Fobia społeczna - to duży problem?
- Śniący
- Posty: 833
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
- Imię: Konrad
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...
Fobia społeczna - to duży problem?
O fobii społecznej można sobie dużo przeczytać na stronach psychologicznych w sieci.
Współczesny problem, dotykający wielu, szczególnie młodych ludzi, ale i starszych.
Myślę, że problem ten dość często łączy się z objawami depresji, ponieważ przy depresji również występują pewne lęki, obawy, brak chęci do życia i funkcjonowania.
Pewnie nie zawsze, fobia społeczna łączy się z depresją, gdyż mogą być osoby nie mające w ogóle objawów depresyjnych, ale mają zaburzenia wspomnianej FOBII.
Czy ktoś na forum miał lub ma problemy tego rodzaju, znacznie utrudniające normalne życie i funkcjonowanie?
Współczesny problem, dotykający wielu, szczególnie młodych ludzi, ale i starszych.
Myślę, że problem ten dość często łączy się z objawami depresji, ponieważ przy depresji również występują pewne lęki, obawy, brak chęci do życia i funkcjonowania.
Pewnie nie zawsze, fobia społeczna łączy się z depresją, gdyż mogą być osoby nie mające w ogóle objawów depresyjnych, ale mają zaburzenia wspomnianej FOBII.
Czy ktoś na forum miał lub ma problemy tego rodzaju, znacznie utrudniające normalne życie i funkcjonowanie?
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
Nie wiem czy w moim przypadku to fobia społeczna, ale mam taką wielką obojętność wobec ludzi poza partnerem i najbliższą rodziną (ceniłam sobie koleżanki, ale kontakty się urwały gdy weszły w związki). Nie chce mi się wchodzić z nimi w szersze rozmowy, zabiegać o podtrzymywanie tych rozmów np. w pracy - jak czasem pomyślę, że mam być na zmianie z koleżankami, z ktorymi nie chce mi dbać o tematy do rozmów i myślę o tej ciszy, która moze być (nie jestem zbytnio gadatliwa) to wolalabym pracować w pojedynkę. Po prostu starczy mi rodzina i partner. Nie mam ochoty wychodzić ze znajomymi partnera (tylko czasem z jednym jego spokojnym znajomym), wolę spędzić ten czas we dwoje. To akurat wiem, że wynika troche z leku przed oceną innych ludzi, dlatego unikam wchodzenia w szersze kontakty z innymi ludźmi (poza tym jego znajomymi to w większości ekstrawertycy, ja jestem introwertykiem + moje poczucie tego, że nie osiągnęłam wiele na polu zawodowym, w przeciwieństwie do nich ). Nie mam problemu z załatwianiem codziennych spraw - zakupy, wizyta w urzędzie itd. Stresują mnie sytuacje, w których jestem w centrum uwagi, denerwuję się wtedy i czerwienię. Np. wiem, że ślub i wesele będzie dla mnie czymś dość stresującym, bo uwaga gości będzie skupiona na mnie. Perspektywa chodzenia do pracy mnie stresuje ze względu na świadomość, że jesteśmy w niej oceniani, a ja nie cierpię być oceniania przez obcych. Wolałabym zajmować się domem niż pracować, tymbardziej, że nie posiadam jakiejś szczególnej profesji by robić karierę.
Ogólnie dużą ilością rzeczy się przejmuję, jestem dosyć pobudliwa, co troche mi utrudnia życie. Np. jak zaczynam nową pracę sie denerwuję - to nowe otoczene, wdrożenie sie itd. Chciałabym mieć luźniejszy stosunek do pewnych spraw. Najlepiej czuję się w domu (na zewnątrz też - na mieście itd. ale w towarzystwie swoich bliskich), kiedy "oglądam" świat a nie aktywnie w nim uczestniczę. Ludzie mnie męczą, a ten wszechobecny pęd po coś w świecie, ten wyścig szczurów mnie przeraża. Realizuję się kochając partnera i dbając o niego.
Może to nie fobia społeczna ale WWO - czyli osoba wysoko wrażliwa. Czytałam o tym ostatnio artykuł i trochę się zgadza.
http://www.kroliczekdoswiadczalny.pl/20 ... wi-co.html
Śniący, pytasz tak ogólnie czy masz podobne problemy?
Ogólnie dużą ilością rzeczy się przejmuję, jestem dosyć pobudliwa, co troche mi utrudnia życie. Np. jak zaczynam nową pracę sie denerwuję - to nowe otoczene, wdrożenie sie itd. Chciałabym mieć luźniejszy stosunek do pewnych spraw. Najlepiej czuję się w domu (na zewnątrz też - na mieście itd. ale w towarzystwie swoich bliskich), kiedy "oglądam" świat a nie aktywnie w nim uczestniczę. Ludzie mnie męczą, a ten wszechobecny pęd po coś w świecie, ten wyścig szczurów mnie przeraża. Realizuję się kochając partnera i dbając o niego.
Może to nie fobia społeczna ale WWO - czyli osoba wysoko wrażliwa. Czytałam o tym ostatnio artykuł i trochę się zgadza.
http://www.kroliczekdoswiadczalny.pl/20 ... wi-co.html
Śniący, pytasz tak ogólnie czy masz podobne problemy?
- Śniący
- Posty: 833
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
- Imię: Konrad
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
Wiesz co, ja teraz nie mam z tym problemów, a temat jest ogólny.lostintranslation pisze:Nie wiem czy w moim przypadku to fobia społeczna, ale mam taką wielką obojętność wobec ludzi poza partnerem i najbliższą rodziną (ceniłam sobie koleżanki, ale kontakty się urwały gdy weszły w związki). Nie chce mi się wchodzić z nimi w szersze rozmowy, zabiegać o podtrzymywanie tych rozmów np. w pracy - jak czasem pomyślę, że mam być na zmianie z koleżankami, z ktorymi nie chce mi dbać o tematy do rozmów i myślę o tej ciszy, która moze być (nie jestem zbytnio gadatliwa) to wolalabym pracować w pojedynkę. Po prostu starczy mi rodzina i partner. Nie mam ochoty wychodzić ze znajomymi partnera (tylko czasem z jednym jego spokojnym znajomym), wolę spędzić ten czas we dwoje. To akurat wiem, że wynika troche z leku przed oceną innych ludzi, dlatego unikam wchodzenia w szersze kontakty z innymi ludźmi (poza tym jego znajomymi to w większości ekstrawertycy, ja jestem introwertykiem + moje poczucie tego, że nie osiągnęłam wiele na polu zawodowym, w przeciwieństwie do nich ). Nie mam problemu z załatwianiem codziennych spraw - zakupy, wizyta w urzędzie itd. Stresują mnie sytuacje, w których jestem w centrum uwagi, denerwuję się wtedy i czerwienię. Np. wiem, że ślub i wesele będzie dla mnie czymś dość stresującym, bo uwaga gości będzie skupiona na mnie. Perspektywa chodzenia do pracy mnie stresuje ze względu na świadomość, że jesteśmy w niej oceniani, a ja nie cierpię być oceniania przez obcych. Wolałabym zajmować się domem niż pracować, tymbardziej, że nie posiadam jakiejś szczególnej profesji by robić karierę.
Ogólnie dużą ilością rzeczy się przejmuję, jestem dosyć pobudliwa, co troche mi utrudnia życie. Np. jak zaczynam nową pracę sie denerwuję - to nowe otoczene, wdrożenie sie itd. Chciałabym mieć luźniejszy stosunek do pewnych spraw. Najlepiej czuję się w domu (na zewnątrz też - na mieście itd. ale w towarzystwie swoich bliskich), kiedy "oglądam" świat a nie aktywnie w nim uczestniczę. Ludzie mnie męczą, a ten wszechobecny pęd po coś w świecie, ten wyścig szczurów mnie przeraża. Realizuję się kochając partnera i dbając o niego.
Może to nie fobia społeczna ale WWO - czyli osoba wysoko wrażliwa. Czytałam o tym ostatnio artykuł i trochę się zgadza.
http://www.kroliczekdoswiadczalny.pl/20 ... wi-co.html
Śniący, pytasz tak ogólnie czy masz podobne problemy?
Kiedyś miałem z tym problemy, i to spore, jak zapadłem na depresję, byłem zagubiony, miałem zmęczoną psychikę, brak sensu do życia.
Jakoś z tego wyszedłem, bo leczyłem się, miałem leki przeciwdepresyjne i nad tym trochę pracowałem, ale trudności były.
Obecnie też nie jest najlepiej, bo jednak żyję w osamotnieniu, nie mam nikogo i jestem całkiem sam ze sobą, no ale z tym też sobie radzę, a przede wszystkim, staram się być wytrzymały psychicznie.
Fobia społeczna może wynikać zarówno z charakteru człowieka, jak i z przyczyn losowych, poprzez jakieś przeżycia, złą sytuację w domu rodzinnym.
Ja miałem złą sytuację w domu, nie miałem normalnego ojca i matki i to też się pewnie odbiło na tym.
- Maaagdalena
- Posty: 4
- Rejestracja: 20 lut 2018, 8:55
- Imię: Madzia
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Białystok
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
Przez lata szkolne, mowa o gimnazjum i liceum byłam nieśmiałą dziewczyną... Na studiach podobnie. Nieśmiałość przeradzała się w lęk jak odbiorą mnie inni. Wszystko kończyło się na tym, że gdy inni szli się bawić ja zostawałam sama na stancji - oczywiście zawsze musiałam znaleźć wymówkę, dlaczego tym razem również nie idę Dziś nie pamiętam żadnej imprezy z życia studenckiego bo najzwyczajniej w świecie na żadnej mnie nie było Trudno jest to przełamać... Wszystko powoli ulegało zmianie gdy rozpoczęłam własną działalność gospodarczą, w dodatku jednoosobową i wszystko musiałam najzwyczajniej zrobić sama. Człowiek przygnieciony do muru szybciej pokonuje słabości nie mając innych wariantów : ) Trzeba dużo czasu i wewnętrznej siły by pokonać własne słabości, ale z biegiem czasu jest to wykonalne i nie można się poddawać... Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście gorsi - to nie prawda : ) Znajdzie w sobie pozytywne cechy i umiejętności - to dużo pomaga, jest z pewnością wiele rzeczy, które robicie lepiej od innych.
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
Mam podobne doświadczenie.Maaagdalena pisze:Wszystko powoli ulegało zmianie gdy rozpoczęłam własną działalność gospodarczą, w dodatku jednoosobową i wszystko musiałam najzwyczajniej zrobić sama. Człowiek przygnieciony do muru szybciej pokonuje słabości nie mając innych wariantów : )
Mimo że wewnątrz czuję, że zawsze będę w jakimś stopniu fobiczna, to jednak trudno nie zauważyć rosnącej pewności siebie. Z fobią społeczną jest jak z każdą inną fobią. Trzeba stawić jej czoło.
I chyba rzeczywiście fobia społeczna wynika z zaburzonej samooceny. I to wcale nie chodzi o to, że fobik czuje się tak po prostu gorszy od innych, a zatem unika konfrontacji z tymi lepszymi. Fobik czuje się gorszy od swojego ideału siebie i unika konfrontacji z innymi, którzy obnażają jego braki. Fobik jest chorobliwie ambitnym perfekcjonistą, mającym o sobie wygórowane mniemanie, które nie zdaje egzaminu w konfrontacji z rzeczywistością. Oczywiście fobik będzie głośno mówił, że uważa się za gówno, że jest gorszy od wszystkich innych, ale pomija wtedy fakt, że sobie stawia wyżej poprzeczkę niż innym.
Moja fobia np. objawia się tak, że mam lęk prze zapraszaniem ludzi do siebie, bo się boję, że np. postawię gościowi napój/potrawę, która nie będzie się mieścić w jego guście, diecie itp, że będzie miał alergię na moje mydło itp. Wiem, że to durne i sama jako gość nierzadko z uśmiechem przełykałam niezbyt smaczną herbatę i spotykałam się z wieloma innymi "nieidealnymi" posunięciami ze strony innych ludzi, a jednak gdzieś we mnie siedzi przekonanie, że ja, jaśnie pani, nie mogę sobie pozwolić na takie faux pas. Albo wystawiać idealne przyjęcia albo wcale!
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
- Maaagdalena
- Posty: 4
- Rejestracja: 20 lut 2018, 8:55
- Imię: Madzia
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Białystok
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
hymmm... Niewątpliwie jest w tym dużo prawdyaspołeczne.kurczę pisze:Fobik czuje się gorszy od swojego ideału siebie i unika konfrontacji z innymi, którzy obnażają jego braki. Fobik jest chorobliwie ambitnym perfekcjonistą, mającym o sobie wygórowane mniemanie, które nie zdaje egzaminu w konfrontacji z rzeczywistością. Oczywiście fobik będzie głośno mówił, że uważa się za gówno, że jest gorszy od wszystkich innych, ale pomija wtedy fakt, że sobie stawia wyżej poprzeczkę niż innym.
- Śniący
- Posty: 833
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
- Imię: Konrad
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
Trzeba też pamiętać, że nie zawsze coś jest "fobią społeczną".
To, że ktoś nie ma chęci wyjść do ludzi, wystąpić przed czymś, nie ma chęci z kimś rozmawiać, nie oznacza od razu fobii.
Każdy człowiek ma takie "stany", chwilę w których nie ma na coś chęci i rezygnuje.
Czasami są to dłuższe chwile, momenty, a czasami krótsze.
Fobikom, z tego co wiem, zarzuca się tchórzostwo, bo, mając przed czymś lęki, nie chcą czegoś robić, nie podejmują działań.
Powiedziałbym, że to jest schorzenie psychiczne, które tak działa i ludzie ci nie robią tego specjalnie, tylko wynika to z jakichś obaw, lęku.
Fakt, że trzeba starać się przełamywać bariery, nie dać się fobii, tylko nie jest to dla takich ludzi łatwe.
To, że ktoś nie ma chęci wyjść do ludzi, wystąpić przed czymś, nie ma chęci z kimś rozmawiać, nie oznacza od razu fobii.
Każdy człowiek ma takie "stany", chwilę w których nie ma na coś chęci i rezygnuje.
Czasami są to dłuższe chwile, momenty, a czasami krótsze.
Fobikom, z tego co wiem, zarzuca się tchórzostwo, bo, mając przed czymś lęki, nie chcą czegoś robić, nie podejmują działań.
Powiedziałbym, że to jest schorzenie psychiczne, które tak działa i ludzie ci nie robią tego specjalnie, tylko wynika to z jakichś obaw, lęku.
Fakt, że trzeba starać się przełamywać bariery, nie dać się fobii, tylko nie jest to dla takich ludzi łatwe.
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
A co to oznacza?Śniący pisze:To, że ktoś nie ma chęci wyjść do ludzi, wystąpić przed czymś, nie ma chęci z kimś rozmawiać, nie oznacza od razu fobii.
Nie każdy. Są ludzie, którzy nie rezygnują.Śniący pisze:Każdy człowiek ma takie "stany", chwilę w których nie ma na coś chęci i rezygnuje.
Nie spotkałam się z podobnymi opiniami. Ktoś ma problem, idzie do psychiatry i przyjmuje leki. Proste. Gdzie tchórzostwo w tym?Śniący pisze:Fobikom, z tego co wiem, zarzuca się tchórzostwo, bo, mając przed czymś lęki, nie chcą czegoś robić, nie podejmują działań.
Moim zdaniem, tacy ludzie nie powinni z tego powodu się zamykać w mieszkaniu, a starać się małymi krokami pokonywać swe bariery.Śniący pisze:Powiedziałbym, że to jest schorzenie psychiczne, które tak działa i ludzie ci nie robią tego specjalnie, tylko wynika to z jakichś obaw, lęku.
Nikt nie powiedział, że takie będzie. Ale nie warto się poddać, nie sądzisz? Już samodzielne zrobienie zakupów to duży postęp.Śniący pisze:Fakt, że trzeba starać się przełamywać bariery, nie dać się fobii, tylko nie jest to dla takich ludzi łatwe.
Mnie kiedyś dopadł taki stan, że się bałam gdzieś samotnie wychodzić, bałam się spojrzeń obcych, jakichś nerwowych tików dostałam. To było w wieku nastoletnim. Nie wiem od czego tak się mi zrobiło. Dodatkowo dość długo zmagałam się z silną niechęcią/lękiem, by do kogoś zadzwonić albo odebrać telefon. Z pozoru takie błahostki, ale są kulą u nogi i utrudniają normalne funkcjonowanie. Fobia społeczna ma wiele odcieni, jednak mogą wystąpić jakieś jej epizody, jak sądzę. Chyba właśnie to mi "dolegało". Albo zwykła nieśmiałość? Nie wiem.
- Śniący
- Posty: 833
- Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
- Imię: Konrad
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...
Re: Fobia społeczna - to duży problem?
I myślę, że najczęściej tego typu stany towarzyszą przy depresji, bo wtedy ludzie na to cierpiący, nie mają chęci na "życie towarzyskie", na spotkania ze znajomymi, tylko zamykają się w domu.Dafne pisze:A co to oznacza?Śniący pisze:To, że ktoś nie ma chęci wyjść do ludzi, wystąpić przed czymś, nie ma chęci z kimś rozmawiać, nie oznacza od razu fobii.Nie każdy. Są ludzie, którzy nie rezygnują.Śniący pisze:Każdy człowiek ma takie "stany", chwilę w których nie ma na coś chęci i rezygnuje.Nie spotkałam się z podobnymi opiniami. Ktoś ma problem, idzie do psychiatry i przyjmuje leki. Proste. Gdzie tchórzostwo w tym?Śniący pisze:Fobikom, z tego co wiem, zarzuca się tchórzostwo, bo, mając przed czymś lęki, nie chcą czegoś robić, nie podejmują działań.Moim zdaniem, tacy ludzie nie powinni z tego powodu się zamykać w mieszkaniu, a starać się małymi krokami pokonywać swe bariery.Śniący pisze:Powiedziałbym, że to jest schorzenie psychiczne, które tak działa i ludzie ci nie robią tego specjalnie, tylko wynika to z jakichś obaw, lęku.Nikt nie powiedział, że takie będzie. Ale nie warto się poddać, nie sądzisz? Już samodzielne zrobienie zakupów to duży postęp.Śniący pisze:Fakt, że trzeba starać się przełamywać bariery, nie dać się fobii, tylko nie jest to dla takich ludzi łatwe.
Mnie kiedyś dopadł taki stan, że się bałam gdzieś samotnie wychodzić, bałam się spojrzeń obcych, jakichś nerwowych tików dostałam. To było w wieku nastoletnim. Nie wiem od czego tak się mi zrobiło. Dodatkowo dość długo zmagałam się z silną niechęcią/lękiem, by do kogoś zadzwonić albo odebrać telefon. Z pozoru takie błahostki, ale są kulą u nogi i utrudniają normalne funkcjonowanie. Fobia społeczna ma wiele odcieni, jednak mogą wystąpić jakieś jej epizody, jak sądzę. Chyba właśnie to mi "dolegało". Albo zwykła nieśmiałość? Nie wiem.
Wcale nie twierdzę, że zawsze, przy objawach FOBII, ludzie nie robią nic, nie podejmują działań, ale czasami robią coś na siłę i jest ciężko.
Trochę inaczej mnie zrozumiałaś, koleżanko?
Fobicy wcale nie chcą być i czuć się tchórzami, ale mogą mieć taką opinię ze strony innych ludzi, ponieważ, przez lęki i jakieś obawy przed czymś, przed jakimiś działaniami, nie podejmują działań, wycofują się, a to jest od razu odbierane przez ludzi, jako: tchórzostwo.
To tak inni ludzie postrzegają, a prawda wygląda inaczej, że ludzie z problemem fobii społecznej, cierpią, męczą się w środku i chcą to przezwyciężyć.
Nie wiem, jak to wygląda w niektórych przypadkach, ale jest nawet forum "o fobikach", na którym uczestniczą ludzie z tym problemem.
Przeglądałem to forum i jest nawet ciekawe.
Normalne tchórzostwo jest wtedy, jeżeli ktoś może zainterweniować, coś zrobić, zadziałać w jakiejś sprawie, a nie robi tego, nie wykazuje odwagi, ale to czasami nie łatwo stwierdzić.
Bo "tchórzostwo" może być komuś zarzucone, nie rozumiejąc osoby, a tak naprawdę, osoba taka boi się zadziałać i to zależy tez od okoliczności i sytuacji.
Co innego, jeśli ktoś ma się wtrącić do kryminalnego zdarzenia, gdzie być może zostałby mocno ranny lub nawet zabity przez bandytę, a co innego, gdy ktoś ma wejść do jakiegoś ogrodzenia, przejść przez płot, żeby zabrać piłkę, którą za mocno kopnął i ona wpadła komuś na działkę, a nie ma akurat domowników.
W przypadku jakiegoś ryzyka, które mogłoby skutkować utratą zdrowia lub życia, raczej prawie nikt nie odważyłby się na to i tutaj, nie powinno się dostrzegać tego, jako: tchórzostwa, tylko uniknięcie niebezpieczeństwa.
To też zależy od okoliczności.
Każdy "fobik" powinien sobie pomóc, chodzić do psychologa, do psychiatry, na jakąś terapię, żeby walczyć z lękami, z tym problemem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości