życie to życie
życie to życie
Czy macie takie poranki, że gdy budzicie się przestajecie wierzyć, że gdziekolwiek na świecie jest pięknie ? Albo, że on w ogóle istnieje, że jest jeszcze coś poza tym jednym pokojem, gdzie trzymacie smutek w sobie ? Bo ja tak mam codziennie. Już nawet nie wiem co to znaczy czuć się dobrze. Codziennie rano mam wyrzuty sumienia, że jeszcze jestem, że żyję. Już nie mam siły walczyć, krzyczeć, płakać. Patrzę obojętnym wzrokiem na to, co mnie otacza i już nie potrafię zrozumieć o co było to zamieszanie.Muszę w końcu to przyznać.... moja dusza umarła a ja wraz z nią.
Re: życie to życie
Marto, myślę że każdy ma takie dni, mnie też zdarzają często.
Jak wygląda twoja sytuacja?
Jak wygląda twoja sytuacja?
Re: życie to życie
Jaka jest moja sytuacja ? Moje życie to wieczna walka z samą sobą. Żyję jak swój własny cień... codzienność to koszmar. Cierpię na bulimię. To zabija mnie od środka. Nie umiem sobie z tym poradzić. Chciałabym chociaż raz obudzić sie bez wyrzutów sumienia, że żyje...
Re: życie to życie
Więc ktoś powinien Ci pokazać że można inaczej żyć niż tak jak Ty żyjesz do tej pory.
Chodzisz na terapię, masz swojego lekarza od bulimii? Czy ktoś Cię wspiera?
Chodzisz na terapię, masz swojego lekarza od bulimii? Czy ktoś Cię wspiera?
Re: życie to życie
Nie chodzę na terapię. Nie mam swojego lekarza. Nie mam nikogo komu mogłabym o tym opowiedzieć... Może to i lepiej. I tak nikt nie mógłby mi pomóc.
Re: życie to życie
też kiedyś sobie wmawiałam że nikt i nic mi nie pomoże jak nie grałam wobec siebie fair, ale wiesz w końcu przyszedł ten moment i ta chwila, nie spodziewałam się tego, to po prostu przyszło i wydostałam się z bagna.. możliwe że u Ciebie też tak będzie, aczkolwiek.. mieszkasz sama że nikt tego nie widzi czy nie chce widzieć? wymiotujesz codziennie? skąd się to wzięło? czemu masz problem z akceptacją siebie?
Re: życie to życie
Mieszkam z rodzicami i 2 rodzeństwa, ale ich mało obchodzi moje życie. Nie obchodzi ich to, że wymiotuję, że mam myśli samobójcze. Lepiej byłoby dla nich jak bym znikneła na zawsze z ich życia.
Re: życie to życie
forever,
to bardzo smutne co piszesz. Czy naprawdę uważasz, że nie masz po co/dla kogo żyć?
Dlaczego wzbraniasz się przed poszukaniem pomocy np. u specjalisty? Niczym nie ryzykujesz. Gorzej już chyba być nie może ale może przecież być lepiej. Straciłaś nadzieję ale przecież zawsze możesz ją odzyskać. Daj komuś szansę , by mógł Ci pomóc! Nie poddawaj się, proszę.
to bardzo smutne co piszesz. Czy naprawdę uważasz, że nie masz po co/dla kogo żyć?
Dlaczego wzbraniasz się przed poszukaniem pomocy np. u specjalisty? Niczym nie ryzykujesz. Gorzej już chyba być nie może ale może przecież być lepiej. Straciłaś nadzieję ale przecież zawsze możesz ją odzyskać. Daj komuś szansę , by mógł Ci pomóc! Nie poddawaj się, proszę.
Re: życie to życie
Nie wzbraniam się przed szukaniem pomocy. Tylko, że czasami już brakuje nam siły, mamy dość. Uwierz mi szukałam pomocy, ale jej nie znalazłam. Straciłam już wiarę w to, że ktokolwiek jeszcze potrafi mi pomóc. Żyjemy złudzeniem, że jesteśmy centrum uwagi i pełno ludzi wokół nas. W gruncie rzeczy jednak każdy z nas jest samotny.
Re: życie to życie
Wiesz co, wydaje mi się że wiem trochę co czujesz.
Moja choroba też zależy od tego co jem, i uwierz, też mam wyrzuty sumienia.
Jak próbowałem diety rozdzielnej to potem też mnie napadało na smaki, od których się odzwyczaiłem. Ale jakoś godziłem się z tym.
Tylko wiesz... jeśli ty z tym nic nie zrobisz to nikt tego nie zrobi.
Piszę to też trochę by pokrzepić siebie, bo czeka mnie wyzwanie jakiego jeszcze nigdy nie podjąłem.
A co robisz na co dzień? Jak to się zaczęło z tą bulimią?
Może jest to tylko skutek tego, że nie widzisz już sensu?
Najpierw jest fajnie, ale potem człowiek tak się napycha że aż czuje obrzydzenie do siebie.
Moja choroba też zależy od tego co jem, i uwierz, też mam wyrzuty sumienia.
Jak próbowałem diety rozdzielnej to potem też mnie napadało na smaki, od których się odzwyczaiłem. Ale jakoś godziłem się z tym.
Tylko wiesz... jeśli ty z tym nic nie zrobisz to nikt tego nie zrobi.
Piszę to też trochę by pokrzepić siebie, bo czeka mnie wyzwanie jakiego jeszcze nigdy nie podjąłem.
A co robisz na co dzień? Jak to się zaczęło z tą bulimią?
Może jest to tylko skutek tego, że nie widzisz już sensu?
Najpierw jest fajnie, ale potem człowiek tak się napycha że aż czuje obrzydzenie do siebie.
Ostatnio zmieniony 22 lut 2017, 12:08 przez Usunięty 5226, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: życie to życie
Moja przygoda z bulimią zaczęła się 2 lata temu. Na początku była anoreksja, jednak później zaczęły się problemy w szkole. Czułam się inna, gorsza, nic nie warta. Nie umiałam sobie z tym poradzić, więc zaczęłam odreagowywać na stres i problemy jedzeniem. Napychałam się do syta, a później miałam wyrzuty sumienia i wymiotowałam. To straszne jak ta choroba może zniszczyć człowieka. Przez nią nie mogę normalnie żyć. Nikt nie ma pojęcia z jakim obrzydzeniem patrzę codziennie w lustro, nikt nie ma pojęcia jak nienawidzę swojego ciała, i nikt nie wie jak nienawidzę wszystkiego co we mnie.
Re: życie to życie
forever,
Twoje postrzeganie samej siebie jest mocno zniekształcone przez chorobę. Znałem parę dziewczyn, które miały podobne problemy zdrowotne i miały podobnie zaburzoną samoocenę. Co ciekawe, wielu facetów uważało je za intrygujące, inteligentne i pociągające. Myślę, że w Twoim przypadku może być podobnie.
Twoje postrzeganie samej siebie jest mocno zniekształcone przez chorobę. Znałem parę dziewczyn, które miały podobne problemy zdrowotne i miały podobnie zaburzoną samoocenę. Co ciekawe, wielu facetów uważało je za intrygujące, inteligentne i pociągające. Myślę, że w Twoim przypadku może być podobnie.
Re: życie to życie
a Ty dalej chodzisz jeszcze do szkoły? Czy skończyłaś edukację?forever pisze: jednak później zaczęły się problemy w szkole.
I nikt nie widzi co się z Tobą dzieje? Przecież nie jesteś duchem.. albo się tak dobrze kamuflujesz, albo bardzo byś chciała, żeby ktoś zwrócił na Ciebie uwagę, ale się tego wstydzisz... choć piszesz dalej:
To może po prostu idź do wychowacy/pedagoga, powiedz jaki masz problem?forever pisze: To straszne jak ta choroba może zniszczyć człowieka.
Pogadaj z rodzicami?
Czemu? Czy ktokolwiek z rodziny powiedział Ci coś kiedykolwiek (przykrego,smutnego itp) że tak napisałaś?forever pisze:Lepiej byłoby dla nich jak bym znikneła na zawsze z ich życia.
Re: życie to życie
Ja wiem. Naprawdę. Podobnie jak Ty myślę sobie, że nikt, absolutnie nikt na całym świecie nie jest w stanie nienawidzić siebie bardziej niż ja, to po prostu fizycznie niemożliwe.forever pisze:Nikt nie ma pojęcia z jakim obrzydzeniem patrzę codziennie w lustro, nikt nie ma pojęcia jak nienawidzę swojego ciała, i nikt nie wie jak nienawidzę wszystkiego co we mnie.
Niestety nie jestem w stanie powiedzieć ani zaoferować Ci niczego więcej poza właśnie zrozumieniem.
Re: życie to życie
Mnie trochę przeraża i martwi taka postawa. Jak czytam takie posty od młodej, dopiero zaczynającej życie osoby, że to się nie układa, to jest źle, to w ogóle do kitu, to... jestem trochę zdziwiona i zaniepokojona.
Trochę nie rozumiem też takiego podejścia, że budzę się i nic mi się nie podoba.
Trzeba doceniać każdą chwilę, nawet tę najmniejszą, bo nie wiadomo kiedy się powtórzy.
Brzmi to jak depresja.
Szczególnie pierwsze zdanie tego tematu. Bo jeśli człowiek nie chce rano wstać z łóżka i ma wisielcze myśli, to oznacza, że coś jest nie tak. Że potrzeba może pomocy od specjalisty, wsparcia.
Brzmi to strasznie.
Trochę nie rozumiem też takiego podejścia, że budzę się i nic mi się nie podoba.
Trzeba doceniać każdą chwilę, nawet tę najmniejszą, bo nie wiadomo kiedy się powtórzy.
Brzmi to jak depresja.
Szczególnie pierwsze zdanie tego tematu. Bo jeśli człowiek nie chce rano wstać z łóżka i ma wisielcze myśli, to oznacza, że coś jest nie tak. Że potrzeba może pomocy od specjalisty, wsparcia.
Brzmi to strasznie.
Re: życie to życie
Ja już jestem spaczony, bo jak czytam takie posty to nie widzę osoby z rzeczywistym problem takim jak opisuje, a zaburzeniami albo hormonalnymi albo psychicznymi albo jednymi i drugimi, na forum pomocy nie znajdziesz odsyłam do specjalisty.
Re: życie to życie
Patorek,
oczywiście Forum problemów z psychiką nie uleczy. Jednak czasem zwykłe wygadanie się czy rozmowa potrafią nieco ulżyć w cierpieniu. Dlatego chyba warto na nim pogadać, zwłaszcza gdy osoba nie ma nikogo bliskiego, z kim mogła by się podzielić swoimi troskami/problemami.
oczywiście Forum problemów z psychiką nie uleczy. Jednak czasem zwykłe wygadanie się czy rozmowa potrafią nieco ulżyć w cierpieniu. Dlatego chyba warto na nim pogadać, zwłaszcza gdy osoba nie ma nikogo bliskiego, z kim mogła by się podzielić swoimi troskami/problemami.
Re: życie to życie
Jeśli wydaje wam się, że szukam na tym forum pomocy to grubo się mylisz. Ja po prostu chciałam się dowiedzieć czy są osoby, które przeżyły lub może odczuwały takie uczucie jak ja budząc się codziennie rano. Jeśli sugerujecie mi specjalistę to wybaczcie, ale nie skorzystam z takiej pomocy. Nie wierzę, że rozmowa z obcą dla mnie osobą może przynieść jakiś skutek. Nie zrozumie tego ten, który nie przeżył tego co ja.
Re: życie to życie
forever,
powiem krótko : znam to uczucie aż za dobrze - to był mój wieloletni pobyt w piekle.
powiem krótko : znam to uczucie aż za dobrze - to był mój wieloletni pobyt w piekle.
Re: życie to życie
Jeśli przeżyłeś to co ja obecnie przeżywam to z pewnością wiesz co czuję. I dobrze wiesz, że rozmowa ze specjalistą nic tu nie da. Trzeba samemu poradzić sobie a tym problemem lub po prostu nauczyć się z nim żyć. Chociaż nie wiem czy da się do tego przyzwyczaić i normalnie funkcjonować z tym.
Re: życie to życie
forever,
Żyć z tym można, w miarę normalnie funkcjonować też ale to już zawsze będzie czaić się gdzieś blisko.
Żyć z tym można, w miarę normalnie funkcjonować też ale to już zawsze będzie czaić się gdzieś blisko.
-
- Posty: 8625
- Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11
Re: życie to życie
A nie można tego zmienić? Jeśli jest tak źle, daj sobie czas, postaraj się bardziej. Udane życie na tacy nie jest podane. Oprócz tego, że czujesz się strasznie nie piszesz nic, co powoduje taki stan. Jakie wydarzenia wpłynęły na to, że lepiej by było by Cię nie było? Mówisz o bulimii, ale to właśnie leczy się wśród specjalistów. Nie jest to tylko choroba duszy. Owszem, w bardzo dużej mierze, ale sama siebie nie przypilnujesz w walce z chorobą.forever pisze:Trzeba samemu poradzić sobie a tym problemem lub po prostu nauczyć się z nim żyć.
I tak jak wspomniała Dafne, jesteś u progu życia i taka postawa martwi. Sama chyba przeżywałam podobne chwile w życiu, ale to dawno za mną. I chętnie zamieniłabym je na inne. Żałuję, że się wcześniej nie ogarnęłam i tak samo jak ty tłumaczylam sobie, że żaden psycholog mi nie pomoże. To był raczej błąd, bo moja siostra postąpiła inaczej, szukała wsparcia u specjalistów i chyba jej to bardziej pomogło. Ale człowiek człowiekowi nierówny.
Powodzenia.
Re: życie to życie
Obawiam się, że ja już tego czasu nie mam. Z dnia na dzień czuję się coraz słabsza. Brakuje mi sił.
Zgadzam się z tym, że bulimia nie jest tylko chorobą duszy. Ale, żeby sobie z nią poradzić musisz mieć przy sobie osobę, której będzie cię wspierać i będzie przy tobie nawet gdy wszyscy się od ciebie odwrócą i odejdą. Ja niestety nie mam takiej osoby, która przeszłaby ze mną przez to wszystko.
Zadałaś mi pytanie co powoduje taki stan. Odpowiedz jest prosta: ludzie i słowa wymierzone przeciwko mnie. Są słowa, które tkwią w mojej psychice po dziś dzień.
To nie jest tak, że ja nie szukałam pomocy u psychologów. Szukałam, ale jej nigdy nie znalazłam.
Zgadzam się z tym, że bulimia nie jest tylko chorobą duszy. Ale, żeby sobie z nią poradzić musisz mieć przy sobie osobę, której będzie cię wspierać i będzie przy tobie nawet gdy wszyscy się od ciebie odwrócą i odejdą. Ja niestety nie mam takiej osoby, która przeszłaby ze mną przez to wszystko.
Zadałaś mi pytanie co powoduje taki stan. Odpowiedz jest prosta: ludzie i słowa wymierzone przeciwko mnie. Są słowa, które tkwią w mojej psychice po dziś dzień.
To nie jest tak, że ja nie szukałam pomocy u psychologów. Szukałam, ale jej nigdy nie znalazłam.
Re: życie to życie
Serio nie masz nikogo takiego? A próbowałaś komuś np. z najbliższej rodziny powiedzieć co się Z Tobą dzieje, spróbować wytłumaczyć że jest Ci ciężko? Dałaś komuś szansę by spróbował zrozumieć Twoje uczucia? A może z góry założyłaś , że nikt Ciebie nie zrozumie , że wszystkim jesteś obojętna i w ogóle nie próbowałaś ?forever pisze:Zgadzam się z tym, że bulimia nie jest tylko chorobą duszy. Ale, żeby sobie z nią poradzić musisz mieć przy sobie osobę, której będzie cię wspierać i będzie przy tobie nawet gdy wszyscy się od ciebie odwrócą i odejdą. Ja niestety nie mam takiej osoby, która przeszłaby ze mną przez to wszystko.
Re: życie to życie
Poszłam wczoraj za waszą radą i powiedziałam o wszystkim moim rodzicom. Powiedziałam, że czuję się z tym okropnie i sama sobie z tym problemem nie poradzę. Wiecie co od nich usłyszałam ? Że jestem żałosna bo nie umiem docenić tego co mam. "Zawsze sprawiałaś nam problemy. Dlaczego nie możesz być taka jak twoja siostra? No bo ona jest przecież idealna. Jesteś beznadziejna. Od zawsze sprowadzałaś na naszą rodzinę kłopoty. Przynosisz wstyd naszej rodzinie. "
Po tych słowach poczułam się nikim... jak można takie słowa powiedzieć swojemu dziecku ? Najwidoczniej nigdy się dla nich nie liczyłam i mieli mnie tylko za śmiecia...
Nie życzę takich słów najgorszemu wrogowi.
Po tych słowach poczułam się nikim... jak można takie słowa powiedzieć swojemu dziecku ? Najwidoczniej nigdy się dla nich nie liczyłam i mieli mnie tylko za śmiecia...
Nie życzę takich słów najgorszemu wrogowi.
Re: życie to życie
forever,
no to rzeczywiście nie możesz na rodziców liczyć. Przynajmniej jednak wiesz na czym stoisz.
A tam gdzie mieszkasz nie masz szans załapać się na terapię grupową dla osób z podobnymi problemami?
Przynajmniej mogłabyś wymienić się doświadczeniami z innymi. Może ktoś kto zmaga się z problemami podobnymi do Twoich powiedziałby Ci jakie są jego metody w walce z chorobą? Niektóre z nich może mogłabyś zastosować w swoim życiu?
A odnośnie słów które usłyszałaś, że ,,przynosisz wstyd rodzinie" , to ktoś z pewnością przynosi jej wstyd ale tą osobą nie jesteś na pewno Ty.
no to rzeczywiście nie możesz na rodziców liczyć. Przynajmniej jednak wiesz na czym stoisz.
A tam gdzie mieszkasz nie masz szans załapać się na terapię grupową dla osób z podobnymi problemami?
Przynajmniej mogłabyś wymienić się doświadczeniami z innymi. Może ktoś kto zmaga się z problemami podobnymi do Twoich powiedziałby Ci jakie są jego metody w walce z chorobą? Niektóre z nich może mogłabyś zastosować w swoim życiu?
A odnośnie słów które usłyszałaś, że ,,przynosisz wstyd rodzinie" , to ktoś z pewnością przynosi jej wstyd ale tą osobą nie jesteś na pewno Ty.
Re: życie to życie
Na razie mam dość pomocy od innych ludzi. Po wczorajszej rozmowie z moimi rodzicami i gorzkich słowach jakie od nich usłyszałam jakoś straciłam nadzieje, że ktoś jeszcze będzie chciał mi pomóc i nie będzie mnie osądzać za to, że żyję...
-
- Posty: 8625
- Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11
Re: życie to życie
A gdybyś tak poszła inną drogą i zrobiła im trochę na złość. Skoro widzą w Tobie to co napisałaś zrób wszytsko, by pokazać że tak nie jest. Oczywiście nie dla nich. Dla siebie, że potrafisz, że chcesz i możesz osiągnąć wszystko.
Ile masz lat? może niedługo trzeba zostawić rodzinę, która Ciebie nie wspiera a wręcz odwrotnie i podążyć własną drogą. Wyżej dobrze napisali, jakaś grupowa terapia, osoby z podobną chorobą. Wtedy wiesz, że otrzymasz wsparcie, bo oni przechodzili przez to samo.
Ile masz lat? może niedługo trzeba zostawić rodzinę, która Ciebie nie wspiera a wręcz odwrotnie i podążyć własną drogą. Wyżej dobrze napisali, jakaś grupowa terapia, osoby z podobną chorobą. Wtedy wiesz, że otrzymasz wsparcie, bo oni przechodzili przez to samo.
Re: życie to życie
Jeśli nie możesz liczyć na innych, pozostaje liczyć na siebie. Nie mowie o agresywnej manifestacji wlasnego JA w otoczeniu, raczej o zminimalizowaniu wplywu innych na ciebie. W tym bym upatrywal twoja szanse na jakies wyjscie z impasu.
Na pewno masz coś takiego, co lubisz robic. To moze byc cos jak malowanie , robienie zdjec czy nawet spacery. Znajdz to cos, nawet prostego, i zacznij to robic. Bedziesz miala chwile wytchnienia dla swojego umyslu i zyskasz wiecej energii.
Spróbuj tez zajrzec w swoje wnetrze bo jesli problemy i sytuacje tak mocno ingeruja w twoj wewnetrzny swiat to pozniej odreagowujesz to wlasnie w taki sposob jak opisujesz.
Nie wierze, ze nie masz po co zyc. To nigdy nie jest prawda. A jest to powazny sygnal alarmowy z twojego wnetrza sugerujacy, ze trzeba podjac jakies kroki. Jesli ktos probuje cie zgnebic czy zaszkodzic ci w jakikolwiek sposob pozstan soba i wycisz ta druga osobe w swoim zyciu. Jesli uda ci sie zaczac wyzbywac z falszywych wyobrazen na temat siebie (sugerowanych przez otoczenie) to powinnas poczuc sie lepiej.
Na pewno masz coś takiego, co lubisz robic. To moze byc cos jak malowanie , robienie zdjec czy nawet spacery. Znajdz to cos, nawet prostego, i zacznij to robic. Bedziesz miala chwile wytchnienia dla swojego umyslu i zyskasz wiecej energii.
Spróbuj tez zajrzec w swoje wnetrze bo jesli problemy i sytuacje tak mocno ingeruja w twoj wewnetrzny swiat to pozniej odreagowujesz to wlasnie w taki sposob jak opisujesz.
Nie wierze, ze nie masz po co zyc. To nigdy nie jest prawda. A jest to powazny sygnal alarmowy z twojego wnetrza sugerujacy, ze trzeba podjac jakies kroki. Jesli ktos probuje cie zgnebic czy zaszkodzic ci w jakikolwiek sposob pozstan soba i wycisz ta druga osobe w swoim zyciu. Jesli uda ci sie zaczac wyzbywac z falszywych wyobrazen na temat siebie (sugerowanych przez otoczenie) to powinnas poczuc sie lepiej.
Re: życie to życie
Może i macie rację, że powinnam odciąć linę, która ciągnie mnie w dół....ale to nie jest takie proste. Ja mam dopiero 19 lat, w maju piszę maturę, mam mnóstwo nauki, a po szkole nawet nie mam czasu na chwilę wytchnienia, bo muszę iść do pracy. Pracuję do godziny 20:30. Po pracy muszę znowu przygotować się do szkoły i tak na okrągło. Macie rację, że powinnam zapisać się na terapię grupową, albo zacząć robić to co na prawdę lubię robić. To na pewno by mi w jakimś stopniu pomogło, ale ja nie mam czasu na takie rzeczy. Jestem tak zmęczona po pracy, że nawet nie mam ochoty na naukę, ale zmuszam się do tego bo wiem, że muszę zdać maturę, żebym mogła odciąć się od mojej toksycznej rodzinki...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości