Bdsm
Bdsm
Tego skrótu chyba nikomu ni trzeba tłumaczyć, jednak mimo wszystko pokuszę się na tłumaczenie:
bondage - zniewolenie
discipline - dyscyplina
sadism - sadyzm
masochism - masochizm
Co myślicie o tego rodzaju "stosunkach międzyludzkich"? Uważacie to za jedną z odmian fetyszyzmu - lub może głębsze zboczenie? Interesują Was tego rodzaju praktyki?
bondage - zniewolenie
discipline - dyscyplina
sadism - sadyzm
masochism - masochizm
Co myślicie o tego rodzaju "stosunkach międzyludzkich"? Uważacie to za jedną z odmian fetyszyzmu - lub może głębsze zboczenie? Interesują Was tego rodzaju praktyki?
Lubimy towarzystwo, ale nie możemy znieść ludzi cały czas koło siebie. Więc gdzieś się gubimy, potem wracamy i znów znikamy w diabły.
Re: Bdsm
Dla lepszych doznań. Ludziom po pewnym czasie może znudzić się "zwykły" seks. Wtedy sięgają po coś, co ich bardziej podnieci. A niektórzy lubią być bici albo związywani.Foxygen pisze:Po co komu sznur, knebel czy pejcz?
Poniekąd interesują, bo taka adrenalina jest czasem potrzebna. Niektórzy nie potrafią bez niej żyć. Przy czym nie tylko nimfomani praktykują BDSM, ale też "zwykli" ludzie. Jeśli im pasuje, to czemu nie? W 50 twarzach Greya było dobrze pokazane jak to wygląda. I jak działa.LuCyferKA pisze:Co myślicie o tego rodzaju "stosunkach międzyludzkich"? Uważacie to za jedną z odmian fetyszyzmu - lub może głębsze zboczenie? Interesują Was tego rodzaju praktyki?

Nie ukrywam, że ważne tu jest zaufanie do partnera. Aczkolwiek naginanie własnych granic może być intrygujące i zarazem być szalenie zmysłowym doznaniem.
Ogólnie, to przyszła jakaś moda na BDSM... sądzę, że sporo osób praktykuje poszczególne rzeczy. Nie mówię, że wszystkie. Ale część na pewno tak. Takie głupie związanie oczu lub zapięcie dłoni w kajdanki jest uzależniające i stosunkowo łatwo takie coś zrealizować.
Re: Bdsm
Może gdybym miała więcej prywatności. xD
Tak jak pisała Dafne - adrenalina. Myślę, że głównie po to. Bo jednak sam seks też podnosi ją znacznie. A z czasem seks, jeśli nie urozmaicany przestaje tak cieszyć i podniecać. Czasem trzeba poeksperymentować, a szampan i truskawki też się przejedzą.
Jeśli ktoś szuka rozrywki to zamiast takich praktyk, polecam najpierw rozbudzanie zmysłów. Ale tutaj ludzie nie mogą traktować seksu tylko jak seks, chwila przyjemności i już. Wtedy ciało partnera nie może być obce, należy je badać kawałek po kawałku, testować doznania.
Pobudzanie węchu, dotyku, słuchu.... To też fajnie urozmaica, a może być subtelne.
Tak jak pisała Dafne - adrenalina. Myślę, że głównie po to. Bo jednak sam seks też podnosi ją znacznie. A z czasem seks, jeśli nie urozmaicany przestaje tak cieszyć i podniecać. Czasem trzeba poeksperymentować, a szampan i truskawki też się przejedzą.
Jeśli ktoś szuka rozrywki to zamiast takich praktyk, polecam najpierw rozbudzanie zmysłów. Ale tutaj ludzie nie mogą traktować seksu tylko jak seks, chwila przyjemności i już. Wtedy ciało partnera nie może być obce, należy je badać kawałek po kawałku, testować doznania.
Pobudzanie węchu, dotyku, słuchu.... To też fajnie urozmaica, a może być subtelne.
Re: Bdsm
O dokładnie! Jeśli ktoś traktuje seks tyko i wyłącznie jak 5-minutowe pukanko w pozycji: nudny misjonarz, to niech lepiej się za BDSM nie zabiera. Trzeba troszkę siebie znać - siebie, swoje ciała, czy to można lub nie. Testowanie jest tu ważne, by nieumyślnie nie zrobić krzywdy. Przyznam, że np. bicie trochę jest dla mnie intrygujące - po seansie Nimfomanki uwierzyłam, że można w trakcie tego mieć orgazm.Ruta pisze:Ale tutaj ludzie nie mogą traktować seksu tylko jak seks, chwila przyjemności i już. Wtedy ciało partnera nie może być obce, należy je badać kawałek po kawałku, testować doznania.
Jednak bicie w sensie pejcz jakoś do mnie nie przemawia, bo zrobiłaby się z tego sala tortur, a więź z partnerem przestała mieć znaczenie. Ale inne rzeczy - czemu nie. Nie wyobrażam sobie praktykowania BDSM z kimś całkowicie obcym. Bałabym się.

Bdsm ogólnie jest super, ale należy praktykować go z głową. O, i tyle.
Re: Bdsm
Moim zdaniem - nie do końca. Ludzie,którzy sięgają po BDSM robią to po to, bo typowy seks nie daje im pełni spełnienia. To nie jest tak, że nudzi mi się normalny seks to pobawię się w ból. Ten ból jest właśnie czynnikiem pobudzającym, podniecającym. Seks można urozmaicić gadżetami. BDSM to już całkowita zmiana seksu, na zupełnie inne doznania. Tu nie ma czegoś takiego jak bliskość, czułość etc. Oczywiście w sferze fizycznej. Bo psychicznie naturalnie, że całkowite zaufanie musi być.Dafne pisze:Dla lepszych doznań. Ludziom po pewnym czasie może znudzić się "zwykły" seks. Wtedy sięgają po coś, co ich bardziej podnieci. A niektórzy lubią być bici albo związywani.Foxygen pisze:Po co komu sznur, knebel czy pejcz?
LuCyferKA pisze:Co myślicie o tego rodzaju "stosunkach międzyludzkich"? Uważacie to za jedną z odmian fetyszyzmu - lub może głębsze zboczenie? Interesują Was tego rodzaju praktyki?
To co było pokazane w filmie, to żadne BDSM... To była trochę kpina, żart z tego.Poniekąd interesują, bo taka adrenalina jest czasem potrzebna. Niektórzy nie potrafią bez niej żyć. Przy czym nie tylko nimfomani praktykują BDSM, ale też "zwykli" ludzie. Jeśli im pasuje, to czemu nie? W 50 twarzach Greya było dobrze pokazane jak to wygląda. I jak działa.
Nie ukrywam, że ważne tu jest zaufanie do partnera. Aczkolwiek naginanie własnych granic może być intrygujące i zarazem być szalenie zmysłowym doznaniem.
Nie należy mylić urozmaicenia seksu gadżetami a czerpaniem przyjemności z zadawania/przyjmowania bólu.
Związanie oczu i zapięcie dłoni w kajdanki to żadne BDSM. Nie oglądajcie takich głupich filmów, jak później mylą wam się pojęcia. Polecam poczytać, a nie gadać głupotyOgólnie, to przyszła jakaś moda na BDSM... sądzę, że sporo osób praktykuje poszczególne rzeczy. Nie mówię, że wszystkie. Ale część na pewno tak. Takie głupie związanie oczu lub zapięcie dłoni w kajdanki jest uzależniające i stosunkowo łatwo takie coś zrealizować.

Re: Bdsm
Ale mało to ma wspólnego z bólemDafne pisze:poly, no ale jak się ma związane oczy/ręce, itp, to występuje jednak pewien element zniewolenia? Bo chyba o to w bdsm chodzi.

Re: Bdsm
y.. no w moim odczuciu nie jest super, nie wiem czy oglądałaś serio stricte filmy porno gdzie prym wiedzie BDSM.. tam są takie rzeczy.. że w życiu bym nie pomyślała, że TO może podniecać..Dafne pisze:Bdsm ogólnie jest super, ale należy praktykować go z głową. O, i tyle.
poza tym w BDSM są głównie relacje: Pan - Suka, albo Pani - Niewolnik... przyjemność czerpie ten nadrzędny, a podrzędny robi za "przedmiot" mało tu "człowieczeństwa" czy seksu jaki jest nam ogólnie znany.. wątpię, żebym potrafiła się odnaleźć w takiej relacji..
Re: Bdsm
Nie oglądam filmów porno. One i tak nie pokazują rzeczywistości. Nie wiem co w nich jest, jak to wszystko udawane. Ale ok, wierzę Ci.Muffinka pisze:y.. no w moim odczuciu nie jest super, nie wiem czy oglądałaś serio stricte filmy porno gdzie prym wiedzie BDSM.. tam są takie rzeczy.. że w życiu bym nie pomyślała, że TO może podniecać..
Czemu mówić o relacji? Trochę nie kumam o co Ci chodzi. Relacja tu trochę nie pasuje. Bardziej komunikacja jak już. Nie wiem po co podpinać po to akurat filozofię relacji. Że niby jak para tak robi w łóżku, to w codziennych sytuacjach też? Wytłumaczysz?Muffinka pisze:poza tym w BDSM są głównie relacje: Pan - Suka, albo Pani - Niewolnik... przyjemność czerpie ten nadrzędny, a podrzędny robi za "przedmiot" mało tu "człowieczeństwa" czy seksu jaki jest nam ogólnie znany..
Btw.
Ruta, pora chyba o tym pomyśleć, bo ileż możnaRuta pisze:Może gdybym miała więcej prywatności. xD

Re: Bdsm
Muffinka pisze:poza tym w BDSM są głównie relacje: Pan - Suka, albo Pani - Niewolnik... przyjemność czerpie ten nadrzędny, a podrzędny robi za "przedmiot" mało tu "człowieczeństwa" czy seksu jaki jest nam ogólnie znany..
Yyy jaka komunikacja? Czysta relacja - fizyczna (bo zadawanie/odczuwanie bólu) i psychiczna (poddanie się komuś, dominowanie nad kimś). Będziesz czerpać przyjemność seksualną z tego, że ktoś Cię bije, jeśli nie jesteś z tą osobą związana jakąkolwiek relacją? O ile można taką przyjemność czerpać,to przypuszczam, że jednak MUSI być między partnerami BDSM relacja - i to wręcz bardzo silna.Dafne pisze:Czemu mówić o relacji? Trochę nie kumam o co Ci chodzi. Relacja tu trochę nie pasuje. Bardziej komunikacja jak już. Nie wiem po co podpinać po to akurat filozofię relacji. Że niby jak para tak robi w łóżku, to w codziennych sytuacjach też? Wytłumaczysz?
Dafne, naprawdę już za często wypowiadasz się o czymś, o czym kompletnie nie masz pojęcia. Weź sobie może chociaż wygogluj najpierw to o czym się wypowiadasz.
I nie łącz jakiś urozmaiceń łóżkowych z tym o czym tu mówisz. W BDSM istotą nie jest SEKS, a BÓL.
Babki po tym szale na książki erotyczne typu Grey i inne nabrały chęci na BDSM. Ciekawa jestem czy jeśli dowiedziałyby się czym to jest tak bardzo by tego chciały? Ale może to byłaby solidna lekcja na rozróżnianie i poprawne używanie pojęć

Re: Bdsm
Powiem wam tylko tyle, że jak czytałem to co pisałyście, to wyglądałem mniej więcej tak:

Nie macie pojęcia o czym piszecie, a wypowiadacie się w taki sposób jak byście byłym w tym zakresie specjalistkami. Dajcie z tym spokój, bo jeszcze ktoś uwierzy, że się na tym znacie, potraktuje wasze wypowiedzi poważnie, pójdzie "zaszaleć" i zrobi sobie krzywdę. Pomyślałyście może o tym? Wątpię. A uwierzcie, że jeżeli ktoś będzie miał taki obraz tych praktyk, jak wy to przedstawiłyście, to może dojść do tragedii.
I wiecie co? Opieranie swojej wiedzy na filmach czy opowiadaniach, w których przedstawiona jest historia wymyślona przez niewyżytą kurę domową, której się zachciało trochę ostrzej i sobie wymyśliła, że to jest sadomasochizm, to jak czerpanie wiedzy na temat seksu z pornosów, kiedy jest się prawiczkiem/dziewicą.
Tak, żeby nie było wątpliwości - praktykowałem nie raz już tego typu rzeczy. Osobiście jakoś nie przemawiają do mnie przebieranki, dodatkowe wyszukane elementy, czy odgrywanie scenek. Co najwyżej lubię wytworzyć atmosferę słowami, które wytwarzają w psychice mojej partnerki to, czym ("czym" nie jest tu przypadkowe - bardzo często ma ona świadomość, że przez tą chwilę, nie ma ona nawet statusu osobowego) jest wobec mnie danej w chwili i analogicznie - działa to w dwie strony, wiec lubię jak kobieta też co nieco powie do mnie. Kajdanki? Opaski uciskowe (tzw: trytytki) sprawdzą się równie dobrze, albo ewentualnie można użyć dowolnej części garderoby dziewczyny. Uległość? Posłuszeństwo? Lepiej żeby poczuła moją siłę i zrozumiała, że nie warto mi się sprzeciwiać... No i żeby doświadczyło tego co ją spotka kiedy ze mną walczy. I tak - niech wtedy walczy jeszcze bardziej.
Wiecie co? Jak tak czytałem co piszecie, to lepiej się za to nie bierzcie nigdy. Jak widzę teksty typu "myślimy nad tym", albo "sądzę, że to będzie tak i siak" to mnie mdli. To się czuje albo nie i jeżeli się zabieracie do tego sójka za morze, to jestem prawie pewien, że to co zrobicie będzie przypominało zabawę gimnazjalistów, które chcą, ale się wstydzą, a w zasadzie to nie wiedzą jak się to robi. Jeszcze powiedzcie, że chcecie kontrolować to w taki sposób, żeby partner nie przesadził? Ha!
Takie praktyki to nic grzecznego, ani na pierwszy rzut oka miłego. Trzeba zrozumieć, że spotkacie się nie jeden raz, w dość brutalny sposób z drzwiami, ścianą, szafą... I to wcale niekoniecznie plecami w stronę owej płaszczyzny. Aha, no i warto zaprzyjaźnić się z siniakami, bo one raczej was nie opuszczą - a żeby się pojawiły wcale nie trzeba zostać uderzonym, uwierzcie mi.
I tylko zauważcie - ja praktykuję raczej łagodną odmianę tego typu rzeczy. Nie mylcie BDSMu z ostrzejszym seksem, bo to dwie różne rzeczy. Sam byłem kiedyś świadkiem, jak sadystka próbując zaciągnąć jednego chłopaka do łóżka, używała wobec niego bagnetu i próbowała podniecić go jeżdżąc mu nim po brzuchu, tak więc sami widzicie, że to nieco inny poziom "ostrości".
I nawet jeżeli w trakcie samego aktu nie ma czułości, to wcale nie wyklucza to, że po wszystkim będzie to wzmagać właśnie jeszcze większe zbliżenie emocjonalne. Na dobrą sprawę, jeżeli jest odpowiednie nastawienie, to tego typu praktyki też można odbierać jako formę bliskości - innej, ale tak naprawdę to wszystko siedzi w psychice danej osoby.
Naprawdę, zdziwiłybyście się co może człowieka podniecać. Czasem właśnie ten brak jakiejkolwiek relacji dodatkowo potęguje emocje.

Nie macie pojęcia o czym piszecie, a wypowiadacie się w taki sposób jak byście byłym w tym zakresie specjalistkami. Dajcie z tym spokój, bo jeszcze ktoś uwierzy, że się na tym znacie, potraktuje wasze wypowiedzi poważnie, pójdzie "zaszaleć" i zrobi sobie krzywdę. Pomyślałyście może o tym? Wątpię. A uwierzcie, że jeżeli ktoś będzie miał taki obraz tych praktyk, jak wy to przedstawiłyście, to może dojść do tragedii.
I wiecie co? Opieranie swojej wiedzy na filmach czy opowiadaniach, w których przedstawiona jest historia wymyślona przez niewyżytą kurę domową, której się zachciało trochę ostrzej i sobie wymyśliła, że to jest sadomasochizm, to jak czerpanie wiedzy na temat seksu z pornosów, kiedy jest się prawiczkiem/dziewicą.
Tak, żeby nie było wątpliwości - praktykowałem nie raz już tego typu rzeczy. Osobiście jakoś nie przemawiają do mnie przebieranki, dodatkowe wyszukane elementy, czy odgrywanie scenek. Co najwyżej lubię wytworzyć atmosferę słowami, które wytwarzają w psychice mojej partnerki to, czym ("czym" nie jest tu przypadkowe - bardzo często ma ona świadomość, że przez tą chwilę, nie ma ona nawet statusu osobowego) jest wobec mnie danej w chwili i analogicznie - działa to w dwie strony, wiec lubię jak kobieta też co nieco powie do mnie. Kajdanki? Opaski uciskowe (tzw: trytytki) sprawdzą się równie dobrze, albo ewentualnie można użyć dowolnej części garderoby dziewczyny. Uległość? Posłuszeństwo? Lepiej żeby poczuła moją siłę i zrozumiała, że nie warto mi się sprzeciwiać... No i żeby doświadczyło tego co ją spotka kiedy ze mną walczy. I tak - niech wtedy walczy jeszcze bardziej.
Wiecie co? Jak tak czytałem co piszecie, to lepiej się za to nie bierzcie nigdy. Jak widzę teksty typu "myślimy nad tym", albo "sądzę, że to będzie tak i siak" to mnie mdli. To się czuje albo nie i jeżeli się zabieracie do tego sójka za morze, to jestem prawie pewien, że to co zrobicie będzie przypominało zabawę gimnazjalistów, które chcą, ale się wstydzą, a w zasadzie to nie wiedzą jak się to robi. Jeszcze powiedzcie, że chcecie kontrolować to w taki sposób, żeby partner nie przesadził? Ha!
Takie praktyki to nic grzecznego, ani na pierwszy rzut oka miłego. Trzeba zrozumieć, że spotkacie się nie jeden raz, w dość brutalny sposób z drzwiami, ścianą, szafą... I to wcale niekoniecznie plecami w stronę owej płaszczyzny. Aha, no i warto zaprzyjaźnić się z siniakami, bo one raczej was nie opuszczą - a żeby się pojawiły wcale nie trzeba zostać uderzonym, uwierzcie mi.
I tylko zauważcie - ja praktykuję raczej łagodną odmianę tego typu rzeczy. Nie mylcie BDSMu z ostrzejszym seksem, bo to dwie różne rzeczy. Sam byłem kiedyś świadkiem, jak sadystka próbując zaciągnąć jednego chłopaka do łóżka, używała wobec niego bagnetu i próbowała podniecić go jeżdżąc mu nim po brzuchu, tak więc sami widzicie, że to nieco inny poziom "ostrości".
Mylisz się moja droga. Przyjemność czerpią tu obie strony. Wbrew pozorom, niektórych podnieca bycie upokorzonym i sponiewieranym i to daje im przyjemność.Conejito pisze: poza tym w BDSM są głównie relacje: Pan - Suka, albo Pani - Niewolnik... przyjemność czerpie ten nadrzędny, a podrzędny robi za "przedmiot" mało tu "człowieczeństwa" czy seksu jaki jest nam ogólnie znany..
A właśnie, że tak bywa i elementy tych praktyk znajdują odzwierciedlenie w życiu codziennym. Nie jest to konieczne, ale wielu tak po prostu lubi. Sam na co dzień dla moich partnerek jestem jak najbardziej w porządku, jednak nie będę ukrywał, że jeżeli z daną dziewczyną zaczynam być w relacji coraz bardziej "na co dzień", to zaczynam okazywać wobec niej moją władczość i potrafię warknąć na nią, albo po prostu ustawić ją do pionu kiedy zacznie się stawiać. Osobiście lubię ten element, bo w fajny sposób można z byle jakiej sytuacji przejść do spontanicznego, ostrego seksu.Dafne pisze:Czemu mówić o relacji? Trochę nie kumam o co Ci chodzi. Relacja tu trochę nie pasuje. Bardziej komunikacja jak już. Nie wiem po co podpinać po to akurat filozofię relacji. Że niby jak para tak robi w łóżku, to w codziennych sytuacjach też? Wytłumaczysz?
Też niekoniecznie. Sam praktykuję zarówno i seks w tym zakresie, jak i taki spokojny (choć faktycznie preferuję ten powiązany w jakiś sposób z przemocą). Wszystko zależy od tego z jaką partnerką odbywa się akt.poly pisze:BDSM to już całkowita zmiana seksu, na zupełnie inne doznania. Tu nie ma czegoś takiego jak bliskość, czułość etc.
I nawet jeżeli w trakcie samego aktu nie ma czułości, to wcale nie wyklucza to, że po wszystkim będzie to wzmagać właśnie jeszcze większe zbliżenie emocjonalne. Na dobrą sprawę, jeżeli jest odpowiednie nastawienie, to tego typu praktyki też można odbierać jako formę bliskości - innej, ale tak naprawdę to wszystko siedzi w psychice danej osoby.
poly pisze:Czysta relacja - fizyczna (bo zadawanie/odczuwanie bólu) i psychiczna (poddanie się komuś, dominowanie nad kimś). Będziesz czerpać przyjemność seksualną z tego, że ktoś Cię bije, jeśli nie jesteś z tą osobą związana jakąkolwiek relacją? O ile można taką przyjemność czerpać,to przypuszczam, że jednak MUSI być między partnerami BDSM relacja - i to wręcz bardzo silna.
Nie musi. Jak dwie osoby siedzą w tych klimatach, to na dobrą sprawę nie muszą się wcale znać i nie musi być żadnej relacji, a też może być fajnie i wszystko może się odbywać właśnie w zakresie BDSMu. Brak znajomości i zaufania wcale nie wyklucza czerpania przyjemności.poly pisze:Oczywiście w sferze fizycznej. Bo psychicznie naturalnie, że całkowite zaufanie musi być.
Naprawdę, zdziwiłybyście się co może człowieka podniecać. Czasem właśnie ten brak jakiejkolwiek relacji dodatkowo potęguje emocje.
Teraz to też poleciałaś. Ból jest tutaj czynnikiem podniecającym, ale prowadzi od do seksu tak czy inaczej. Tutaj nie chodzi o krzywdzenie drugiej osoby. Satysfakcja nie wynika z bólu, lecz z seksu tak jak w normalnym seksie i to on daje przyjemność. Ból, znęcanie się itp. - to jest po prostu to, co potęguje doznania.poly pisze:W BDSM istotą nie jest SEKS, a BÓL.
Re: Bdsm
Poproszę certyfikat jakości.SNOWDOG pisze:Tak, żeby nie było wątpliwości - praktykowałem nie raz już tego typu rzeczy.
Tak na wypadek, żebyśmy mieli pewność jakim jesteś specjalistą w dziedzinie.
Sory... ale piep.rzysz niemiłosiernie - i to nie w kwestii tego jak zajebistym kochankiem piszesz, że jesteś, a tego na jakiego zawodowca się kreujesz. Seks jakikolwiek by nie był jest kwestią mocno indywidualną.
Piszesz o swoich kochankach. Nie partnerkach. Może nie bez powodu? Może z tylko kochanką nie ma większych barier, zrobicie swoje i tyle? Widzisz, z partnerem jest tak, że trzeba o niego dbać przed, w trakcie i po. Trzeba dbać nie tylko o jego ciało, ale i komfort psychiczny. Stąd nie polecam jednak iść tylko na żywioł i czuć. Czasem warto zamiast chu.jem pomyśleć głową.
Może niektórzy nieszczęśliwie łączą bdsm z bólem. Ale niewątpliwie u niektórych to się faktycznie z tym po prostu łączy. I może inni lubią różnego rodzaju gadżety. To, że Ciebie to nieszczególnie interesuje nie jest wyznacznikiem niczego ważnego, ot Twojego indywidualnego gustu.
I serio - nikt nie prosił Cię byś mówił dziewczynom, że nie tak powinno wyglądać ich wyobrażenie o tego rodzaju seksie. Seks ma tylko jedno imię? Zajmij się sobą, a nie edukowaniem ludzi w sprawach, w których nie chcą byś ich edukował. I może dla własnej edukacji porozmawiaj z osobami, które też praktykowały bdsm.. może będą mieli zgoła inne doświadczenia niż Ty i może dojdziesz do czegoś więcej jak orgazmu.
Re: Bdsm
Oj, oj, oj - poczułaś się urażona, bo ktoś wytknął, że coś nie halo? Polecam ci zobaczyć na NAZWĘ TEMATU, bo nie piszemy tutaj o seksie ogólnie, tylko o konkretnych sprawach, w których, jak same przyznałyście - nie macie doświadczenia żadnego, a piszecie jak specjalistki.Ruta pisze:Poproszę certyfikat jakości.SNOWDOG pisze:Tak, żeby nie było wątpliwości - praktykowałem nie raz już tego typu rzeczy.
Tak na wypadek, żebyśmy mieli pewność jakim jesteś specjalistą w dziedzinie.
Sory... ale piep.rzysz niemiłosiernie - i to nie w kwestii tego jak za***istym kochankiem piszesz, że jesteś, a tego na jakiego zawodowca się kreujesz. Seks jakikolwiek by nie był jest kwestią mocno indywidualną.
Uwierz mi, nie próbuję nic udowadniać, albo pisać jaki nie jestem, ty to tak odebrałaś (cóż, jeśli takie wnioski wyciągnęłaś, jak napisałaś, to uznam to za komplement

Oj uwierz mi, że głową myślę i to bardzo dużo. I piszę ogólnie, bo nie będę rozgraniczał w tym temacie każdej kochanki na chwilę od partnerki, z którą miałem też głębszą relację, ale ta, były i takie i takie i to również w tym zakresie, o którym mówi temat. I dobrze wiem jak wygląda taka sytuacja i nie mam bladego pojęcia skąd ty teraz wytrzasnęłaś tą wypowiedź. Dbać o drugą osobę trzeba niezależnie od tego jak długa i "ilorazowa" jest relacja, ale nie rozumiem jaki to wszystko miało by mieć wpływ na praktyki tego typu.Ruta pisze:Piszesz o swoich kochankach. Nie partnerkach. Może nie bez powodu? Może z tylko kochanką nie ma większych barier, zrobicie swoje i tyle? Widzisz, z partnerem jest tak, że trzeba o niego dbać przed, w trakcie i po. Trzeba dbać nie tylko o jego ciało, ale i komfort psychiczny. Stąd nie polecam jednak iść tylko na żywioł i czuć. Czasem warto zamiast chu.jem pomyśleć głową.

A czy ty czytałaś w ogóle moją wypowiedź? Ale tak dokładniej? Ból JEST elementem BDSMu, ale nie elementem docelowym, tylko tym, który podnieca i prowadzi do seksu, który oczywiście może odbywać się w tym samym czasie co zadawanie bólu, żeby wzmocnić podniecenie. Ale dalej sadyzm i masochizm to parafilie seksualne, które dotyczą seksu, a nie czegoś innego.Ruta pisze:Może niektórzy nieszczęśliwie łączą bdsm z bólem. Ale niewątpliwie u niektórych to się faktycznie z tym po prostu łączy. I może inni lubią różnego rodzaju gadżety. To, że Ciebie to nieszczególnie interesuje nie jest wyznacznikiem niczego ważnego, ot Twojego indywidualnego gustu.
Oj rozmawiałem nie raz, nie dwa, nie pięćdziesiąt i znam ich od groma - powiem ci więcej, że bardzo szybko po poznaniu kogoś wyczuwam czy ma on takie skłonności czy nie.Ruta pisze: I serio - nikt nie prosił Cię byś mówił dziewczynom, że nie tak powinno wyglądać ich wyobrażenie o tego rodzaju seksie. Seks ma tylko jedno imię? Zajmij się sobą, a nie edukowaniem ludzi w sprawach, w których nie chcą byś ich edukował. I może dla własnej edukacji porozmawiaj z osobami, które też praktykowały bdsm.. może będą mieli zgoła inne doświadczenia niż Ty i może dojdziesz do czegoś więcej jak orgazmu.
Prosił czy nie prosił, chcą czy nie chcą - to jest forum DYSKUSYJNE, a to jest konkretny TEMAT. Tak więc rozmawiam na konkretny temat i jeżeli widzę, że ktoś gada totalne bzdury, to to mówię i mu wykazuję. Wybacz, ale jak chcecie sobie snuć swoje wyobrażenia i domysły jak to może być i nie chcecie żeby ktoś się w to wcinał, to popiszcie sobie na pw, albo wybierzcie się razem na film, z którego jak widzę niektórzy czerpią swoją "wiedzę" i tam o tym pogadajcie.
Zdaję sobie jak najbardziej sprawę, że praktyki tego typu mogą wyglądać bardzo różnie - ale o tym już pisałem. Jedyne o czym mówię to negacja waszych słów, których nie oparłyście na żadnych konkretnych doświadczeniach. No i jeszcze mówię to co ja wiem, no ale od tego jest forum.
![Kwadratowy :]](./images/smilies/splash.gif)
Re: Bdsm
Mówiłam o samym akcie i moim zdaniem braku w nim czułości, tradycyjnej "bliskości". Jasne, nigdzie nie neguje tego co mówisz, masz dużo racji. Chociaż na niektóre sprawy można spojrzeć inaczej, bo jednak niektóre kwestie to subiektywne oceny. I owszem, moim zdaniem musi tu wystąpić większa bliskość, większe zaufanie, większe przywiązanie, by móc czerpać przyjemność z takiej formy.SNOWDOG pisze:
Też niekoniecznie. Sam praktykuję zarówno i seks w tym zakresie, jak i taki spokojny (choć faktycznie preferuję ten powiązany w jakiś sposób z przemocą). Wszystko zależy od tego z jaką partnerką odbywa się akt.
I nawet jeżeli w trakcie samego aktu nie ma czułości, to wcale nie wyklucza to, że po wszystkim będzie to wzmagać właśnie jeszcze większe zbliżenie emocjonalne. Na dobrą sprawę, jeżeli jest odpowiednie nastawienie, to tego typu praktyki też można odbierać jako formę bliskości - innej, ale tak naprawdę to wszystko siedzi w psychice danej osoby.
To do czego się odnosisz to subiektywne odczucia, jakie ja mam na temat BDSM. Być może tak jest, jednak osobiście traktuje relacje seksualne jako relacje opierające się na miłości. Tego proszę nie komentowaćNie musi. Jak dwie osoby siedzą w tych klimatach, to na dobrą sprawę nie muszą się wcale znać i nie musi być żadnej relacji, a też może być fajnie i wszystko może się odbywać właśnie w zakresie BDSMu. Brak znajomości i zaufania wcale nie wyklucza czerpania przyjemności.
Naprawdę, zdziwiłybyście się co może człowieka podniecać. Czasem właśnie ten brak jakiejkolwiek relacji dodatkowo potęguje emocje.

Bardzo często spotkałam się w BDSM z tym, że jednak do samego stosunku nie dochodzi, a pełnie spełnienia może dać sam ból, znęcanie się. Jako sfera seksualna się w nim wiąże, ale nie jest wyznacznikiem spełnienia. I chodziło mi o to, że w BDSM kluczowy nie staje się sam stosunek, a właśnie to co wywołuje podniecenie, czy nawet daje zaspokojenie.snowgod pisze: Teraz to też poleciałaś. Ból jest tutaj czynnikiem podniecającym, ale prowadzi od do seksu tak czy inaczej. Tutaj nie chodzi o krzywdzenie drugiej osoby. Satysfakcja nie wynika z bólu, lecz z seksu tak jak w normalnym seksie i to on daje przyjemność. Ból, znęcanie się itp. - to jest po prostu to, co potęguje doznania.
Poza tym dalej uważam, że istotą jest tu BÓL, a nie SEKS, bo gdyby nie wystąpił BÓL - SEKS nie byłby tak satysfakcjonujący, prawda?
-- Dodano 12 sie 2016, o 20:03 --
Jednakże no niestety ale kompletnie nie masz racji, SNOWDOG ma rację. Nie rozdzielając na elementy docelowe i inne, BÓL jest nieodłącznym elementem BDSM. Tylko, że ten BÓL właśnie ma podniecać, spełniać, zadowalać.Ruta pisze:Może niektórzy nieszczęśliwie łączą bdsm z bólem.
Jasne, masz rację, że seks jest indywidualną sprawą, jednakże jakieś definicje istnieją i się nierozerwalnie z czymś łączą. Tak jak krowa niewątpliwie jest producentem mleka, tak BDSM jest nierozerwalnie i ŚCIŚLE połączona z bólem - czy jego zadawaniem czy jego odczuwaniem i wypieranie tego jest tak jak odbieranie krowie mleka, bez sensu. Poza tym po co? Chyba lepiej być lepiej uświadomionym i znać znaczenie słów, których się używa. Szczególnie jeśli zechce się spróbować tego typu dewiacji, to jednak warto być przygotowanym na to, co może nas spotkać.
Poza tym, jednak BDSM poza sferą seksualną, jest jakimś tam stopniem relacji między partnerami. Dla jednych to tylko sfera sypialni, dla innych sposób na życie. Znam pary, które żyją w takich relacjach na codzień i są mega szczęśliwi.
Re: Bdsm
Gdzie ja napisałam, że nie ból nie występuje?poly pisze:Jednakże no niestety ale kompletnie nie masz racji, SNOWDOG ma rację. Nie rozdzielając na elementy docelowe i inne, BÓL jest nieodłącznym elementem BDSM. Tylko, że ten BÓL właśnie ma podniecać, spełniać, zadowalać.

Napisałam w odpowiedzi do Snow, który podważał Twoje twierdzenia o bólu, że może niektórzy nieszczęśliwie łączą to z bólem. Ale nie musi to się opierać głównie na bólu. Zależy od osobistych preferencji.
W czym więc nie mam konkretnie racji?
Sama piszesz w jednym zdaniu "seks" i "subiektywnie".
Re: Bdsm
Conejito pisze:poza tym w BDSM są głównie relacje: Pan - Suka, albo Pani - Niewolnik... przyjemność czerpie ten nadrzędny, a podrzędny robi za "przedmiot" mało tu "człowieczeństwa" czy seksu jaki jest nam ogólnie znany.. wątpię, żebym potrafiła się odnaleźć w takiej relacji..
Nie chciałam już dalej rozwijać tego wątku, bo bym powiedziała o słowo za dużo.. i powiedziałabym to na swoim przykładzie Suki względem Pana. Uznaję po prostu, że Pan może o wiele więcej zrobić, Suka ma być posłuszna i grzeczna i tak owszem, obydwoje czerpią z tego radość, przyjemność i podniecenie, nie mówię że nie, ale Pan może więcej.. w tym kontekście choćby, że mówi słowa, Suka jest przeważnie cicho.SNOWDOG pisze:Mylisz się moja droga. Przyjemność czerpią tu obie strony. Wbrew pozorom, niektórych podnieca bycie upokorzonym i sponiewieranym i to daje im przyjemność.
Re: Bdsm
a więc:Ruta pisze: Gdzie ja napisałam, że nie ból nie występuje?![]()
Napisałam w odpowiedzi do Snow, który podważał Twoje twierdzenia o bólu, że może niektórzy nieszczęśliwie łączą to z bólem. Ale nie musi to się opierać głównie na bólu. Zależy od osobistych preferencji.
W czym więc nie mam konkretnie racji?
Sama piszesz w jednym zdaniu "seks" i "subiektywnie".
Te pojęcia nie występują osobno, a w BSDM występuje każdy, mniej lub bardziej.bondage - zniewolenie
discipline - dyscyplina
sadism - sadyzm
masochism - masochizm
Preferencje jakie tu mogą występować to to, czy lubisz coś bardziej, a coś mniej, ale konkretnie z dziedziny "brutalnie". Tu nie ma nieszczęśliwego bólu, tylko "PRZYJEMNY BÓL, SPRAWIAJĄCY PRZYJEMNOŚĆ I SPEŁNIENIE". Czy nie jest to jednoznaczne?
Preferencje mogą być tu takie, że jedni lubią korzystać z gadżetów potęgujących ten ból, inni wolą bawić się w Pana/ie i uległych i czerpią przyjemność z poniżenia czy z poniżania. Jasne, wszystko mniej lub bardziej prowadzi do samego stosunku, ale kluczowe w tej dziedzinie jest to, co jest przed nim.
Mam wrażenie, że większość ludzi rozumie to jako: "zwiąże Ci ręce, dziś będę górą w łożku" - jako BDSM. Albo dołączanie do zabaw łóżkowych zabawek, wyobraźni. Jasne, to jest fajne, każdemu związkowi dobrze robi. Ale jednak to nie są żadne dewiacje.
Subiektywnie - chodziło mi o to, czy kluczowy jest sam seks czy to co przed nim, i tu jest kwestia różna, bo jednym wystarczy samo to co jest przed nim i jak odbiera się ten ból. Czyli: możesz czerpać przyjemność z samego cierpienia, możesz czerpać przyjemność z zadowalania partnera (którego podnieca sprawianie bólu), może być sposobem na pokonywanie swoich słabości i poszerzania możliwości swojego ciała przez przyswajanie bólu, przezwyciężanie go.
Poza tym zdaje się, że SNOW nie negował mojego twierdzenia o bólu, a bardziej istoty BDSM. I to może być też subiektywne, gdyż dla każdego może tu być co innego najważniejsze.
Jednak to dalej przemoc,ból, poniżenie i całość kręci się wokół tego.
Re: Bdsm
Przez ostatni weeked mielismy caly hotel wykupiony na 3 dni dla grupy fanow BDSM i lateksu (nie obylo sie bez paru drag queens
). Zaplacili okolo 60 tysiecy funtow jako organizacja, by wynajac caly hotel tylko dla nich - 140 osob z klubu milosnikow tego typu rzeczy. Oczywiscie nasluchalam sie od wspolpracownikow, jacy to chorzy ludzie, ale tak naprawde, co w tym zlego? Na dodatek zamiast nosic te lateksowe wdzianka publicznie, wynajeli hotel, by nikogo nie razic swoim wygladem, by zostac w grupie ludzi o tych samych zainteresowaniach. I tez nie byli to jacys psychole, jak niektorzy sie spodziewali. Normalni ludzie - nauczyciele, bankierzy, wojskowi, lekarze...
Na poczatku bylo mi dziwnie sprzedawac im drinki, normalnie witac, rozmawiac, przez to, ze nasluchalam sie tych durnych zapowiedzi i przewidywan na ich temat. Ale po paru godzinach to dziwne uczucie przeszlo, kiedy uswiadomilam sobie, ze to nie jest w moim stylu, by kierowac sie jakimis uprzedzeniami i stereotypami w traktowaniu innych.

Na poczatku bylo mi dziwnie sprzedawac im drinki, normalnie witac, rozmawiac, przez to, ze nasluchalam sie tych durnych zapowiedzi i przewidywan na ich temat. Ale po paru godzinach to dziwne uczucie przeszlo, kiedy uswiadomilam sobie, ze to nie jest w moim stylu, by kierowac sie jakimis uprzedzeniami i stereotypami w traktowaniu innych.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości