Obowiązki małżeńskie
Obowiązki małżeńskie
Może pytanie wydaje się banalnie proste.. ale jakie wg Was są obowiązki małżeńskie?
Re: Obowiązki małżeńskie
Pomaganie sobie wzajemnie, szczególnie, gdy pojawia się na świecie dziecko. Raz wstajesz Ty, raz ja. Na tej zasadzie. Ale obowiązki... źle mi się to słowo kojarzy, małżeństwo nie jest musem, więc nie wyznaję czegoś takiego, jak "obowiązek" w przypadku małżeństwa czy ogólnie związku. Obowiązkiem może być np. chodzenie od pracy albo wywiązywanie się z określonych poleceń. To, co robi się dla swojego współmałżonka czy partnera, powinno być dobrowolne, a nie na zasadzie: "Muszę to zrobić, w końcu to mój mąż/ żona". No chyba, że mówimy o obowiązkach domowych, takich jak pranie, sprzątanie - wtedy tak.
Re: Obowiązki małżeńskie
hm... szacunek i dbanie o wspólne ognisko domowe - a podział kto sprzata, kto gotuje, to już nie kwestia małżenska bynajmniej
Re: Obowiązki małżeńskie
Tak, ale... obowiązek to nie znaczy, że ktoś stoi z batem i pilnuje. Wychodząc za mąż (całkowicie dobrowolnie) przyjmujesz pewne zobowiązania (też dobrowolnie i zupełnie świadomie) - więc obowiązki są.Dafne pisze:małżeństwo nie jest musem, więc nie wyznaję czegoś takiego, jak "obowiązek" w przypadku małżeństwa czy ogólnie związku.
A jakie? Tak myślę, że do tego wszystkiego co było, dochodzi bycie dla siebie - właśnie jako zobowiązanie. Że będę wstawać o piątej, żeby zjeść z nim śniadanie, bo wcześnie wychodzi do pracy, że będę go słuchać, że będę.
Bo do tej pory to było, bo się chciało, a jak się nie chciało, to można było sobie pójść i już. A teraz obie osoby zobowiązują się, że już będą.
Re: Obowiązki małżeńskie
"Obowiazki malzenskie" zawsze kolarzyly mi sie z seksem...
Re: Obowiązki małżeńskie
I coś tak czuję, że gdy Ruta wrzucała ten temat, to skojarzenie też tam gdzieś w niej siedziałoPawian pisze:"Obowiazki malzenskie" zawsze kolarzyly mi sie z seksem...
Obowiązki...
Można to ująć tak: wzajemne zaspokajanie (w ramach możliwości) potrzeb fizycznych, duchowych i materialnych/bytowych. W tym chyba mieści się wszystko, i wzajemna opieka (np. w chorobie), i wspólne gospodarowanie majątkiem, i miłość/czułość, i seks
Re: Obowiązki małżeńskie
No raczej nie.Nanya pisze:I coś tak czuję, że gdy Ruta wrzucała ten temat, to skojarzenie też tam gdzieś w niej siedziało
Re: Obowiązki małżeńskie
"Obowiązek" w małżeństwie, to nie tylko seks, a jeśli komuś kojarzy się to z obowiązkiem, to może czas przewartościować swoje życie. (Aczkolwiek, zetknęłam się z małżeństwami/ związkami, które ustalają, że chodzą ze sobą do łóżka tylko w pierwsze wtorki miesiąca czy co niedzielę, rzecz jasna, przed pójściem do kościoła, aby wyznać księdzu swoje grzechy)
Dla mnie takie rzeczy, jak: czułość, wsparcie, szacunek, wierność, to oczywistość i nie wiem, czy można to zakwalifikować do obowiązku małżeńskiego. Ludzie, aby tworzyć dobry związek, decydują się na pewne rzeczy, bo... czują taką potrzebę, bo się kochają i nie wyobrażają sobie tworzyć związku na innych fundamentach, niż te j/w. Za obowiązek bardziej biorę równorzędną pomoc w prowadzeniu domu oraz w opiekowaniu się ogniskiem domowym. W tym sensie, że gdy ktoś raczy pluć do wspólnego gniazda, to mężczyzna czy kobieta, stanie po stronie rodziny i będzie bronić swojego współmałżonka w imię miłości, ale również honoru.
Nie rozumiem facetów, którzy nie potrafią odseparować się od swojej mamy, są na każde jej zawołanie, a przy tym, rodzicielka jest w pełni sił, aby zrobić sobie sama zakupy. W tym przypadku, obowiązkiem takiego faceta jest bycie przy żonie, gdy tego potrzebuje, a mama na drugim miejscu. Przypominają mi się sceny z jakichś filmów, w których to para umówiła się na romantyczną kolację, a mamusia dzwoni w ostatniej chwili, aby synek leciał jej po krople na kaszel. Poczciwy facet, rzecz jasna, zmierza ku jej wrót, aby wręczyć jej wspomniane krople, a żona siedzi sobie wściekła w salonie, by potem otrzymać telefon, że zostanie dłużej, by potrzymać rodzicielkę za rękę.
Reasumując, obowiązkiem każdego współmałżonka jest postawienie racjonalnej granicy między relacją rodzic- partner oraz uświadomienie swoim rodzicom, że wyfruwa się z gniazda, a nowa rodzina jest na pierwszym miejscu. Co nie znaczy, że trzeba kompletnie odseparować się od rodziców, ale hm, nie dać sobie im włazić na głowę.
Dla mnie takie rzeczy, jak: czułość, wsparcie, szacunek, wierność, to oczywistość i nie wiem, czy można to zakwalifikować do obowiązku małżeńskiego. Ludzie, aby tworzyć dobry związek, decydują się na pewne rzeczy, bo... czują taką potrzebę, bo się kochają i nie wyobrażają sobie tworzyć związku na innych fundamentach, niż te j/w. Za obowiązek bardziej biorę równorzędną pomoc w prowadzeniu domu oraz w opiekowaniu się ogniskiem domowym. W tym sensie, że gdy ktoś raczy pluć do wspólnego gniazda, to mężczyzna czy kobieta, stanie po stronie rodziny i będzie bronić swojego współmałżonka w imię miłości, ale również honoru.
Nie rozumiem facetów, którzy nie potrafią odseparować się od swojej mamy, są na każde jej zawołanie, a przy tym, rodzicielka jest w pełni sił, aby zrobić sobie sama zakupy. W tym przypadku, obowiązkiem takiego faceta jest bycie przy żonie, gdy tego potrzebuje, a mama na drugim miejscu. Przypominają mi się sceny z jakichś filmów, w których to para umówiła się na romantyczną kolację, a mamusia dzwoni w ostatniej chwili, aby synek leciał jej po krople na kaszel. Poczciwy facet, rzecz jasna, zmierza ku jej wrót, aby wręczyć jej wspomniane krople, a żona siedzi sobie wściekła w salonie, by potem otrzymać telefon, że zostanie dłużej, by potrzymać rodzicielkę za rękę.
Reasumując, obowiązkiem każdego współmałżonka jest postawienie racjonalnej granicy między relacją rodzic- partner oraz uświadomienie swoim rodzicom, że wyfruwa się z gniazda, a nowa rodzina jest na pierwszym miejscu. Co nie znaczy, że trzeba kompletnie odseparować się od rodziców, ale hm, nie dać sobie im włazić na głowę.
Re: Obowiązki małżeńskie
No nie wiem. Zależy jak interpretować to:Dafne pisze:"Obowiązek" w małżeństwie, to nie tylko seks, a jeśli komuś kojarzy się to z obowiązkiem, to może czas przewartościować swoje życie.
Art. 23.
Małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w małżeństwie. Są obowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli.
Re: Obowiązki małżeńskie
A jeśli pojawiłaby się sytuacja, że danej parze nie po drodze w łóżku... to mają się zmuszać do współżycia? Podobno, gdy po pół roku od zawarcia małżeństwa, para nie pójdzie do łóżka, to można śmiało unieważnić takie małżeństwo. To chyba coś dla par, które czekały do ślubu, ale się nie doczekały.
Re: Obowiązki małżeńskie
No to skoro seks to nie obowiązek... to czemu unieważniać małżeństwo? Przecież jest wiele innych powodów by unieważnić swój związek.Dafne pisze:Podobno, gdy po pół roku od zawarcia małżeństwa, para nie pójdzie do łóżka, to można śmiało unieważnić takie małżeństwo.
Re: Obowiązki małżeńskie
Czasami mlode pary, co czekaja na seks po slubie, szybciej biora slub niz inni. Dlaczego mi sie to tak skojazylo? Bo wszedzie sie o tym slyszy, w filmach, od ludzi, ktorzy mowia zawsze cos w stylu "praktykowac obowiazki malzenskie". Nawet ja sie "doczekalam" takiego stwierdzenia. Ktos mi powiedzial, ze powinnismy w noc poslubna wypelnic pierwszy obowiazek malzenski
Re: Obowiązki małżeńskie
Pawian, że seks to obowiązek, to się wzięło chyba z poprzedniego układu mężczyzna-kobieta.
Re: Obowiązki małżeńskie
Ruta, podejrzewam, iż chodzi o to, że w świetle prawa jest to obowiązek tak, aby z takiego związku zrodziło się potomstwo. Jeśli para nie uprawia seksu przez te pół roku, to na moje, raczej mało prawdopodobne, że weźmie się za konsumpcję. W świetle prawa taki związek jest nieważny, bo nie został skonsumowany, więc jest bezużyteczny - tak to chyba działa. To jest podstawa prawa kanonicznego i tak samo dzieje się w wypadku zatajenia czegoś przed współmałżonkiem, np. bezpłodności czy aseksualności (niemożności uprawiania seksu z pobudek psychologicznych). Nie mniej jednak, gdyby para wzięła ślub kościelny, a następnie doszłoby do unieważnienia małżeństwa, to te osoby mogą powtórnie wziąć ślub kościelny, bo jest to wtedy postrzegane, jakby tego małżeństwa w ogóle nigdy nie było.
Tutaj przykład - http://www.kosciol.pl/article.php?story ... 2135619803
Z puntu widzenia prawa, istnieje więc coś takiego, jak obowiązek małżeński, a seks wlicza się w ten obowiązek. Nie jest jednak napisane, ile razy dana para ma to zrobić czy tym podobne absurdy, jednak sam fakt konsumpcji, jest traktowany jako wywiązanie się z obowiązku i można do końca trwania małżeństwa, już tego powtórnie nie zrobić, gdyż takie małżeństwo nie może zostać unieważnione prawnie. Natomiast brak pożycia małżeńskiego przez co najmniej pół roku, jest już jednym z trzech elementów składających się na możliwość uzyskania rozwodu.
Tutaj przykład - http://www.kosciol.pl/article.php?story ... 2135619803
http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/ ... 09/13.htmlZdarza się jednak, że któryś z partnerów, narzeczonych czy współmałżonków nie chce katolickiej koncepcji małżeństwa bądź tylko udaje, że chce, albo nie jest zdolny wywiązać się z nałożonych obowiązków, wówczas Kościół rozpatruje, czy małżeństwo zostało ważnie, czy nieważnie zawarte. Dokonuje się to na drodze sądowej, w tzw. procesie o stwierdzenie nieważności małżeństwa, który – w odróżnieniu od procesu cywilnego – nie ma tu nic wspólnego z rozwodem.
Skutkiem orzeczenia nieważności małżeństwa jest stan wolny stron i możliwość zawarcia przez nie małżeństwa sakramentalnego, o ile nie zachodzą pomiędzy nowymi partnerami przeszkody kanoniczne uniemożliwiające zawarcie związku małżeńskiego.
Z puntu widzenia prawa, istnieje więc coś takiego, jak obowiązek małżeński, a seks wlicza się w ten obowiązek. Nie jest jednak napisane, ile razy dana para ma to zrobić czy tym podobne absurdy, jednak sam fakt konsumpcji, jest traktowany jako wywiązanie się z obowiązku i można do końca trwania małżeństwa, już tego powtórnie nie zrobić, gdyż takie małżeństwo nie może zostać unieważnione prawnie. Natomiast brak pożycia małżeńskiego przez co najmniej pół roku, jest już jednym z trzech elementów składających się na możliwość uzyskania rozwodu.
Re: Obowiązki małżeńskie
W sumie też absurd, bo prawo raczej nie powinno nikomu nakazywać wydania potomstwa, nie?Dafne pisze:Ruta, podejrzewam, iż chodzi o to, że w świetle prawa jest to obowiązek tak, aby z takiego związku zrodziło się potomstwo.
A możesz podać artykuł, który o tym mówi?Dafne pisze:W świetle prawa taki związek jest nieważny, bo nie został skonsumowany, więc jest bezużyteczny - tak to chyba działa.
Ah... a więc mówimy o małżeństwie, które zawarto przez Bogiem, a nie urzędnikiem USC.Dafne pisze:To jest podstawa prawa kanonicznego
Ależ może. teraz o wiele łatwiej uzyskać kościelny rozwód.Dafne pisze:trwania małżeństwa, już tego powtórnie nie zrobić, gdyż takie małżeństwo nie może zostać unieważnione prawnie
Tośmy się nie dogadały... bo ja jak myślę o ślubie, to nie od razu w białej kiecce przed ołtarzem tylko.. no sala ślubów w USC.
Omijam w "obowiązkach małżeńskich" aspektu religijnego. Bo religia sama w sobie jest kupą absurdalnych zakazów i nakazów.
Re: Obowiązki małżeńskie
Nie ma czegoś takiego W prawie kanonicznym w grę wchodzi tylko unieważnienie małżeństwa. Jednak rzeczywiście, uzyskanie takiego unieważnienia jest "łatwiejsze" niż kiedyś, co nie znaczy, że mniej kosztowe (pierwsza instancja to ok 1000 zł, druga ok 300 zł, są jeszcze koszty biegłych i opłaty manipulacyjne) i mniej czasochłonne (zwykle 3 lata).Ruta pisze:teraz o wiele łatwiej uzyskać kościelny rozwód
Re: Obowiązki małżeńskie
Ile moze trwac taki tyowy rozwod?
Re: Obowiązki małżeńskie
W sensie cywilny? U mnie od złożenia pozwu do wyroku - 4 miesiące (+ 3 tygodnie na uprawomocnienie się wyroku)Pawian pisze:Ile moze trwac taki tyowy rozwod?
Re: Obowiązki małżeńskie
No to wiń kler za to, że tak to nazywają. ;-) Jak się dowiadywałam to ksiądz mówił, że teraz o wiele łatwiej o rozwód. Bo ciężko nazwać długoletni związek, z pełnym pożyciem, nawet dziećmi... unieważnieniem.Nanya pisze:Nie ma czegoś takiego W prawie kanonicznym w grę wchodzi tylko unieważnienie małżeństwa.
Re: Obowiązki małżeńskie
Obowiązki takie można dzielić na różne kategorie.
Według mnie jest tutaj najważniejsze to, by pozostać obok swojego partnera, zwłaszcza, jak się coś złego dzieje. Być wiernym tej osobie, okazywać jej czułość. No i teraz z innej kategorii - spłodzić potomstwo.
Według mnie jest tutaj najważniejsze to, by pozostać obok swojego partnera, zwłaszcza, jak się coś złego dzieje. Być wiernym tej osobie, okazywać jej czułość. No i teraz z innej kategorii - spłodzić potomstwo.
Re: Obowiązki małżeńskie
Czemu nie? Skoro są związki nie małżeńskie, które trwają latami, z pełnym pożyciem i dziećmi, to równie dobrze Kościół może uznać, że to "małżeństwo" było nieważnie zawarte i przez cały czas trwania związku był to... konkubinat.Ruta pisze:Bo ciężko nazwać długoletni związek, z pełnym pożyciem, nawet dziećmi... unieważnieniem.
Liczy się motyw. Nie można umotywować pozwu o unieważnienie małżeństwa kościelnego słowami "wygasły wszelkie więzi fizyczne i uczuciowe między małżonkami" (rozwód cywilny tak można), za to "w chwili zawarcia małżeństwa, jeden z małżonków był niedojrzały emocjonalnie, przez co zachodzi podejrzenie, że wszedł w związek małżeński nie całkiem świadomie" - jak najbardziej. Jest znacząca różnica między unieważnieniem, a rozwodem.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Obowiązki małżeńskie
Jeśli tak jak mówiła Nanya chodzi o konkubinat, to jest oczywistym, że taki związek nie jest ważny z żadnego punktu widzenia. (no może oprócz samych zainteresowanych)Ruta pisze:Bo ciężko nazwać długoletni związek, z pełnym pożyciem, nawet dziećmi... unieważnieniem.
Ta, a bezpłodne małżeństwo nie jest małżeństwem w pełni, lub takie które nie chce mieć dzieciPytalska pisze:No i teraz z innej kategorii - spłodzić potomstwo.
Hmm niedojrzałość emocjonalna wydaje mi się dość błahym powodem przynajmniej z punktu widzenia kościoła. Ciekawi mnie jakie dokładnie są tego wytyczne, bo choroba psychiczna czy wspomniana gdzieś bezpłodność(zatajona) jest dość oczywiste, a co do innych wypadków?Nanya pisze:Liczy się motyw. Nie można umotywować pozwu o unieważnienie małżeństwa kościelnego słowami "wygasły wszelkie więzi fizyczne i uczuciowe między małżonkami" (rozwód cywilny tak można), za to "w chwili zawarcia małżeństwa, jeden z małżonków był niedojrzały emocjonalnie, przez co zachodzi podejrzenie, że wszedł w związek małżeński nie całkiem świadomie" - jak najbardziej. Jest znacząca różnica między unieważnieniem, a rozwodem.
Re: Obowiązki małżeńskie
Jest wymieniana jako jeden z "ważkich" powodów unieważnienia. Trzeba zaznaczyć, że Kościół może orzec unieważnienie danego małżeństwa z klauzulą, że niedojrzały emocjonalnie małżonek nie może zawrzeć kolejnego związku małżeńskiego (kościelnego) z nową osobą. Czasem zdarza się tak, że rozwiedziona kobieta decyduje się na proces unieważnienia małżeństwa kościelnego (nawet po paru latach od rozwodu), bo chce zawrzeć nowy związek, w zgodzie ze swoim wyznaniem - przed ołtarzem. Nie zawsze jednak uzyskane unieważnienie jest równoznaczne z możliwością zawarcia kolejnego małżeństwa kościelnego.Iluminacja pisze:Hmm niedojrzałość emocjonalna wydaje mi się dość błahym powodem przynajmniej z punktu widzenia kościoła.
A tak w ogóle, chyba zrobił się off-top
Re: Obowiązki małżeńskie
Skoro tak, to nie powinno się to liczyć czasem jako grzech?Nanya pisze:Czemu nie? Skoro są związki nie małżeńskie, które trwają latami, z pełnym pożyciem i dziećmi, to równie dobrze Kościół może uznać, że to "małżeństwo" było nieważnie zawarte i przez cały czas trwania związku był to... konkubinat.
Tylko czy sensowne jest łączyć tutaj kwestię prawa kanonicznego, z cywilnym?Iluminacja pisze:Jeśli tak jak mówiła Nanya chodzi o konkubinat, to jest oczywistym, że taki związek nie jest ważny z żadnego punktu widzenia. (no może oprócz samych zainteresowanych)
Podobno teraz tak się da. Ale swoją drogą dziwne... bo wystarczy wszystko zrzucić na garb niedojrzałości.... mimo, że ksiądz przecież informuje przyszłych małżonków z czym się wiąże wstąpienie w święty związek małżeński.Iluminacja pisze:Hmm niedojrzałość emocjonalna wydaje mi się dość błahym powodem przynajmniej z punktu widzenia kościoła.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Obowiązki małżeńskie
W takim razie mijałoby się to trochę z celem.Nanya pisze:Nie zawsze jednak uzyskane unieważnienie jest równoznaczne z możliwością zawarcia kolejnego małżeństwa kościelnego.
dobry offtop nie jest zły xD
No właśnie, przecież taka osoba wie na co się pisze (a przynajmniej powinna)Ruta pisze: Ale swoją drogą dziwne... bo wystarczy wszystko zrzucić na garb niedojrzałości.... mimo, że ksiądz przecież informuje przyszłych małżonków z czym się wiąże wstąpienie w święty związek małżeński.
A nie liczy się?Ruta pisze:Skoro tak, to nie powinno się to liczyć czasem jako grzech?
Nie, ale myślałam, że przez związek rozumiesz właśnie brak uprawomocnienia.Ruta pisze:Tylko czy sensowne jest łączyć tutaj kwestię prawa kanonicznego, z cywilnym?
Re: Obowiązki małżeńskie
No własnie nie wiem.. ?Iluminacja pisze:A nie liczy się?
Związek małżeński miałam na myśli akurat tam.Iluminacja pisze:Nie, ale myślałam, że przez związek rozumiesz właśnie brak uprawomocnienia.
Re: Obowiązki małżeńskie
Dlaczego? Jeśli o unieważnienie wnosi osoba, która była w czasie zawierania związku dojrzała do niego, została pokrzywdzona przez niedojrzałego małżonka i teraz dostała unieważnienie i może zawrzeć nowy związek (a ta druga osoba nie), to dlaczego to bezcelowe?Iluminacja pisze:W takim razie mijałoby się to trochę z celem.Nanya pisze:Nie zawsze jednak uzyskane unieważnienie jest równoznaczne z możliwością zawarcia kolejnego małżeństwa kościelnego.
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Obowiązki małżeńskie
Miałam na myśli przypadek, gdy to unieważnienie nie jest równoważne z możliwością zawarcia kolejnego związku.Nanya pisze:Dlaczego? Jeśli o unieważnienie wnosi osoba, która była w czasie zawierania związku dojrzała do niego, została pokrzywdzona przez niedojrzałego małżonka i teraz dostała unieważnienie i może zawrzeć nowy związek (a ta druga osoba nie), to dlaczego to bezcelowe
Liczy, liczyRuta pisze:No własnie nie wiem.. ?
Re: Obowiązki małżeńskie
To jest nas dwie. Zresztą, już o tym gdzieś pisałam. Nie jestem człowiekiem gorliwej wiary (wręcz- żadnej wiary) i taki ślub kościelny, oznaczałby dla mnie zakłamanie i szopkę przed rodziną lub "co ludzie powiedzą", to się z tym łączy.Ruta pisze:Tośmy się nie dogadały... bo ja jak myślę o ślubie, to nie od razu w białej kiecce przed ołtarzem tylko.. no sala ślubów w USC.
Znalazłam jednak coś istotnego:
Wychodzi na to, że nie ma rozwodu kościelnego.Podsumujmy więc to co zostało wyżej powiedziane, by przedstawić czytelnikowi w sposób jasny i czytelny tytuły nieważności. W skardze powodowej nie wnosimy o „rozwód kościelny”, czy „unieważnienie ślubu kościelnego” lub „unieważnienie małżeństwa” lecz o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
źródło: http://prawokanoniczne.org/stwierdzenie ... nstwa-854/
Re: Obowiązki małżeńskie
Tak, tylko, że ja spotkałam się z tym, że ksiądz i tak nazywał to rozwodem.Dafne pisze:Wychodzi na to, że nie ma rozwodu kościelnego.
Nie rozumiem. Jaka jest różnica pomiędzy unieważnieniem a stwierdzeniem nieważności?Dafne pisze:W skardze powodowej nie wnosimy o „rozwód kościelny”, czy „unieważnienie ślubu kościelnego” lub „unieważnienie małżeństwa” lecz o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości