Wywiady z okazji 6. rocznicy forum

Dział utworzony z okazji szóstych urodzin forum NM.
Usunięty 2094

Wywiady z okazji 6. rocznicy forum

Post autor: Usunięty 2094 » 18 gru 2014, 22:47

Przygotowałam parę wywiadów z userami, którzy zgodzili się, bym przeprowadziła z nimi wywiad z okazji 6. rocznicy forum. Na razie mam skończone dwa wywiady i postanowiłam już teraz Wam je pokazać. Na dniach pojawi się kolejna porcja wywiadów.

Na pierwszy ogień poszła Queen Dream. Kto jak kto, ale założycielka naszej małej społeczności powinna wypowiedzieć się jako pierwsza.
Queen Dream zgodziła się odpowiedzieć na pytania odnośnie jej dzieciństwa.

Obrazek

QueenDream

Dobrze rozwijający się sześciolatek potrafi już pisać i czytać. Jest ciekawy świata, nawiązuje pierwsze przyjaźnie, zadaje mnóstwo pytań i powoli odkrywa swoje zainteresowania. A co było przedmiotem zainteresowań sześcioletniej Aldony? Jakie talenty miałaś i co Cię fascynowało?

Dokładnie nie pamiętam co było przedmiotem moich zainteresowań, ale wydaje mi się, że bardzo lubiłam wszelkiego rodzaju zwierzęta- zresztą pozostało mi to do dziś. Co do talentów, to pewnie jak każdy dzieciak w moim wieku, lubiłam sobie tworzyć swoje osobiste piosenki i malować wraz z moją młodszą siostrą. No i wtedy urodziła się moja o 6 lat młodsza siostra, więc było trochę rzeczy na głowie.

Wklej tu link do piosenki z dzieciństwa, którą lubiłaś słuchać. Jakie emocje dzisiaj w Tobie sprawia?

https://www.youtube.com/watch?v=HgZmkhvEJfs
To jest piosenka, którą kiedyś zapodał nam wujek. Dość szybko nauczyłam się jej słów. Teraz od czasu do czasu dla rozluźnienia lubię jej posłuchać, więc wywołuje ona u mnie pozytywne emocje.


Obdarte kolana, łokcie, rozbita głowa... Oj, sześciolatek miewa sporo wypadków. Pamiętasz swoje? A może nie miałaś podobnych przygód i przeszłaś przez ten okres bez żadnych przykrych niespodzianek?

Oj, nieraz się miało obdarte kolana, do tej pory delikatne blizny zostały mi po tym okresie na kolanach, są one mało widoczne, no ale jednak wiem, że one są ;). Wydaje mi się, że także w tym okresie oparzyłam się kukurydzą, którą mama nam prażyła na patelni, do tej pory mam specyficznego kształtu bliznę na nadgarstku.


Kim chciałaś wówczas zostać w przyszłości i czy sześcioletnia Ty miała jakieś konkretne cele, plany, marzenia?

Na pewno miałam jakieś tam swoje cele, pragnienia i marzenia ;). Jednym takim marzeniem, które pamiętam było to, żeby zostać nauczycielką bądź weterynarzem, choć też były myśli, żeby zostać ekspedientką w sklepie, dlatego też z siostrą często bawiłyśmy się w "sklep".

Gdybyś mogła opisać swoje dzieciństwo jednym obrazkiem, co by to było?
Obrazek

Forum obchodzi swoje szóste urodziny. Czego byś mu życzyła, jako jego "mama"?

Życzyłabym mu takiego ruchu jak za starych dobrych czasów, kiedy wchodziło się na forum i miało się kilkaset postów do nadrobienia po całym dniu w szkole bądź na uczelni. Choć może to nie najważniejsze, życzyłabym mu nowych, ale stałych userów, którzy zechcą tu zaglądać regularnie i coś skrobnąć, nie tak od niechcenia, tylko jednak z jakąś chęcią i werwą.


_____________________________________________________________________________________________

Drugi będzie Saya, który opowiada trochę o pewnej społecznej przypadłości, jaką jest nieśmiałość.

Obrazek

Saya

Saya, Sayaninie, Sayko drogi. Chciałabym Cię zapytać o coś, co może wywołać w Tobie odruch: "co? jak to, tak dużo?", ale warto spróbować! A więc: o ile to możliwe, i na ile jesteś w stanie, wymień sześć Twoich cech, z których jesteś zadowolony. Podobno ludzie, kiedy koncentrują się na swoich zaletach są bardziej siebie świadomi niż ci, którzy za wszelką cenę usiłują pozbyć się wad... Spróbujmy zatem nieco przyjrzeć się Twojej sympatycznej osobowości.. no, już nie podpowiadam więcej

Duże wyzwanie na początek mi rzucasz. Nigdy nie byłem skory do myślenia o tym w taki sposób, ale spróbuje z tą szczęśliwą szósteczką. No to jazda.
I już przy pierwszej mam problemy... Będzie trochę naciągane, ale co mi tam: bardzo cenię sobie każdą znajomość, jaką zawieram czy to w środowisku internetowym, czy w rzeczywistym. Każda może mnie czegoś nauczyć, z każdej mogę wyciągnąć wnioski co do przyszłych zachowań i sytuacji. Następnie będzie... Wyznaję zasadę, że lepiej mądrze milczeć niż głupio gadać. Nie mówię dużo, co też w pewnym zakresie widać na forum, zabieram głos, gdy mam coś do powiedzenia na jakiś temat. I docieramy do półmetka: potrafię zachować spokój w praktycznie każdej sytuacji życiowej. Nie okazuję emocji, chyba ze czuję się swobodnie w danym towarzystwie wtedy pozwalam sobie na więcej. To pozwala zachować pewną neutralność.
Droga przez mękę, numerek 4 dostaje.... Tolerancja i otwartość na opinie i pomysły innych osób. Każdy ma prawo do własnych opinii i nie mi ich podważać.
5... Wyobraźnia. Jakoś ciężko mi sobie pomyśleć o tym jak by to wyglądało gdyby nie wyobraźnia, która pozwalała mi wejść do innego lepszego świata. No i wymyślanie na poczekaniu historyjek dla znajomych i na bloga.
I kończymy piekło na Ziemi :D Lojalność.

Zostańmy przy psychologii. Na swoim blogu dużo piszesz o nieśmiałości. Nie chciałabym tutaj namawiać Cię do nie wiadomo jakich zwierzeń, na które pewnie nie masz ochoty, ale ciekawi mnie, w jaki sposób postępować z człowiekiem nieśmiałym? Często miałam ten dylemat, kiedy spotykałam się z kimś takim i podejrzewam, że nie tylko ja... Jakieś rady, wskazówki, a może własne obserwacje?

No, tak się złożyło, że ostatnio całkiem sporo pisałem o nieśmiałości, choć w założeniu takie tematy nie powinny się znajdować na tym blogu. Pierwotny zamysł na jego prowadzenie był inny, ale chyba zmiana w tym kierunku się sprawdza, bo przyciąga więcej czytelników którzy zostawiają coś po sobie.
Pytasz o to jak postępować z takimi ludźmi jak ja... Ciężka sprawa, bo do każdego powinno się podchodzić indywidualnie i to co dla jednego zadziała na innym nie sprawi żadnego wrażenia. Przede wszystkim nie zmuszać do niczego, zachęcać tak, nie być nachalnym, bo to tylko sprawi odwrotne skutki od zamierzonych. I tu trzeba zaznaczyć, że granica bycia nachalnym dla osób nieśmiałych jest ustawiona niżej niż w kontaktach z innymi ludźmi. Najważniejszą cechą, jeśli chce się nawiązać kontakt z osobą nieśmiałą jest cierpliwość. Do nas ciężej dotrzeć, co sprawia ze wielu rezygnuje już na starcie. Dalej... słuchać i uważać na mowę ciała. Każde słowo i gest może zostać źle zinterpretowane i zamknąć drogę do tej osoby. Nie wciągać na siłę w jakieś sytuacje, które mogą wymagać wyjścia do ludzi i pewnej dozy otwartości...

W zasadzie kontakt z osobą nieśmiałą opiera się na podobnych zasadach jak z innymi ludźmi, tylko są różnice, które utrudniają, są bariery które taka osoba ma i za którymi się będzie chować. Wasze zadanie polega na tym, aby nie burzyć tych barier tylko być z ta osobą, i czasem to wystarczy.

Nasuwa mi się kolejne pytanie. Gdzieś już o tym wspominałeś na blogu, ale nie wszyscy pewnie z tego forum go czytają. Czy to forum miało na Ciebie jakiś wpływ? Co dzięki temu zyskałeś, zrozumiałeś, zmieniłeś? Zdaję sobie sprawę, że tych rzeczy może być mnóstwo z perspektywy tych paru lat, które tu spędziłeś i nadal spędzasz... ;). Ale z takich najważniejszych?

Forum wpływało na mnie w różnym stopniu przez te prawie 6 lat. Na początku mojej obecności tutaj, odgrywało role zamiennika życia społecznego. Byłem dużo bardziej nieśmiały niż teraz i forum pozwoliło mi na zakosztowanie namiastki społeczeństwa. Poznanie pewnych osób których już tutaj nie ma, takich jak Mitsu czy she, dało mi sporo pewności siebie, z nimi jakby nieświadomie ćwiczyłem umiejętności społeczne poprzez rozmowy, które potrafiły trwać po kilkanaście godzin. Inne sytuacje pomagały jakby w przełamywaniu bariery wyrażania swojego zdania. Wchodzenie w dyskusje z innymi osobami, (niezbyt częste co prawda, ale jednak), pozwoliło nabrać trochę swobody i asertywności w rozmowie co potem przenosiło się na życie poza forumowe. Ale przede wszystkim znajomości, które tutaj zawierałem pozwalały mi odetchnąć od życia, w którym nie zawsze się odnajdowałem. Pomagały mi.

Marzenia potrafią dać solidnego kopa do działania, ale też można utknąć w ich objęciach.


Gdybyś miał do wyboru wybrać: marzenia czy cele, co sprawia, że zyskujesz większą motywację?

Obie te rzeczy są dla mnie istotne i udział obu w motywowaniu mnie do działania cały czas się zmienia. Cele mam z dnia na dzień, dążę do nich krok po kroku, czasem mniej lub bardziej systematycznie, ale rezultaty działań jakby dają dodatkową motywację, gdy na horyzoncie jest pewien większy cel. Największą motywacją jest dla mnie spostrzeganie efektów swoich działań w dążeniu do określonego celu. Jeśli ich nie ma, mogę szybko poddać się, bez znaczenia, jaki chciałbym osiągnąć cel.
Co do marzeń... mają działanie jakby obosieczne. Potrafią dać solidnego kopa do działania, ale też można utknąć w ich objęciach. U mnie marzenia pozostają w sferze umysłowej, nie wychodzę z nimi poza to. Motywują mnie na swój sposób, dając nie siłę do działania, ale nastrajając pozytywnie do zmian czekają, aż te zmiany zostaną wprowadzone na drodze do celów.

Gdzie widzisz siebie za kolejne sześć lat?

Nie mam pojęcia. Należę do tych ludzi, którzy nie mają pojęcia co chcą w życiu robić, kim być. A wychodzę z założenia, że nie ma sensu robić całe życie czegoś, czego się nie znosi, więc próbuje różnych opcji. Za te sześć lat równie dobrze mogę studiować kolejny całkiem z niczego wzięty kierunek, mogę wyjechać za granicę czy pracować fizycznie. Nie widzę swojego życia nawet w perspektywie sześciu miesięcy, a co dopiero sześciu lat. Do tego czasu może uda się osiągnąć pewne drobne dla innych rzeczy, a tak istotne z mojej perspektywy.

-- 19 gru 2014, 19:02 --

Obrazek

Acid

Acid, dałeś się zapamiętać części użytkownikom jako fan Acid Drinkers, ale dziś to nie o nich chcę Cię zapytać. Twoją pasją jest też historia, tak więc wymień sześć wydarzeń historycznych, które wzbudzają w Tobie największe zainteresowanie.

1. Blokada Leningradu.
Pomijam zupełnie aspekty militarne, czy strategiczne. Głównie interesuje mnie to, jak ci ludzie sobie radzili w tak ciężkim momencie i jaki wpływ te wydarzenia miały na ich postawy. Trzy i pół miliona ludzi, którzy musieli przez dwa i pół roku znosić głód, zimno, choroby, bombardowania, ostrzał artyleryjski i represje władz ZSRR. Bez problemu można znaleźć książki, czy filmy, które są świadectwem tamtych wydarzeń i w pełni pokazują, co dzieje się z człowiekiem kiedy otacza go śmierć i głód.

2. Operacja Barbarossa.
Dla Rosjan Wielka Wojna Ojczyźniana, dla Niemców pasmo sukcesów, które przerodziło się w totalną klęskę. Front Wschodni był świadkiem wielu bardzo ciekawych wydarzeń. Do dziś ten temat nadal pozostaje dość obszerny i pozostawia ogromne pole do dyskusji.

3. Powstanie Cesarstwa Rzymskiego.
Strasznie, ale to strasznie obszerny temat, który jest piekielnie interesujący. Począwszy od ustroju, przez podział terytorialny, a skończywszy na armii. Nie wystarczyłoby mi pieniędzy, ani czasu na to, żeby to zgłębić w pełni. xD

4. Amerykański atak jądrowy na Hiroszimę i Nagasaki.
Siewcy demokracji, którzy rozważali desant postanowili poszukać innych i tańszych metod na zmuszenie Japonii do kapitulacji. Co prawda ofiary nie były tak duże, jak w przypadku nalotów dywanowych na Drezno, ale mimo wszystko skala zniszczeń była ogromna. Wrzucam to jako zakończenie Wojny na Pacyfiku - strasznie ciekawych działań militarnych (mam wrażenie, że często pomijanych przez polskich wydawców książek). A to wszystko w przeddzień Zimnej Wojny. Na Ruskich to z pewnością zrobiło wrażenie i może po części doprowadziło do w miarę rozsądnego rozłożenia napięcia pomiędzy mocarstwami.

5. Historia Polski.
Bardzo ogólnie, bo temat raczej odnosi się do całości. W końcu wypadałoby znać chociaż pobieżnie historię własnego kraju.

6. Inkwizycja
Chyba nie tyle ciekawe, co zabawne. Okres wielkich wypaczeń, krzywd i błędów do których Kościół stara się podchodzić z jak największą rezerwą, a jednocześnie chciałby, żeby cała historia nigdy się nie wydarzyła.

Bardzo pobieżnie, ale chyba nie czuję się na tyle silny w tych tematach, żeby pozwalać sobie na jakieś strasznie długie rozwodzenie się nad nimi. :P

A jako kiepski żart pytanego możesz wrzucić to:

Obrazek

Czuję się usatysfakcjonowana odpowiedzią na to pytanie. Jestem pewna, że mogłabym doznać rozczarowania, gdybym zadała to samo pytanie jakiemuś przechodniu, który mógłby nawet nie wiedzieć, co to operacja Barbarossa. Nasza polska nikła świadomość historyczna to poważny problem, szczególnie wśród polityków. Jak sądzisz, skąd to się bierze? Dlaczego ludzie tak mało wiedzą o historii własnego kraju, nie wspominając już o innych, ważnych datach bezpośrednio go nie dotyczących.

Nie wiem, czy każdy kojarzy Barbarossę i co ona zapoczątkowała, ale gdybyś zapytała bardziej ogólnikowo, to pewnie dostałabyś więcej odpowiedzi. Nie każdy musi znać daty, czy kryptonimy poszczególnych operacji. To raczej domena pasjonatów, ludzi którzy poświęcają każdą wolną chwilę na poszerzanie swojej wiedzy.
Co do naszej świadomości historycznej. Mam wrażenie, że można ją rozdzielić. Pierwsza to ta, którą dostajemy w szkole. Podstawowa wiedza, która ogranicza się raczej do ogólników, czasami przydatna, ale ogólnie nie przywiązujesz jakiegoś wielkiego znaczenia do niej. Wiesz to co musisz wiedzieć i tyle. Ograniczona przez autorytet nauczyciela, więc tu nie ma raczej miejsca na wielką swobodę. Drugi rodzaj, to ta wynikająca z pasji. Poszerzasz swoją wiedzę, interesujesz się zagadnieniami, dociekasz, stawiasz sobie pytania i szukasz na nie odpowiedzi. To z kolei może wpływać na twoje postawy, na zachowanie w sferze publicznej. Zresztą mam wrażenie, że świadomość historyczna ściśle łączy się z patriotyzmem. Ale to temat na inną rozmowę. Brakuje mi promocji historii, obejmowania patronatu przez znanych ludzi, mówienia o tym, co było w naszej historii wspaniałe, a gdzie popełniliśmy błędy. To pewnie ruszyło by ten temat do przodu. Natomiast jeśli chodzi o polityków. Bardzo chciałbym, żeby nie mieszali historii do swoich gierek politycznych, nie wykorzystywali jej, żeby narobić koło tyłka swoim przeciwnikom, bo to wpływa na ogół i wypacza spojrzenie. Wszystko czym powinni się zająć, to ułatwienie dostępu do historii, znalezienie dotacji państwowych, które będą wspierać muzea, czy jakieś akcje, dzięki którym wiedza dotrze do znacznie szerszego grona. No i w końcu mogliby zrobić coś z podatkiem na e-booki. :P

Jestem też ciekawa tego, co spowodowało, że zacząłeś interesować się historią. Nie tylko konkretnie drugiej wojny światowej, ale ogólne zainteresowanie do tej dziedziny nauki. Dla jednych może to być inspirujący nauczyciel, drudzy są samoukami... a jak to z Tobą było?

Nie, to zdecydowanie nie byli inspirujący nauczyciele. W moim przypadku było dokładnie tak, jak napisałem poprzednio - nauczyciel był raczej kimś, kto ograniczał i studził zapał, bo trzymał się ściśle wyznaczonych ram i nie było miejsca na jakieś dyskusje. Wszystko zaczęło się od opowieści mojej babci. To, że teraz interesuję się historią, to głównie jej zasługa. Cała historia dotyczyła przymusowej wywózki przez Niemców do kopania okopów, a później wkroczenia Armii Czerwonej. Oczywiście babcia nie wiedziała za bardzo, co to za miejsce, ale z tego co mi opowiadała wywnioskowałem, że znajdowali się gdzieś w okolicach ZRU, który był częścią Linii Mołotowa. Może to była przebudowa, lub jakaś modernizacja, bo to był moment w którym Niemcy się wycofywali po porażce na Froncie Wschodnim. Wszystko zaczęło się od tej opowieści. Na szczęście babci po jednym z bombardowań udało się uciec i ta historia przetrwała razem z nią. Oczywiście też spory wpływ miały Sensacje XX wieku. To z kolei pozwoliło mi spojrzeć na ten konflikt z szerszej perspektywy i zainteresować się poszczególnymi etapami. Cały czas uzupełniam swoją wiedzę, ciągle szukam czegoś, co pchnie moją wiedzę do przodu. Ostatnio upolowałem książkę, którą chciałem kupić od jakiegoś czasu, ale cena mnie nieco przerażała. Antony Beevor - Druga wojna światowa. Uwielbiam tego historyka, bo pisze w świetny sposób. Treść jest bardzo przystępna i przede wszystkim ciekawa. Dzięki tej książce zainteresowałem się wojną chińsko-japońska. Ten wir poszukiwań nigdy się nie kończy, bo ciągle znajduje się coś, co mnie zaskakuje i interesuje. Chyba za to kocham historię.

Samorealizacja, zdobywanie wiedzy i poszerzanie zainteresowań jest, oczywiście, ważnym aspektem w życiu, ale czy uchylisz rąbka tajemnicy, czym się na co dzień zajmujesz? :D Nie chcę, by z tego wywiadu wyszedł jeden aspekt, który się na Ciebie składa.

Teoretycznie jestem serwisantem sprzętu komputerowego, monterem alarmów i telewizji przemysłowej. W praktyce wygląda to na razie tak, że zupełnie nic nie robię, opieprzam się, siedzę w domu i zastanawiam się co zrobić ze swoim życiem. Plan już mam, a teraz czas na realizację. Może się uda.

Powoli zbliżamy się do końca wywiadu. Chciałabym więcej, ale z założenia, każdy ma maks 6 pytań. A szkoda! Nie chcę, by to zabrzmiało jak truizm, ale dlaczego tak Cię mało ostatnio u nas? Przecież kiedyś byłeś dość rozpoznawalnym userem, którego było pełno. Co się stało?

Jak to mało? Przecież często wiszę na liście osób, które były online. A gadać mi się nie chce, bo ile można rozmawiać i przerzucać się ścianami tekstu z tymi samymi osobami? Ruch na forum jest mały, ciągle te same nicki się przewijają w tematach. Ostatnio chyba tylko aspołeczne.kurczę przyciągnęło moją uwagę. Namieszała w moim małym forumowym świecie. :zawstydzony: Ale boję się, że pobije mnie na argumenty, a na dodatek jest kobietą, więc porażka bolałaby podwójnie. :P Poza tym nie chce mi się jakoś za specjalnie często siedzieć przed komputerem, a jeśli już, to zazwyczaj robię inne rzeczy, które mnie absorbują. Są też rzeczy, którymi muszę się zająć i po prostu nie mam czasu. Cały czas też pracuję nad planem podbicia świata i zostania dyktatorem. Niektóre sprawy mają większy priorytet. Już nie jestem rozpoznawalnym userem? Jak to? :dontgetit:

Cały czas uzupełniam swoją wiedzę, ciągle szukam czegoś, co pchnie moją wiedzę do przodu.

A do jakiego dyktatora chciałbyś się najbardziej upodobnić?

Do żadnego, wprowadziłbym własne pomysły. :cool:

______________________________________________________________________________________________

Obrazek

adelia

Tak sobie pomyślałam, że skoro jest to forum o marzeniach... to ludzie powinni bardzo chętnie o nich pisać. Jednak tylko paru userów podzieliło się nimi z szerszą publiką. Jak to wygląda Twoimi oczami i jaki masz stosunek do marzeń? Są potrzebne w życiu czy nie?

Myślę, że podzielenie się marzeniami może wpłynąć na wzrost motywacji do ich spełniania. Co poszło w świat, jest bardziej oficjalne i spoczywa na nas większa odpowiedzialność za to, by to zrobić, nie oszukać siebie i innych. Ja też długi czas nie mogłam się jakoś przekonać do tego, by podzielić się swoim marzeniem, ale to może wynikało z tego, że takich marzeń posegregowanych, jasnych i konkretnych nie miałam długo. Wolałam się nimi nie przejmować z obawy przed porażką. Dla mnie marzeniami są motywatorami do jak najlepszego życia. Teraz przyzwyczaiłam się zapisywać gdzie popadnie w moim mieszkaniu życzenia, rozwieszać zdjęcia czy coś podobnego, tego, co chcę osiągnąć, gdzie pojechać albo co mieć. To mi przypomina, że mam się o co starać, do czego dążyć i uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy, że dzięki mojej pracy, to będzie osiągalne. Nie wiem, może niektórzy nie odczuwają potrzeby marzeń, mi są one bardzo potrzebne i nie zamierzam z nich rezygnować, zbyt dużo bym straciła.

To może wynika z tego, że wokół marzeń roztacza się swego rodzaju sacrum. Zdmuchując świeczki na urodzinowym torcie czy też obserwując spadającą gwiazdę, należy wypowiedzieć życzenie po cichu, bo wedle przekonania, marzenia wypowiadane na głos się nie spełniają. Jaki masz stosunek do tego rodzaju przesądów? Podzielisz się z nami, czy w jakieś wierzysz, czy jednak całkowicie odrzucasz ten świat pełen ludowych porzekadeł?

W ogóle nie jestem przesądna. Nawet przy zdmuchiwaniu świeczek z tortu nie myślę sobie życzeń, bo to dla mnie jest trochę dziwne, jeśli nie śmieszne. Raczej je wszystkie odrzucam, żadne porzekadło nie przychodzi mi na myśl, w które bym wierzyła i którego bym się obawiała. Wolę się nie bawić w takie rzeczy, to zupełnie irracjonalny lęk przed czymś. :D

Myślę, że ten lęk jest zrozumiały. Niedawno zaczęłaś studia, powiedz, jak wrażenia? I dlaczego akurat psychologia?

Wrażenia, jak najbardziej pozytywne. Na studiach bardzo mi się podoba, w końcu uczę się tylko tego, co mnie interesuje, co jest moją pasją, dzięki temu, nie zniechęcam się tak bardzo, że coś tam trzeba wykuć albo znowu jakiś egzamin Poza tym, nieodłączną częścią studiów są ludzie, a ja poznałam akurat niesamowitych, których już szczerze uwielbiam i umilają mi czas, także nie ma czasu na nudzenie się. Dlaczego psychologia? Psychologię miałam jakby we krwi - szybko zaczęłam czytać książki oparte na faktach, żeby poznawać zakamarki ludzkich psychik. Potem w moim życiu zdarzyły się różne rzeczy, które spowodowały, że to moje zainteresowanie się pogłębiło, a bardziej, jak można pomagać ludziom, żeby zrobić to dobrze i żeby nie przynieść im większej szkody. No i tak wyszło ;).

Jaka jest Twoja ulubiona dziedzina psychologii? Tego jest przecież mnóstwo! Co Cię tak najbardziej pasjonuje, jaki zakres tematyczny?

Moją ulubioną dziedziną psychologii jest psychologia społeczna, w szczególności emocje i motywacje i wszystko, co jest związane ze społeczeństwem mnie interesuje, no i psychologia muzyki, która stała się obecnie moją miłością i pasjonuje mnie najbardziej - to, jak muzyka wpływa na człowieka, ale też bardziej rozdrabniam temat, jak poszczególne gatunki wpływają na ludzi, na ich emocje i tak dalej. Ogólnie mówiąc, interesuje mnie to, dlaczego człowiek się zachowuje tak, jak się zachowuje, co powoduje pewne jego reakcje, wszystko, co się dzieje w społeczeństwie, z emocji i motywacji - co ludzi motywuje, co zniechęca, dzięki czemu człowiek może stać się lepszy i osiągnąć wyższy poziom. Ładnie się to składa wszystko u mnie w całość i to jest mega spełniające.

Psychologia muzyki, powiadasz… Gdybym miała Cię określić jednym gatunkiem muzycznym, byłby to rap. Wspominałaś, że wychowałaś się na tej muzyce i dosyć chętnie wchodzisz w dyskusje na ten temat. Prosiłabym zatem, żebyś stworzyła taką mini playlistę, składającą się z 6 utworów, które są bliskie Twojemu sercu.

To miło! Tak, do rapu mam wielkie serce i mogę śmiało powiedzieć, że jest moją pasją największą. Stworzenie takiej playlisty to był dla mnie ogromny problem, sporo jest utworów, które są bliskie mojemu sercu - przez te lata trochę się ich nazbierało.

6. Gres - Gwiazdy
5. Vixen - Kontinuum
4. Pezet - Spadam
3. Blask ulic - Wiara
2. Unikat - Drzewo
1. B.O.K. - Cudowne lata

I ostatnie pytanie… najfajniejsza rzecz w rapie?


Oraaaaany! Co za pytanie, książkę bym mogła o tym napisać. W rapie zawsze znajdowałam to, czego chciałam, obojętnie w jakim humorze byłam, to włączałam sobie jakiś kawałek i idealnie - byłam trafiona, oddziaływały na mnie, jak żadne inne, tylko w tym gatunku muzyki czułam takie realne emocje od raperów. Gdy wszystko zaczynało się, gdy miałam z 10 lat mniej niż teraz, mój tata wierny fan rapu, mój brat też, a ja - jako córeczka tatusia i jako idolka mojego brata, czerpałam od nich wszystko. Dojrzewałam na rapie i chyba dzięki temu (albo przez to), mam wrażenie, że to jest rap jest dla mnie najważniejszy, trochę mnie ukształtował, bo wszystko obracało się wokół niego i działy się serio cudne rzeczy, zawsze przez rap. No i najlepsi ludzie, których znam słuchają rapu. Streszczając się, co jest najfajniejszego w rapie... dla mnie to cała kultura, w której rap jest, to coś niesamowitego, niesamowicie do niej należeć, obracać się, jarać się z innymi tymi samymi kawałkami, czuć w powietrzu klimat. Dla mnie to jest wyjątkowe, bo to zawsze ze mną było i kiedyś, jako coś chyba jedynego, przynosiło uśmiech. :)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość