Strata ukochanego zwierzątka

Pies to najlepszy przyjaciel człowieka, kot chodzi własnymi drogami, chomik staje się aktywny dopiero nocą. A jaki jest Twój pupil? Pływający, biegający, skaczący czy latający?
Awatar użytkownika
QueenDream
Administrator
Posty: 30323
Rejestracja: 18 gru 2008, 19:08
Imię: Aldona
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kraina Marzeń

Strata ukochanego zwierzątka

Post autor: QueenDream » 31 sie 2009, 14:24

Straciliście kiedyś swego kochanego pupila?
Jak to przeżyliście?
Było Wam trudno?

Marta
Spełniacz Marzeń
Posty: 1603
Rejestracja: 21 lut 2009, 18:46
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Sandomierz

Post autor: Marta » 31 sie 2009, 14:59

BoginiMarzeń pisze:Straciliście kiedyś swego kochanego pupila?
Tak, 3 tygodnie temu padł mój kochany żółwik. ?ył ze mną jakieś ponad 8 lat.
BoginiMarzeń pisze:Jak to przeżyliście?
Oj... było mi bardzo ciężko, tym bardziej, że to nie ja odkryłam jego śmierć.

magdusia

Post autor: magdusia » 31 sie 2009, 15:02

Trzy latka temu miałam jamnika - Sonię.
Najadała się trutki na myszy i wykończyła się po kilku dniach.
Płakałam, wspomniałam, z czasem przeszło. Dziś mam trzy kochane psiaki. W każdym z Nich jest coś z Soni :)

Awatar użytkownika
Bogini_Seksu
Spełniacz Marzeń
Posty: 2418
Rejestracja: 21 cze 2009, 14:52
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Z Kątowni :P

Post autor: Bogini_Seksu » 31 sie 2009, 21:11

Ja zawsze przeżywam nad utratą zwierzaka. I to bardzo, nie ważne czy był ze mną całe życie, czy jedną chwilę...Zawsze jest mi ciężko, gdy stracę pupilka...
Straciłam:
2 świnki morskie...
2 króliki (1 z nich był u mnie tylko dzień, ktoś go podtruł)
3 koty (2 zdechły tuż po urodzeniu, a i tak strasznie przeżywałam)
2 psy...

Peggy_Brown
Marzyciel
Posty: 8625
Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11

Post autor: Peggy_Brown » 31 sie 2009, 22:08

Tak straciłam moją ukochaną psinkę, która była ze mną odkąd pamiętam bo połowę mojego życia.
Umarła w dzień moich urodzin. Dokładnie kurde tego samego dnia. Strasznie przeżywałam to jeszcze parę dni później.
Tyle, ze tydzień później dostałam nowego psa. Ale pamięć o tamtym została jeszcze. I czasami jak patrzę na zdjęcia to mi się płaknie trochę.

Mniejszy jakiś smutek miałam po chomikach itp. Po nich chwilę popłakałam tylko.

Obwarzanek
Newbie
Posty: 6826
Rejestracja: 20 gru 2008, 23:08
Imię: Ignac.
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ciemności psychozy

Post autor: Obwarzanek » 31 sie 2009, 22:17

A ja wyłam po nocach za każdą kolejną rybą...

Awatar użytkownika
Dunkelheit
Spełniacz Marzeń
Posty: 2042
Rejestracja: 15 cze 2009, 11:19
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kutno.

Post autor: Dunkelheit » 01 wrz 2009, 14:08

4 lata temu zginęły moje kochane papużki,dwa lata temu zdechła moja suczka Misia bo miała jakiegoś wirusa, tydzień temu zginął mój mały kotek bo ktoś go przejechał..całą noc nie spałam tylko myślałam o nich..

Awatar użytkownika
Cute
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 134
Rejestracja: 20 sie 2009, 12:28
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Zielona Góra

Post autor: Cute » 01 wrz 2009, 14:25

Wszystkie moje kotki...

Awatar użytkownika
jr_
Posty: 11
Rejestracja: 17 maja 2009, 17:38
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Lublin

Post autor: jr_ » 13 paź 2009, 18:23

5 lat temu mój pierwszy i najukochańszy pies.
?rednio pamiętam co się wtedy takiego wydarzenia, bynajmniej niesamowicie za nim płakałam. Wszędzie go widziałam.

Awatar użytkownika
CirrS
Extra marzyciel
Posty: 798
Rejestracja: 19 cze 2009, 12:11
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Mielec

Post autor: CirrS » 13 paź 2009, 18:25

Jak się miało lat 10 to mieliśmy kotkę, strasznie mi jej było ślicznie... a taka fajna była. I nieodżałowany pies... Whisky. No, ludzie, pies idealny. Drugiego takiego nie znajdę już nigdy.

Nuva
Marzyciel-Gaduła
Posty: 82
Rejestracja: 05 maja 2009, 18:54
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: śląsk

Post autor: Nuva » 24 paź 2009, 22:29

Niedawno zdechł mój chomik :/ Ale za to dostałam kota ;)

Awatar użytkownika
QueenDream
Administrator
Posty: 30323
Rejestracja: 18 gru 2008, 19:08
Imię: Aldona
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kraina Marzeń

Post autor: QueenDream » 25 paź 2009, 9:46

love pisze:Ale za to dostałam kota
A powiesz nam coś wiećej o tym kocie ;) ?

Bananowa
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 119
Rejestracja: 02 cze 2009, 14:41
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Z brzucha x]

Post autor: Bananowa » 25 paź 2009, 15:20

Moim największym przeżyciem było strata kota był to naprawdę dobrze wychowany kot dawał łapki na stół, ale nigdy na niego nie wchodził płakałam a jeszcze w tym dniu przyjechał mój wujek i obiecał, że go pochowa ale nie pochował więc sama to zrobiłam.

MarzycielDyzio

Post autor: MarzycielDyzio » 18 lip 2010, 12:25

Kiedys straciłem psa, ktory był przy mnie parenaście lat, jestem wrażliwy, więc płakałem za nim jak za człowiekiem :(

Awatar użytkownika
Zielonaa
Spełniacz Marzeń
Posty: 1086
Rejestracja: 11 kwie 2009, 12:52

Post autor: Zielonaa » 18 lip 2010, 16:09

Ostatnio zdechł mój pies, którego miałam od czasu, kiedy może miałam jakieś 5 lat. Szczerze? ?rednio mnie to obeszło.

Awatar użytkownika
Seqe
Extra marzyciel
Posty: 566
Rejestracja: 16 lip 2010, 15:14
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: o tym wiesz?

Post autor: Seqe » 18 lip 2010, 18:35

Mój owczarek zginął jakieś 2 lata temu, pewnego dnia znalazłem go na brzegu jeziora, zaplątał się w wodorosty i utonął, trochę inaczej było bez niego, podczas biegania nie kręcił mi się pod nogami... ale życie idzie na przód, teraz mam Dalmatyńczyka który mnie nie słucha, a podczas biegania ściga się ze mną, wygrywa, no cóż... kiepską kondycję mam :hyhy:

Awatar użytkownika
Lussi-M
Newbie
Posty: 2581
Rejestracja: 18 lip 2010, 15:16
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ---

Post autor: Lussi-M » 18 lip 2010, 18:39

U mnie to natomiast wygląda dość świeżo. Byłem zmuszony uśpić mojego psiaka, bo biedulek dostał raka, przy 12 roku życia, ale zawsze będę o nim pamiętam. Postawiłem sobie jego foto na biurku i zawsze tu jest ze mną :)

HELLBRINGER
Spełniacz Marzeń
Posty: 1214
Rejestracja: 31 sie 2010, 14:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: HELLBRINGER » 01 wrz 2010, 15:21

Najbardziej bolała mnie strata chomiczka Zenka. Pewnej nocy 3 lata temu dostał paraliżu całego ciała. Okazało sie ze zapalenie mózgu.

ensam
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 101
Rejestracja: 24 sty 2010, 20:49

Post autor: ensam » 01 wrz 2010, 18:15

Mnie najbardziej bolała strata mojego pieska "Borysa" :(
był chory i trzeba było go uśpić...

she
Newbie
Posty: 14136
Rejestracja: 05 gru 2010, 17:56
Imię: Patrycja
Lokalizacja: z polskowłoslandi ;)

Post autor: she » 15 lut 2011, 14:40

Od kiedy tylko pamiętam była z Nami Dora. Owczarek niemiecki. Miałam chyba roczek,kiedy stała się członkiem naszej rodziny. Była z Nami do 15 roku mojego życia. Bardzo cierpiałam,ale biedna miała raka i nic się nie dało więcej zrobić,aby mogła jeszcze z Nami zostać. Przez dłuższy czas nie byłam gotowa na to,żeby rodzice sprawili nowego pieska.Musiałam się z tym pogodzić,a potrzebowałam na to bardzoo dużo czasu.. :|


I niecały rok temu, ktoś załatwił podle mojego kotka. :|
Nie wiem jak można skopać po mordce małą kicie? W taki sposób,aby połamać jej szczękę? Prócz tego podpalać ją papierosem? Do tego jeszcze przetrącić jej lewą tylna łapkę? Czym taka Kicia sobie może zasłużyć na takie potraktowanie? :|

Jego stan był ciężki. Weterynarz,powiedział,że jest szansa,że z tego wyjdzie,ale najgorzej wygląda sytuacja ze szczęką.Że operacja będzie dosyć kosztowna,a pewności,że będzie mógł normalnie jeść nie może Nam dać. Zdecydowaliśmy się jednak na tę operację.Niby szczęka była na zawiaskach,ale on już nie jadł,kiepsko się czuł..Po kilku dniach (które przeleżał non stop), zaczął dziwnie oddychać. Dostał jakiegoś krwotoku wewnętrznego i musieliśmy go uśpić,żeby się nie męczył... :|

Te dwa przypadki najgorzej wspominam.. To było straszne.. :niepewny:

Obwarzanek
Newbie
Posty: 6826
Rejestracja: 20 gru 2008, 23:08
Imię: Ignac.
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: ciemności psychozy

Post autor: Obwarzanek » 15 lut 2011, 18:07

Taaaa, ja do tej pory odczuwam pustkę po Hinacie. Owszem, były wcześniej chomiki, były ryby, za którymi też płakałam, jak umierały, tym bardziej, że ni cholery nie mogłam im pomóc, a umierały mimo wszystko przeze mnie =_= ale nie było sytuacji, żeby mnie "pogięło", a z Hinatką owszem.
Za niecały tydzień miną 3 miesiące odkąd nie żyje, a ja ciągle czuję pustkę. Nie wiem, czy to ja jestem dziwna, czy to zawsze tak się przeżywa. Wiersze akurat niewielu pisze, ale to moja forma wylania całego żalu. To aż trudno uwierzyć, że np. nigdy już nie położy się koło mnie, nigdy nie wejdzie na ramię, nigdy nie spojrzy mi w oczy. Śmieję sie jak niepełnosprytna do zdjęć, mam jedno duże, moim zdaniem najładniejsze, w ramce. Tylko to po niej zostało. No i jej siostra Hexe.
Dlatego z przerażeniem wstaję rano i zaglądam do duny, czy Hexe jeszcze żyje. Przeżyła całe swoje rodzeństwo, dzieci i nawet niektóre wnuki po siostrach, powinnam być z niej dumna i nie płakać, jak umrze, ale czuję, że bek pójdzie taki, że nie wiem, czy będę w stanie ruszyć się z domu. Na razie jej kibicuję, żeby dotrwała do kolejnych urodzin za 5 dni - 3 lata i 2 miesiące <3
Hinatka umarła też w pięknym wieku, miała 2 lata i 11 miesięcy. No i co z tego. Żyłaby dużo dłużej, gdyby nie ten je*any wylew. I tak była o tyle niezniszczalna, że żyła po nim jeszcze miesiąc, odratowaliśmy jej oko i doprowadziliśmy ją do jako takiego stanu. Nie miałam pojęcia, co się dzieje, kiedy umierała, myślałam, że ma atak duszności, to jeden koszmar był. Na moich kolanach. Dzień wcześniej, na urodziny cyknęłam jej jedno z najpiękniejszych jej zdjęć, jest w moim wątku. Ono najbardziej powoduje, że krwawi mi serce, ale nigdy go nie skasuję. Była najpiękniejsza na świecie ^^

ajwenhou
Newbie
Posty: 5529
Rejestracja: 20 paź 2010, 18:54
Imię: Ania
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Gouda

Post autor: ajwenhou » 16 lut 2011, 1:14

ja śmierć moich wcześniejszych psiaków przeżyłam strasznie. nigdy nie była to śmierć ze starości, zawsze musiało się coś pokomplikować. najpierw zagryzienie jamniczki przez rottweilera, później kamienie w pęcherzu drugiego jamnika i zatrucie krwi moczem, choroba serduszka shnaucerki.
zawsze ciężko było mi się pogodzić ze stratą, pustka, brak sierści do głaskania pod ręką. mojemu ojcu bardzo trudno było zaakceptować nowego psa.

Lord_Klopek
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 119
Rejestracja: 30 lis 2010, 15:40
Lokalizacja: Peron 6 karton 2

Post autor: Lord_Klopek » 23 lut 2011, 22:37

Niestety straciłem jednego ze swoich ukochanych psów-auto go potrąciło i nie było szans,żeby go uratować.Jakaś pustka na pewno została w końcu od małego go wychowywałem,opiekowałem się nim i zajmowałem i w pewien sposób przywiązałem się do niego.

Grizi
Marzyciel-Gaduła
Posty: 59
Rejestracja: 22 lut 2011, 16:33

Re: Strata ukochanego zwierzątka

Post autor: Grizi » 24 lut 2011, 6:38

Tak, we poniedziałek samochód mi pieska przejechał ;(



Baardzoo ciężko płakałam ze 3 godziny ;/

Kate
Marzyciel-Gaduła+
Posty: 168
Rejestracja: 26 lut 2011, 19:35
Imię: Kasia
Lokalizacja: Milanówek

Post autor: Kate » 26 lut 2011, 20:54

Strata ukochanego zwierzaka porównywalna jest do straty bliskiej osoby. Tak napisali w jakiejś gazecie i muszę się z tym zgodzić. W listopadzie 2009 roku musiałam uśpić swoją kochaną sunię... Zachorowała na raka kości, niestety nic się nie dało zrobić. Dowiedzieliśmy się o tym pod koniec sierpnia. Boże, to było straszne. Wiecie co jest wtedy najgorsze? Że żyjesz ze świadomością, że niedługo nadejdzie TEN moment. I SAM musisz o tym zdecydować kiedy. Nikomu tego nie życzę. Ona miała tylko półtora roku...
W dzieciństwie straciłam swojego kochanego stróża, też psa, jego serce nie wytrzymało operacji. Miał 8 lat.

V
Newbie
Posty: 3491
Rejestracja: 10 kwie 2011, 17:41
Imię: Eljot
Płeć: Mężczyzna

Post autor: V » 14 kwie 2011, 20:11

Straciłem dwa psy. Przy pierwszym nie pamiętam, jak było. Ale śmierć ostatniego psa była lekko dobijająca.

Usunięty 1337

Post autor: Usunięty 1337 » 10 maja 2011, 17:48

Teraz to temat dla mnie.
Dziś odszedł mój ostatni myszoskoczek.

Straciliście kiedyś swego kochanego pupila? Straciłam 4 kochane myszoskoczki.
Jak to przeżyliście? Przy każdym jakoś inaczej to przeżywałam. Teraz jest w sumie najciężej, bo żył najdłużej i najdłużej był ze mną, od małego. Chociaz był małym dzikusem to go uwielbiałam.
Było Wam trudno? Chociaż mój pierwszy myszoskoczek umarł dwa lata temu, do dziś przeżywam każdego tak samo jakby to stało się w tej chwili.

Awatar użytkownika
Cherry Bomb
Extra marzyciel
Posty: 707
Rejestracja: 31 gru 2010, 12:59

Post autor: Cherry Bomb » 10 maja 2011, 19:12

Tak zawsze płaczę nawet po nie swoich zwierzątkach...moja ciocia miała pieska Tigera zmarł na raka wyłam po nocach za nim...rok temu straciliśmy z R świnkę morską Balbinkę Balbinka zmarła o 3 w nocy na rękach mojego R...płakałam bardzo,później ją słyszałam,została pochowana w nocy tego samego dnia pod blokiem w lasku,jakieś 2 lata temu straciliśmy chomiczka też bardzo po nim płakałam...uciekł z klatki i chyba wypadł przez balkon...też wyłam okrutnie...po każdym ptaszku który odchodził gdy tata R zmarł tez płakałam...a całkiem niedawno 2 miesiące temu odszedł Faifer piesek mojej przyjaciółki a sąsiadki R,mieszkają nad nami,piesek cudowny jamniczek słodziutki...poszłam się z nim pożegnać ryczałam razem z mamą przyjaciółki,to było straszne,do tej pory gdy wiedzę zdjęcia tych zwierzątek płaczę...Ludzie ja płacze nawet po każdym kocie którego widzę rozjechanego...i nie zapomnę widoku rozjechanego jeża przy moim bloku...

Marcinox
Bujający w obłokach
Posty: 285
Rejestracja: 17 kwie 2011, 14:41
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcinox » 10 cze 2011, 19:31

No zdarzyło mi się stracić: psa, chomiczka.
Czy trudno hm na pewno jest trudno przez jakiś czas, smutno bo przecież w jakiś sposób przyzwyczajamy się do zwierzaka, który był cały czas z nami.

Student
Extra marzyciel
Posty: 660
Rejestracja: 10 cze 2011, 15:32
Lokalizacja: Opole

Post autor: Student » 10 cze 2011, 19:34

Po każdym straconym chomiku mówiłam sobie — nigdy więcej. I tak przez 10 lat. Po pierwszym szczurze było to samo — rok później miałam dwa. Jak odeszły, znowu "nigdy więcej" — już planuję kolejne. Ale smutek jest niesamowity, nawet zwolnienie z zajęć dostałam...

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości