowany, że mogłam mieć takie wątpliwości. Jedynie na pytanie czy sam pomaga sobie "ręcznie" by dojść po naszym wspólnym pettingu, odpowiedział w sposób niesatysfakcjonujący mnie, bo odparł, że czasem kończy w łazience, a czasem nie ma takiej potrzeby, co jest dla mnie troche dziwne, ale nie jestem też facetem, więc nie wiem czy facet zawsze musi "skończyć'. To chyba zależy od stopnia podniecenia.
W każdym bądź razie ta rozmowa była zupełnie inna niż te wszystkie poprzednie, kiedy mówiąc o swoich obawach głównie tylko na mnie patrzył jakby nie wiedział zupełnie co powiedzieć na swoją obronę, a w wyniku takiej postawy zaczęłam sądzić, że naprawdę ma jakiś problem. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Też okazało się co było przyczyną jego typowo zadaniowego podejścia do sprawy seksu. To było tylko moje wrażenie. Jak mi wyjaśnił on również potrzebuje seksu i myśli o nim, tylko z racji jego spokojnej natury i tego, że o wszystkim mówi raczej spokojnie, podobnie mówił o seksie. Czyli on nie jest typowym facetem, który bardzo wprost mówi, że chce przelecieć laskę. On jest typem nienarzucającym się i zawsze subtelnie zaczynał swoje zaczepki do seksualnej zabawy. Znam go już prawie 3 lata i faktycznie to by trzymało się kupy. Jak sam mówi nie uważa kobiety "za kawał mięsa", na który można się tak od razu rzucić i go sponiewierać. Też przyznał, że obawiał się tej ciązy + musiał się się na nowo przyzwyczaić do cieszenia się fizycznie swoją kobietą (przypominam, że w jego poprzednim 4letnim związku nie było tego nawet na poziomie pieszczot, co tłumaczy tym, że nie mieszkali wtedy razem, a studiowali i pracowali, więc nie bylo tylu okazji do tego). Wyklarowałam mu, że przez to, że zacznie mnie głaskać czy powie do mnie "dawaj tyłek" i pomaca go nie będę wiedziała, że zmierza do seksu. Zrozumiał, że musi zmienić swój sposób wyrażania seksualnych potrzeb i zawalczyć o ich zaspokojenie.
Reasymując, od tej ostatniej rozmowy czule się o wiele spokojniejsza. O wiele bardziej wyraźnie pokazuje mi swoje fizyczne pożadanie względem mnie i swoje seksualne zaczepki. Wiem kiedy chce powędrować do łóżka. Staramy się częściej tam znajdować, a nasze działania w łóżku są intensywniejsze. Planujemy w tym miesiącu inicjację seksualną. Jedynie czego się obawiam to bólu w czasie przerywania błony i że z powodu tego bólu ta inicjacja znów przedłuży się w czasie z powodu przekładanych prób. On umacnia mnie w przekonaniu, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
Re: Udany związek ale bez seksu...
A Ty się masturbujesz? Co do samej błony, ja np tego nawet nie poczułam ale poczułam wejście penisa (żeby nie było xd)i było trochę krwi ale bez przesady, jeśli Twój partner jest czuły, a myślę że jest zrobi tak jak powiedział. Nie ma się czego bać, skoro jesteś pewna że chcesz to zrobić właśnie z nim. Głowa do góry, penisa się wsuwa powoli a nie na chama, on na pewno poczuje opór, Ty pewnie lekko też, ale potem wejdzie głębiej, parę ruchów i pewnie się spuści. Trzeba to zaakceptować. Każdy facet tak miał, nikt nie daje rady wytrzymać dłużej niż 5, ba 10 min. Także będzie to chwila. Ale z czasem... to kto wie. Trening czyni mistrza W takim razie życzę super pierwszego razu. Strach jest w głowie. Pamiętaj, że zawsze możesz się wycofać. Musisz być absolutnie pewna co do Niego. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości to odpuść. No to tyle.
A co do pana opisanego w/w myślę że tyle się od niego dowiedziałam, różnych rzeczy i porobił przeróżnych akcji, że miałam go dosyć. Nie miałam zamiaru go niańczyć, a tak się trochę zachowywał, nie moją rolą jest rola matki czy opiekunki. Jeśli wiesz co mam na myśli. Poza tym był ode mnie starszy o 5 lat i cóż.. czułam ze zachowuje się jak 17latek. Musiałabyś zobaczyć jakiego smsa mi napisał po spotkaniu. Typowo dzieciak zza ekranu komputera. To mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że dobrze zrobiłam, zrywając relację
Od razu poczułam ulgę. Wiedziałam że dobrze zrobiłam.
A co do pana opisanego w/w myślę że tyle się od niego dowiedziałam, różnych rzeczy i porobił przeróżnych akcji, że miałam go dosyć. Nie miałam zamiaru go niańczyć, a tak się trochę zachowywał, nie moją rolą jest rola matki czy opiekunki. Jeśli wiesz co mam na myśli. Poza tym był ode mnie starszy o 5 lat i cóż.. czułam ze zachowuje się jak 17latek. Musiałabyś zobaczyć jakiego smsa mi napisał po spotkaniu. Typowo dzieciak zza ekranu komputera. To mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że dobrze zrobiłam, zrywając relację
Od razu poczułam ulgę. Wiedziałam że dobrze zrobiłam.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Przeszukalabym historie jego wyszukiwarki porno, ubralabym sie tak jak glowna bohaterka i zrobilabym mu loda. Jakby dalej mnie nie chcial to bym go wystawila za drzwi.lostintranslation pisze:Podbijam pytanie do Pawian (post był chwilowy zablokowany)
Re: Udany związek ale bez seksu...
Mastermind, teach me Dobry plan, szczerze mowiacPawian pisze:Przeszukalabym historie jego wyszukiwarki porno, ubralabym sie tak jak glowna bohaterka i zrobilabym mu loda. Jakby dalej mnie nie chcial to bym go wystawila za drzwi.lostintranslation pisze:Podbijam pytanie do Pawian (post był chwilowy zablokowany)
Re: Udany związek ale bez seksu...
Leah P, desperacja krolowa pomyslow haha
Re: Udany związek ale bez seksu...
Pawian pisze:Przeszukalabym historie jego wyszukiwarki porno, ubralabym sie tak jak glowna bohaterka i zrobilabym mu loda. Jakby dalej mnie nie chcial to bym go wystawila za drzwi.lostintranslation pisze:Podbijam pytanie do Pawian (post był chwilowy zablokowany)
No i tą odpowiedzią mnie zagięłaś xD
Re: Udany związek ale bez seksu...
lostintranslation, mam nadzieje, ze pomoglam
Re: Udany związek ale bez seksu...
Na swój sposób takPawian pisze:lostintranslation, mam nadzieje, ze pomoglam
Ogólnie zastanawiamy się nad pierwszym razem bez prezerwatywy, czyli zrobieniem to w sposób jak najbardziej naturalny oczywiście w dzień, który podpowiada mi kalendarzyk czyli w dzień niepłodny. Fajnie by było to zrobić bez jakiś dodatków, ale z drugiej strony jest ta mała obawa... Chodzi o to, że on się obawia troche tej przerwy (między igraszkami) służącej założeniu gumki, że to jakby zepsuje troche klimat ; p
Re: Udany związek ale bez seksu...
lostintranslation, pogadajcie o opcjach na temat ciazy i waszego planu dzialania w razie czego, bo "antykoncepcja" na podstawie kalendarzyka nie jest antykoncepcja ani zadnym pewniakiem, ze wtedy sie nie zachodzi w ciaze. A gumke mozesz mu zalozyc ustami
Re: Udany związek ale bez seksu...
Też jestem sceptycznie nastawiona z obawy o ciążę, ale on mówi żebym mu zaufała, bo w odpowiednim momencie się wycofa
- przyjaciel
- Posty: 14
- Rejestracja: 01 cze 2017, 18:22
- Imię: andrzej
- Płeć: Mężczyzna
Re: Udany związek ale bez seksu...
udany związek bez seksu jest możliwy jeśli się jest uczciwym i szczerym partnerem i jeśli się kocha swego partnera
Re: Udany związek ale bez seksu...
Ale wiesz [on wie. oboje wiecie], że stosunek przerywany to najbardziej zawodna spośród wszystkich metod antykoncepcyjnych - do tego stopnia, iż w ogóle nie uważana za takową przez osoby posiadające choćby minimalną wiedzę na ich temat? ^_- Dodając do tego fakt, że Twój partner wciąż jest prawiczkiem [czyt. jego kontrola nad własnym ciałem pozostawia wiele do życzenia] osobiście ten pomysł bym po prostu wyśmiała.lostintranslation pisze:Też jestem sceptycznie nastawiona z obawy o ciążę, ale on mówi żebym mu zaufała, bo w odpowiednim momencie się wycofa
Co do obaw związanych z przebiciem błony - nie wiem, jak dużą wagę przywiązujesz do niej zarówno Ty, jak i Twój partner, ale można poradzić sobie z nią we własnym zakresie lub zlecić misję ginekologowi.
Re: Udany związek ale bez seksu...
lostintranslation, Nie ma czegoś takiego jak 'odpowiedni moment'. Nie bądź naiwna, proszę Cię... Chyba masz swój rozum, tak?
Re: Udany związek ale bez seksu...
Nie masz chyba 12 lat by powaznie traktowac kalendarzyki i stosunek przerywany...? Jak nie chcecie gumki, to zaopatrz sie w tabletki lub pigulke "po", lub cokolwiek. Opcji jest sporo, a chociaz TY powinnas wziac odpowiedzialnosc za cos takiego. Tak wiec z takim nastawieniem sugeruje powazna rozmowe o ciazy i wychowaniu dziecka.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Dziewczyny, zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego co piszecie, tylko jak widzicie mój partner ma pewne braki teoretyczne w tym temacie. Wyjaśniłam mu opierając się na artykułach internetowych, że to nie jest metoda antykoncepcji i że ze względów bezpieczeństwa musimy jednak spróbować z prezerwatywą. W sumie tylko to nam zostaje, bo i ja i on nie chcemy żebym korzystała z pigułek antykoncepcyjnych.
Jestem ciekawa jak mu będzie "szło" w gumce, bo do tej pory gdy się razem zabawialiśmy tylko raz założył przy mnie za moją prośbą gumkę i chwilę po jej założeniu penis mu opadł i facet był z tego powodu poirytowany. Mówił, że wcześniej testował tę prezerwatywę (zabawiając się samodzielnie w łazience) i było ok, dlatego się zdziwił, że tym razem tak się stało. Myślicie, że to kwestia oswojenia się z nowym przedmiotem?
Jestem ciekawa jak mu będzie "szło" w gumce, bo do tej pory gdy się razem zabawialiśmy tylko raz założył przy mnie za moją prośbą gumkę i chwilę po jej założeniu penis mu opadł i facet był z tego powodu poirytowany. Mówił, że wcześniej testował tę prezerwatywę (zabawiając się samodzielnie w łazience) i było ok, dlatego się zdziwił, że tym razem tak się stało. Myślicie, że to kwestia oswojenia się z nowym przedmiotem?
Re: Udany związek ale bez seksu...
nie polecam, każda ingerencja z zewnątrz wprowadzona do organizmu przynosi i zostawia koszmarne skutki, zaburzenia miesiączkowania itd, poza tym stosunek przerywany też jest beznadziejny i przynosi to więcej szkody niż pożytku, a czego np nie wiedziałam...Pawian pisze:pigulke "po"
wybór prezerwatywy ma wielkie znaczenie, nie może być ona ani za mała ani za duża, musi być idealnie dobrana, może to kwestia marki lub rozmiaru, poza tym musicie to przy sobie wyćwiczyć, nie ma się co irytować czy złościć, bo każdemu się to zdarza i nikt nie jest temu winien, początki są trudne ale wszystko jest do opanowania i nauczenia się.lostintranslation pisze: chwilę po jej założeniu penis mu opadł i facet był z tego powodu poirytowany.
Re: Udany związek ale bez seksu...
Mia, nikt chyba nie twierdzi, ze dobrze jest uzywac pigulki po, ale nie znaczy to ze nie mozna sie w cos takiego zaopatrzyc. Szczegolnie, ze nie wiem jak jest w Polsce z dostepnoscia (?). Jak dla mnie stosunek przerywany to jest kompletny debilizm, ale jak ktos chce, to prosze bardzo. Tylko potem nie plakac, ze ciaza
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości