Ja i moja Wrazliwosc !

Każdego z nas dopada chwila smutki, melancholii. Potrzebujesz pomocy, wsparcia lub po prostu chcesz się wyżalić? Nie duś tego w sobie, to niezdrowo. ;-) Pomożemy, poradzimy, wesprzemy.
ODPOWIEDZ
noehmi
Posty: 2
Rejestracja: 17 kwie 2020, 22:07
Imię: Anja
Płeć: Kobieta

Ja i moja Wrazliwosc !

Post autor: noehmi » 17 kwie 2020, 23:06

Jakby tak wglębić się w mój zyciorys pewnie mogalbym zalozyc milion wątków na kazdym z forów o roznej tematyce :).

Od kilku dni jednak najwiekszą przewagą w moim zyciu jest....No wlasnie, co to jest ?? Rejestrując sie tutaj pierwszy raz mam styczność z czyms co w skrocie nazywa sie WWO !

Ale od poczatku...

Urodzilam sie j35 lat temu. W rodzinie w ktorej alkohol lal się strumieniami. Z tego tez powodu wyladowalam wraz z moim rodzenstwem w rodzinie zastepczej - u wujostwa.
Spedzilam u nich jakies 13 lat swojego zycia. Kilka dni przed 18tymi urodzinami spakowalam walizke i ucieklam jak najdalej od ciotki , jej wrednych corek i wujka (ktory byl wiekszym alkoholkiem niz moj ojciec).
Oczywiscie ta historia nie miala happy endu. Moje rodzenstwo : siostra (nie stroniaca od amfetaminy, mefedronu itp) ma syna, ktorego rzecz jasna nie udalo jej sie wychowac bo zwyczajnie nie miala na to czasu i ochoty. On malenkosci to ja bylam jego rodziną zastepcza. Dzis chlopak ma juz prawie 16 lat i probuje nadrobic stracony czas przy mamie. Starszy brat - uzalezniony narkoman i alkoholik od kilkunastu lat, 5 lat udalo mu sie zyc w trzezwosci, jednak zwyciezylo picie i cpanie. Jest wlasnie na etapie w oczekiwaniu na kolejna terapie (bezdzietny i bez kobiety - sam, nie potrafi stworzyc relacji kobieta- facet). Najmlodszy brat (rowniez alkohol i narkotyki nie sa mu obce) - trojka dzieci - kazde z inna kobietą. Nie dlugo pewnie pojdzie odsiadywac wyrok za dlug alimentacyjny. Wszyscy maja problemy z narkotykami, alkoholem, ze stabilizacja w zyciu.....

Jablko od jabloni daleko nie pada. Czy odziedziczyli to po Naszych rodzicach ? Zapewne tak. Tylko co ja odziedziczylam po nich?
Dlaczego jestem inna? Alkohol w zupelnosci nie musi dla mnie istniec. Z narkotykami nie mialam nigdy nic wspolnego. Proboje jakos ulozyc sobie zycie. 13 lat z tym samym partnerem - choc czasem mam go juz dosc (tu mogalbym zalozyc kolejny temat, z serii "jak nauczyc sie zyc z egoista"?).
6 lat temu urodzila Nam sie pierwsza corka. 1,5 roku temu na swiat przyszla kolejna. Sa moim najwiekszym szczesciem jakie mnie spotkalo chyba w zyciu. Nie ma nic piekniejszego jak maciezynstwo.
Ale..... Odkad mam dzieci zaczely sie schody ......
Odkad pamietam zawsze bylam osobą wrazliwa. Ale zeby az tak jak jest teraz???
Nie mam zadnych kont na portalach spolecznosciowych. Nie moge zwyczajnie patrzec na historie tych dzieci ktore potrzebuja natychmiast pomocy. Kilka razy po przeczytaniu takich historii czulam wielka potrzebe niesienia im pomocy (wpalacalam pieniadze - choc moje zycie jest na poziomie przecietnym - wolalam wplacic komus jakas sume niz sama mialabym zapalcic sobie rachunek za telefon). Staram sie unikac calkowicie wiadomosci telewizjnych. Nie chce slyszec tego co sie dzieje , ile jest zla, dlaczego kolejne dziecko stalo sie ofiara przemocy domowej...
W ogole dosyc czesto placze z blachych powodow. Ogladam jakis film. Jest jakis watek ze ktos kogos ratuje a ja juz lzy w oczach. Leci jakis program - poszukuja kogos kto zajmie sie wczesniej skatowanym psem, ktoremu jakims cudem udalo sie przezyc - a ja juz w placz. Ta wrazlowosc poprostu czasem mi tak dokucza okropnie ze az sama sie jej boje.

Jakies 3 lata temu uslyszalam historie 3 letniej dziewczynki ,ktorą matka przy kapieli usilowala ja zabic. Dziecko zmarlo po kilku dniach w szpitalu.
Hisoria ta meczyla moje mysli jeszcze dlugo i dlugo. Wlasciwie w mojej glowie do dzis jest ta dziewczynka. Nie umialam zrozumiec postepowania jej matki. Prawde mowiac to nawet tego nie chce. Nie chce wiedziec co nia kierowalo. Martwila mnie tylko ta dziewczynka. Bardzo duzo wylalam lez po jej smierci. Czulam jakby ona byla jakas czastka mnie. Nie umialam sobie tego wytlumaczyc.
Kilka dni temu mozna bylo uslyszec o 1.5 rocznej dziewczynce ktora wypadla z okna z 11 pietra - poniosla smierc na miejscu :(.
I znow to samo. Nie potarfie pozbierac mysli. Patrze na moje dziecko i gdzies tam w myslach mam ta dziewczynke i poprostu nie moge powstrzymac lez. Nie moge spac w nocy. Chodze jak jakas oblakana. Wiem ze ta historia zostanie we mne, ze mna na dlugo. Tak okropnie to mna dotknelo ze probuje caly czas utozsamic sie z matka tej niewinnej istoty. Chcialabym byc teraz obok przy tej mamie. Poprostu byc.
Nie radze sobie z tymi emocjami,ktore sa. Albo moze i radze... nie wiem

Tak dla jasnosci sytuacji - jestem na psychoterpii od 5 lat. Nieustannie ucze sie zyc!

Awatar użytkownika
Borcejn
Smyraj suty
Administrator
Posty: 736
Rejestracja: 04 mar 2012, 18:02
Płeć: Kobieta
Kontakt:

Ja i moja Wrazliwosc !

Post autor: Borcejn » 19 kwie 2020, 2:59

Mam to samo (pomijając siostrę, amfetaminę i mefedron). Wg mnie, jeżeli psychoterapia trwa 5 lat, to jest nieskuteczna. Tacy psychoterapeuci to rak - będą Cię utrzymywać w poczuciu przywiązania, żeby ściągać od Ciebie hajs (polecam poczytać sobie "Zakazaną Psychologię" Witkowskiego). Potrzebujesz raczej przyjaciela, któremu mogłabyś się zwierzać, co widać zresztą po Twojej wylewności.

Dzisiejsze narzędzia stwarzają złudne poczucie łatwości w dostępie do drugiego człowieka. Taki kontakt jest jednak bardzo płytki, przez co człowiek czuje się niezrozumiany i samotny. Jestem daleki od wszelkich mądrości quasi psychologów i mitów dot. akumulowania emocji w sobie, które rzekomo miałyby narastać i rozlewać się po ciele niczym przepełnione szambo. Niemniej, człowiek jest istotą stadną i potrzebuje drugiego człowieka. Dzieci - choć kochane - nie zastąpią Ci relacji z dorosłym człowiekiem. Nie zrozumieją Twoich problemów.

Pytanie tylko, gdzie znaleźć prawdziwego przyjaciela - w świecie, który jest nastawiony na konsumpcję, a ludzie widzą tylko czubek własnego nosa.
Cóż - być może Kościół jest dobrym punktem startowym. Ale to tylko sugestia.

Łączę pozdrowienia,
Borcejn

noehmi
Posty: 2
Rejestracja: 17 kwie 2020, 22:07
Imię: Anja
Płeć: Kobieta

Ja i moja Wrazliwosc !

Post autor: noehmi » 19 kwie 2020, 15:00

Borcejn pisze: 19 kwie 2020, 2:59 Cóż - być może Kościół jest dobrym punktem startowym. Ale to tylko sugestia.
Ostatnio nawet się nad tym przez chwile zastanawialam :)
Borcejn pisze: 19 kwie 2020, 2:59 Niemniej, człowiek jest istotą stadną i potrzebuje drugiego człowieka.
Borcejn pisze: 19 kwie 2020, 2:59 Pytanie tylko, gdzie znaleźć prawdziwego przyjaciela
No i ja tak mam, ze napalam się nowe znajomosci bo gdy tylko cos zaiskrzy to juz tworze sobie wyborazenie dozgonnej przyjazni
Przez chwile nawet juz pomyslalam o Tobie Borecjan ;)
Borcejn pisze: 19 kwie 2020, 2:59 Wg mnie, jeżeli psychoterapia trwa 5 lat, to jest nieskuteczna
Hmmm. Wiesz co ? Mysle, ze jednak duzo mi pomogla (chocby przez okres tych pierwszych 3 lat). Kiedys chyba bardziej przejmowalam sie wszystkim innym co jest dookola. Zawsze martwilam się o siostre, braci, ojca. Kazdy z nich ma wiele za uszami. Jezdzilam na widzenia do zakladow karnych (kazdy z nich odsiadywal jakis wyrok), troszczylam się (bo bylo mi ich szkoda).
Czemu nie jestem taka jak oni? Prowadza sobie beztrosko zycie, non stop dragi, imprezy..... Nigdy nie przejmuja się tym co bedzie jutro. I tu chyba im tego zadroszcze ......

kornel00
Posty: 1
Rejestracja: 22 kwie 2020, 18:51
Imię: Kornl=el
Płeć: Mężczyzna

Ja i moja Wrazliwosc !

Post autor: kornel00 » 22 kwie 2020, 19:50

Nasze doświadczenia kształtują osobowość. Rodzina przez większość naszego dojrzewania, gdzie kształtujemy nas ma na nas ogromny wpływ. Jeżeli jesteś na psychoterapii od 5 lat prawdopodobnie miałaś okazję poznać określenie neurotyczności. To cecha osobowości, która określana jest też inaczej jako duża wrażliwość na trudności. Myślę, że nauka o sobie to najlepsze co możesz teraz zrobić. Jak widać to co przeżyłaś oswoiłaś i starasz się wieść dobre życie i szczere gratulacje za to. Być może odbija się to w ten sposób, że ciężko znosisz czyjeś krzywdy. Polecam książkę "Lęk przed życiem" Alexandra Lowena może parę kwestii rozjaśni. Jeżeli wolisz nie inwestować w książki warto rozejrzeć się za jakimiś artykułami w Internecie na ten temat, warto patrzeć czy rzeczywiście mają odbicie w potwierdzonej bibliografii.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość