Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Poważne i kontrowersyjne tematy nam nie straszne. Od aborcji po płaską ziemię, od problemów wydumanych po rzeczywiście istotne. Nie czekaj.
Awatar użytkownika
Śniący
Łapacz chmur
Posty: 833
Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
Imię: Konrad
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Śniący » 04 cze 2018, 16:23

aspołeczne.kurczę pisze: 03 cze 2018, 21:44
Śniący pisze: 03 cze 2018, 11:14 Ja się z tym spotkałem, jak poznałem jedną dziewczynę, którą znałem i ona nie mówiła mi prawdy, coś kręciła, wymyślała, ja się zorientowałem, że to, co mi mówiła, było ściemą, natomiast ja, od samego początku byłem wobec niej szczery, nie okłamywałem ją, tyle że ona tego nie doceniała.
Było jej to obojętne całkowicie. Wprawdzie i ona miałaby to gdzieś, gdybym i ja ją okłamywał, choć nie robiłem tego, ale to był jeden z przykładów, "chorych relacji" z dziewczyna, z którą nie można było dojść do porozumienia, bo się nie dało.
Dlatego, stwierdziłem, że taka znajomość nie miała sensu.
No i właśnie dlatego Ci z nią nie wyszło, bo jej nie okłamywałeś. Ludzie w tym temacie kłamią mówiąc, że chcą słyszeć prawdę. Chcą usłyszeć coś, co oczekują, że jest prawdą.

Podstawą udanych relacji z ludźmi jest umiejętne operowaniem kłamstwem w postaci podkoloryzowanej prawdy. Powinno się unikać kłamstw ewidentnych, bo o ile nie mamy do czynienia, że skończonym idiotą albo jakimś psychiatrycznym przypadkiem klinicznym, to takie kłamstwo mało tego, że nie przejdzie. Obróci się przeciwko kłamcy. Wyobraźmy co musi czuć osoba, która właśnie słyszy, że ktoś jej groteskowo przytakuje? No przecież widać, jak na dłoni, że ten ktoś mówi to, co ona chce usłyszeć. A więc obnażył jej prawdzie pragnienie potwierdzenia tego, co ona oczekuje, że jest prawdą.

Już dużo lepsza jest szczerość do bólu, bo wtedy też co prawda nam się dostanie po głowie, ale osoba, wobec której jesteśmy szczerzy nie poczuje się zdemaskowana, ponieważ sama się obnaży za pośrednictwem swojej gwałtownej reakcji. No ale udanego związku z tego nie będzie.
No tak, tylko wiesz, ja z charakteru nie lubię kłamać.
Oczywiście, jak się okłamuje osobę, która nie jest bliska, jak się okłamuje ludzi obcych, to trochę inna sytuacja, bo takim ludziom może nie zależeć na tym, aby mówić im prawdę, jeżeli nikogo nic z takimi osobami nie łączy w życiu.
Natomiast, inaczej to już wygląda, jeżeli znamy kogoś bliżej, ktoś jest nam bliski.
Jeżeli ja poznaję jakąś dziewczynę, zależy mi na relacjach z nią, na znajomości bliskiej, to oczywiste, że chcę też być z nią szczery, nie chcę jej okłamywać.
Tylko pytanie, czy to zadziała w dwie strony? Bo jeżeli tylko w jedną, to też do niczego dobrego to nie zaprowadzi, a miałem takie "relacje" z dziewczynami.
Jak nie ma na coś sensu, to najlepiej dać sobie z tym spokój i nie robić z siebie głupka.
Czasami jakieś "kłamstwo" małe jest potrzebne dla ratowania sytuacji, o ile ono nie zaszkodzi drugiej osobie.

Ja mógłbym skłamać, okłamać bliską mi osobę, jeżeli uznałbym, że to miałoby mi w czymś pomóc, ale na pewno nie robiłbym tego celowo, dla przyjemności.

Awatar użytkownika
Borcejn
Smyraj suty
Administrator
Posty: 736
Rejestracja: 04 mar 2012, 18:02
Płeć: Kobieta
Kontakt:

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Borcejn » 04 cze 2018, 16:44

Dokładnie, Kurczę. Tutaj reakcja zależy od poczucia własnej wartości i wiedzy o tym, co się potrafi. Starzy częściej są ze sobą "pogodzeni", co w skrajnych przypadkach też nie jest dobre, bo oznacza stagnację. Nad swoimi słabościami zawsze warto pracować. Niekoniecznie "akceptować siebie", jak to mówią mistrzowie kołczingu, tylko raczej przyjąć do wiadomości i działać.

Awatar użytkownika
aspołeczne.kurczę
attention whore
Marzyciel
Posty: 1369
Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
Płeć: Kobieta

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: aspołeczne.kurczę » 04 cze 2018, 18:30

Śniący pisze: 04 cze 2018, 16:23 Jeżeli ja poznaję jakąś dziewczynę, zależy mi na relacjach z nią, na znajomości bliskiej, to oczywiste, że chcę też być z nią szczery, nie chcę jej okłamywać.
I bardzo dobrze to o Tobie świadczy Śniący, ale z tą szczerością warto poczekać na moment, kiedy obie strony do tego dojrzeją. Początek relacji to taniec godowy, musisz sprawić, żeby druga strona poczuła się przy Tobie swobodnie, oswoić ją. A Ty od razu chcesz mieć związek na miarę małżeństwa z kilkudziesięcioletnim stażem. Na początku trzeba trochę pokłamać, żeby przygotować grunt na prawdę. Wyobrażam sobie Ciebie Śniący jako typ faceta, który na pierwszej randce opowiada o wszystkich swoich problemach życiowych, nie pomijając szczegółowego sprawozdania zawodów miłosnych, a na koniec zastrzegając, że na Twoje zaufanie trzeba długo poczekać, więc niech nie oczekuje pierścionka zaręczynowego po kilku miesiącach znajomości.
Taka szczerość odstraszy 99% kobiet, które na tym etapie znajomości oczekują uwagi, adoracji. Chcą żebyś udowodnił, jaki będą miały interes, wchodzą z Tobą w relację. I to jest normalne. Jesteśmy wszyscy interesownymi egoistami. Sam dobrze o tym wiesz, oczekując, że Twoja potencjalna dziewczyna zainteresuje się Twoimi problemami. Teraz mistrzostwo polega na tym, żeby tak się trochę pookłamywać, wzajemnie karmić swoje ega, a kiedy te dwie "wybrakowane" istoty już odzyskają psychiczną równowagę, to wtedy zacznie się ta relacja, która ci się marzy. Jednak to już TY musisz sam rozsądzić, czy dany związek ma w ogóle potencjał na coś takiego, żeby nie inwestować na darmo.
Borcejn pisze: 04 cze 2018, 16:44 Dokładnie, Kurczę. Tutaj reakcja zależy od poczucia własnej wartości i wiedzy o tym, co się potrafi. Starzy częściej są ze sobą "pogodzeni", co w skrajnych przypadkach też nie jest dobre, bo oznacza stagnację. Nad swoimi słabościami zawsze warto pracować. Niekoniecznie "akceptować siebie", jak to mówią mistrzowie kołczingu, tylko raczej przyjąć do wiadomości i działać.
A może jednak ta "akceptacja siebie" jest zawsze punktem wyjścia do tej poprawy. Bo jeśli ktoś nie akceptuje siebie, to będzie miał problem z przyjęciem do wiadomości. Okłamywanie siebie wynika właśnie z braku akceptacji siebie ze swoimi ograniczeniami. Roimy sobie jakieś nieosiągalne ideały i potem się buntujemy, kiedy ktoś nam udowadnia, że od tego ideału odbiegamy. A pogodzenie ze sobą skutkujące stagnacją to objaw budowania swojego poczucia wartości na porównywaniu z innymi (do czego zachęca nas społeczeństwo) - skoro nigdy nie będę najlepszy, to po co się starać? Gdyby człowiek za motywację do rozwoju brał samą możliwość bycia coraz lepszą wersją siebie, to o stagnacji nie byłoby mowy.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.

Awatar użytkownika
Śniący
Łapacz chmur
Posty: 833
Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
Imię: Konrad
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Śniący » 04 cze 2018, 18:42

aspołeczne.kurczę pisze: 04 cze 2018, 18:30
Śniący pisze: 04 cze 2018, 16:23 Jeżeli ja poznaję jakąś dziewczynę, zależy mi na relacjach z nią, na znajomości bliskiej, to oczywiste, że chcę też być z nią szczery, nie chcę jej okłamywać.
I bardzo dobrze to o Tobie świadczy Śniący, ale z tą szczerością warto poczekać na moment, kiedy obie strony do tego dojrzeją. Początek relacji to taniec godowy, musisz sprawić, żeby druga strona poczuła się przy Tobie swobodnie, oswoić ją. A Ty od razu chcesz mieć związek na miarę małżeństwa z kilkudziesięcioletnim stażem. Na początku trzeba trochę pokłamać, żeby przygotować grunt na prawdę. Wyobrażam sobie Ciebie Śniący jako typ faceta, który na pierwszej randce opowiada o wszystkich swoich problemach życiowych, nie pomijając szczegółowego sprawozdania zawodów miłosnych, a na koniec zastrzegając, że na Twoje zaufanie trzeba długo poczekać, więc niech nie oczekuje pierścionka zaręczynowego po kilku miesiącach znajomości.
Taka szczerość odstraszy 99% kobiet, które na tym etapie znajomości oczekują uwagi, adoracji. Chcą żebyś udowodnił, jaki będą miały interes, wchodzą z Tobą w relację. I to jest normalne. Jesteśmy wszyscy interesownymi egoistami. Sam dobrze o tym wiesz, oczekując, że Twoja potencjalna dziewczyna zainteresuje się Twoimi problemami. Teraz mistrzostwo polega na tym, żeby tak się trochę pookłamywać, wzajemnie karmić swoje ega, a kiedy te dwie "wybrakowane" istoty już odzyskają psychiczną równowagę, to wtedy zacznie się ta relacja, która ci się marzy. Jednak to już TY musisz sam rozsądzić, czy dany związek ma w ogóle potencjał na coś takiego, żeby nie inwestować na darmo.
Borcejn pisze: 04 cze 2018, 16:44 Dokładnie, Kurczę. Tutaj reakcja zależy od poczucia własnej wartości i wiedzy o tym, co się potrafi. Starzy częściej są ze sobą "pogodzeni", co w skrajnych przypadkach też nie jest dobre, bo oznacza stagnację. Nad swoimi słabościami zawsze warto pracować. Niekoniecznie "akceptować siebie", jak to mówią mistrzowie kołczingu, tylko raczej przyjąć do wiadomości i działać.
A może jednak ta "akceptacja siebie" jest zawsze punktem wyjścia do tej poprawy. Bo jeśli ktoś nie akceptuje siebie, to będzie miał problem z przyjęciem do wiadomości. Okłamywanie siebie wynika właśnie z braku akceptacji siebie ze swoimi ograniczeniami. Roimy sobie jakieś nieosiągalne ideały i potem się buntujemy, kiedy ktoś nam udowadnia, że od tego ideału odbiegamy. A pogodzenie ze sobą skutkujące stagnacją to objaw budowania swojego poczucia wartości na porównywaniu z innymi (do czego zachęca nas społeczeństwo) - skoro nigdy nie będę najlepszy, to po co się starać? Gdyby człowiek za motywację do rozwoju brał samą możliwość bycia coraz lepszą wersją siebie, to o stagnacji nie byłoby mowy.
Wiesz, powiem tak, nie całkiem się z Tobą tutaj zgadzam, choć masz prawo do swojego zdania.
Bo ja nie jestem "cudotwórcą", nie mam takiej mocy, żeby móc od razu zadowolić kobiety, żeby one były zachwycone.
Myślę, ze żaden facet by tego nie potrafił, a moim zdaniem to jest tylko taka "fantazja" niektórych ludzi, którzy sobie to wyobrażają.
Ja mam normalne podejście do kobiet, jestem sobą i nie będę udawał kogoś innego tylko po to, żeby się przypodobać kobietom.
Jeszcze na głowę nie upadłem. To, że niektóre kobiety by tego nie zrozumiały, inaczej to odebrały, nie byłoby moją winą.
Ja na siłę nie zamierzam "uszczęśliwiać" kobiet i nie ma wpływu na inne myślenie takich kobiet.
Albo się chce kogoś normalnie poznać, dać komuś szanse, albo nie i tyle.

Tu trzeba być czasami konkretnym, w takich sprawach.

Ja pewnych rzeczy nie zmienię w kobietach, jeżeli one same nie będą chciały czegoś zmienić.
Nie toleruje okłamywania osoby bliskiej, bo jeśli ja jestem szczery i szanuję drugą osobę, robię to nie z przymusu, tylko z dobrej woli, to jest oczywiste, że oczekiwałbym tego samego od tej drugiej osoby.
To "idzie w dwie strony" wtedy.
Ale trzeba chcieć być wobec kogoś szczerym, z własnej woli.
Jeżeli nie, no to trudno. Nic na siłę nikt jeszcze nie zrobił.

Awatar użytkownika
Borcejn
Smyraj suty
Administrator
Posty: 736
Rejestracja: 04 mar 2012, 18:02
Płeć: Kobieta
Kontakt:

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Borcejn » 04 cze 2018, 20:58

aspołeczne.kurczę pisze: 04 cze 2018, 18:30A może jednak ta "akceptacja siebie" jest zawsze punktem wyjścia do tej poprawy. Bo jeśli ktoś nie akceptuje siebie, to będzie miał problem z przyjęciem do wiadomości.
Tak, tylko akceptacja siebie w wydaniu kołczingowym polega głównie na bezrefleksyjnym "kochaniu siebie takim, jakim się jest". Ja kocham i pielęgnuję w sobie dobre cechy, natomiast nad złymi staram się pracować. Nigdy nie usiadłem na dupie i nie powiedziałem sobie "jestem taki i trudno".

Awatar użytkownika
Śniący
Łapacz chmur
Posty: 833
Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
Imię: Konrad
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Śniący » 05 cze 2018, 9:10

Kłamstwa są o tyle dobre, jeżeli innym nie szkodzą, a mogą pomóc w jakiejś sprawie.
Zrozumiałbym skłamanie z obawy, czy z jakiegoś wstydu, no ale to też ma jakieś swoje granice, gdyż jeżeli ktoś cały czas kłamałby z takiego powodu, to już mogłoby to komuś przeszkadzać.

Dlatego, jest dobre powiedzenie: "Lepiej smutna i gorzka prawda, niż słodkie kłamstwa". Rzeczywiście, z tym się zgadzam.
Trzeba się starać powiedzieć prawdę i być szczerym.
Gdyby była taka sytuacja, że ktoś mówi prawdę, ale czasem jej nie powie właśnie z jakiejś obawy, wtedy tu nie ma nic złego.
Inna sytuacja, jeżeli ktoś praktycznie zawsze, na każdym kroku kłamie i kręci.
Akurat ja nie potrafiłbym budować życia na WIECZNYM KŁAMSTWIE, bo to by mnie zniszczyło, jak i każdego.
Są związki partnerskie i małżeńskie, w których jedna ze stron kłamie cały czas, okłamuje drugą stronę, tylko to prędzej, czy później się wyda.
W rodzinach są takie sytuacje, gdzie ktoś kogoś ciągle okłamuje, np. brat brata, córka matkę, czy ojca.

Można kłamać, żeby coś na tym zyskać albo dla przyjemności.
Właśnie, MITOMANI to ludzie, którzy notorycznie okłamują innych, zawsze coś kręcą, i jeżeli ludzie dowiedzą się o tym schorzeniu, nie wierzą takim ludziom w ani jedno ich słowo, co mnie nie dziwi.

Awatar użytkownika
aspołeczne.kurczę
attention whore
Marzyciel
Posty: 1369
Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
Płeć: Kobieta

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: aspołeczne.kurczę » 05 cze 2018, 16:13

Borcejn pisze: 04 cze 2018, 20:58 Tak, tylko akceptacja siebie w wydaniu kołczingowym polega głównie na bezrefleksyjnym "kochaniu siebie takim, jakim się jest". Ja kocham i pielęgnuję w sobie dobre cechy, natomiast nad złymi staram się pracować. Nigdy nie usiadłem na dupie i nie powiedziałem sobie "jestem taki i trudno".
Powiem szczerze, że częściej się spotykam u kołczów z przeciwną tendencją - wmawianie człowiekowi, że absolutnie wszystko zależy od niego. Mówi taki pseudointeligenty kołcz niepełnosprawnemu człowiekowi ze schizofrenią, że zamiast biadolić, że państwo nie wspiera niepełnosprawnych, niech ruszy dupsko i zrobi coś ze swoim życiem. I choć sama idea motywowania ludzi jest ok, nie ma nic gorszego niż poczucie niemocy i wyuczona bezradność, tak kołczowe upraszczanie rzeczywistości może takiego człowieka wpędzić w jeszcze większą bezradność

Ale nie zdziwię się, że popularna jest wskazywana przez Ciebie tendencja, bo kołcze właśnie słyną ze sprzedawania płycizny w opakowaniu mądrości.
Śniący pisze: 04 cze 2018, 18:42 Ja pewnych rzeczy nie zmienię w kobietach, jeżeli one same nie będą chciały czegoś zmienić.
Nie toleruje okłamywania osoby bliskiej, bo jeśli ja jestem szczery i szanuję drugą osobę, robię to nie z przymusu, tylko z dobrej woli, to jest oczywiste, że oczekiwałbym tego samego od tej drugiej osoby.
To "idzie w dwie strony" wtedy.
Ale trzeba chcieć być wobec kogoś szczerym, z własnej woli.
Jeżeli nie, no to trudno. Nic na siłę nikt jeszcze nie zrobił.
Super Śniący, ale niemal każdy Twój post (niezależnie od tematu) sprowadzasz do ... kobiet. Z jednej strony prezentujesz się jako osoba niezależna, która na siłę nie będzie się oddawać społeczno-kulturowym gierkom, a z drugiej jednak masz pretensje, że świat się nie dostosowuje do Ciebie. Do czego zmierzasz Śniący?
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.

Awatar użytkownika
Śniący
Łapacz chmur
Posty: 833
Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
Imię: Konrad
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Śniący » 05 cze 2018, 18:40

aspołeczne.kurczę pisze: 05 cze 2018, 16:13
Borcejn pisze: 04 cze 2018, 20:58 Tak, tylko akceptacja siebie w wydaniu kołczingowym polega głównie na bezrefleksyjnym "kochaniu siebie takim, jakim się jest". Ja kocham i pielęgnuję w sobie dobre cechy, natomiast nad złymi staram się pracować. Nigdy nie usiadłem na dupie i nie powiedziałem sobie "jestem taki i trudno".
Powiem szczerze, że częściej się spotykam u kołczów z przeciwną tendencją - wmawianie człowiekowi, że absolutnie wszystko zależy od niego. Mówi taki pseudointeligenty kołcz niepełnosprawnemu człowiekowi ze schizofrenią, że zamiast biadolić, że państwo nie wspiera niepełnosprawnych, niech ruszy dupsko i zrobi coś ze swoim życiem. I choć sama idea motywowania ludzi jest ok, nie ma nic gorszego niż poczucie niemocy i wyuczona bezradność, tak kołczowe upraszczanie rzeczywistości może takiego człowieka wpędzić w jeszcze większą bezradność

Ale nie zdziwię się, że popularna jest wskazywana przez Ciebie tendencja, bo kołcze właśnie słyną ze sprzedawania płycizny w opakowaniu mądrości.
Śniący pisze: 04 cze 2018, 18:42 Ja pewnych rzeczy nie zmienię w kobietach, jeżeli one same nie będą chciały czegoś zmienić.
Nie toleruje okłamywania osoby bliskiej, bo jeśli ja jestem szczery i szanuję drugą osobę, robię to nie z przymusu, tylko z dobrej woli, to jest oczywiste, że oczekiwałbym tego samego od tej drugiej osoby.
To "idzie w dwie strony" wtedy.
Ale trzeba chcieć być wobec kogoś szczerym, z własnej woli.
Jeżeli nie, no to trudno. Nic na siłę nikt jeszcze nie zrobił.
Super Śniący, ale niemal każdy Twój post (niezależnie od tematu) sprowadzasz do ... kobiet. Z jednej strony prezentujesz się jako osoba niezależna, która na siłę nie będzie się oddawać społeczno-kulturowym gierkom, a z drugiej jednak masz pretensje, że świat się nie dostosowuje do Ciebie. Do czego zmierzasz Śniący?
Nie, właśnie ja nie mam właściwie pretensji, tylko mówię to, co mi się nie podoba, a każdy niech robi, co się tylko komuś podoba.
Wcale mi nie zależy, żeby to ŚWIAT się do mnie dostosował i nawet tak nie myślę.
Zostałem tu chyba inaczej zrozumiany?

Ja mówię głośno i nie ukrywam tego, czego nie toleruję wśród innych ludzi, ale i tak nie zmienię nikogo na siłę.
Ja albo coś robię dobrowolnie, swobodnie, albo wcale.
Po prostu, źle się czuję w sytuacji, kiedy mam kogoś do czegoś przymuszać, jeżeli ktoś czegoś nie chce.
Wolę odpuścić i mieć spokój.
No a co do kłamstw, dużo ludzi kłamie, niektórym to sprawia dużą przyjemność i nic sobie z tego nie robią, a inni mają w tym jakiś cel, korzyści.

Awatar użytkownika
Patorek
Spełniacz Marzeń
Posty: 4865
Rejestracja: 22 lis 2011, 11:44
Imię: Twoje marzenie

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Patorek » 03 sie 2018, 17:15

Prawda taka, że większości społeczeństwa kłamstwo jest 'zaprogramowane' od małego. Dlaczego? Uczymy dzieci, by mówiły prawdę, a jednocześnie wmawiamy im istnienie mikołaja. Gdy pytają skąd się wzięły wymyślamy historie o bocianach, kapustach i innych bzdurach. To błąd. Dzieci są gotowe na prawdę. To dorośli jej się boją. :)

Awatar użytkownika
Śniący
Łapacz chmur
Posty: 833
Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
Imię: Konrad
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Śniący » 05 sie 2018, 14:39

Ja niestety, poznawałem kobiety, które kłamały, ściemniały, a na dłuższą metę nie da się tak.
Kłamanie w relacjach bliskich jest krzywdzące, bo w ten sposób nie okazuje się komuś szacunku.
Ludzie często kłamią, bo na to panuje "ciche przyzwolenie" i tak wolno robić. Ponadto, niektórzy okłamują innych dla własnych korzyści.

Awatar użytkownika
kick
Bujający w obłokach
Posty: 362
Rejestracja: 26 lip 2018, 3:16
Płeć: Mężczyzna

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: kick » 11 wrz 2018, 17:32

Tak kobiety to straszne kłamczuszki i kombinantki:P
A skoro było coś tam o piosence, to ja tez zaodam
https://www.youtube.com/watch?v=JFZcr2y2jeo
:D

Nefertete
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 184
Rejestracja: 09 wrz 2010, 18:47
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Polska

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Nefertete » 11 wrz 2018, 18:41

Odpowiem bezpośrednio w temacie.
Uważam, że nie ma reguły. Myślę, że wiele zależy nie od tego ile razy w życiu ktoś kłamał ale od tego jak został wychowany i czym dla niego jest kłamstwo, czy prawda to watość itp. Niektórzy kombinują od początku dorosłości i później każde kłamstwo wypowiadają bez chwili zawahania...takie osoby mogą się w tym wszystkim zatracić. Najczęściej jedno kłamstwo pociąga za sobą kolejne i kolejne...taką pętlę trudno przerwać, bo wtedy wyda się, że kłamaliśmy w xx sprawach...
Są jednak sytuacje, że osoba która kłamała ma wyrzuty sumienia, czy jej relacje kimś bliskim są zagrożone - myślę, że wtedy może się opamiętać i szczególnie pilnować, by nie stracić ostatniej szansy

Awatar użytkownika
Śniący
Łapacz chmur
Posty: 833
Rejestracja: 21 wrz 2016, 16:40
Imię: Konrad
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nieciekawe miejsce...

Kto kłamstw raz nauczony jest, kłamstwem ma skażoną krew?

Post autor: Śniący » 16 wrz 2018, 16:59

Nie widzę niczego złego w tym, aby nie powiedzieć prawdy dla uratowania jakiejś sytuacji lub z jakiejś obawy.
Bo tak się też dzieje, ale osoby takie nie robią tego celowo, tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Natomiast, inaczej jest wtedy, kiedy ktoś kłamie, okłamuje innych celowo, bo czerpie z tego przyjemność.
Nie ma też właściwie niczego złego w tym, jeżeli jakieś kłamstwo nie zaszkodzi innym i nie spowoduje szkód, problemów.
To wtedy jest trochę inna sytuacja.
Jeżeli czyjeś kłamstwa komuś jednak szkodzą, doprowadzają do problemów, do krzywd, wtedy jest to potępiające i nie w porządku.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości