Rodzic naucza swoje dziecko

Szkoła zajmuje nam jedną część życia, a praca drugą. Czy szkoła taka straszna jak ją malują, a praca daje nam satysfakcję? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami.
Awatar użytkownika
Lussi-M
Newbie
Posty: 2581
Rejestracja: 18 lip 2010, 15:16
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ---

Rodzic naucza swoje dziecko

Post autor: Lussi-M » 04 sty 2011, 14:49

Jakie jest wasze zdanie na ten temat, jak matka nauczycielka uczy swoje dziecko ? Spotkaliście się już z takim przypadkiem i jak uważacie, taka osoba ma lepiej w swojej szkole, czy nie i jest na równi traktowany z pozostałymi uczniami.

Zapraszam do rozmów.

Peggy_Brown
Marzyciel
Posty: 8625
Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11

Post autor: Peggy_Brown » 04 sty 2011, 22:48

Ale to chodzi o to jak się dziecko uczy zamiast w szkole to w domu??

Bo jeśli tak, to uważam, ze nauki w szkole nic nie zastąpi. To nie tylko nauka sama w sobie, a także spotkania z rówieśnikami, motywacja do bycia lepszym.
Wymagania.
A przecież w domu nie ma sie tego wszystkiego.
Nigdy nie pozwoliłabym na to, by moje dziecko nie miało nauki w szkole.

NellTu
Newbie
Posty: 1243
Rejestracja: 30 wrz 2010, 17:56
Imię: Ewa
Płeć: Kobieta

Post autor: NellTu » 04 sty 2011, 22:51

Nauka w domu to nie to samo. Szkoła to szkoła, trzeba do niej chodzić. W szkole człowiek uczy się nie tylko "mądrych rzeczy" ale uczy się życia. Tego jak kombinować i takie tam?
Nawiązuje przyjaźnie z rówieśnikami, poznaje sympatie swoje. W domu się takich rzeczy nie nauczy.
A poza tym w szkole bywa smiesznie :rotfl:

Awatar użytkownika
Lussi-M
Newbie
Posty: 2581
Rejestracja: 18 lip 2010, 15:16
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ---

Post autor: Lussi-M » 04 sty 2011, 22:53

Ale to chodzi o to jak się dziecko uczy zamiast w szkole to w domu??
Chodzi mi też o naukę w szkolę.

she
Newbie
Posty: 14136
Rejestracja: 05 gru 2010, 17:56
Imię: Patrycja
Lokalizacja: z polskowłoslandi ;)

Post autor: she » 04 sty 2011, 22:53

Peggy_Brown, chyba chodzi o to,że matka uczy jakiegoś przedmiotu własne dziecko w szkole jako nauczyciel..

No ja znam taki przypadek. Moja nauczycielka od fizyki z gimnazjum,uczyła swojego syna,który był w moim wieku tylko,że w równoległej klasie. Nie miał taryfy ulgowej..Każdy myślał,że załatwi na lewo pytania z testów itd,ale nie było na to szans.. Skubana uparta była :|

Peggy_Brown
Marzyciel
Posty: 8625
Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11

Post autor: Peggy_Brown » 04 sty 2011, 23:04

A to jeśli chodzi o naukę w szkole, to rodzic powinien traktować dziecko tak samo.
Bo z jakiej racji taryfa ulgowa.
A co dalej, jeśli wybierze szkołę, w której już nie będzie taryf to jak sobie poradzi??
Trzeba być w konsekwentnym w tym co się robi. Nawet w stosunku do dziecka.

ajwenhou
Newbie
Posty: 5529
Rejestracja: 20 paź 2010, 18:54
Imię: Ania
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Gouda

Post autor: ajwenhou » 04 sty 2011, 23:05

wg mnie takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, nie w starszych klasach, bo podstawówka, klasy od 1-3, to inna sprawa. nie znam chyba takiego przypadku, chociaż właśnie w którejś klasie podstawówki żona dyrektora uczyła ich dzieci, i syna i młodszą córeczkę. były skargi i szybko to jakoś rozwiązali, ale nie pamiętam już czy dziecko przenieśli do innej klasy czy zmienili nauczyciela.

she
Newbie
Posty: 14136
Rejestracja: 05 gru 2010, 17:56
Imię: Patrycja
Lokalizacja: z polskowłoslandi ;)

Post autor: she » 04 sty 2011, 23:17

Peggy_Brown pisze:A co dalej, jeśli wybierze szkołę, w której już nie będzie taryf to jak sobie poradzi??
Trzeba być w konsekwentnym w tym co się robi. Nawet w stosunku do dziecka.
Zgadzam się. Dla jego dobra muszą dbać o to,żeby dalej sobie dało radę samo. Wtedy kiedy nie będzie już mamusi,która mogłaby podciągnąć mu ocenę.

Obwarzanek
Newbie
Posty: 6826
Rejestracja: 20 gru 2008, 23:08
Imię: Ignac.
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ciemności psychozy

Post autor: Obwarzanek » 04 sty 2011, 23:34

Myślę, że żaden normalny rodzic ucząc własne dziecko nie będzie stosował taryfy ulgowej wobec niego, bo zrobiłby mu tym po prostu wielką krzywdę. Ja słyszałam o przypadkach, gdzie nawet nie tylko matka, ale oboje rodzice uczyli swoją córkę w jednej szkole. Fakt, miała 5 z obu przedmiotów, ale miała do tego rzeczywiście głowę.

Q
Spełniacz Marzeń
Posty: 1887
Rejestracja: 11 gru 2009, 13:50
Płeć: Kobieta

Post autor: Q » 04 sty 2011, 23:42

IMO to dziecko jest najbardziej pokrzywdzone w takiej sytuacji, szczególnie kiedy nauczyciel-rodzic daje mu fory.
Przecież to wiadome, że uczniowie zawsze wynajdują jakieś określenia/przezwiska na nauczycieli albo rysują ich karykatury lub w inny sposób dają upust swojej bezsilnej złości - co w takiej sytuacji może czuć dziecko, które widzi jak jego rówieśnicy gnoją jego matkę/ojca? Albo w drugą stronę - jeśli to nauczyciel potraktuje klasę niesprawiedliwie lub postawi za dużo jedynek przy pytaniu, to jestem pewny, że niektórzy zaczną odczuwać niechęć do dzieciaka nauczyciela, jakby to od niego zależało...

Zorza
Extra marzyciel
Posty: 603
Rejestracja: 03 wrz 2010, 0:35
Lokalizacja: wawa

Post autor: Zorza » 05 sty 2011, 3:21

Myślę, że to pechowa sytuacja kiedy ktoś ma za nauczyciela własnego rodzica. Dla rodzica też musi być to trochę skomplikowane,bo w sumie nigdy nie ma w 100% pewności, że jest się sprawiedliwym wobec swojego dzieciaka. Można przesadzić w drugą stronę i być bardziej wymagającym z obawy o posądzenie, że się faworyzuje. Najlepiej jednak zadbać żeby dziecko było w innej klasie. Poza tym jak ktoś wspomniał rówieśnicy nie zawsze są życzliwi i każdą, nawet zasłużoną, piątkę mogą wypomnieć jako zdobytą za nic.

ballada
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 100
Rejestracja: 19 gru 2010, 17:24
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: ze wsi :D I GIT

Post autor: ballada » 05 sty 2011, 7:40

No u mnie w starej klasie córunia nauczycielki tegoż przedmiotu miała taryfy ... przykłądy ?

- zawsze miała łątwe zagadnienia przy odpytywaniu
- zawsze miała 6 jako jedyna z klasy bo niby dobrze sprawdziany pisała ( które sama poprawiała w domu )
- nigdy jej nie zapytała na wyrywki
- zawsze wiedziała o niezapowiedzianych kartkówkach

samo to prawda :)

Nomadin
Extra marzyciel
Posty: 757
Rejestracja: 23 paź 2010, 10:13
Lokalizacja: Bramy Piekieł

Post autor: Nomadin » 07 sty 2011, 18:01

Powyższy przykład to akurat jedna ze skrajności. Takie coś po prostu wpienia ludzi. Ale jednak nie wiem na podstawie czego takie rzeczy można udowodnić (bo w końcu skąd wiesz, że poprawiała te sprawdziany?). Ballada, to równie dobrze może być przypadek i wasze usilne szukanie w tym jakiegoś błędu i sprowadzania wszystkiego do faworyzowania.
Jednak taki uczeń czy uczennica ma też źle kiedy nie ma faworyzowania. Każda lepsza ocena od razu jest skierowana do tego, że jest taka osoba faworyzowana. A dlaczego? Bo dzieciaki potrzebują kozła ofiarnego i tak było, jest i będzie. I nie żebym się czepiał ale osoba powyżej według mnie to przykład takiego zachowania. Nadal nie rozumiem jak można udowodnić, że ktoś poprawia sprawdziany w domu. Chyba, że lustrujecie człowieka przez 24h żeby na siłe coś udowodnić.

ballada
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 100
Rejestracja: 19 gru 2010, 17:24
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: ze wsi :D I GIT

Post autor: ballada » 09 sty 2011, 18:17

Powyższy przykład to akurat jedna ze skrajności. Takie coś po prostu wpienia ludzi. Ale jednak nie wiem na podstawie czego takie rzeczy można udowodnić (bo w końcu skąd wiesz, że poprawiała te sprawdziany?). Ballada, to równie dobrze może być przypadek i wasze usilne szukanie w tym jakiegoś błędu i sprowadzania wszystkiego do faworyzowania.
poprawiała je bo sie sama zdradziłą :)
moja koleżanka X miała zagrożenie i tylko dobrze napisany sprawdzian mógł ją uratować .Jako że córunia nauczycielki się z to moją X również kolegowała to w domu jej poprawiła sprawdzian na 5 :P

adelia
Newbie
Posty: 2853
Rejestracja: 19 cze 2012, 19:10
Płeć: Kobieta

Re: Rodzic naucza swoje dziecko

Post autor: adelia » 22 cze 2014, 19:45

Spotkałam się raz z takim przypadkiem, w gimnazjum moją klasę uczyła biolożka, która była mamą jednej z uczennic w naszej klasie. Nie rozmawiały ze sobą nigdy, co było dosyć zabawne, ale czuć było niezręczność w powietrzu. :hyhy:

Usunięty 2094

Re: Rodzic naucza swoje dziecko

Post autor: Usunięty 2094 » 22 cze 2014, 19:52

Przez całą swoją edukację dziękowałam Opatrzności, że moja mama nie jest nauczycielką. To, co doświadczał mój kolega i koleżanka ze swoimi mamami nauczycielkami, to czysta poezja :D. Praktycznie cały czas na kontrolowanym. I ta chwila, kiedy musieli zamiast "proszę pani", powiedzieć "mamo". :3

Borderline

Re: Rodzic naucza swoje dziecko

Post autor: Borderline » 24 cze 2014, 14:18

Dafne pisze: I ta chwila, kiedy musieli zamiast "proszę pani", powiedzieć "mamo". :3
Szkoda, że nigdy nie byłam świadkiem takiej sytuacji. Oddałabym wszystko za zobaczenie takiego momentu. Cały dzień miałabym ubaw. :rotfl:
Taki moment;
- Mamo mogę do łazienki? :kabel2:

Nie miałam nikogo takiego w klasie, kto by miał za nauczyciela tatusia czy mamusie, ale u nas w gimnazjum były takie przypadki. Nauczycielka od polskiego, jej córka miała szóstkę z polskiego. Uczyła córcie i córcia wszystko wiedziała. :puppyeyes:

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości