Świadoma bezdzietność
Re: Świadoma bezdzietność
Może jestem za młoda, etc., ale sądzę, że nie będę chciała mieć dzieci. Nie lubię ich, boję się porodu i ciąży, wolę zająć się sobą i ewentualnie mężem, dokształcać się, rozwijać, mieć więcej czasu na zabawę, utrzymywać sylwetkę.
Re: Świadoma bezdzietność
To można i po porodzie. Po prostu większość kobiet jest zbyt leniwa by wrócić do formy.Renfri pisze:utrzymywać sylwetkę
Re: Świadoma bezdzietność
To jest jednak chyba najmniej ważne w tym wszystkim. d;Ruta pisze:To można i po porodzie. Po prostu większość kobiet jest zbyt leniwa by wrócić do formy.
Do formy można wrócić, wiadomo. Ale to nie to samo, co przed ciążą.
Re: Świadoma bezdzietność
Równie może nie być tak samo jak zachowujesz na cukrzycę czy tarczycę. Tzn., ze przez całe życie będziesz trzymać dietę i latać raz na pół roku do lekarza i robić badania kontrolne? Wątpię.Renfri pisze:Do formy można wrócić, wiadomo. Ale to nie to samo, co przed ciążą.
Równie dobrze Twoje ciało może się zmienić jak ulegniesz wypadkowi.
Co do zabawy - mam 21 lat, ale gdzieś tak od 18 (może wcześniej) odechciało mi się "zabawy". Podziwiam ludzi starszych ode mnie, którzy maja na to jeszcze ochotę. Ja widać jestem za poważna.
Re: Świadoma bezdzietność
No tak, ale zależy, co rozumiesz jako zabawę. <;Ruta pisze: Co do zabawy - mam 21 lat, ale gdzieś tak od 18 (może wcześniej) odechciało mi się "zabawy". Podziwiam ludzi starszych ode mnie, którzy maja na to jeszcze ochotę. Ja widać jestem za poważna.
Np. nie wyobrażam sobie rezygnować z fajnych koncertów tylko dlatego, ze mam płód w brzuchu albo, że małemu dzieciakowi może zachcieć się jeść. A jeżeli mąż będzie chciał się też wybierać na takie "zabawy", to też nie można dzieciaka zostawiać wiecznie z dziadkami.
Nie, nie, nie. Dzieciak odpada.
Re: Świadoma bezdzietność
Renfri, po tych słowach widzę, że po prostu jeszcze nie dojrzałaś na tyle by wyrobić sobie jakieś priorytety. I już nie mowa tu o dziecku, a o wyższych sprawach - jak potrzeby kogoś kogo kochamy.
Re: Świadoma bezdzietność
Co masz konkretnie na myśli? Sugerujesz, że nie wiem, co jest dla mnie ważne? Że jestem jeszcze gówniarą?Ruta pisze:Renfri, po tych słowach widzę, że po prostu jeszcze nie dojrzałaś na tyle by wyrobić sobie jakieś priorytety. I już nie mowa tu o dziecku, a o wyższych sprawach - jak potrzeby kogoś kogo kochamy.
Re: Świadoma bezdzietność
Renfri, czy gówniara jest synonimem niedojrzała? Nie. Uważam tyle, że osoba dojrzała potrafi wytworzyć na tyle stabilny system wartości, który ze sobą nie koliduje. Czyli - jeżeli są osoby, które kochasz to dbasz o nie i potrafisz odkładać swoje zachcianki na potem. To dla mnie oznaka dojrzałości właśnie. No chyba, że masz w nosie ludzi, których kochasz.
Zdaje sobie sprawę, że to dziecko nie istnieje i może nie istnieć. Ale gdyby było, to byś pewnie je kochała, a słowa o koncercie zapachniały mi wielkim egoizmem i postawą w stylu "w dupie mam potrzeby innych, liczą się moje". A tego nie uważam za dojrzałe.
Poza tym "wiedzieć co jest dla mnie ważne" nie oznacza jeszcze, że nasz system działa w pełni sprawnie - za tym idzie iż nie dosięgnęliśmy stanu dojrzałości. Bo często możemy np. założyć sobie, że będziemy wspierać mamę, bo ją kochamy... ale pojawi się jakaś superokazja i jej nie przepuścimy, bo MUSIMY tam być i olejemy mamę, choć nas potrzebowała. Czyli wychodzi na to, że nie potrafiliśmy pogodzić ze sobą dwóch wartości - wspieranie kogoś kogo kochamy i nasze własne potrzeby. Jak pisałam - trzeba wyznaczyć sobie priorytet.
Jeżeli Twoim priorytetem jesteś Ty - spoko, masz prawo. Ale sądzę, że większość ludzi na 1. miejscu stawia dobro ludzi, których kocha. Bo to takie naturalne i zwyczajne.
Zdaje sobie sprawę, że to dziecko nie istnieje i może nie istnieć. Ale gdyby było, to byś pewnie je kochała, a słowa o koncercie zapachniały mi wielkim egoizmem i postawą w stylu "w dupie mam potrzeby innych, liczą się moje". A tego nie uważam za dojrzałe.
Poza tym "wiedzieć co jest dla mnie ważne" nie oznacza jeszcze, że nasz system działa w pełni sprawnie - za tym idzie iż nie dosięgnęliśmy stanu dojrzałości. Bo często możemy np. założyć sobie, że będziemy wspierać mamę, bo ją kochamy... ale pojawi się jakaś superokazja i jej nie przepuścimy, bo MUSIMY tam być i olejemy mamę, choć nas potrzebowała. Czyli wychodzi na to, że nie potrafiliśmy pogodzić ze sobą dwóch wartości - wspieranie kogoś kogo kochamy i nasze własne potrzeby. Jak pisałam - trzeba wyznaczyć sobie priorytet.
Jeżeli Twoim priorytetem jesteś Ty - spoko, masz prawo. Ale sądzę, że większość ludzi na 1. miejscu stawia dobro ludzi, których kocha. Bo to takie naturalne i zwyczajne.
-
- Posty: 378
- Rejestracja: 20 sty 2012, 14:21
- Imię: Wiera
- Lokalizacja: Kuchnia
Re:
Trafne.Icannotfly. pisze:Taka dziwna sprzeczność panuje na tym świecie, osoby które nie chcą dzieci, to zazwyczaj je mają przez wpadkę... a niektórzy parę lat starają o upragnione potomstwo i w ciążę zajść nie potrafią. Cóż za sprawiedliwość.
.
Do tego, opieram teraz wypowiedź na swoich obserwacjach, dzieci z "wpadek" to okazy zdrowia, ciąże bez komplikacji, chowają się dobrze. Natomiast te wyczekane, upragnione mają już problemy od początku: a to ciąża zagrożona, podejrzenia chorób, martwego płodu; przy porodzie komplikacje, po porodzie znów problemy, bo chuchro, ledwo zipie, to pewnie cierpi na multum przypadłości... Sama jestem tego przykładem. Siostra - wpadka, do ołtarza z brzuchem, bobas ponad 3 kg, tryskający energią. Natomiast ja: wyproszona siostrzyczka, 3 lata starań, waga urodzeniowa 1,80 kg, podejrzenia wszystkich chorób genetycznych świata, cesarka, inkubator...
Co w tym jest?
A świadoma bezdzietność? Nie ma problemu. W ogóle wyznaję zasadę nie wsadzania nosa w czyjeś życie, bo tego nie lubię, a zresztą co to kogo obchodzi? Przecież nie będę siedziała u kogoś pod łóżkiem I uważam, że to poważna decyzja i na pewno lepsza w skutkach niż posiadanie dziecka, które czuje się niechciane, niekochane, a matka nie czuje instynktu i też męczy się psychicznie, co jest opłakane w skutkach dla obojga.
-
- Posty: 125
- Rejestracja: 29 mar 2012, 20:24
- Imię: Marta
- Lokalizacja: łódź
Re: Świadoma bezdzietność
a więc kolejny mechanizm prowadzący do upadku ludności.
tak, nie chciało mi się czytać tych wszystkich długich postów
tak, nie chciało mi się czytać tych wszystkich długich postów
-
- Posty: 4396
- Rejestracja: 27 mar 2012, 14:39
- Imię: Olga
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Dębica/Kleve
Re: Świadoma bezdzietność
a szkoda, szkoda, bo sporo straciłaś.la_Rêveuse pisze:a więc kolejny mechanizm prowadzący do upadku ludności.
tak, nie chciało mi się czytać tych wszystkich długich postów
Re: Świadoma bezdzietność
Nie bardzo wiem co mam napisać w tym temacie. Życie nie kończy się na rodzeniu dzieci. Sama chciałabym aby moje dziecko przyszło na świat dopiero wtedy kiedy zdąże nacieszyć się życiem i zrobie wszystko to, co sobie zaplanowałam a z czego będąc matką prawdopodobnie musiałabym zrezygnować. Aby móc spełnić się w roli matki najpierw musze zadbać o swoje pragnienia i potrzeby, aby później bez żadnych problemów cieszyć się z macierzyństwa i nie czuć, że dziecko stanęło mi na drodze do kariery zawodowej czy marzeń.
Re: Świadoma bezdzietność
Każdy żyje, jak mu się podoba. Nie mam zamiaru mówić, że to jest złe, głupie tylko dlatego, że takie mi się na pierwszy rzut oka wydaje. Tak naprawdę, nie wiem, czy sama nie podejmę takiej decyzji, bo z racji młodego wieku, nie wiem jeszcze czego będę chciała, a czego nie. Wiem jedno, wszystko przede mną. Jeśli para nie chce mieć dziecka ze względów finansowych albo po prostu nie ludzi dzieci, nic nie mam do tego. Ale nie rozumiem kobiet, które nie chcą mieć dziecka z racji przybrania na wadze. Znam kobiety, które nawet schudły po ciąży i nigdy bym nie powiedziała, że urodziły dziecko, takie z nich igiełki.Magiczka pisze:Co o tym myślicie? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
-
- Posty: 4396
- Rejestracja: 27 mar 2012, 14:39
- Imię: Olga
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Dębica/Kleve
Re: Świadoma bezdzietność
Z tego się człowiek śmieje, ale są panie, które mają na tym punkcie obsesje. Zwłaszcza te, które są chore na zaburzenia odżywiania. I powiem szczerze,że jest to cholernie niebezpieczne, bo coraz to częściej takie panie chorują na pregoreksję. Ta choroba polega na chorobliwym odchudzaniu się w ciąży i jest to choroba psychiczna. Nie muszę chyba mówić, jak może się ona skończyć dla matki oraz, szczególnie, dziecka.Dafne pisze:Ale nie rozumiem kobiet, które nie chcą mieć dziecka z racji przybrania na wadze.
Re: Świadoma bezdzietność
Ja będę miał córeczkę.(nie przypuszczam, ja to wiem)
Jednak nie planuje mieć dziecka wcześniej, niż po 30.
Dzisiejsze czasy nieco zmuszają ludzi do tego, by nie myśleli za szybko o dziecku,
wytworzyła się też w świadomości młodego społeczeństwa idea, że dzieci to nie to,
najpierw nauka, potem praca/kariera, potem przyjemności, a potem może znajdzie się
czas na jakieś dziecko, czy to dobrze? Nie wiem, ale na szczęście jest masa durnych
małolatów, którzy się nie zabezpieczają, dzięki czemu na starzenie społeczeństwa nie możemy narzekać..
na razie.
Jednak nie planuje mieć dziecka wcześniej, niż po 30.
Dzisiejsze czasy nieco zmuszają ludzi do tego, by nie myśleli za szybko o dziecku,
wytworzyła się też w świadomości młodego społeczeństwa idea, że dzieci to nie to,
najpierw nauka, potem praca/kariera, potem przyjemności, a potem może znajdzie się
czas na jakieś dziecko, czy to dobrze? Nie wiem, ale na szczęście jest masa durnych
małolatów, którzy się nie zabezpieczają, dzięki czemu na starzenie społeczeństwa nie możemy narzekać..
na razie.
-
- Posty: 138
- Rejestracja: 20 lis 2012, 17:01
- Płeć: Kobieta
Re: Świadoma bezdzietność
chyba w ogóle zostanę starą panną
Re: Świadoma bezdzietność
Chciałabym mieć dziecko w przyszłości, ale to raczej niemożliwe ze względów ekonomicznych. Nigdy nie będę mieć tyle pieniędzy, by kupić mieszkanie i by utrzymać siebie i dziecko.
Re: Świadoma bezdzietność
Dzieci to prawdziwe szczęście, są takie niewinne, pocieszne i NASZE. Bycie rodzicem jest trudną drogą, ale daje też wiele radości. Tym niezdecydowanym chciałabym przekazać, że dziecko zmienia wszystko: nas, świat, wartości, sposób postepowania i myślenia - a warto dokonywać zmian na lepsze!
Re: Świadoma bezdzietność
Z upływem czasu ten okres oczekiwania na dziecko skraca się.Patorek pisze:Jednak nie planuje mieć dziecka wcześniej, niż po 30.
Obecnie myślę, że wiek 25+ jest odpowiedni na ten krok.
Re: Świadoma bezdzietność
To sprawa, o której decyduje w swoim przypadku każdy. Mój chrzestny ze swoją małżonką nie mają dzieci, bo po prostu po pierwsze są raczej na to za starzy (wzięli ślub naprawdę późno), po drugie mają dwa psy, po trzecie nie byłoby na dzieci w ich życiu miejsca - zarówno praca, jak i rozmiary mieszkania.
Sądzę, że jak ktoś wie, że nie będzie dobrym rodzicem, niech nie stara się o dzieci. Przecież nikt nikogo do tego nie zmusza, to sprawa indywidualna, do przemyślenia.
Sądzę, że jak ktoś wie, że nie będzie dobrym rodzicem, niech nie stara się o dzieci. Przecież nikt nikogo do tego nie zmusza, to sprawa indywidualna, do przemyślenia.
Re: Świadoma bezdzietność
Myślę, że zanim odnajdę w sobie potrzebę zostania mamą, upłynie jeszcze parę lat. Ale gdyby to teraz mi się przydarzyło, nie byłby to dla mnie koniec świata. Fakt, byłoby ciężko z finansami, lecz myślę, że z pomocą bliskich dałabym radę. Dziecku potrzebna jest miłość, a - tego jestem pewna - to mu dam. W przyszłości chciałabym mieć dzieci, nie chcę tu ustanawiać wieku, bo wszystko zależy od okoliczności, ale widzę w siebie w roli matki. Mój ukochany lubi dzieci .
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Re: Świadoma bezdzietność
Mój pomysł na bezdzietność jest umotywowany czynnikami dwojakiego rodzaju. Jeden jest słabszy, bo możliwe, że tymczasowy. Mam na myśli - brak tzw. instynktu macierzyńskiego oraz ogólna niechęć do dzieci, macierzyństwa w ogóle. Opiekę nad dzieckiem uważam za stratę czasu, który mogę poświęcić na bardziej frapujące i rozwijające zajęcia.
Drugi powód jest cięższego kalibru. Jest to motyw etyczny. Uważam, że świadome płodzenie dzieci jest niemoralne, bardziej niemoralne niż morderstwo. Płodząc, jednocześnie skazuję dziecko na śmierć, do której droga będzie okupiona większym czy mniejszym cierpieniem. A pewne jest, że człowiek nic nie traci, jeśli nie zaistnieje (bo go wtedy nie ma).
Zakładając, że z czasem może pojawić się u mnie jednak nieszczęsny instynkt macierzyński, i tak pozostanie wierność etycznej zasadzie - niepowodowania niepotrzebnego cierpienia.
Drugi powód jest cięższego kalibru. Jest to motyw etyczny. Uważam, że świadome płodzenie dzieci jest niemoralne, bardziej niemoralne niż morderstwo. Płodząc, jednocześnie skazuję dziecko na śmierć, do której droga będzie okupiona większym czy mniejszym cierpieniem. A pewne jest, że człowiek nic nie traci, jeśli nie zaistnieje (bo go wtedy nie ma).
Zakładając, że z czasem może pojawić się u mnie jednak nieszczęsny instynkt macierzyński, i tak pozostanie wierność etycznej zasadzie - niepowodowania niepotrzebnego cierpienia.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Re: Świadoma bezdzietność
Ten temat nie o tyle drazni ale powoduje ze jestem malo przekonujaca. Kazdy z nas chce miec wielki palac, basen, a6 itd. Ale kiedy pojawia się ciaza to wszystko gdzies zanika. Te marzenia schodza na boczny tor...
-
- Posty: 8625
- Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11
Re: Świadoma bezdzietność
Ale to nie tylko chodzi o marzenia. Niektórzy decydują się na bezdzietność, bo wiedzą, że nie podołają w tym temacie, albo po prostu nie chcą. Mają wygodniejsze życie.
Niekoniecznie posiadanie dzieci musi się wiązać z rezygnacją z marzeń.
Niekoniecznie posiadanie dzieci musi się wiązać z rezygnacją z marzeń.
Re: Świadoma bezdzietność
Peggy_Brown Czy ja wiem, czy wygodniejsze. Zależy z jakiej patrzy się perspektywy. Dla mnie życie bez dziecka nie jest i nie będzie wygodniejsze, gdyż nie będę odczuwać całkowitego spełnienia. Nie mogę sobie wyobrazić przyszłości bez maleństwa.
Każdy w czym innym odnajduje spełnienie i tak jest dobrze. Gdyby każdy poświęcał się rodzinie, to na jakim poziomie stałaby nauka? Jeśli ktoś decyduje się na brak dziecka swoim życiu, to jego decyzja i nic mi do niej. To podobnie jak z podejmowaniem decyzji szczepić czy nie szczepić. dziecka. Rozumiem to, ale nie rozumiem. W tym momencie nic nie poradzę na to, że nie mogę przeskoczyć tego.
Jak wyżej wspomniałam to mam pragnie bycia mamą, tyle że najpierw musi się pojawić osoba, z którą chciałabym iść przez życie, a jak na razie jej brak.
Każdy w czym innym odnajduje spełnienie i tak jest dobrze. Gdyby każdy poświęcał się rodzinie, to na jakim poziomie stałaby nauka? Jeśli ktoś decyduje się na brak dziecka swoim życiu, to jego decyzja i nic mi do niej. To podobnie jak z podejmowaniem decyzji szczepić czy nie szczepić. dziecka. Rozumiem to, ale nie rozumiem. W tym momencie nic nie poradzę na to, że nie mogę przeskoczyć tego.
Jak wyżej wspomniałam to mam pragnie bycia mamą, tyle że najpierw musi się pojawić osoba, z którą chciałabym iść przez życie, a jak na razie jej brak.
Ostatnio zmieniony 25 paź 2014, 19:51 przez Effy, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Świadoma bezdzietność
Dlatego jak sądzę Pegg pisała, że dla niektórych tak właśnie jest lepiej. Nie wszystkich.Effy pisze:Czy ja wiem, czy wygodniejsze. Zależy z jakiej patrzy się perspektywy. Dla mnie życie bez dziecka nie jest i nie będzie wygodniejsze, gdyż nie będę odczuwać całkowitego spełnienia.
Re: Świadoma bezdzietność
Ruta, Zrozumiałam, to tak że osoby, które nie chcą dzieci, mają wygodniejsze życie od tych co posiadają. To poczyniłam nadinterpretacje tekstu.
Re: Świadoma bezdzietność
Effy, jeśli ktoś nie chce dziecka, to lepiej, żeby go nie miał, niż miał ranić całkowicie niewinną istotę. Nie chodzi mi tylko o jakieś znęcania się, ale również o wszelkie psychiczne zaniedbania w rozwoju dziecka, o czym świetnie mówi praca Anny Kozłowskiej: O trudnościach w wychowywaniu dziecka. Większość błędów wychowawczych rodzice czynią całkowicie nieświadomie, bo "chcą mieć święty spokój" albo są zmęczeni po pracy. Nie są mentalnie gotowi na zostanie rodzicem w pełni tego słowa znaczeniu. Będę brutalna - łatwo jest zrobić dziecko, ale trudniej wziąć za nie odpowiedzialność, wychować, troszczyć się i kochać.
Myślę, że trzeba mieć jakąś tam odwagę, by przyznać, że nie chce się mieć dzieci. Biorąc pod uwagę spodziewaną reakcję otoczenia, że jak to tak można, jest to wręcz pewien wyczyn powiedzieć to głośno, z podniesioną głową. Zawsze pewne wyłamanie się z obowiązujących standardów niesie ze sobą ryzyko, że nie zostanie się zrozumianym. A - powiedzmy sobie szczerze - w naszym społeczeństwie jeszcze czasem osoby bezdzietne są postrzegane jako gorsze. I broń Boże, nie mogą wypowiadać się (w oczach niektórych rodziców) o rodzicielstwie, skoro nie wiedzą jak to jest. Cóż z tego, że ta osoba może pracować z dziećmi - nie ma własnych, więc niech siedzi cicho. Oczywiście, że o pewnych rzeczach może osoba bezdzietna nie mieć pojęcia, ale jeśli kiedykolwiek opiekowała się dzieckiem, to pewnie zdążyła pomyśleć, jaka to jest wielka odpowiedzialność. Może zwyczajnie nie czuje się odpowiednią osobą do przejęcia tej odpowiedzialności. Powinno się to uszanować, niż się dziwić, że ktoś nie chce mieć dzieci. To zwykle są mądre, logicznie myślące osoby, niż jakieś potwory nielubiące dzieci i krzywiące się na widok śmierdzącej kupki.
Ja powiem tak... Jeszcze niedawno nie chciałam mieć w ogóle dzieci. Z obawy, że będę kiepską matką. Taki mały dzidziuś na początku jest słodki i kochany jak uczy się chodzić, jak raczkuje, jak mówi pierwsze słowo, ale co potem? Potem dorasta, ma już jakieś oczekiwania względem nas, nie jest już tym słodkim dzidziusiem, a idzie do przedszkola i do szkoły. No i pojawiają się problemy, jak to z dzieckiem. I o to chodziło. Dlatego pytałam sama siebie, czy dam radę być rodzicem od początku do końca. Do dziecka trzeba mieć cierpliwość, a przede wszystkim ogromne pokłady miłości i odpowiednie podejście. Zdarza się, że rodzice o tym zapominają, jak tylko pojawiają się schody. To tak samo, jak ze zwierzęciem - gdy to młody i żywotny szczeniak, łatwo kochać, opiekować się, ale gdy tylko zachoruje, wielkie zdziwienie, bywa, że ludzi to przerasta. A nie powinno, skoro zdecydowali się mieć zwierzę.
Myślę, że trzeba mieć jakąś tam odwagę, by przyznać, że nie chce się mieć dzieci. Biorąc pod uwagę spodziewaną reakcję otoczenia, że jak to tak można, jest to wręcz pewien wyczyn powiedzieć to głośno, z podniesioną głową. Zawsze pewne wyłamanie się z obowiązujących standardów niesie ze sobą ryzyko, że nie zostanie się zrozumianym. A - powiedzmy sobie szczerze - w naszym społeczeństwie jeszcze czasem osoby bezdzietne są postrzegane jako gorsze. I broń Boże, nie mogą wypowiadać się (w oczach niektórych rodziców) o rodzicielstwie, skoro nie wiedzą jak to jest. Cóż z tego, że ta osoba może pracować z dziećmi - nie ma własnych, więc niech siedzi cicho. Oczywiście, że o pewnych rzeczach może osoba bezdzietna nie mieć pojęcia, ale jeśli kiedykolwiek opiekowała się dzieckiem, to pewnie zdążyła pomyśleć, jaka to jest wielka odpowiedzialność. Może zwyczajnie nie czuje się odpowiednią osobą do przejęcia tej odpowiedzialności. Powinno się to uszanować, niż się dziwić, że ktoś nie chce mieć dzieci. To zwykle są mądre, logicznie myślące osoby, niż jakieś potwory nielubiące dzieci i krzywiące się na widok śmierdzącej kupki.
Ja powiem tak... Jeszcze niedawno nie chciałam mieć w ogóle dzieci. Z obawy, że będę kiepską matką. Taki mały dzidziuś na początku jest słodki i kochany jak uczy się chodzić, jak raczkuje, jak mówi pierwsze słowo, ale co potem? Potem dorasta, ma już jakieś oczekiwania względem nas, nie jest już tym słodkim dzidziusiem, a idzie do przedszkola i do szkoły. No i pojawiają się problemy, jak to z dzieckiem. I o to chodziło. Dlatego pytałam sama siebie, czy dam radę być rodzicem od początku do końca. Do dziecka trzeba mieć cierpliwość, a przede wszystkim ogromne pokłady miłości i odpowiednie podejście. Zdarza się, że rodzice o tym zapominają, jak tylko pojawiają się schody. To tak samo, jak ze zwierzęciem - gdy to młody i żywotny szczeniak, łatwo kochać, opiekować się, ale gdy tylko zachoruje, wielkie zdziwienie, bywa, że ludzi to przerasta. A nie powinno, skoro zdecydowali się mieć zwierzę.
Re: Świadoma bezdzietność
Dafne, Tyle że o czym ty piszesz, to nie dotyczy tylko osób, które nie chcą dziecka, ale także tych co chcą, tylko prawdopodobnie w mniejszym nasileniu. Niestety, ale rodziców idealnych nie ma. Nie ważne jak bardzo nimi by chcieli być. Słyszałaś zapewne historie, że ojciec zapomniał o tym, że zostawił swoją córkę w samochodzie. Coś co nie powinno dojść, ale jednak, gdy jest się przemęczonym nie myśli się na pełnych obrotach. Nie wyobrażam sobie co musi teraz przechodzić ten facet.
Wychodzę założenia, że nic na siłę... Irytowało bym mnie, jakby ktoś mi mówił, jak mam żyć, więc tego nie robię innym. Może wytłumaczę to na takim przykładzie... Kilka koleżanek ze studiów nie rozumieją, jak można nie jeść mięsa, a ja za mięsem nie przepadam i jem w niewielkich ilościach, więc rozumiem obie strony. Mój umysł nie ogarnia, że ktoś może nie chcieć dzieci, jak koleżanki z tym mięsem. Bywa. Ale nie wykluczam, że kiedyś dotrze. Jak przeczytam albo usłyszę, że ktoś nie planuje nigdy mieć dziecka, to pojawia się myśl jak to.
Wychodzę założenia, że nic na siłę... Irytowało bym mnie, jakby ktoś mi mówił, jak mam żyć, więc tego nie robię innym. Może wytłumaczę to na takim przykładzie... Kilka koleżanek ze studiów nie rozumieją, jak można nie jeść mięsa, a ja za mięsem nie przepadam i jem w niewielkich ilościach, więc rozumiem obie strony. Mój umysł nie ogarnia, że ktoś może nie chcieć dzieci, jak koleżanki z tym mięsem. Bywa. Ale nie wykluczam, że kiedyś dotrze. Jak przeczytam albo usłyszę, że ktoś nie planuje nigdy mieć dziecka, to pojawia się myśl jak to.
Re: Świadoma bezdzietność
Effy, tak, słyszałam o tym zajściu. Pamiętam, jak wszyscy krytykowali i dziwili się, jak pouczano odnośnie rodzicielstwa. Szok, po prostu. Ja nie oceniałam, bo po co dokładać facetowi do bagażu? Totalnie nieludzkie i obrzydliwe.
Może to będzie pewna demagogia, co teraz napiszę, ale wg mnie czasy, w których żyjemy nie sprzyjają byciu rodzicem. Polak w ciągu miesiąca pracuje średnio 200 godzin, a Niemiec - dla porównania - tylko 150. Nic dziwnego, że ludzie nie potrafią czasem pogodzić pracy z byciem rodzicem. Dodam, że osobiście znam osobę, która pracuje także w weekendy, więc to już jest 240 godzin, a zazwyczaj nie jest to 8 godzin na dzień, a np. 12. Więc znowu trzeba podnieść liczbę i wychodzi już ponad 300.
Może to będzie pewna demagogia, co teraz napiszę, ale wg mnie czasy, w których żyjemy nie sprzyjają byciu rodzicem. Polak w ciągu miesiąca pracuje średnio 200 godzin, a Niemiec - dla porównania - tylko 150. Nic dziwnego, że ludzie nie potrafią czasem pogodzić pracy z byciem rodzicem. Dodam, że osobiście znam osobę, która pracuje także w weekendy, więc to już jest 240 godzin, a zazwyczaj nie jest to 8 godzin na dzień, a np. 12. Więc znowu trzeba podnieść liczbę i wychodzi już ponad 300.
A jak czytasz różne artykuły albo oglądasz programy w telewizji o tym, że kolejne dziecko jest fizycznie krzywdzone, to co wtedy myślisz? Wg mnie, istnieją osoby, które nigdy nie powinny mieć dzieci. A jak się już przydarzy wpadka... nie muszę tłumaczyć, że można się zrzec praw, znajdą się ludzie, którzy to dziecko pokochają, bo o nim marzą.Effy pisze:Jak przeczytam albo usłyszę, że ktoś nie planuje nigdy mieć dziecka, to pojawia się myśl jak to.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość