Czasami zapominam się przywitać
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Czasami zapominam się przywitać
Niniejszy wątek chciałabym poświęcić pewnej nurtującej mnie kwestii językowo-kulturowej.
Zauważyłam, że kiedy się spieszę, jestem zajęta, a ktoś do mnie pisze na jakimś komunikatorze albo wysyła SMS, to mam tendencję do pomijania wszystkiego co w komunikacie jest zbędne. Przede wszystkim zapominam się przywitać.
Powiedzmy, że dostaję wiadomość o takiej treści:
„Hej. Co u Ciebie? Ja właśnie wróciłam z urlopu, dobrze wypoczęłam. Ale czas zejść na ziemię. Zapodziałam gdzieś przepis na ciasto marchewkowe, który mi podałaś na urodzinach Małgosi. A jutro mam gości. Podeślesz w wolnej chwili, please ”
W takiej sytuacji w odp. na coś takiego napiszę mniej więcej tak:
„OK. Prześle Ci przepis po pracy”
Często po przesłaniu odp. dopadał mnie wyrzut sumienia, że tak trzasnęłam z grubej rury. Ani „hej”, ani żadnego nawiązania do urlopu a la „Cieszę się, że miałaś udany urlop”, nie wspominając o odpowiadaniu na pierwsze pytanie „Co u Ciebie?”.
Jednak jak zaczęłam nad tym rozmyślać, to doszłam do wniosku, że moja odp. tak naprawdę jest w porządku, ponieważ odpowiedziałam na intencję odbiorcy. Celem wysłania do mnie wiadomości było uzyskanie przepisu na ciasto marchewkowe. A cała reszta to kontekst pełniący funkcję częściowo ozdobną, a częściowo zmiękczającą przekaz. Mówiąc o tym drugim, mam na myśli gł. „Co u Ciebie”.
Zauważam nagminne rozpoczynanie komunikatów-próśb od „Co u Ciebie?”. Pamiętam, jak kiedyś doświadczyłam z całą mocą automatyzmu stosowania tego zabiegu, kiedy taką schematyczną prośbę skierowała w moją stronę znajoma, z którą nie rozmawiałam od kilku lat i ogólnie, nigdy się z nią nie kolegowałam, prosząc mnie na facebooku o polajkowanie jakiegoś zdjęcia, żeby mogła wygrać jakąś nagrodę.
Wyżej wymieniona kwestia ciekawi mnie też w świetle tendencji do ekonomizacji wysiłku w języku. Zgodnie z tym trendem znikają/zlewają się przypadki (biernik i dopełniacz), znikają różnicę w wymowie głosek (jak h i ch), znikają czasy (jak zaprzeszły w j. polskim). Wszystko po to, żeby się sprawniej między sobą komunikować.
Jak wobec tego wytłumaczyć, że te zbędne frazesy mają się tak dobrze w języku? Czy może jednak zauważacie jakieś zmiany na tym polu? Jak w ogóle podchodzicie do tego tematu?
Zauważyłam, że kiedy się spieszę, jestem zajęta, a ktoś do mnie pisze na jakimś komunikatorze albo wysyła SMS, to mam tendencję do pomijania wszystkiego co w komunikacie jest zbędne. Przede wszystkim zapominam się przywitać.
Powiedzmy, że dostaję wiadomość o takiej treści:
„Hej. Co u Ciebie? Ja właśnie wróciłam z urlopu, dobrze wypoczęłam. Ale czas zejść na ziemię. Zapodziałam gdzieś przepis na ciasto marchewkowe, który mi podałaś na urodzinach Małgosi. A jutro mam gości. Podeślesz w wolnej chwili, please ”
W takiej sytuacji w odp. na coś takiego napiszę mniej więcej tak:
„OK. Prześle Ci przepis po pracy”
Często po przesłaniu odp. dopadał mnie wyrzut sumienia, że tak trzasnęłam z grubej rury. Ani „hej”, ani żadnego nawiązania do urlopu a la „Cieszę się, że miałaś udany urlop”, nie wspominając o odpowiadaniu na pierwsze pytanie „Co u Ciebie?”.
Jednak jak zaczęłam nad tym rozmyślać, to doszłam do wniosku, że moja odp. tak naprawdę jest w porządku, ponieważ odpowiedziałam na intencję odbiorcy. Celem wysłania do mnie wiadomości było uzyskanie przepisu na ciasto marchewkowe. A cała reszta to kontekst pełniący funkcję częściowo ozdobną, a częściowo zmiękczającą przekaz. Mówiąc o tym drugim, mam na myśli gł. „Co u Ciebie”.
Zauważam nagminne rozpoczynanie komunikatów-próśb od „Co u Ciebie?”. Pamiętam, jak kiedyś doświadczyłam z całą mocą automatyzmu stosowania tego zabiegu, kiedy taką schematyczną prośbę skierowała w moją stronę znajoma, z którą nie rozmawiałam od kilku lat i ogólnie, nigdy się z nią nie kolegowałam, prosząc mnie na facebooku o polajkowanie jakiegoś zdjęcia, żeby mogła wygrać jakąś nagrodę.
Wyżej wymieniona kwestia ciekawi mnie też w świetle tendencji do ekonomizacji wysiłku w języku. Zgodnie z tym trendem znikają/zlewają się przypadki (biernik i dopełniacz), znikają różnicę w wymowie głosek (jak h i ch), znikają czasy (jak zaprzeszły w j. polskim). Wszystko po to, żeby się sprawniej między sobą komunikować.
Jak wobec tego wytłumaczyć, że te zbędne frazesy mają się tak dobrze w języku? Czy może jednak zauważacie jakieś zmiany na tym polu? Jak w ogóle podchodzicie do tego tematu?
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Czasami zapominam się przywitać
Jak sama zauważyłaś, mają zmiękczyć przekaz i udobruchać Cię - tak, żebyś przesłała przepis na ciasto marchewkowe. Podobnie jak:aspołeczne.kurczę pisze: ↑13 maja 2018, 12:54 Jak wobec tego wytłumaczyć, że te zbędne frazesy mają się tak dobrze w języku?
Albo "stopa w drzwiach", w stylu:żul pisze:Dzień dobry, szanowny Panie dobrodzieju! Jak Pana zdrowie? Wszystko w porządku? Cieszę się, najlepszego, zdrowia, szczęścia! A poratowałby Pan 2 zł?
Więc to nie są zbędne frazesy, tylko zwykłe techniki wpływu. Raczej nie zanikną.cwany żul pisze:przepraszam, mógłby mi Pan powiedzieć, która jest godzina? Dziękuję. A dołożyłby mi Pan może 90 gr do biletu?
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Czasami zapominam się przywitać
Zgadzam się, że w zamyśle są to techniki wpływu, ale moim zdaniem są już tak wytarte, że nie mają już żadnej mocy wpływczej, tylko ostały się w języku jako obowiązkowa wstawka grzecznościowa.
Ja osobiście nigdy nie formułuję tak rozbudowanych próśb i nie narzekam na brak odzewu. Chcąc uzyskać przepis na ciasto marchewkowe, napisałabym
"Hej. Przesłałabyś mi jeszcze raz ten przepis na ciasto marchewkowe, bo gdzieś mi się zapodział?"
Przecież mamy w języku choćby grzeczną, zmiękczającą końcówkę -byś.
Mam wrażenie, że ludzie jednak mają przeświadczenie, że nie jest w porządku zdradzać komuś wyraźnie interesowności, która stoi za takimi komunikatami. Więc udają, że niby chcą zagadać "co tam u Ciebie", a właściwy cel komunikatu przemycić tak przy okazji. Taka trochę gra, w której obie strony komunikacji są świadome, że to gra, ale mimo wszystko są zgodne co do tego, że show must go on.
Ja osobiście nigdy nie formułuję tak rozbudowanych próśb i nie narzekam na brak odzewu. Chcąc uzyskać przepis na ciasto marchewkowe, napisałabym
"Hej. Przesłałabyś mi jeszcze raz ten przepis na ciasto marchewkowe, bo gdzieś mi się zapodział?"
Przecież mamy w języku choćby grzeczną, zmiękczającą końcówkę -byś.
Mam wrażenie, że ludzie jednak mają przeświadczenie, że nie jest w porządku zdradzać komuś wyraźnie interesowności, która stoi za takimi komunikatami. Więc udają, że niby chcą zagadać "co tam u Ciebie", a właściwy cel komunikatu przemycić tak przy okazji. Taka trochę gra, w której obie strony komunikacji są świadome, że to gra, ale mimo wszystko są zgodne co do tego, że show must go on.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Czasami zapominam się przywitać
Osobiście też bym tak napisał. Ale może ludzie to zlęknione istoty, boją się tego braku odzewu i wydaje im się, że szerokie wstępy pomagają. Abstrahując od tych nielicznych osób, których rzeczywiście trochę obchodzi, co tam u Ciebie.
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Czasami zapominam się przywitać
Tak sobie pomyślałam, ze mogłabym trochę poeksperymentować z tym "Co u Ciebie".
Przy najbliższej okazji, jak dostanę taką prośbę, mogłabym odpowiedzieć tak:
"Hej. U mnie beznadzieja . Same problemy, ojciec w szpitalu, straciłam pracę. I dodatkowo mam problemy z nerkami. Nie ma sprawy, prześlę Ci ten przepis, jak tylko go odszukam, bo ostatnio żyję w takiej rozsypce, że już niczego nie ogarniam. BTW fajnie, że udał Ci się urlop. Ja na bezrobociu mam teraz wieczny urlop. Dobrze, że przynajmniej Ty masz udane życie..."
Dam głowę, że nadawca pożałuje nie tego, że zapytał "Co u Ciebie", tylko tego, że poprosił mnie o przepis.
Przy najbliższej okazji, jak dostanę taką prośbę, mogłabym odpowiedzieć tak:
"Hej. U mnie beznadzieja . Same problemy, ojciec w szpitalu, straciłam pracę. I dodatkowo mam problemy z nerkami. Nie ma sprawy, prześlę Ci ten przepis, jak tylko go odszukam, bo ostatnio żyję w takiej rozsypce, że już niczego nie ogarniam. BTW fajnie, że udał Ci się urlop. Ja na bezrobociu mam teraz wieczny urlop. Dobrze, że przynajmniej Ty masz udane życie..."
Dam głowę, że nadawca pożałuje nie tego, że zapytał "Co u Ciebie", tylko tego, że poprosił mnie o przepis.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Czasami zapominam się przywitać
Ahaha, jak dobrze to znam!
A na "co u Ciebie" odpowiadam "okej" "dobrze" nie mam w zwyczaju gadać ani rozmawiać z kobietami. One są takie... mogłyby gadać godzinami... ja tak nie umiem i nie chcę. Lepiej się czuję w towarzystwie mężczyzn, którzy są prości. Oni mówią co i jak a ja odpowiadam co i jak. Krótka piłka. Gdybyś odpisała tak jak:
Odpisuję tak jak Ty. Rzadko kiedy piszę "hej / cześć " stosuję krótkie "komendy" nie ma się co... przymilać, poza tym nie lubię ani przywitań ani pożegnań, tak już mam.aspołeczne.kurczę pisze: ↑13 maja 2018, 12:54 W takiej sytuacji w odp. na coś takiego napiszę mniej więcej tak:
„OK. Prześle Ci przepis po pracy”
A na "co u Ciebie" odpowiadam "okej" "dobrze" nie mam w zwyczaju gadać ani rozmawiać z kobietami. One są takie... mogłyby gadać godzinami... ja tak nie umiem i nie chcę. Lepiej się czuję w towarzystwie mężczyzn, którzy są prości. Oni mówią co i jak a ja odpowiadam co i jak. Krótka piłka. Gdybyś odpisała tak jak:
Licz się z tym, że na pewno by padła jakaś odpowiedź, pytanie o ojca, o nerki, o Twoje uczucia, emocje.. na pewno by tak było Ludzie starają się być empatyczni i wrażliwsi... czasami im się to udaje.aspołeczne.kurczę pisze: ↑14 maja 2018, 17:57 "Hej. U mnie beznadzieja . Same problemy, ojciec w szpitalu, straciłam pracę. I dodatkowo mam problemy z nerkami. Nie ma sprawy, prześlę Ci ten przepis, jak tylko go odszukam, bo ostatnio żyję w takiej rozsypce, że już niczego nie ogarniam. BTW fajnie, że udał Ci się urlop. Ja na bezrobociu mam teraz wieczny urlop. Dobrze, że przynajmniej Ty masz udane życie..."
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Czasami zapominam się przywitać
Musiałabyś poznać mojego szefa, który jak tylko się pojawi w pobliżu mojego biurka, wita mnie żałosnym "Jak się masz?", "Jak minął weekend", "Pogoda nie dopisała", a ilekroć coś do mnie pisze na komunikatorze, zawsze niezmiennie zaczyna "Hej. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku".
Na bank by padła, ale nie zmienia to faktu, że taka osoba pewnie by pożałowała, że chciała tylko przepis, a wkopała się niechcący w czyjeś problemy. Niedobrze chyba, że ludzie tak szastają tymi troskliwymi pytaniami, nadając im status sztampy. Bo potem jak człowiek szczerze się o kogoś troszczy, może zostać wzięty za kolejnego interesanta, który o samopoczucie wypytuje z czystej kurtuazji.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Czasami zapominam się przywitać
Co nie zmienia faktu, że SZEF mówi coś do Ciebie. Wiesz, że mógłby Cię olać prostym sikiem pająka. Mając Cię gdzieś.
I może Cię to męczy, może nie chciałabyś żeby w ogóle coś do Ciebie mówił, skoro na komunikatorze dostajesz od niego "czy wszystko w porządku" Ale to wynika trochę z Twojej postawy. Przecież nie napisze do Ciebie "byłaś taka smutna, stało się coś?" to krok do zakochania Lubisz go?
I może Cię to męczy, może nie chciałabyś żeby w ogóle coś do Ciebie mówił, skoro na komunikatorze dostajesz od niego "czy wszystko w porządku" Ale to wynika trochę z Twojej postawy. Przecież nie napisze do Ciebie "byłaś taka smutna, stało się coś?" to krok do zakochania Lubisz go?
jest jeszcze druga strona medalu, czasami ludzie się odzywają nie po "przepis" tylko żeby jakoś zagadać, wtedy to ja decyduję czy mam ochotę na "zwierzanki" czy jednak nie. Wszystko zależy kto się odzywa.. a czasami, sama się odzywam, np. teraz mam taką sytuację, że muszę oddać bluzkę kuzynce, mogłabym tylko zagadać "hej, kiedy masz czas abyśmy mogły się spotkać, porozmawiać "obiecany grill" i bym mogła Ci oddać bluzkę?" ale wciąż się waham, może (skoro ona jeszcze nie napisała, to może jej wcale nie zależy na tej bluzce) powinnam tylko napisać "hej, kiedy mogę wpaść aby oddać bluzkę?" rany.. Ludzie czasami sobie wszystko komplikują I taaaak... ja też należę do tych ludzi. Każdy się boi o coś wprost zapytać, albo zrzuca to na jakieś przepisy, bluzki itd., utwierdzając się w przekonaniu, że "przecież każdy ma swoje życie" i nikt nie chce się narzucać. Nie masz takiego przeświadczenia?aspołeczne.kurczę pisze: ↑09 cze 2018, 19:22 że taka osoba pewnie by pożałowała, że chciała tylko przepis, a wkopała się niechcący w czyjeś problemy.
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Czasami zapominam się przywitać
Bardziej chodzi o to, że zawsze za tymi kurtuazyjnymi troskami stoi interes.
Szef: "Jak się masz?"
Ja: "Dobrze"
Szef: "To fajnie. Miałaś okazję zapoznać się z tym mailem...?"
I mnie to drażni, że ktoś nie mówi mi wprost, tylko bawi się w udawane troski.
A bo nie naświetliłam kontekstu. To nie jest tak, że on widzi, że ja jestem smutna i zadaje takie pytanie. On przede wszystkim zadaje to pytanie każdej osobie, która jest pod nim (konsultowałam to z moimi koleżankami) i robi to na odległość, w ogóle nie obcując naocznie z moim nastrojem.
Szef: Hej. Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
Ja; Hej. (kiedyś dodawałam "Tak" jako odp. na tę "troskę", ale przestałam, jak zauważyłam, że to taka sztampa)
Szef: Możesz mi przesłać...
Dla mnie, powiem, jest to niezręczne, bo to nie jest mój kumpel, nie jest nawet moim kolegą z pracy, bo nic nie zmieni faktu, że w hierarchii jest nade mną wyżej. Wie, ile zarabiam, a ja nie wiem, ile on zarabia. On może mnie oceniać i mi wydawać polecenia, a ja jemu nie.
Aż czasem tęsknie do czasów, kiedy względnie obcy sobie ludzie byli ze sobą na "Pan" i "Pani". Szczególnie w miejscu pracy ułatwiłoby mi to życie.
Pewnie masz rację. Ja takich przypadków z autopsji prawie nie znam, ponieważ nigdy nie byłam dobrym materiałem na zwierzanki. Jestem typem osoby, która zamiast pocieszyć podsuwa rozwiązania. A nie tego się oczekuje od powiernika własnych bolączek.
Dlatego nagminnie się spotykam z ukrytą interesownością. Uderzają do mnie osoby, które właśnie oczekują tych rozwiązań, ale koniecznie muszą przemycić tam udawaną troskę. A ja nie mam żadnego problemu z podsuwaniem rozwiązań. Schlebia mi nawet, że do mnie uderzają. Ale potem to poczucie samozadowolenia jest trochę zgaszone przez to ukłucie, że ktoś jest tu ze mną nie w pełni szczery.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Czasami zapominam się przywitać
Obecnie głównie tu:
https://forum.wiara.pl/
Polecam to forum, bardzo otwarte, ciekawi ludzie
Trochę pisuje tutaj, ale już coraz rzadziej
http://www.dyskusje.katolik.pl/
Panuje tu moderatorski zamordyzm i w zasadzie jak się zarejestrowałam na wierze, to na katoliku przestałam pisać
Pisałam też trochę tu, ale to forum też już prawie martwe
http://www.filozofia.fora.pl/
Wszędzie piszę pod nickiem towarzyski.pelikan
https://forum.wiara.pl/
Polecam to forum, bardzo otwarte, ciekawi ludzie
Trochę pisuje tutaj, ale już coraz rzadziej
http://www.dyskusje.katolik.pl/
Panuje tu moderatorski zamordyzm i w zasadzie jak się zarejestrowałam na wierze, to na katoliku przestałam pisać
Pisałam też trochę tu, ale to forum też już prawie martwe
http://www.filozofia.fora.pl/
Wszędzie piszę pod nickiem towarzyski.pelikan
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość