Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Każdego z nas dopada chwila smutki, melancholii. Potrzebujesz pomocy, wsparcia lub po prostu chcesz się wyżalić? Nie duś tego w sobie, to niezdrowo. ;-) Pomożemy, poradzimy, wesprzemy.
Zablokowany
malinowelody
Początkujący marzyciel
Posty: 23
Rejestracja: 01 mar 2016, 11:11
Płeć: Kobieta

Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: malinowelody » 27 cze 2016, 21:05

Na wstępie od razu proszę darować sobie jakiś hejt w moim kierunku. Doskonale wiem, że to forum, że to nie gabinet lekarski i temu podobne instytucje. Najzwyczajniej w świecie odczuwam potrzebę wywalenia tego z siebie.

Mam dwa problemy, które idealnie się że sobą łączą, przez co moja osoba chyba wariuje - i to dosłownie.
Po pierwsze panicznie się boję raka! Jeżeli coś tylko mnie zaboli, coś odczuwam, to zaraz nachodzi mnie lęk, że to właśnie on..
Po drugie, panicznie boję się chodzenia do lekarzy, robienia sobie badań, bo paraliżuje mnie strach, że usłyszę taka diagnozę.

Przez te lęki, czuję że moja osoba przygasa. Nie jestem sobą, nie czuję się szczęśliwa, bo ten wieczny lęk mnie strasznie męczy. Nie daje spać po nocach, nie pozwala się uśmiechać, bawić. Otoczenie, rodzina, znajomi pewnie nawet się nie domyślają co mnie zżera od środka. Że mam takie nerwy w sobie, że żyje w ciągłym strachu i nie mogę doznać takiego wewnętrznego spokoju. Co tu zrobić ze sobą - jak myślicie? Jak sobie poradzić sama ze sobą, bo przeciez lekarzy się boję??

Nie jestem jakaś zbuntowana małolata. Mam już swoje lata, to żadne buzujace hormony.

Usunięty 5938

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: Usunięty 5938 » 28 cze 2016, 8:29

malinowelody,

może warto zadać sobie następujące pytanie: Czy warto żyć w ciągłym lęku i niepewności? Czy nie lepiej jednak udać się do lekarza? Jeśli jesteś zdrowa, to lekarz rozwieje Twe obawy i ogromny kamień spadnie Ci z serca. Oczywiście zawsze istnieje jakieś ryzyko, że usłyszysz diagnozę potwierdzającą Twe obawy.
Ale chyba dobrze wiedzieć na czym się stoi. A wcześniejsze rozpoznanie daje dużo większe szanse na skuteczne leczenie. Pomyśl, proszę: choroba rozwija się w człowieku niezależnie od tego czy jest świadom tego, że choruje czy nie.
Co do wizyty u lekarza : jeśli sama nie potrafisz się na nią zdobyć, to może udaj się do lekarza w towarzystwie osoby, która jest Ci bliska, na którą możesz liczyć i której ufasz. Może wtedy dałoby radę?

Awatar użytkownika
aspołeczne.kurczę
attention whore
Marzyciel
Posty: 1369
Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
Płeć: Kobieta

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: aspołeczne.kurczę » 28 cze 2016, 9:23

Popieram przedmówcę.
Sama przez długi czas kultywowałam postawę unikania świadomości, ale ponieważ moje objawy zaczęły mi bardzo ciążyć i zaczęłam nabierać przekonania, że jednak dzieje się ze mną coś poważnego, postanowiłam jednak dać się zdiagnozować. Póki co jeszcze nie mam pewności, co mi jest, ale z ostatnich rozmów z lekarzem wynika, że najprawdopodobniej żadnego raka nie mam. Zostało przede mną w zasadzie jedno badanie. Zrobiłabym je od ręki, gdyby nie to, że jest dość drogie, a w przeciągu ostatnich miesięcy na lekarzy wydaję więcej kasy niż na jedzenie i picie.

Z perspektywy dnia dzisiejszego stwierdzam, że lepiej wiedzieć.

Choć z Twojej wypowiedzi wynika, że nie masz jakichś konkretnych objawów, tylko wszędzie upatrujesz raka. A rak to może obejmować wiele elementów naszych ciał. Wykluczenie każdego raka byłoby trudnym przedsięwzięciem i drogim. Bo żaden lekarz z NFZ nie wypisze skierowania bez dobrego powodu. Więc wszystko trzeba robić prywatnie. Ew. wkręcać lekarzom z NFZ, poczytać objawy jakichś chorób i je potem na wizycie wyłożyć. Jednak będzie to czasochłonne, bo na wizytę u lekarza specjalisty czeka się czasem kilka miesięcy, a potem jak ten lekarz da skierowanie na badanie, na to badanie trzeba będzie czekać kolejne kilka bądź kilkanaście miesięcy. A odpłatnie to można to wszystko robić w tempie ekspresowym.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.

Awatar użytkownika
_Magnolia_
Łapacz chmur
Posty: 978
Rejestracja: 12 paź 2012, 20:11
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: _Magnolia_ » 28 cze 2016, 10:20

Ty poważnie? Wpędzasz się sama w chorobę psychiczną!

Jeżeli w Twojej rodzinie były przypadki, że kobieta miała raka piersi czy w organach damskich czy cokolwiek innego, robi się regularnie badania. Nic się od razu nie pojawia, a jeżeli okazuje się, że jest nagle rak to tylko oznacza, że żadnych badań kontrolnych się nie robiło. Weź się opanuj, nie wiesz, a panikujesz! Zresztą to, że w Twojej rodzinie kilka kobiet mogło coś mieć, nie znaczy, że Ty też będziesz miała. Nie wszyscy umierają na raka, a też nawet jeżeli w ekstremalnym przypadku zachorowali, to komuś udało się z tego wyjść.

Jeżeli takiej przypadłości genetycznej w Twojej rodzinie nie ma, to czym się przejmujesz? Nie masz czym się zająć? Owszem, im starsza tym lepiej robić regularne badania, żeby w razie co móc się leczyć i uniknąć bardzo problematycznych problemów ze zdrowiem.

Mówi Ci osoba, która ma ryzyko na zachorowanie w dalekiej przyszłości na raka piersi czy organów damskich, ale nie przejmuję się bo nie wszystkie kobiety na te rzeczy zachorowały, lecz kilka, a też jak coś zaczynało się dziać nieciekawie poszły na stół operacyjny, problem został usunięty i żyją. Któraś zmarła, ale dlatego, że żadnych badań nie robiła. Zresztą to że w rodzinie jest taka tendencja nie znaczy, że ja też zachoruję, logiczne.

Więc idąc za Twoim tokiem rozumowania, miałabym już w wieku 23 lat panikować?

Jak chcesz być spokojna zrób badania kontrolne, wtedy będziesz miała z głowy. Nie ma "nie mogę! Boję się!", tylko idź i po prostu... Nie pajacuj, nie wygłupiaj się.

Pozdrawiam.

malinowelody
Początkujący marzyciel
Posty: 23
Rejestracja: 01 mar 2016, 11:11
Płeć: Kobieta

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: malinowelody » 28 cze 2016, 17:18

Właśnie chodzi o to, że w mojej rodzinie nie stwierdzono żadnego raka! Jednak to wcale nie znaczy, że taki nie może przytrafić się mi...

Ja wiem, że powinnam iść się przebadać, ale co z tego, skoro się boję, że coś mi wykryją? Jeżeli teraz posiadam taki lęk, gdzie tak naprawdę nie ma podstaw aby on był, to wydaję mi się, że nie będę w stanie funkcjonować, gdyby padła taka diagnoza.

W lutym byłam u ginekologa. Wiedziałam, że najwyższy czas na kontrolę. Oczekiwanie na wyniki cytologii, samo badanie USG to był dla mnie koszmarny czas. Lęk, lęk i tylko lęk, który mnie najzwyczajniej w świecie wykańcza psychiczne. Badania wyszły bardzo dobre - cytologia I grupa, USG bez żadnych zmian. Nie twierdzę, że mnie to odrobinę nie uspokoiło i było chwilę spokoju, aż do czasu, kiedy zaczęło mnie coś boleć... Obecnie jest to pierś i wiem, że powinnam iść i zrobić sobie ich USG, ale strach mnie paraliżuje. Ciężko tak żyć. Bliscy mówią, że jak boli, to na pewno nie rak. Niby sama również to wiem, ale ten parszywy i podstępny lęk, który co i rusz mnie ogarnia, sugeruje, że może jednak się mylimy!

Morfologia była również ok, ale kto wie, jaka teraz by mi wyszła...

Ostatnio straciłam kolejną bliską mi osobę (nie, nie zmarła na raka). Było to w marcu, więc może to jakieś załamanie nerwowe mnie dopadło.. Sama już nie wiem.

malinowelody
Początkujący marzyciel
Posty: 23
Rejestracja: 01 mar 2016, 11:11
Płeć: Kobieta

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: malinowelody » 28 cze 2016, 20:27

aspołeczne.kurczę pisze:
No właśnie może być zupełnie na odwrót. Teraz zżera Cię sam lęk, a gdyby padła taka diagnoza to być była nastawiona na walkę z chorobą.
Być może. Chociaż wątpię.
aspołeczne.kurczę pisze: Skąd wiadomo, że jak boli, to na pewno nie rak?
Tak mawiają, ale kto wie jaka prawda.
Przestań myśleć
Chciałabym. I staram się jak tylko mogę.
Żyje mi się dużo lepiej jak o tym nie myślę, ale skoro sama miałaś lęki, to doskonałe wiesz, że one nachodzą nagle. Same z siebie.

Podejrzewam, że moje czytanie w internecie o tym dużo się przyczyniło do tych natręctw lękowych. Od kiedy tego nie robię, lęki są słabsze i jest ich mniej, chociaż jeszcze bywają i mnie strasznie męczą. Mówisz, że przesadzam i pewnie masz rację, ze jestem histeryczką. Czasami sama z siebie też potrafię się pośmiać, że rzeczywiście panikuje. I jest tak do momentu, aż ten pierniczony lęk nie nadejdzie.

Na pewno też masz rację, jeżeli chodzi o mózg. Objawy somatyczne mogą być jego psikusem, co nie zmienia tego, że dalej mnie to przeraża. Wydaje mi się, że większym problemem jest u mnie podłoże psychiczne. Psychiatra nafaszeruje mnie prochami, bo trafić na dobrego jest bardzo trudno - próbowałam. Jednak tego nie chcę. Psycholog nie pomógł. Ja chcę żyć tak jak wcześniej, bez takiego dodatku w postaci lęku. Być może też strata bliskich mi osób, bardzo duża empatia, uczuciowość, czytanie w internecie na takie tematy - to wszystko może mi się skumulowalo we łbie i stąd takie kwiatki. Warto też dodać, że o innych również się martwię i odczuwam strach, że oni również mogą go mieć.

Awatar użytkownika
_Magnolia_
Łapacz chmur
Posty: 978
Rejestracja: 12 paź 2012, 20:11
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: _Magnolia_ » 28 cze 2016, 21:04

Aha! Czyli wina jest czytanie na Internecie o tych choróbskach. Mnie jedna osoba kiedyś powiedziała jedno: gdy zaczynała czytać książkę medyczną zaczynała mieć wszystkie objawy, wyobrażasz to sobie? :rotfl: .

A tak w ogóle, jeśli chodzi o czytanie na Internecie. Nie tak dawno zrobiłam sobie badanie krwi. Coś mnie odbiło zaczęłam sobie przeglądać na Internecie, w sumie z nudów. Rezultat z tego był taki, że się wystraszyłam, że jestem dosyć blisko fazy przedcukrzycowej (czyli najpierw jest ta faza, jeżeli człowiek nie zadba może stać się cukrzykiem!). No ale stwierdziłam, pójdę do lekarza i się zapytam, i tak do niej idę i tak, bo czekała na rezultat. Lekarz jedynie zwróciła uwagę, że mam niedobór żelaza i czegoś jeszcze, a o glukozie nic. Nieśmiało zapytałam się o tych limitach czy są takie jakie się dowiedziałam. Ona się spojrzała, uśmiechnęła się od ucha do ucha i powiedziała "dziewczyno, to nie tak wygląda" i powiedziała mi limity zupełnie inne od tego co wyczytałam. W każdym razie daleko mi do tej fazy, mogę spać spokojnie.

Dostałam nauczkę: nie czytaj na Internecie o chorobach, bo zesrasz się ze strachu, bo prawda jest taka, że różni ludzie różne rzeczy piszą, niech lekarz (taki co się zna i wie się, że można zaufać) powie co jest.

Opowiem Ci coś jeszcze. W ubiegłym roku jakiś czas przed wizytą do dentysty odpadł mi kamień z zęba, pozostawiając za sobą dziurkę. Nie czarne, nie szare, ale białe też nie, ale nic mi nie boli czy to dotykając czy nie ("nie boli" bo do dziś nie boli i koloru nie zmieniło). Panika, no bo boję się dentysty, dziura taka, wiercić mi będzie. Zanim u niej byłam nie jedną noc miałam w koszmarach z rodzaju zęby w próchnicy, a nawet co ząb to przystanek. Poszłam, nogi miękkie, ale poszłam. Przeglądała i powiedziała, że wszystko w porządku, wstała z krzesła i podała mi rękę. Nie powiem, szok maksymalny, ale skoro w porządku, podałam rękę i wyszłam z gabinetu.

Następny dla mnie morał: jak się nie znasz, nie panikuj, bo może się okazać, że nie ma żadnego problemu.

Słuchaj, na uspokojenie nie ma tylko tych prochów co podaje psychiatra. Pójdź do apteki, zapytaj o jakiś co uspokoi i już. Posłuchaj sobie spokojnej muzyki. Mnie nie tylko spokojna muzyka uspokaja, ale także to:


Effy
Spełniacz Marzeń
Posty: 1225
Rejestracja: 22 cze 2012, 15:35
Lokalizacja: Zagłębie Lubin

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: Effy » 30 cze 2016, 1:09

malinowelody, Hmm... zacznę może od tego: Rak tkwi uśpiony w każdym z nas. Od nas zależy, czy zdołasz się przed nim obronić! David Servan-Schreiber
Myślę, że dobrze wiedzieć o tym, że mamy sami w jakimś stopniu wpływ na powstanie raka. Jeśli nie dostarczymy rakowi pożywienia i warunków sprzyjających powstawaniu jego, to jest małe prawdopodobieństwo zachorowania. Sporo czynników, które powoduje raka możemy wyeliminować albo ograniczyć. Wpływ ma zła dieta, promienie UV, prowadzenie trybu życia(mało ruchu), stres itp. I te czynniki mają wpływ ok. 70%. Same geny mają niewielki wpływ na zachorowanie na raka.
Spokojniejsza?
Przepis jest prosty należy unikać żywności, z której czerpie siłę, czyli głównie wysoko przetworzonej oraz ograniczyć spożywanie cukru. Powinno jeść więcej roślin niż produktów odzwierzęcych. Każdy jest z nas jest inny, więc zalecam słuchania swojego organizmu. Np. U mnie surowa cebula wpływa na złe samopoczucie, więc unikam jej chociaż jest zdrowa i zmniejsza ryzyko zachorowania na niektóre rodzaje raka.
Jeśli prowadzisz zdrowy tryb życia, to robisz wszystko, co możliwe, aby nie dopuścić do siebie raka. I trzymaj tak dalej. A jeśli nie, to wiesz co robić.
Polecam zajrzeć do książek Anty rak. Nowy styl życia Davida Servan-Schreiberego,
stop dla raka. Lepiej zapobiegać niż leczyć prof. Michael Hamm czy do innej publikacji dotycząca tego tematu. Mój dziadek zmarł na raka jelita grubego, gdzie przeżyłam bardzo jego śmierć. Być może wpadniecie tych pozycji w moje ręce uchroniło mnie przed tym lękiem. Przekazane informacje w tych książkach pokazują, że nie musimy być bezsilni wobec raka.

Usunięty 2094

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: Usunięty 2094 » 30 cze 2016, 11:32

Rozumiem autorkę tematu, również miałam pewien kilkutygodniowy okres w życiu, że bałam się panicznie lekarzy. Raz poszłam do pewnej ginekolog, zaczęła te swoje teorie i odechcialo mi się badac, straszyla mnie rakiem. Byłam u niej raz i więcej nie pójdę. Lekarza powinno mieć się jednego zaufanego, a trafić na dobrego lekarza rodzinnego to skarb.

Awatar użytkownika
_Magnolia_
Łapacz chmur
Posty: 978
Rejestracja: 12 paź 2012, 20:11
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: _Magnolia_ » 30 cze 2016, 11:55

Effy pisze:Same geny mają niewielki wpływ na zachorowanie na raka.
Spokojniejsza?
Jakby tak było, to by lekarze nie pytali ile osób w rodzinie na jaką formę raka zachorowało...
Effy pisze:Powinno jeść więcej roślin niż produktów odzwierzęcych.
Problem polega na tym, że warzywa i owoce są spryskiwane chemikaliami, a mięso... Cóż, np. gdy w dużych halach są kurczaki, to jak jeden zachoruje, od razu szprycują inne antybiotykami, a potem człowiek je takie mięso skażone. No ale coś jeść trzeba.

Na pewno warto uważać by nie przesadzać z piciem kawy i ciągle nie pić tych wszystkich napojów gazowanych jak np. Coca-Colę, bo jednak są tacy, którzy latami pili i to codziennie i się nabawili raka (jeden wujek miał kilka w jelicie właśnie przez picie Coca-Coli litrami, ale usunęli mu i na szczęście przeżył, ma się świetnie).

Jakby dobrze patrzeć co nam szkodzi, to by wyszło, że wszystko.

Dla przykładów: lepiej nie mieszkać gdzie jest sieć energetyczna, bo coś tam; duże zanieczyszczenie powietrza od tych spalenizn benzynowych powodują problemy z oddychaniem i jakieś inne historie skomplikowane; uważać bo latem słońce ostre, więc pamiętać by nosić okulary słoneczne, żeby oczu sobie nie popsuć i starać się by nie smażyć się na słońcu dochodząc do bycia czarną, bo na dłuższą metę w przyszłości może pojawić się rak skóry itd. Skoro miałam podać przykłady, to tyle wystarczy, bo mogłabym długo i namiętnie kontynuować :).

Życie jest życiem, jednym wielkim ryzykiem, ale po to ma się głowę by wiedzieć jak się w tym wszystkim znaleźć aby się nie martwić i być zdrowym.

malinowelody
Początkujący marzyciel
Posty: 23
Rejestracja: 01 mar 2016, 11:11
Płeć: Kobieta

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: malinowelody » 30 cze 2016, 20:00

Effy, dzięki za te pozycje, zajrze do nich. Chociaż już się tyle na ten temat naczytałam, że teraz mam jak mam.
Słyszałam również wersję, że rak, to pewnego rodzaju wołanie organizmu o pomoc. Wszelkiego rodzaju guzy, to kumulacja toksyn, ktore organizm sprytnie skupia w jednym miejscu, aby uchronić resztę narządów. Co krok, to inna wersja. Podejrzewam, że właśnie między innymi przez taką jedną wielką niewiadomą z nim związaną, tak bardzo się go boję. Geny jednak mają chyba spory wpływ, chociaż wiem, że wiele zależy od stylu życia. Staram się jeść zdrowo, ruszam się też dużo, bo pracuję z dziećmi. Produkty słoikowe odstawiłam, kolorowych napoi nie pije. Skupiam się na warzywach, a strach jak był, tak nadal jest. U mnie w rodzinie raka nie było i mam nadzieję , że tak pozostanie.

Odnośnie dobrego specjalisty, który mi pomoże z moim stanem psychicznym, to z lupą szukać niestety....

Usunięty 2094

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: Usunięty 2094 » 30 cze 2016, 21:42

_Magnolia_ pisze:Problem polega na tym, że warzywa i owoce są spryskiwane chemikaliami, a mięso... Cóż, np. gdy w dużych halach są kurczaki, to jak jeden zachoruje, od razu szprycują inne antybiotykami, a potem człowiek je takie mięso skażone. No ale coś jeść trzeba.
Zależy z jakiego chowu to są kurczęta :). Jak widzę, że ktoś sprzedaje jajka "trójki", to ich nie biorę. Chłopiec co chodzi z jajkami po domach, kłamie, że jest w pracy po raz pierwszy i w każdy wtorek przychodzi, obejrzałam jego jajka dokładnie i wszystkie to trójki, nawet te najbielsze. "W samochodzie mam te ekologiczne, bo trójki najszybciej schodzą", spojrzałam się na niego z politowaniem i zamknęłam drzwi przed nosem. Staram się kupować tylko zdrowe kurczaki i patrzę na wszystko - czy mają równe nóżki, dotykam tego kurczaka i widzę, czy był zdrowy, a antybiotyki też czuć w jedzeniu... Generalnie, wkurza mnie ta żywność przetworzona, ale są specjalne sklepiki ze zdrową żywnością i już Biedronka dostaje od tych "normalnych" hodowców produkty. Wolę kupić całego kurczaka i go pooglądać, najgorsze są te, co mają białe wkładki - podobno są pakowane hurtowo i to te są szkodliwe dla nas. Te bojlery są najtańsze, kilogram kosztuje 13 zł (?), a ten "średni" kurczak (średniej jakości) kosztować powinien jakoś z 23/25 zł na kilo.

Effy
Spełniacz Marzeń
Posty: 1225
Rejestracja: 22 cze 2012, 15:35
Lokalizacja: Zagłębie Lubin

Re: Nerwica? Depresja? Hipochondria? Załamanie nerwowe?

Post autor: Effy » 30 cze 2016, 23:55

_Magnolia_ pisze:
Effy pisze:Same geny mają niewielki wpływ na zachorowanie na raka.
Spokojniejsza?
Jakby tak było, to by lekarze nie pytali ile osób w rodzinie na jaką formę raka zachorowało...
Eh... gdyby tak było jak mówisz, to diagnoza lekarzy sprawdziła, po około miesiącu David Servan-Schreiber zmarłby, bo tyle mu dawali. Nie zdążył opisać swojej walki z nowotworem po przez zmianę swojego stylu życia, gdyby nie miało znaczącego wpływu. Nieco z innej książki cytat, bo w tej chwili nie mam pod ręką jego:
Znaczna zmiana indywidualnego stylu życia i sposób odżywiania ma decydujący wpływ na ryzyko zachorowania raka
- dietetyk prof. dr Michael Hamm.
Gdy spytał się lekarza co można zrobić więcej, to kazali mu czekać na śmierć. Więc zaczął poszukiwać...
Ile lekarzy zaleci tobie przy zwykłym przeziębieniu skorzystania z domowych sposobów a ile przepisze tabletki? Czy aby konieczne jest zawsze obciążanie wątroby i ładowanie chemii zamiast wzmocnić obronę organizmu? Czy lekarze nie mają czasem leczyć?
Sporo lekarzy lekceważy siłę żywności jako wspomaganie leczenia czy poprawy samopoczucia pacjenta.
_Magnolia_ pisze:Problem polega na tym, że warzywa i owoce są spryskiwane chemikaliami, a mięso... Cóż, np. gdy w dużych halach są kurczaki, to jak jeden zachoruje, od razu szprycują inne antybiotykami, a potem człowiek je takie mięso skażone. No ale coś jeść trzeba.
Nie wszystkie. Zależy z jakiego źródła się kupuje. Od mojego dziadka z działki owoce nigdy nie były pryskane!
Jak mają być zdrowe kury, jak je trzymają ściśnięte w boksach, gdzie nie mogą zrobić ruchu i z obciętymi dziobami? Wcale mnie nie dziwi, że na antybiotykach.
Co do mięsa, to nie zależnie od źródła pochodzenia, należy unikać przetworów mięsnych, ponieważ często zawierają azotyny, azotany i inne związki konserwujące. Azotany i azotyny mogą mieć właściwości kancerogenne.
_Magnolia_ pisze:Na pewno warto uważać by nie przesadzać z piciem kawy i ciągle nie pić tych wszystkich napojów gazowanych jak np. Coca-Colę, bo jednak są tacy, którzy latami pili i to codziennie i się nabawili raka (jeden wujek miał kilka w jelicie właśnie przez picie Coca-Coli litrami, ale usunęli mu i na szczęście przeżył, ma się świetnie).

Jakby dobrze patrzeć co nam szkodzi, to by wyszło, że wszystko.
Kawa zawiera sporo akrylamidu, jeśli ktoś musi pić kawę, to lepszym wyborem jest jasno palona. Frytki też. I tu warto po kusić o te z restauracji niż domowe, bo będą mieć obniżoną zawartość tego. Pieczywo lepiej wybrać jaśniej wypieczone niż bardziej.
Bo wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną. Ale ja wolę ładować mniej chemii w siebie, bo wiem, że za parę lat organizm mi po dziękuję.

malinowelody pisze:Effy, dzięki za te pozycje, zajrze do nich. Chociaż już się tyle na ten temat naczytałam, że teraz mam jak mam.
Słyszałam również wersję, że rak, to pewnego rodzaju wołanie organizmu o pomoc. Wszelkiego rodzaju guzy, to kumulacja toksyn, ktore organizm sprytnie skupia w jednym miejscu, aby uchronić resztę narządów. Co krok, to inna wersja. Podejrzewam, że właśnie między innymi przez taką jedną wielką niewiadomą z nim związaną, tak bardzo się go boję. Geny jednak mają chyba spory wpływ, chociaż wiem, że wiele zależy od stylu życia. Staram się jeść zdrowo, ruszam się też dużo, bo pracuję z dziećmi. Produkty słoikowe odstawiłam, kolorowych napoi nie pije. Skupiam się na warzywach, a strach jak był, tak nadal jest. U mnie w rodzinie raka nie było i mam nadzieję , że tak pozostanie.

Odnośnie dobrego specjalisty, który mi pomoże z moim stanem psychicznym, to z lupą szukać niestety....
Moim zdaniem te pozycje rzetelnie piszą na ten temat i u mnie nie wzbudziły lęku, a uspokoiły... ale każdy jest inny. Czytam teraz pozycję, jak pokonać anoreksję, której jest opisana pewna metoda, którą można wykorzystać przy innych problemach/lękach i tak pomyślałam,że może to to. Poczytaj jak chcesz o metodzie ACT(accept,choose,take action). Poniżej cytat potwierdzający moje przypuszczenia:
W dotychczas przeprowadzonych badaniach klinicznych ACT wykazała swoją skuteczność wobec szerokiego zakresu problemów psychologicznych. Jej efektywność udowodniona została m.in przy leczeniu depresji, zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, całego spektrum zaburzeń lękowych, zespołu wypalenia zawodowego, zespołu stresu pourazowego (PTSD), zaburzeń odżywiania, uzależnień oraz schizofrenii.
źródło: https://contextualscience.org/act_w_j_z ... h_language

Niestety tak kto jest ze specjalistami... z poleceń to też tak różnie, bo to że komuś pomógł, to nie znaczy, że mi pomoże. Zawsze warto spróbować jak prowadzi terapie a nie wciska leki.

Zablokowany

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość