Ruta pisze:Rozczaruję Cię, ale chyba o to w tym chodziło.
No tyle to się raczej domyśliłam
Moim zdaniem, to nie ma w tym nic więcej. To chyba pozorne drugie dno. Ja sobie wyknułam, że to tylko pozór, że ten film jest tak naprawdę prosty
Przeczytałam w jakieś recenzji, że
Liczą się przede wszystkim dwaj główni (a de facto jedyni, bo reszta obsady to epizody) bohaterowie. Sztuka została pomyślana bowiem jako aktorski pojedynek. Obsada jest więc kluczem do sukcesu. I trzeba przyznać, że Branagh dobrał ją znakomicie. Kochanka zagrał Jude Law. Obdarzył swojego bohatera uwodzicielskim wdziękiem, ale jest w nim także coś oślizgłego, niesympatycznego, co znakomicie współgra z przewrotnym zamysłem Shaffnera.
Bo sympatię budzi podstarzały i zdradzany pisarz. Choć planuje zbrodnię. Choć jest cyniczny, wyrachowany, mściwy. Mimo to widz zaczyna mu kibicować. Taka rola potrzebuje aktorskiego mistrza, a Branagh go znalazł.
I nawet się z tym zgodzę. Jude'a Law uwielbiam, uwielbiam jego akcent, grę aktorską, więc absolutnie świetnie mi się go oglądało. I fajnie było podziwiać jego talent aktorski, a w tym pojedynku był faktycznie podkreślony i jakby niczym nie przykryty, żadną inną akcją.