Człowiek niewolnikiem kalendarza
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Człowiek niewolnikiem kalendarza
Jesteśmy właśnie w okresie świątecznym, który mnie natchnął do takiej oto refleksji - jesteśmy zniewoleni 'obowiązkiem" obchodzenia świąt wyznaczonych przez kalendarz. Kiedyś jakoś tego nie zauważałam. Od kilku lat coraz bardziej zaczyna mnie to irytować.
Urodziny? Trzeba złożyć X życzenia/kupić prezent. Imieniny? Zadzwonić z życzeniami. Boże Narodzenie? Co by tu kupić...Mikołajki? Do sklepu po jakąś słodkość. Walentynki? Trzeba gdzieś iść z drugą połówką? Dzień kobiet? Muszę coś kupić mojej dziewczynie/żonie. Sylwester? W co by tu się ubrać, gdzie iść? etc.
Jakie to jest bezdennie głupie.
Można powiedzieć - przecież nikt nikogo nie zmusza, ale co z oczekiwaniami innych ludzi? Jak zareagować na niechciane życzenia? Co zrobić, gdy nasza druga połowa oczekuje czegoś szczególnego z okazji dnia kobiet/chłopaka/walentynek? jak powiedzieć rodzinie, że nie ma się ochoty siedzieć przy wigilijny stole?
Może lepiej dla świętego spokoju poddać się jak co roku kalendarzowym obowiązkom?
Urodziny? Trzeba złożyć X życzenia/kupić prezent. Imieniny? Zadzwonić z życzeniami. Boże Narodzenie? Co by tu kupić...Mikołajki? Do sklepu po jakąś słodkość. Walentynki? Trzeba gdzieś iść z drugą połówką? Dzień kobiet? Muszę coś kupić mojej dziewczynie/żonie. Sylwester? W co by tu się ubrać, gdzie iść? etc.
Jakie to jest bezdennie głupie.
Można powiedzieć - przecież nikt nikogo nie zmusza, ale co z oczekiwaniami innych ludzi? Jak zareagować na niechciane życzenia? Co zrobić, gdy nasza druga połowa oczekuje czegoś szczególnego z okazji dnia kobiet/chłopaka/walentynek? jak powiedzieć rodzinie, że nie ma się ochoty siedzieć przy wigilijny stole?
Może lepiej dla świętego spokoju poddać się jak co roku kalendarzowym obowiązkom?
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Ja nie lubie obchodzic swoich urodzin, wiec smialo mowie, ze nie mam ochoty na ich obchodzenie i tyle. Jezeli nie masz na cos ochoty to tego nie robisz, proste.
Jestem w rodzinie nie religijnej i swieta to dla nas mily pretekst, by zrobic ze zwyklej obiadokolacji cos ciekawszego. Ubrane choinki sa dla atmosfery i jako czesc dekoracyjna w domu.
Jestem w rodzinie nie religijnej i swieta to dla nas mily pretekst, by zrobic ze zwyklej obiadokolacji cos ciekawszego. Ubrane choinki sa dla atmosfery i jako czesc dekoracyjna w domu.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
aspołeczne.kurczę, nie można się zmuszać do czegoś, czego się nie chce. Jeśli nie chcesz czegoś obchodzić, to wytłumacz to rodzinie. Co do Świąt - dla mnie to nic wielkiego. Zaprzestaliśmy jakiegoś strojenia domu i nie wiadomo jakich przygotowań, odkąd jestem duża. Dla nas Święta to tylko kolacja i składanie sobie życzeń. No i prezenty symboliczne. Nawet nie śpiewamy kolęd, bo... nie rajcuje nas to. W końcu, ile można robić to samo, nawet jeśli tylko raz do roku? Cóż, rodzice moi też nie są specjalnie religijny, w odróżnieniu od babci. Która nie odpuści żadnej niedzieli. Ale nie stanowi to jakiegoś konfliktu interesów. Co do urodzin, to przecież już Twoja sprawa, czy je obchodzisz. Nie każdy musi robić to, co "wszyscy". Co do imienin - w moim regionie nie obchodzi się ich w ogóle. Walentynki? Cóż, dla mnie równie dobrze mogłoby tego dnia nie być. Z moim partnerem okazujemy sobie miłość na co dzień i nie potrzebujemy świętować jakoś tego dnia. Rzygam, kiedy widzę te wszystkie miśki czerwone, różowe kubeczki z serduszkami... niestety, Walentynki powoli stają się czymś obowiązkowym. Ale to i tak nic. Najbardziej zaskakuje mnie fenomen Sylwestra. Ludzie, w szczególności kobiety, nadymają się, jakie to będą mieć kiecki, gdzie pójdą, i tak dalej. A przecież to jest zwykły dzień, na Boga, i to moja sprawa, czy "żegnać" stary rok będę na końcu świata fotografując lamparty, czy zostanę w swoim domku, czy wyjadę na odludzie, by odpocząć od zgiełku.
-
- Posty: 8625
- Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
A mnie się wydaje, że gdyby nie taki kalendarz to część osób zapominałoby o innych. Urodziny są takim indywidualnym świętem i fajnie jak ktoś o nich pamięta bez przypominania na portalach społecznościowych. Mam to szczęście, że w moim przypadku tak jest, że ci najważniejsi pamiętają bez przypomnienia, bo już się szykują na noworoczne imprezowanie.
Kalendarz i cykliczne obchodzenie różnych świąt nawet przed pojawieniem się kalendarzy to jest tak odległa przeszłość, że chyba nie ma sensu zastanawiania się nad nimi, ale faktycznie żyjemy od gwiazdki do wielkanocy, od wielkanocy do wakacji, od wakacji znowu do świąt Bożego Narodzenia. W międzyczasie jest jeszcze szereg innych dat, na które czekamy. No ale to chyba normalne.
Kalendarz i cykliczne obchodzenie różnych świąt nawet przed pojawieniem się kalendarzy to jest tak odległa przeszłość, że chyba nie ma sensu zastanawiania się nad nimi, ale faktycznie żyjemy od gwiazdki do wielkanocy, od wielkanocy do wakacji, od wakacji znowu do świąt Bożego Narodzenia. W międzyczasie jest jeszcze szereg innych dat, na które czekamy. No ale to chyba normalne.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Ja z tym pamiętaniem o czyichś urodzinach mam różnie. Najczęściej, gdy widzę powiadomienie, że ktoś ma urodziny, to i tak to olewam. Pamiętam tylko, kiedy najbliższa rodzina oraz mój chłopak ma urodziny, reszta mi dynda. W sumie, kiedy ktoś nie pamięta o moich urodzinach, a wiem, że na nich kiedyś był np. w gimnazjum, to tym bardziej mam tę osobę gdzieś.
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
A jak ktoś Ci składa życzenia? Nie czujesz się zobowiązana do tego, żeby się zrewanżować?Pawian pisze:Ja nie lubie obchodzic swoich urodzin, wiec smialo mowie, ze nie mam ochoty na ich obchodzenie i tyle. Jezeli nie masz na cos ochoty to tego nie robisz, proste.
A mnie się wydaje, że właśnie wtedy by pamiętali o tym, żeby o innych myśleć nie tylko od święta.Peggy_Brown pisze:A mnie się wydaje, że gdyby nie taki kalendarz to część osób zapominałoby o innych.
Dla mnie to zupełnie bez znaczenia, szczególnie, że sama często zapominam, że "dziś są moje urodziny". Z reguły uświadamia mi to moja mama, która dzwoni jako pierwsza.Peggy_Brown pisze: Urodziny są takim indywidualnym świętem i fajnie jak ktoś o nich pamięta bez przypominania na portalach społecznościowych.
Jedno mi się bardzo nie podoba w tych życzonkach - niektórzy mi życzą rzeczy, których sobie bardzo nie życzę i nie dociera do nich to, kiedy im się to wyjaśnia. Czasami mam ochotę po chamsku odwdzięczyć się tym samym...
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
-
- Posty: 8625
- Rejestracja: 02 maja 2009, 21:11
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Też masz rację, jednak nie mówię tu takich znajomych, którzy wyślą życzenia rzez portal społecznościowy a na dobrą sprawę to nie pamiętają komu wysyłali. Mówię o tych, którzy są zawsze.aspołeczne.kurczę pisze:A mnie się wydaje, że właśnie wtedy by pamiętali o tym, żeby o innych myśleć nie tylko od święta.
A ja mam odwrotnie i cieszę się z telefonu na moje urodziny. Cieszę się kiedy dzwonią z życzeniami i wiem, że te życzenia są szczere.aspołeczne.kurczę pisze:Dla mnie to zupełnie bez znaczenia, szczególnie, że sama często zapominam, że "dziś są moje urodziny". Z reguły uświadamia mi to moja mama, która dzwoni jako pierwsza.
to jest właśnie taka ogólnikowość życzeń. Mam to szczęście, że dostaję życzenia od wąskiego grona ludzi i są one tak trafione, że zawsze płaczę. I dziś z okazji nowego roku też będę beczeć... Ale to jest inaczej niż słowa w stylu : zdrowia szczęścia pomyślności.aspołeczne.kurczę pisze:Jedno mi się bardzo nie podoba w tych życzonkach - niektórzy mi życzą rzeczy, których sobie bardzo nie życzę i nie dociera do nich to, kiedy im się to wyjaśnia. Czasami mam ochotę po chamsku odwdzięczyć się tym samym...
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
aspołeczne.kurczę, nie do końca tak jest, bo to kwestia indywidualnego podejścia.
Wiadomo, że nasze podejście nie musi pokrywać się z podejściem naszego partnera, ale związek to też kompromisy.
A jeśli chodzi o pozostałe osoby.. to cóż, tak naprawdę kogo to obchodzi? Wydaje się to być egoistyczne, ale nie jest -
to kwestia tego, czy my tworzymy własną rzeczywistość, czy inni to robią za nas.
Wiadomo, że nasze podejście nie musi pokrywać się z podejściem naszego partnera, ale związek to też kompromisy.
A jeśli chodzi o pozostałe osoby.. to cóż, tak naprawdę kogo to obchodzi? Wydaje się to być egoistyczne, ale nie jest -
to kwestia tego, czy my tworzymy własną rzeczywistość, czy inni to robią za nas.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Nie uwazam to za cos ciezkiego do wykonania, ot pare sekund i pare slow z moich ust.aspołeczne.kurczę pisze:A jak ktoś Ci składa życzenia? Nie czujesz się zobowiązana do tego, żeby się zrewanżować?
- aspołeczne.kurczę
- attention whore
- Posty: 1369
- Rejestracja: 24 sie 2014, 20:58
- Płeć: Kobieta
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
chodzi o sam fakt, że się sprzeniewierzasz swojej zasadzie - "nie obchodzę urodzin"Pawian pisze: Nie uwazam to za cos ciezkiego do wykonania, ot pare sekund i pare slow z moich ust.
Oczywistości są po to, by je podawać w wątpliwość.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Nie obchodze ich na zasadzie "nie wyprawiam", ale chetnie wykorzystam okazje by pojsc do ulubionej restauracji.aspołeczne.kurczę pisze:chodzi o sam fakt, że się sprzeniewierzasz swojej zasadzie - "nie obchodzę urodzin"
Wedlug mnie, jezeli ktos nie chce obchodzic wszelkich swiat i chce by otoczenie to uznawalo, to powinien podchodzic do tematu olewajaco. Wedlug mnie jezeli ktos zamiast machnac na cos reka ciagle dyskutuje jak bardzo nie chce swiat ani zyczen to albo prosi o uwage albo jednak mu jakos zalezy.
Z drugiej strony jezeli ma sie dobre kontakty z rodzina, to nie rozumiem sytuacji, kiedy ktos omija te swoja rodzine w czasie jakiegos swieta. Rozumiem, jezeli ma sie nieciekawa sytuacje domowa, to na ogol unika sie czlonkow rodziny, ale jezeli kontakty sa dobre, wiezi sa mocne to zupelnie nie rozumiem takiego zachowania. Specjalnie wszystkich unikac lub nie skladac zyczen tylko po to by cos udowodnic jest mega dziecinne.
-
- Posty: 5
- Rejestracja: 18 lut 2013, 20:57
- Imię: Sławomir
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Temat stary, ale wciąż na czasie. Moim zdaniem czasem trzeba się poświęcać do innych którzy mogą czerpać radość z obchodzenia świat kalendarzowych, ale przecież nie każde święto wymaga tego by "się pokazać", a jeśli nam to nie przeszkadza to po co się męczyć i udawać. Spędzimy po prostu ten czas tak by nam było dobrze i inni nie czuli się urażeni. Prezenty to już bardziej skomplikowany problem, bo z pustymi rękami można czuć się po prostu głupio, ale przecież może to być coś symbolicznego od serca, czego nie będzie szkoda spisać na straty gdyby się nie do końca spodobało. Ładne słowa, prawda? A rzeczywistość swoje
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Chyba mogę powiedzieć o sobie, że nie jestem za bardzo niewolnikiem kalendarza, bo wiele świąt nie dla mnie znaczenia, na urodziny dzwonię tylko do najbliższych przyjaciół i nie robię tego, bo muszę, ale chcę im złożyć życzenie czy kupić jakiś prezent. Nie obchodzę walentynek z ukochanym, nie dajemy sobie prezentów na dzień kobiet czy mężczyzn... czasem są okazje, których świętowanie jest prawdziwą przyjemnością, nie przymusem, bo kalendarz pokazuje i już.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Mnie chyba jedynie irytuje skladanie zyczen na urodziny. Sama ich nie obchodze i nie zalezy mi na zyczeniach, wiec meczy mnie pamietanie i skladanie zyczen innym. Ograniczylam sie do pamietania o urodzinach do ludzi blisko mnie, a jedynie 2 osobom z checia skladam zyczenia i pisze je dlugie i od serca.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Ja też urodzin nie obchodzę - z każdym przeżytym rokiem bliżej mi do grobu. Nie ma więc czego świętować.
Kilka świąt Bożego Narodzenia spędziłem w całkowitej samotności. Nie tylko mi to nie przeszkadzało ale wręcz odpowiadało. Nie potrzebuję kolacji wigilijnej, choinki, prezentów, śpiewania kolęd i tego typu badziewia. Jedyny plus świąt , że żarcie dobre i można porządnie napchać kałdun.
Kilka świąt Bożego Narodzenia spędziłem w całkowitej samotności. Nie tylko mi to nie przeszkadzało ale wręcz odpowiadało. Nie potrzebuję kolacji wigilijnej, choinki, prezentów, śpiewania kolęd i tego typu badziewia. Jedyny plus świąt , że żarcie dobre i można porządnie napchać kałdun.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Każdy to ma, nawet niemowlakrytygier pisze:Ja też urodzin nie obchodzę - z każdym przeżytym rokiem bliżej mi do grobu. Nie ma więc czego świętować.
Nie znoszę rodzinnych nasiadówek, odświętny strój, brak możliwości wyłożenia się na kanapie, zbyt dużo żarcia a szkoda czegoś nie spróbować. No i łamanie opłatkiem czy dzielenie się jajeczkiem. To mnie dobija.
I to byłoby na tyle...
- _Magnolia_
- Posty: 978
- Rejestracja: 12 paź 2012, 20:11
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Jeżeli taka gonitwa za prezentami i zjazdy rodzinne przeszkadza, to można inaczej świętować dzień, wystarczy być kreatywnym, a jeżeli nie chce się w ogóle świętować to mnie zastanawia czy takiej osobie ta szara codzienność nie męczy. Rozumiem, że może ktoś mieć mnóstwo problemów i chce sobie w świętym spokoju posiedzieć sobie w domu, ale bez przesady. Wiadomo, każdy robi co chce, ale jeżeli ludzie przestaną nawet składać sobie życzenia, to wydaje mi się, że coraz bardziej będą samotni, bo na co dzień każdy zajęty, na świętach każdy ma wszystkich gdzieś, jedynie by się liczyła konkurencja co do własnej osoby, bo ktoś ma, a sam nie ma, a coraz więcej ludzi w młodym wieku będzie się czuła już stara i zmęczona życiem.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Prawda jest taka, że rodzimy się w samotności i umieramy w samotności, nawet wtedy, gdy tłum oblega łoże śmierci.
Kiedyś naskrobałem coś takiego:
Po co przy moim łożu tylu ludzi gości.
Idźcie stąd. Ja i tak umieram w samotności.
I to byłoby na tyle...
Kiedyś naskrobałem coś takiego:
Po co przy moim łożu tylu ludzi gości.
Idźcie stąd. Ja i tak umieram w samotności.
I to byłoby na tyle...
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Z moich doświadczeń wynika, że lepiej dać sobie spokój i pogodzić się z tymi przykrymi obowiązkami.aspołeczne.kurczę pisze:jak powiedzieć rodzinie, że nie ma się ochoty siedzieć przy wigilijny stole?
Może lepiej dla świętego spokoju poddać się jak co roku kalendarzowym obowiązkom
Walka z rodziną, by nie uczestniczyć w tych świątecznych, rodzinnych szopkach kosztowała mnie dużo więcej nerwów niż bierne poddanie się tyranii świątecznego obyczaju. Poza tym odkryłem też jeden pozytyw uczestniczenia w tych rodzinnych imprezach - nażreć się można do syta.
- _Magnolia_
- Posty: 978
- Rejestracja: 12 paź 2012, 20:11
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Jak możemy rodzić się w samotności gdy to własna matka nas rodzi i potem się nami opiekuje? Mówię o takie normalne matki, a nie które porzucają swoje dziecko. Jeżeli jest ojciec czy babcia, dziadek, też uczestniczą przy narodzinach, następnie w życiu (przynajmniej w normalnych rodzinach).burak pisze:Prawda jest taka, że rodzimy się w samotności i umieramy w samotności, nawet wtedy, gdy tłum oblega łoże śmierci.
Umrzeć można w samotności, jeżeli najbliższych się straciło, ale nikt nie jest sam gdy kogoś kocha z odwzajemnością.
Jeżeli ktoś kompletnie nic z siebie nie daje dla drugiej osoby, tylko chce brać, to niestety z góry jest skazany na samotność.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Dobrze, porozmawiajmy zatem o umieraniu w samotności.
I co z tego, że wokół łoża jest tłum rodziny i znajomych.
To ja umieram, to ja myślę o tym, to ja robię rachunek sumienia w swojej głowie. Nikt nie jest z moimi myślami. Całe życie jesteś sam ze swoim jestestwem. Ti Ty myślisz, nikt za Ciebie tego nie robi, nikt z Tobą nie rozmawia w Twojej głowie. Teraz czytając te słowa sama je analizujesz, sama oceniasz i wyciągasz wnioski.
I to byłoby na tyle...
I co z tego, że wokół łoża jest tłum rodziny i znajomych.
To ja umieram, to ja myślę o tym, to ja robię rachunek sumienia w swojej głowie. Nikt nie jest z moimi myślami. Całe życie jesteś sam ze swoim jestestwem. Ti Ty myślisz, nikt za Ciebie tego nie robi, nikt z Tobą nie rozmawia w Twojej głowie. Teraz czytając te słowa sama je analizujesz, sama oceniasz i wyciągasz wnioski.
I to byłoby na tyle...
- _Magnolia_
- Posty: 978
- Rejestracja: 12 paź 2012, 20:11
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Możliwe, albo po prostu człowiek akceptuje co było i cieszy się, że zostawił jakiś ślad w życiu ludziom, którzy są wokół jego łoża. Trudno stwierdzić co takiemu człowiekowi przechodzi przez głowę, wydaje mi się, że zawsze zależy od osobowości i podejścia do życia.
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Zgadzam się, ale de facto żyjemy w samotności._Magnolia_ pisze:wydaje mi się, że zawsze zależy od osobowości i podejścia do życia.
Niektórzy mają potrzebę otaczania się innymi, niektórzy nie.
Ktoś potrzebuje bliskiej mi osoby, potrzebuje kontaktu fizycznego. Innym wystarczy kontakt duchowy, tylko duchowy.
Jedni tworzą społeczeństwa, inni religie.
I to byłoby na tyle...
Re: Człowiek niewolnikiem kalendarza
Rozterki wyindywidualizowanego aspołecznego kurcza odcinek 365 Dzisiaj palącym problemem jest kalendarz i jego władza absolutna nad naszym żywotem.
Przyjrzyjmy się więc problemowi z bliska. Kalendarz jest świetnym wynalazkiem, który daje ludziom poczucie pewnej stabilności i powtarzalności. Funkcją nadrzędną jest tutaj wyznaczenie czterech pór roku. Taki etap w życiu, że chociaż wszystko się powtarza to zawsze coś się zmienia. Powiedz mi aspołeczne.kurczę, czy to jest zwykłe typowe polskie narzekanie na wszystko co nas otacza, czy szukanie jak najlepszego rozwiązania? Jeśli to drugie, to co proponujesz zamiast? Może życie z dnia na dzień? W takim razie mielibyśmy już w uproszczeniu rzecz ujmując dzień... (pi razy drzwi.. obliczając z cotangensa.. przyjmując, że delta to.. yyy.. i jeszcze wyciągając pierwiastek.. dobra, gotowe) mniej więcej 736173. Jutro byłby 736174. Swoją drogą ciekawie byłoby gdyby w pracy ktoś Cię zapytał który mamy dzisiaj dzień. Wtedy zapanowałby kompletny chaos, a Ty miałabyś być może większą swobodę bez kalendarza. Nie wydaje mi się, żeby to w czymś pomogło. Więc co zamiast tego mamy obecnie? Kalendarz składający się z przyjmując z uproszczeniem 365 dni.
Ja od zawsze jak byłem mały wyobrażałem sobie ludzi, którzy nie chcą się spotkać ze swoją rodziną chociaż na ten 1 dzień na te 365 jako jakiś żuli ze śmietnika którzy unikają kontaktu z resztą spasionych śmierdzieli.
I to byłoby na tyle...
Przyjrzyjmy się więc problemowi z bliska. Kalendarz jest świetnym wynalazkiem, który daje ludziom poczucie pewnej stabilności i powtarzalności. Funkcją nadrzędną jest tutaj wyznaczenie czterech pór roku. Taki etap w życiu, że chociaż wszystko się powtarza to zawsze coś się zmienia. Powiedz mi aspołeczne.kurczę, czy to jest zwykłe typowe polskie narzekanie na wszystko co nas otacza, czy szukanie jak najlepszego rozwiązania? Jeśli to drugie, to co proponujesz zamiast? Może życie z dnia na dzień? W takim razie mielibyśmy już w uproszczeniu rzecz ujmując dzień... (pi razy drzwi.. obliczając z cotangensa.. przyjmując, że delta to.. yyy.. i jeszcze wyciągając pierwiastek.. dobra, gotowe) mniej więcej 736173. Jutro byłby 736174. Swoją drogą ciekawie byłoby gdyby w pracy ktoś Cię zapytał który mamy dzisiaj dzień. Wtedy zapanowałby kompletny chaos, a Ty miałabyś być może większą swobodę bez kalendarza. Nie wydaje mi się, żeby to w czymś pomogło. Więc co zamiast tego mamy obecnie? Kalendarz składający się z przyjmując z uproszczeniem 365 dni.
To łącznie ile wypadnie? Jakieś 6 dni plus urodziny z imieninami na 365 dni w roku to jeszcze nie jest niewolnictwo. I w czym to może przeszkadzać? W podróży dookoła świata może przeszkodzić, ale wtedy rodzina na pewno zrozumie że jesteś gdzieś daleko i nie może Cię być przy wigilijnym stole.aspołeczne.kurczę pisze:Urodziny? Trzeba złożyć X życzenia/kupić prezent. Imieniny? Zadzwonić z życzeniami. Boże Narodzenie? Co by tu kupić...Mikołajki? Do sklepu po jakąś słodkość. Walentynki? Trzeba gdzieś iść z drugą połówką? Dzień kobiet? Muszę coś kupić mojej dziewczynie/żonie. Sylwester? W co by tu się ubrać, gdzie iść? etc.
Ja od zawsze jak byłem mały wyobrażałem sobie ludzi, którzy nie chcą się spotkać ze swoją rodziną chociaż na ten 1 dzień na te 365 jako jakiś żuli ze śmietnika którzy unikają kontaktu z resztą spasionych śmierdzieli.
Być może to prawda, że urodziłeś się w samotności, ale to nie jest normalne... puk puk.. nie wszyscy ludzie na świecie.. nie wszyscy.. rodzą się z in-vitro pozamacicznieburak pisze:Prawda jest taka, że rodzimy się w samotności
I to byłoby na tyle...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości