Tytułowy dureń wpisuje się w rosyjski model świętości, postać szerzej znaną jako Jurodiwy (święty szaleniec, szaleniec Chrystusowy). Jak mówi Biblia “Mądrość tego świata jest głupotą u Boga”. Główny bohater filmu w oczach świata jest głupi, nie działa racjonalnie. Reszta świata wytyka mu “dziwność”, porównuje do innych, którzy na jego miejscu nie zawracaliby sobie głowy cudzymi problemami (pijak z tego zagrożonego budynku, przedstawiciele elity i wreszcie członkowie rodziny), nawet ojciec, który jako jedyny zdaje się próbować zrozumieć postępowanie durnia (wszak po nim syn to “odziedziczył”), ostatecznie radzi mu uciekać, ratować swój tyłek, przestać bawić się w zbawianie świata. Jezus Chrystus kiedyś powiedział, że “Królestwo moje nie jest z tego świata”, jeden z członków elity wypomina durniowi “Ty chyba jesteś z innej planety”. Jezus mój «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem». Dureń, który dopiero co zdążył ujść z życiem, wywinąć się z rąk mafii (dzięki wstawiennictwu jednego z przedstawicieli elity, który za chwilę ma zginąć, a który wskazał na niewinność durnia, uczynek ten nasz dureń później pozytywnie wspomina, nasuwając skojarzenie ze sceną ukrzyżowania Chrystusa i łotrów, kiedy padają słowa: “Jeszcze dziś będziesz ze mną w raju”), żonę z dzieckiem pakując w pośpiechu do samochodu, zatrzymuje się i zmienia zdanie, kiedy uświadamia sobie, że od niego może zależeć życie kilkuset mieszkańców budynku, któremu grozi zawalenie. Wybiera drogę Chrystusa, wyrzeka się rodziny. Na nic się zdają wyrzuty rozhisteryzowanej małżonki “Przecież ci ludzie nic nie znaczą, my jesteśmy twoją rodziną”. Dureń wtedy wybucha, mówiąc, że “Nienawidzę Cię, kiedy tak mówisz” (albo coś w ten deseń, cytuję z pamięci
). Wyrzeka się rodziny i idzie ratować świat. Kiedy z mieszkania do mieszkania lata rozsiewając alarm, nie pomija nikogo, nawet tej największej hołoty - pijaków, męskich bokserów, wraków społecznych. W nagrodę dostaje manto, perła sturlała się przed wieprze. Wyszydzony, wzgardzony, pohańbiony, skatowany Chrystus leży nieruchomo na chodniku, podczas gdy mieszkańcy budynku obojętni wracają do środka. Nie wiemy, czy budynek się zawalił, czy nie. Bo i to nie ma tutaj większego znaczenia. To co jest istotne to fakt, że ten pobity dureń wierzył, że ten budynek się zawali i powodowany swoim dobrem sercem chciał tych ludzi ratować, szanując ich bardziej niż oni sami siebie szanowali. Mądrość u Boga jest głupotą w oczach tego świata. Mądrość tego świata to cwaniactwo, spryt, wspinanie się na szczyt po trupach, hipokryzja, egoizm (poczynając od wyzysku, poprzez karierowiczostwo, na kulcie rodziny kończąc). Odwieczny ból pomiędzy idealizmem a pragmatyzmem życiowym. Chrystianizm vs. darwinizm.
To co jest niewątpliwą zaletą tego filmu jest też fakt, że te odniesienia do Biblii są nienachalne, coś czego mi np. zabrakło w genialnym filmie, którego tytuł często pada na tym forum "Przełamując fale".