Aż mnie ciarki przeszły. Jakby było tak jak piszesz, to pewnie już dawno by mnie nie było na świecie. Ile razy miałam dość życia i chciałam ze sobą skończyć. Nie zgadzam się w tym z Tobą. Bo ktoś może mieć doła i może tego chcieć teraz, a jakby miał taką możliwość, to by to zrobił. Tylko najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że następnego dnia to przechodzi (czasami za tydzień/rok/10lat) a wtedy jest już za późno. Człowieka nie ma!Rusałka pisze:A czy aby decydować się na eutanazję, trzeba cierpieć fizycznie? Mi się wydaje, że nawet jakby ktoś czuł się fizycznie wspaniale, ale chciał umrzeć to powinno się mu pozwolić na to. W końcu to jego życie, on o tym powinien decydować.
Eutanazja
Ojj ja się też nie zgodzę. Zwłaszcza, że byłoby cholernie nadużywane. Połowy nastolatków by nie było, bo stwierdziliby, że to fajne i legalne. Myślę, że taki stan, jeśli ktoś czuję się psychicznie nieżywy dla świata to się nadaje najlepszym w przypadku do psychologa a w najgorszym do psychiatry.Rusałka pisze:A czy aby decydować się na eutanazję, trzeba cierpieć fizycznie? Mi się wydaje, że nawet jakby ktoś czuł się fizycznie wspaniale, ale chciał umrzeć to powinno się mu pozwolić na to. W końcu to jego życie, on o tym powinien decydować.
Duzo by było zresztą debaty nad tym, jakie ograniczenia powinno być np. tylko jeśli ludzie powyżej 60 roku życia mają takie myśli to mogą sobie pozwolić itepe. Co jest bzdurą, bo ich też by nie było ze względu na głodowe emerytury. Przynajmniej w Polsce, czy w innym slumsach.
Wiesz... wydaje mi się, że tu nie chodzi o samo chcenie się lub nie chcenie się. Sama przeciętnie myślę o śmierci kilka razy w tygodniu, i mam dni kiedy z chęcią bym skoczyła pod pociąg. Ale to nie jest ten moment. Uważam, że niektórzy ludzie mają taki moment w życiu, że nie wiedzą czy dojdą gdziekolwiek dalej, albo po prostu nie chcą już żyć i takim osobom powinno się zagwarantować godną śmierć. Nie gdzieś w kiblu ze strzykawką w żyle.Ile razy miałam dość życia i chciałam ze sobą skończyć.
Czy to jest straszne? Nie wiem, bo szczerze to nie lubię gdybać na ten temat. Są ludzie, którzy mają wieczny ból istnienia. I ja nie wiem czy bym chciała czekać jeżeli bym straciła wszelka nadzieję, że kiedykolwiek się poprawi. To byłaby długa droga i możliwe, że skończyła by się ślepą uliczką. Można ryzykować, owszem. Ale to decyzja bardzo osobista, intymna. To człowiek ma żyć z takim wyborem.Bo ktoś może mieć doła i może tego chcieć teraz, a jakby miał taką możliwość, to by to zrobił. Tylko najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że następnego dnia to przechodzi (czasami za tydzień/rok/10lat) a wtedy jest już za późno.
Ja się z tym nie zgodzę... nie chciałabym jechać na psychotropach by żyć "normalnie", tak jak tego oczekuje ode mnie masa.Myślę, że taki stan, jeśli ktoś czuję się psychicznie nieżywy dla świata to się nadaje najlepszym w przypadku do psychologa a w najgorszym do psychiatry.
Uważam, że każdy ma prawo wybrać moment swojej śmierci, a przez to, że inni (najczęściej ludzie nie rozumiejący czyjegoś problemu) stwierdzają, że lepiej jest czekać niż podjąć ten krok, wybór godnej śmierci jest im odebrany. Albo skaczą z mostów, łykają tabletki w różnych ilościach (nie znając proporcji), itd. itd. Nie podoba mi się, że ktoś inny podejmuje decyzję czy mam prawo umierać teraz, czy nie.
W dzisiejszym świecie godna śmierć nie istnieje. A na pewno nie po niegodnym życiu.Rusałka pisze: takim osobom powinno się zagwarantować godną śmierć
Wystarczy, że ludziom pozwala się decydować o swoim życiu. To, że wybierali źle, popełniali błędy to świetny argument, żeby pozwolić im umrzeć.Rusałka pisze:Uważam, że każdy ma prawo wybrać moment swojej śmierci, a przez to, że inni (najczęściej ludzie nie rozumiejący czyjegoś problemu) stwierdzają, że lepiej jest czekać niż podjąć ten krok, wybór godnej śmierci jest im odebrany. Albo skaczą z mostów, łykają tabletki w różnych ilościach (nie znając proporcji), itd. itd. Nie podoba mi się, że ktoś inny podejmuje decyzję czy mam prawo umierać teraz, czy nie.
Uważasz, że tak jest? Bo ja właśnie sądzę inaczej. Coraz mniej się pozwala.Wystarczy, że ludziom pozwala się decydować o swoim życiu.
każdy argument jest świetny, jeżeli chcą umrzeć. To nie ma znaczenia, jak dla mnie.To, że wybierali źle, popełniali błędy to świetny argument, żeby pozwolić im umrzeć.
Dziwne podejście. Raz, że jak masz złe dni, wszystko Ci się wali na głowę, masz wszystkiego po dziurki w nosie etc, to Ci jest wtedy obojętne czy to zrobisz czy nie. Bardziej jesteś za tym, niż przeciw temu. Głupotą jest podejmować coś pod wpływem chwili. Będąc narwanym i mając klapki na oczach. Godna śmierć jest wtedy, kiedy sobie na nią zasłużymy, a nie wtedy kiedy Nam się jej chce. Podałaś przykład ze strzykawką w kiblu. To właśnie to można upodobnić, to tego co Ty piszesz. Chce ćpać, ćpa. Chce się zaćpać, to to robi. To, że sami możemy decydować o swoim życiu to i tak zbyt wiele dla ludzi. Weź pod uwagę to, że nikt nie jest pępkiem świata i są też inni, którym zależy na nich i mają swoje uczucia. Moje pytanie do Ciebie jest takie: Twoje jedyne dziecko chce eutanazji, zgadzasz się? Tylko nie pisz mi tu o tym, że to TYLKO jego sprawa, bo będzie to głupotą. Nie wmówisz mi, że będzie Ci to obojętne. No chyba, że jesteś osobą wyzbytą jakichkolwiek uczuć, typowym 'aspołeczniakiem'. Sama widzisz, że to czy ktoś żyje ma wpływ nie tylko na niego, ale też na całe grono innych ludzi.Rusałka pisze:Wiesz... wydaje mi się, że tu nie chodzi o samo chcenie się lub nie chcenie się. Sama przeciętnie myślę o śmierci kilka razy w tygodniu, i mam dni kiedy z chęcią bym skoczyła pod pociąg. Ale to nie jest ten moment. Uważam, że niektórzy ludzie mają taki moment w życiu, że nie wiedzą czy dojdą gdziekolwiek dalej, albo po prostu nie chcą już żyć i takim osobom powinno się zagwarantować godną śmierć. Nie gdzieś w kiblu ze strzykawką w żyle.
O tym też pisałam wcześniej. Nikt nie jest pępkiem świata. A jak ktoś najzwyczajniej w świecie jest tchórzem i woli kulić ogon pod siebie, to zdecydowanie powinien iść do specjalisty. A jak nie chce tego, to niech się męczy, proste.Rusałka pisze:Czy to jest straszne? Nie wiem, bo szczerze to nie lubię gdybać na ten temat. Są ludzie, którzy mają wieczny ból istnienia. I ja nie wiem czy bym chciała czekać jeżeli bym straciła wszelka nadzieję, że kiedykolwiek się poprawi. To byłaby długa droga i możliwe, że skończyła by się ślepą uliczką. Można ryzykować, owszem. Ale to decyzja bardzo osobista, intymna. To człowiek ma żyć z takim wyborem.
Poza tym według Ciebie godne jest danie sobie zastrzyku? Tak samo godne jak każda inna próba targnięcia się na swoje życie. Godnie jest zrobić to co trzeba i poczekać na odpowiednią porę. Stawiać opór życiu i walczyć z jego trudnościami- a nie się poddać. Poddanie nie jest równoznaczne z godnością. A już na pewno nie w tym przypadku
PopieramV pisze:Wystarczy, że ludziom pozwala się decydować o swoim życiu. To, że wybierali źle, popełniali błędy to świetny argument, żeby pozwolić im umrzeć.
Przesadzasz. Gdyby tak było, nawet na myśl by Ci nie przyszło, żeby pozwolić ludziom decydować chociaż o swojej śmierci.Rusałka pisze:Uważasz, że tak jest? Bo ja właśnie sądzę inaczej. Coraz mniej się pozwala.
Wcześniej wyśmiałaś mnie za ironiczny argument 'z nudów'.Rusałka pisze:każdy argument jest świetny, jeżeli chcą umrzeć. To nie ma znaczenia, jak dla mnie.
Owszem. Ale wydaje mi się, że podjęcie decyzji o swojej śmierci to nie jest chwila. Nie mówię tu o depresyjnych nastolatkach, bo wiadomo, że to okres burzy hormonalnej, nie da się uniknąć gorszych okresów.Głupotą jest podejmować coś pod wpływem chwili.
Od kiedy na śmierć trzeba sobie zasłużyć? I kto będzie oceniał, że już sobie zasłużyliśmy, albo, że jeszcze troszkę musimy popracować, bo brak nam ileś punktów do tego by już można było umrzeć? Trochę to głupie jest. "Nie umrzesz, bo jeszcze nie zasłużyłeś!", coś w stylu dziecka, któremu zabrano zabawkę.Godna śmierć jest wtedy, kiedy sobie na nią zasłużymy, a nie wtedy kiedy Nam się jej chce.
Kiedy już nie mogę mu pomóc w żaden sposób... to tak. Ale oczywiście nie dlatego, że je druga połówka rzuciła i przeżywa chwilowe załamanie. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy na siłę chcą czegoś dla kogoś. Właściwie to chyba nie znam nikogo kto miałby podobne podejście do mnie: człowiek jest wolny i ma prawo wyboru, i nikt nie powinien go zatrzymywać na siłę, jeżeli jego wybór ma być mu w czymś pomocny. I nie jestem wyzbyta uczuć, po prostu wkurza mnie myśl, że właśnie moje własne uczucia ograniczałyby spokój drugiej osoby. Tak to widzę. Tak widzę Twoje podejście. Ludzie są egoistami i tak też spostrzegam Twoją perspektywę.Twoje jedyne dziecko chce eutanazji, zgadzasz się? Tylko nie pisz mi tu o tym, że to TYLKO jego sprawa, bo będzie to głupotą. Nie wmówisz mi, że będzie Ci to obojętne. No chyba, że jesteś osobą wyzbytą jakichkolwiek uczuć, typowym 'aspołeczniakiem'. Sama widzisz, że to czy ktoś żyje ma wpływ nie tylko na niego, ale też na całe grono innych ludzi.
O tym mówię. Przecież nie chodzi mi o to, że ktoś ma w tym miesiącu stan przed depresyjny i ot tak sobie pójdzie do jakiejś kliniki i zażąda zastrzyku uśmiercającego, czy coś w tym stylu. Podjęcie decyzji o własnej śmierci musi być dojrzałą decyzją, nie podjętą pod wpływem chwili czy rezygnacji z prób ratowania swojego istnienia. Ale to nie powinno być tak, że ktoś powie, że jest za wcześnie by ktoś umierał, bo... on tak sądzi. Uważam, że są ludzie, którzy nie maja dla siebie innej perspektywy. Przykładem mogę być ja. Mam dość inne poglądy od ludzi, którzy mnie otaczają, często jestem nierozumiana, często łapię się na tym, że moje istnienie spostrzegam jako... absurd. Czuję, że świat w jakim żyję, nie jest tym światem w jakim chciałabym żyć. Mogłabym tak to rozwlekać, ale określę to jako ból istnienia. I szukałam wiele sposobów by się uszczęśliwić, lub poczuć lepiej z tym w jakim miejscu jestem. I są dni kiedy czuję się tym bardzo zmęczona. Ale szukam dalej, innych rozwiązań, właśnie się nie poddaję. Bo? Bo chcę. Bo uważam, że dla mnie jest jeszcze za wcześnie by umierać, by zniknąć. Ale sądzę, że są osoby, które już przerobiły różne scenariusze, ale dalej się nie odnajdują z jakiś przyczyn. Czasem boje się, że z biegiem lat i ja się nie odnajdę. Człowiek powinien móc żyć w takim świecie w jakim chce, a nie w takim jakim inni ludzie chcą by żył. To, że Tobie jest łatwiej nie znaczy, że innym jest. I ja to czuję. I wiem, ze jeżeli nastanie taki dzień kiedy stwierdzę, że już nie potrafię iść dalej... to chciałabym wybrać śmierć. I mam świadomość, że to mogłoby zranić innych. Ale ja nie chcę żyć według scenariusza tych osób, chcę żyć moim scenariuszem.Godnie jest zrobić to co trzeba i poczekać na odpowiednią porę.
Może jestem w tym momencie egoistką, ale uważam, że to iż komuś daje siebie, nie znaczy, że ta osoba sobie mnie przywłaszcza i ma decydować za mnie. Ludzie w moim otoczeniu po prostu muszą się godzić z tym, że może pewnego dnia zniknę z ich życia. Rozumiem Twoją perspektywę Trish, jednak mam inną. I wątpię tez by znalazł się tutaj ktoś kto uważałby podobnie. Ten temat jak i wiele innych jest kompletnie nie przyswajanych przez ludzi jakich znam. Ale już się z tym pogodziłam.
Tak, ale to moje zdanie, póki co nikt się z nim nie zgodził. Ty i Trishka np. widzicie to kompletnie inaczej. I ja tez nie znam nikogo kto by myślał o tym tak jak ja. Więc póki co uważam, że i tak mało się pozwala.Przesadzasz. Gdyby tak było, nawet na myśl by Ci nie przyszło, żeby pozwolić ludziom decydować chociaż o swojej śmierci.
Poza tym.. różnicą jest chcieć umrzeć, wiedzieć o tym, a myśleć, że się chce umrzeć. Często żyje się w iluzji.
Tyle w tym temacie. ;-)
Piszesz o prawie do eutanazji. A taki zbuntowany nastolatek również by je miał, prawda? I nie tylko małolaty maja jakieś załamania. Jest od metra ludzi dorosłych, którym się noga w życiu podwinęła. Mają kredyty, nie mają kasy na spłatę/ zmarł im ktoś bliski itd. Można by było wymieniać tak do Bożego Narodzenia. Ludzie załamani również długo podejmują takie decyzje i długo się utwierdzają w tym, że jednak chcą umrzeć.Rusałka pisze:Owszem. Ale wydaje mi się, że podjęcie decyzji o swojej śmierci to nie jest chwila. Nie mówię tu o depresyjnych nastolatkach, bo wiadomo, że to okres burzy hormonalnej, nie da się uniknąć gorszych okresów.
Według mnie na to sobie trzeba zasłużyć. I nie chodzi tu o jakąś skale punktową i że ktoś 'stwierdza', że się zasłużyło czy też nie. Bardziej chodzi mi o to, że życie to nie sielanka, tylko wiecznie jakieś problemu. Czasem duże, czasem małe a jeszcze czasem ogromne. I ludzie się 'męczą'. Zasłużyć sobie trzeba na to, aby temu zaprzestać. Tak to widzę. A to, że ktoś miałby prawo od tak sobie , ze sobą skończyć, to nic innego jak zwykłe tchórzostwo. Ucieczka. Tyle, że i tak to nic mu nie da. Tylko skrzywdzi innych, tych którym zależało. Takie egoistyczne to jest. I tu można porównać 'Nie dostałem zabawki, to się zabije, bo mi się nie udało'. Zamiast robić wszystko, żeby ją zdobyćRusałka pisze:Od kiedy na śmierć trzeba sobie zasłużyć? I kto będzie oceniał, że już sobie zasłużyliśmy, albo, że jeszcze troszkę musimy popracować, bo brak nam ileś punktów do tego by już można było umrzeć? Trochę to głupie jest. "Nie umrzesz, bo jeszcze nie zasłużyłeś!", coś w stylu dziecka, któremu zabrano zabawkę.
Poważnie uważasz, to za egoizm z mojej strony? Bo myślę o tym, że ktoś popełnia błąd? Że może (wiadomo, że nie musi) tego 'żałować', bo tak naprawdę nie o to w tym chodzi, nie o uciekanie. Czy, że chcę aby się męczył, żyjąc? Przytoczę Twoje zdanie z innej dyskusji. Uważasz, że masz prawo odebrać możliwość życia przez aborcję komuś (tej istocie jeszcze nie narodzonej) i teraz, że sobie. Więc jak to jest? Czy aby ten zarodek, który by się urodził, nie ma prawa sam zadecydować o tym, skoro jest już takim zarodkiem? Trochę mi się sprzeczają te Twoje wizje. Skoro każdy sam sobie, bez patrzenia na innych, to tu się nie zgadza. Wiem, że się czepiam i mieszam dwa tematy, ale one tak naprawdę tyczą się jednego. A wracając do tego mojego pytania, które Ci zadałam. Ja widzę to inaczej. I wtedy może byłabym egoistyczna, ale nie pozwoliłabym za nic w świecie. To moje dziecko, to ja je wydałam na świat i nie pozwoliłabym, żeby ono sobie z niego zeszło, bo tak chce. Wolę, żeby się męczyło 'życiem' i było obok mnie, niż miałabym je tylko wspominać. Ale o tym akurat przykładzie, nie ma co dyskutować, bo każdy ma inne potrzeby i inaczej odbiera pewne relacje z innymi.Rusałka pisze:Kiedy już nie mogę mu pomóc w żaden sposób... to tak. Ale oczywiście nie dlatego, że je druga połówka rzuciła i przeżywa chwilowe załamanie. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy na siłę chcą czegoś dla kogoś. Właściwie to chyba nie znam nikogo kto miałby podobne podejście do mnie: człowiek jest wolny i ma prawo wyboru, i nikt nie powinien go zatrzymywać na siłę, jeżeli jego wybór ma być mu w czymś pomocny. I nie jestem wyzbyta uczuć, po prostu wkurza mnie myśl, że właśnie moje własne uczucia ograniczałyby spokój drugiej osoby. Tak to widzę. Tak widzę Twoje podejście. Ludzie są egoistami i tak też spostrzegam Twoją perspektywę.
Co do tej dłuższej części Twojej wypowiedzi. Odbieram to jako sugerowanie się kimś/czymś. Bo ktoś widzi coś tak, albo inaczej i Ty się z tym nie zgadzasz. Nie możesz się odnaleźć, ale czy to ma być dobry powód? Bo ktoś/coś ma inaczej? Uciekanie! To nic innego jak właśnie ucieczka. Bo nie jest tak jak wszyscy myślą. Ale to Twoje życie, Twoje zasady, Twoje decyzje (nie mam tu na myśli 'świadomej' śmierci). Piszesz, że się boisz, że nie będziesz mogła się odnaleźć. O czym to świadczy? Właśnie o tym o czym piszę. Nie masz i nigdy nie będziesz miała pewności, że Twój scenariusz już się skończył. I tu nie tak bardzo chodzi o to, że inni mają za Ciebie decydować. Jakoś śmiesznie mi to się widzi. Na zasadzie, że 'pójdę się położę do dołka i będę czekała na śmierć' Bezsens. Ale to moje zdanie. Każdy ma inne priorytety w życiu.
Skoro poradziłaś sobie z czymś takim, to i z innymi rzeczami sobie poradziszRusałka pisze:Może jestem w tym momencie egoistką, ale uważam, że to iż komuś daje siebie, nie znaczy, że ta osoba sobie mnie przywłaszcza i ma decydować za mnie. Ludzie w moim otoczeniu po prostu muszą się godzić z tym, że może pewnego dnia zniknę z ich życia. Rozumiem Twoją perspektywę Trish, jednak mam inną. I wątpię tez by znalazł się tutaj ktoś kto uważałby podobnie. Ten temat jak i wiele innych jest kompletnie nie przyswajanych przez ludzi jakich znam. Ale już się z tym pogodziłam.
Nie masz się co dziwić, że ludzie się z tym nie zgadzają. Bo nawet jak jest 'źle', to ważne jest to, że jest ta bliskość z innymi. Czy to z kimś z rodziny, czy też z kimś zupełnie obcym, spotkanym na ulicy. Jakakolwiek bliskość i nie mówię tu tylko o fizyczności. A tak btw, życie jest męczące, ale jest tyle pięknych rzeczy w nim, których nie jesteśmy w stanie poznać, bo Nam brakuje czasu. A co dobrego może się przytrafić?
Przykład? Chociażby, tak przez Ciebie lubiany sex
Re: Eutanazja
Jestem za eutanazja tylko w jednym przypadku,
gdy tego chce, osoba która cierpi i jest w pełni tego świadoma .
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której przydarzyło mi się coś strasznego,
coś po czym nie ma najmniejszych szans na życie.. pełnią życia
w dodatku w bólu i ogromnych męczarniach, których nawet najsilniejsze leki
nie łagodzą, a ktoś zabrania mi 'spokojnie odejść' .
To nie jest łatwy temat, można podejść do niego z różnych stron,
a najsmutniejsze jest to że koniec i tak nigdy nie będzie doskonały.
W dodatku rodzina w takim przypadku cierpi podwójnie, gdy dana osoba
zostaje przy życiu i znosi męczarnie, rodzina i bliscy cierpią wraz z nią,
natomiast gdy odchodzi, najbliżsi nadal cierpią.
Osobiście uważam że eutanazja powinna być legalna ,
jedynie w ściśle określonych sytuacjach.
gdy tego chce, osoba która cierpi i jest w pełni tego świadoma .
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której przydarzyło mi się coś strasznego,
coś po czym nie ma najmniejszych szans na życie.. pełnią życia
w dodatku w bólu i ogromnych męczarniach, których nawet najsilniejsze leki
nie łagodzą, a ktoś zabrania mi 'spokojnie odejść' .
To nie jest łatwy temat, można podejść do niego z różnych stron,
a najsmutniejsze jest to że koniec i tak nigdy nie będzie doskonały.
W dodatku rodzina w takim przypadku cierpi podwójnie, gdy dana osoba
zostaje przy życiu i znosi męczarnie, rodzina i bliscy cierpią wraz z nią,
natomiast gdy odchodzi, najbliżsi nadal cierpią.
Osobiście uważam że eutanazja powinna być legalna ,
jedynie w ściśle określonych sytuacjach.
-
- Posty: 44
- Rejestracja: 31 paź 2011, 21:43
- Imię: Kasia
Re: Eutanazja
QueenDream pisze:Co myślicie o tego typu rozwiązaniu jakim jest eutanazja?
Co o niej sądzicie?
Powinna ona być zlegalizowana czy też nie?
Myślę, że eutanazja nie jest żadnym rozwiązaniem. W dzisiejszych czasach mamy dostęp do całej gamy środków farmakologicznych, które uśmierzają ból, poza tym medycyna cały czas idzie do przodu w dziedzinie jego leczenia. Jeśli chodzi o przypadki skrajne (typu: ludzie po wypadkach tracący kontakt z otoczeniem, albo tacy którzy zapadli w śpiączkę itd.) to przecież niektórzy właściwie nie wiadomo dlaczego, ale nawet z takich stanów powrócili do zdrowia. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałabym podjąć decyzję o eutanazji człowieka, a np za 10 czy 15 lat po tym dowiedzieć się, że odkryto lek/terapię które pozwoliłyby normalnie żyć takiemu człowiekowi. Poza tym nie bardzo rozumiem, kto miałby taką decyzję o eutanazji podejmować. Lekarz? Rodzina? Sam pacjent? Uważam, że legalizacja eutanazji poprowadziłaby do zbyt wielu nadużyć i jestem jej zdecydowanie przeciwna.
-
- Posty: 378
- Rejestracja: 20 sty 2012, 14:21
- Imię: Wiera
- Lokalizacja: Kuchnia
Re: Eutanazja
Uważam podobnie.niewolnicy_fikcji pisze:Jestem za eutanazja tylko w jednym przypadku,
gdy tego chce, osoba która cierpi i jest w pełni tego świadoma .
Myślę, że każdy ma prawo decydować o sobie i swoim życiu.
Cierpienie uszlachetnia już dawno wyszło z mody.
Re: Eutanazja
Kiedyś byłam bardzo przeciwna, ale moje zdanie się zmieniło. Sama nie wyobrażam sobie, że miałabym egzystować jak roślinka i być dla kogokolwiek takim obciążeniem. Teraz myślę podobnie jak niewolnicy_fikcji i CiasteczkowyPotwór - jeśli ktoś jest w pełni świadomy i tego chce, to jego wybór.
Re: Eutanazja
Wolałabym umrzeć, niż egzystować w kategoriach roślinki. W moim odczuciu życie polegające na całkowitym uzależnieniu od innych ludzi nie jest życiem.
-
- Posty: 339
- Rejestracja: 26 gru 2011, 14:57
Re: Eutanazja
Ja również wolałabym odejść niż być dla kogoś takim problemem. Myślę, że każdy ma prawo umrzeć godnie i nie cierpiąc przesadnie. Jeżeli osoba jest w pełni świadoma i dobrowolnie chce się poddać eutanazji - jestem za.
-
- Posty: 4396
- Rejestracja: 27 mar 2012, 14:39
- Imię: Olga
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Dębica/Kleve
Re: Eutanazja
Jestem egoistką, ponieważ kiedy sprawa dotyczyłaby kogoś bliskiego, czy nawet znajomego, to walczyłabym o to, żeby jednak tego nie wykonywano, a jeśli sytuacja dotyczyłaby mnie, to wolałabym, żeby mnie poddano eutanazji, a nie utrzymywano sztucznie przy życiu. Uniosę ciężar, ale sama nie chcę być ciężarem.
Wiele mi dała do myślenia sytuacja, która wydarzyła się trzy lata temu. Mieliśmy bardzo dobrego przyjaciela, który uległ wypadkowi. W najlepszym razie miał być tzw. "warzywem", wegetującym, sztucznie podtrzymywanym. Ilu moich znajomych popierało eutanazję, tylu z tych poglądów zrezygnowało. Bo wtedy w grę rzadko kiedy wchodzi racjonalność, tutaj jednak jest w opozycji do uczuć i więzi z pacjentem, które to przeważają szale w przypadku osób bliskich. Jakkolwiek nam i rodzinie by tego nie tłumaczono - nie dało się. Ba, lekarze wprost mówili, że są to zwłoki podpięte do aparatury. Dalej się nie dało, nic nie docierało.
Wiele mi dała do myślenia sytuacja, która wydarzyła się trzy lata temu. Mieliśmy bardzo dobrego przyjaciela, który uległ wypadkowi. W najlepszym razie miał być tzw. "warzywem", wegetującym, sztucznie podtrzymywanym. Ilu moich znajomych popierało eutanazję, tylu z tych poglądów zrezygnowało. Bo wtedy w grę rzadko kiedy wchodzi racjonalność, tutaj jednak jest w opozycji do uczuć i więzi z pacjentem, które to przeważają szale w przypadku osób bliskich. Jakkolwiek nam i rodzinie by tego nie tłumaczono - nie dało się. Ba, lekarze wprost mówili, że są to zwłoki podpięte do aparatury. Dalej się nie dało, nic nie docierało.
Re: Eutanazja
Ciężko jest mówić o racjonalności gdy w grę wchodzą uczucia.ho pisze:Wiele mi dała do myślenia sytuacja, która wydarzyła się trzy lata temu. Mieliśmy bardzo dobrego przyjaciela, który uległ wypadkowi. W najlepszym razie miał być tzw. "warzywem", wegetującym, sztucznie podtrzymywanym. Ilu moich znajomych popierało eutanazję, tylu z tych poglądów zrezygnowało. Bo wtedy w grę rzadko kiedy wchodzi racjonalność, tutaj jednak jest w opozycji do uczuć i więzi z pacjentem, które to przeważają szale w przypadku osób bliskich. Jakkolwiek nam i rodzinie by tego nie tłumaczono - nie dało się. Ba, lekarze wprost mówili, że są to zwłoki podpięte do aparatury. Dalej się nie dało, nic nie docierało.
Ale warto się wysilić i odsunąć od siebie emocje, a dopuścić rozum.
-
- Posty: 4396
- Rejestracja: 27 mar 2012, 14:39
- Imię: Olga
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Dębica/Kleve
Re: Eutanazja
Ruta, pewnie, że warto, zawsze warto, ale jak widzisz najczęściej po prostu jest to chwilowo niemożliwe. "Wysilić" to naprawdę zbyt małe na to słowo.
Re: Eutanazja
Co do tematu. Jestem "za". Po co osoba starsza ma cierpieć? męczyć się z tym? Po co ma być faszerowana lekami, chemikaliami i różnymi środkami przeciw bólowymi ? itp. Nie lepiej skrócić jej męki....
A po za tym, wkleje tutaj cytat Teda Bundiego: "Cóż znaczy jedna osoba mniej na tym świecie?"
A po za tym, wkleje tutaj cytat Teda Bundiego: "Cóż znaczy jedna osoba mniej na tym świecie?"
-
- Posty: 4396
- Rejestracja: 27 mar 2012, 14:39
- Imię: Olga
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Dębica/Kleve
Re: Eutanazja
Często więcej, niż cały świat.Puma1718 pisze:"Cóż znaczy jedna osoba mniej na tym świecie?"
Re: Eutanazja
++++ho pisze:Często więcej, niż cały świat.
Zadaj sobie to pytanie, jeżeli by tyczyło kogoś Tobie bardzo bliskiego..Puma1718 pisze:"Cóż znaczy jedna osoba mniej na tym świecie?"
- Iluminacja
- Posty: 3245
- Rejestracja: 28 maja 2011, 11:26
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: bułgarskie centrum chujozy
Re: Eutanazja
Co sądzicie?
Re: Eutanazja
Chciałbym dowiedzieć się coś więcej na ten temat.Iluminacja pisze:Co sądzicie?
Np co przemawia za tym, by to wprowadzić?
Re: Eutanazja
Chciałbym dowiedzieć się coś więcej na ten temat.
Np co przemawia za tym, by to wprowadzić?
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,15454401,Dzi ... z2uGFWmo1qBelgia jako drugi po Holandii kraj świata zalegalizowała w czwartek eutanazję dzieci. W Holandii dolna granic wieku to 12 lat, a w Belgii nie ma żadnej.
Danie dzieciom prawa do eutanazji popiera ok. 75 proc. ankietowanych Belgów. Eutanazja pełnoletnich jest legalna w Belgii już od 2002 r., ale uchwalone w czwartek prawo nie jest prostym rozszerzeniem wcześniejszych zapisów na Belgów poniżej 18. roku życia. W ich przypadku przesłanką dla "miłosiernego zabijania" nie mogą być cierpienia psychiczne, a tylko nieznośny i trudny do uśmierzenia ból fizyczny w terminalnej fazie choroby. Do eutanazji będzie potrzebna zgoda obojga rodziców, odpowiedniego zespołu lekarzy oraz poświadczenie psychologa i psychiatry, że dziecko jest świadome, czym jest eutanazja i jest w stanie pojąć skutki swej decyzji.
Ktoś z Was uważa to za dobrą decyzję?
Re: Eutanazja
Tak myślałem, że za wprowadzaniem eutanazji dla dzieci kryje się coś takiego.Ruta pisze:Ktoś z Was uważa to za dobrą decyzję?
Jak najbardziej na tak i popieram Belgów z nie ustaleniem wiekowej granicy.
Re: Eutanazja
Temat na pracę doktorską, można pisać i pisać.
Z tego co pamiętam wyróżnia się eutanazje bierną i czynną.
Problem w eutanazji jest taki, że czy człowiek może za człowieka podjąć taką decyzję. Bo, a może jednak wyzdrowieje, obudzi się..są rożne cuda.
Problem jest też w tym, że kiedyś mogłeś zgadzać się na swoją eutanazję, ale ulegasz wypadkowi i Ci się odmienia, a nie masz już jak to ogłosić. Albo sprawa odwrotna byłes zawsze przeciwnikiem i Cię paraliżuje, że masz tylko świadomość, ale nie możesz dać znać, że mają Cię odłączyć. Ludziom zmieniają się priorytety z biegiem lat lub w zależności od sytuacji.
Dlatego ten temat jest tak ciężki.
Z tego co pamiętam wyróżnia się eutanazje bierną i czynną.
Problem w eutanazji jest taki, że czy człowiek może za człowieka podjąć taką decyzję. Bo, a może jednak wyzdrowieje, obudzi się..są rożne cuda.
Problem jest też w tym, że kiedyś mogłeś zgadzać się na swoją eutanazję, ale ulegasz wypadkowi i Ci się odmienia, a nie masz już jak to ogłosić. Albo sprawa odwrotna byłes zawsze przeciwnikiem i Cię paraliżuje, że masz tylko świadomość, ale nie możesz dać znać, że mają Cię odłączyć. Ludziom zmieniają się priorytety z biegiem lat lub w zależności od sytuacji.
Dlatego ten temat jest tak ciężki.
- Ksantypa_15
- Posty: 7
- Rejestracja: 06 lip 2022, 13:20
- Płeć: Kobieta
Eutanazja
Dobra śmierć... jestem ZA...!
Mam nadzieję, że jak przyjdzie mój czas, to sama będę mogła zdecydować o sposobie odejścia... wybiorę "dobrą śmierć".
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość