Jeżeli pisze się "częściej", "większość"... to no.. na czymś trzeba to opierać.she pisze:Co więcej nie wiem gdzie Ty tu w ogóle widzisz statystykę!
Dafne, już jest bardziej na temat.
Jeżeli pisze się "częściej", "większość"... to no.. na czymś trzeba to opierać.she pisze:Co więcej nie wiem gdzie Ty tu w ogóle widzisz statystykę!
Ktoś się tu chyba za bardzo jednak spiął. Wyluzuj, za bardzo się wczuwasz w obrażanie innych.she pisze:Dziękuję.
No nie, ale winą kobiety jest posiadanie tego faktu w dupie, mimo świadomości jego istnienia.she pisze:Dalej.. To że faceci podchodzą do tego jakoś wybitnie nie na luzie, to już w żadnym przypadku nie jest winą kobiety.
CO?! Oczywiście że jest to Twoja wina, przecież nie dziecka. Jak dasz psu w misce truciznę zamiast karmy, a obok napiszesz na kartce "nie jedz tego, bo jest trujące" to rozumiem że idąc tą logiką nie będzie Twoją winą, że pies zdechł, bo przecież nikt mu nie zabronił nauczyć się czytać?she pisze:To tak samo jak podsuwasz dziecku pod nos coś gorącego, kusisz je aby dotknęło to i się tym oparzy. I teraz odpowiedz sobie na pytanie czyja wina jest, że dziecko dotknęło?
przesadzasz. Po co takie spiny? Aha i powiedz mi, mam to traktować jako oznakę Twojej słabości, braku argumentów, czy braku cierpliwości do dyskusji? Przeczytałem wszystko i jakoś nie widzę powodu,żeby się tak spinać.she pisze:Bawić mi się z Tobą nie chce, także ode mnie leci ignor w Twoją stronę. Naprawdę możesz sobie darować jakiekolwiek odpowiedzi do mnie, bo ich nie zobaczę. Dziękuję.
Dla chcącego..sepän poika pisze:Jak dasz psu w misce truciznę zamiast karmy, a obok napiszesz na kartce "nie jedz tego, bo jest trujące" to rozumiem że idąc tą logiką nie będzie Twoją winą, że pies zdechł, bo przecież nikt mu nie zabronił nauczyć się czytać?
Możemy sobie piłeczki tak odbijać do września - tak samo winą facetów jest, że w dupie mają to, że kobiety nie chcą być traktowane na ulicy jako przedmiot do "zbzykania", mimo iż są tego świadomi (czy też nie, bo w jednym jak i w drugim przypadku nie znają się te osoby).No nie, ale winą kobiety jest posiadanie tego faktu w du***, mimo świadomości jego
istnienia.
Pewnie xD A tak serio, to miejmy cały czas na uwadze to, że flirt to dwoje ludzi, którzy wiedzą co robią. Bo to, że od flirtu do zdrady jest malutenieńki kroczek, nie znaczy, że on będzie. To już decyzja ich dwojga, ich potrzeb, wartości, sytuacji i podejścia do swoich partnerów. Przykład z dzieckiem rzeczywiście nie do końca był trafny, ale ten z psem mnie rozbawiłCO?! Oczywiście że jest to Twoja wina, przecież nie dziecka. Jak dasz psu w misce
truciznę zamiast karmy, a obok napiszesz na kartce "nie jedz tego, bo jest trujące" to
rozumiem że idąc tą logiką nie będzie Twoją winą, że pies zdechł, bo przecież nikt mu
nie zabronił nauczyć się czytać?
Zapewne tak, a te kilkustronowe dyskusje np z Rutą to tylko iluzja. Dyskusja nie polega na domysłach jednej ze stron, co ma na myśli drugi rozmówca. Straty żadnej nie ma, bo wymiana zdań między nami nie była owocna, więc nie bardzo rozumiem powód takiej "obrony"...A może już i rozumiem.przesadzasz. Po co takie spiny? Aha i powiedz mi, mam to traktować jako oznakę
Twojej słabości, braku argumentów, czy braku cierpliwości do dyskusji? Przeczytałem
wszystko i jakoś nie widzę powodu,żeby się tak spinać.
Momęcik. Ale powiedz mi jak przeciętny facet ma stwierdzić z całą pewnością, że tak konkretna panna nie chce być traktowana, skoro sama się poniekąd wystawia dupą? Rozumiem, że nie można przypiąć tak łatki do każdej, ale niektóre się o to proszą. Np. takie, które flirtują ot tak dla zabawy.she pisze:tak samo winą facetów jest, że w du*** mają to, że kobiety nie chcą być traktowane na ulicy jako przedmiot do "zbzykania", mimo iż są tego świadomi
Owszem, wiedzą, ale trzeba sobie uświadomić, że nie każdy ma taką samą definicję flirtu (co widać chociażby po tym temacie), więc nie każdy facet przyjmie taką grę słów jako zwykłą zabawę. No chyba, że przed rozpoczęciem flirtu wymieniamy się definicjami i mamy pewność jaki stosunek do tego ma druga osoba.she pisze:A tak serio, to miejmy cały czas na uwadze to, że flirt to dwoje ludzi, którzy wiedzą co robią.
Mam tu na myśli powierzchowne traktowanie. Wypowiedź tyczyła się pewnych świadomości, na które ma się wypięte.Momęcik. Ale powiedz mi jak przeciętny facet ma stwierdzić z całą pewnością, że tak
konkretna panna nie chce być traktowana, skoro sama się poniekąd wystawia du**?
Rozumiem, że nie można przypiąć tak łatki do każdej, ale niektóre się o to proszą. Np.
takie, które flirtują ot tak dla zabawy.
Owszem każdy ma inną. Tylko flirt nie równa się zdrada, a o tym chyba już każdy wie.Owszem, wiedzą, ale trzeba sobie uświadomić, że nie każdy ma taką samą definicję
flirtu (co widać chociażby po tym temacie), więc nie każdy facet przyjmie taką grę słów
jako zwykłą zabawę. No chyba, że przed rozpoczęciem flirtu wymieniamy się
definicjami i mamy pewność jaki stosunek do tego ma druga osoba.
No, to już jest zależne od tej definicji niestety.she pisze:Tylko flirt nie równa się zdrada, a o tym chyba już każdy wie.
Nie bardzo rozumiem jak się to ma w kontekście tego co napisałaś wyżej. Wyjaśnisz?she pisze:Mam tu na myśli powierzchowne traktowanie. Wypowiedź tyczyła się pewnych świadomości, na które ma się wypięte.
Sponsor zgodził się ze mną i stwierdził (chyba, że źle go zrozumiałam - ale nie sądzę), że nie jest winą kobiety to, że facet ma jakieś większe plany, jeżeli chodzi o flirt, tylko ich winą jest to, że kobiety o tym wiedzą, a mają to w poszanowaniu. Tak samo jest z przypadkiem kobiet do zbzykania. Faceci wiedzą, że idąca ulicą dziewczyna (zwyczajna, nie jakaś wymuskana) nie chce być tak traktowana, a mimo wszystko lecą w jej kierunki epitety. Więc też mają to gdzieś.Nie bardzo rozumiem jak się to ma w kontekście tego co napisałaś wyżej. Wyjaśnisz?
No, ale co to udowadnia? Bo jeśli ma udowodnić cokolwiek to chyba to, że zwykłą wg Ciebie, porządną dziewczynę można uznać za równą prostakowi, który nie wie co to kultura osobista.she pisze:Ruta, wspólnością jest świadomość.
Ależ świadczy. Bo jeżeli ona to traktuje lekko, a on jako wstępniak do czegoś poważnego, to jej wina, że w ogóle to zaczyna (bądź kontynuuje). Bo jeżeli tak się zachowuje, tylko dla własnej frajdy, to nie jest nikim więcej jak wredną suką bez skrupułów.she pisze:nie świadczy w żaden sposób o jej winie
Tak, jasne. To jej wina... ale sepan pisał, o ile się nie mylę o takiej sytuacji, w której kobieta jest świadoma, a jak jest świadoma to wie, więc nie odwracaj kota ogonem i nie pisz mi teraz "pole widzenia zmienia się w innym kierunku", bo nie o tym tu było.she pisze:Nikt nie siedzi u kogoś w głowie i nie ma 100% pewności, że jemu robi się chętka na wyrko. Jeżeli ochotę na flirt ma jedno i drugie, to to robi. A jak komuś pole widzenia zmienia się w innym kierunku, to wina jest TYLKO I WYŁĄCZNIE tej osoby.
Sepan nie pisał o świadomości tego, że ktoś uważa "mnie" za atrakcyjną, a dokładnie, że kobieta nie jest bez winy, jeśli wie, że facet flirtu nie traktuje z lekkością, a mimo to ma to gdzieś. Bo "wiem, że mu się podobam", a "wiem, że on oczekuje czegoś więcej niż słów" to nie to samo.she pisze:Ruta a to flirtując nie ma się świadomości, że ktoś uważa Cię za osobę atrakcyjną?
Tak, owszem... ale skoro kobieta przystępuje do flirtu to powinna wiedzieć czego facet oczekuje poprzez taki flirt, inaczej sama się wystawia na niemiłe sytuacje... i wtedy jest sobie winna w wypadku gdy on powie "ale flirtowałaś ze mną, a teraz mi odmawiasz?!". Ale to, że dla Ciebie jest to niezobowiązujące, nie znaczy, że masz czuć się bez winy. Powinnaś odczuwać winę, jeśli masz w dupie to, że on chce więcej, a Ty o tym wiesz i gówno Cię to obchodzi.she pisze: I nie ma się świadomości, że MOŻE (bo jak możesz mieć w tym przypadku 100% pewność?) sobie ktoś pomyśleć coś więcej? Na jedno wychodzi, decyzja o torze ruchu i tak jest TYLKO konkretnej osoby.
Cóż, sama go odświeżyłaś po prawie dwóch tygodniach.she pisze:BTW już nudzi mnie ten temat. Już jaśniej nie potrafię tego wytłumaczyć.
Ta świadomość może być 100% (to, że się podoba), bo raczej nikt nie flirtuje z kimś, kogo nie uważa za atrakcyjnego. Natomiast to drugie (oczekiwania czegoś więcej niż słów) nie jest już w 100% pewną świadomością. Dlatego, że ludzie są różni, różne mają potrzeby czy zachcianki. Więc ta druga świadomość jest i jej nie ma. Jest taka, że może tak być, że liczy na więcej, a nie jest się tego pewnym, więc to tylko poszlak, który może, ale nie musi, być prawdziwy.Bo "wiem, że mu się podobam", a "wiem, że on oczekuje czegoś więcej niż
słów" to nie to samo.
Kobieta flirtując wie, że chce flirtować, więc oczekuje flirtu. Facet też, a to jak się potoczą jego myśli i chęci dalej, zależy już tylko od niego. Tak samo, jakby kobietę zaczęły nachodzić kosmate myśli, że być może chciałaby z nim pobaraszkować, to też jest winą tylko tej kobiety, a nie i faceta, który chciał sobie niewinnie poflirtować. To tak jak chcesz np jajka (flirt) i idziesz do sklepu je kupić (zaczynasz flirtować), wracasz do domu (flirtujesz dalej) i smażąc jajecznice(i jeszcze bardziej) okazuje się, że jedno jajko to zbuk (zachciewa mu się czegoś więcej). Jaka jest więc Twoja wina, że to jajko jest zepsute? Ze jajko tryfne, to akurat żadna (chęci faceta na coś więcej), jedyną Twoją winą jest to, że poszłaś do tego sklepu i kupiłaś te jajka (kuszenie podczas flirtu), a nie wybrałaś innego. Gdzie dodam po raz kolejny, że nigdzie w tym temacie nie stwierdziłam, że flirtująca kobieta nie kusi/nie podpuszcza(nachodzi ochota na jajecznice). Rozumiesz teraz o co mi chodzi?skoro kobieta przystępuje do flirtu to powinna wiedzieć czego facet
oczekuje poprzez taki flirt, inaczej sama się wystawia na niemiłe sytuacje...
Owszem, tyczyło się to maglowania tego o świadomości.Cóż, sama go odświeżyłaś po prawie dwóch tygodniach.
Świetnie.. nie wiesz o czym na dobrą sprawę pisał, ale mimo to mu odpisujesz jakbyś wiedziała. Dyskusja wre.she pisze:Nie wiem o jaką świadomość dokładnie mu chodziło
Moment. Przestaję rozumieć jak sobie to sama układasz w głowie.she pisze:Więc ta druga świadomość jest i jej nie ma. Jest taka, że może tak być, że liczy na więcej, a nie jest się tego pewnym, więc to tylko poszlak, który może, ale nie musi, być prawdziwy.
Ja tu nie piszę o kosmatych myślach, bo to zostaje w sferze marzeń. Chodzi mi o oczekiwania.she pisze:Kobieta flirtując wie, że chce flirtować, więc oczekuje flirtu. Facet też, a to jak się potoczą jego myśli i chęci dalej, zależy już tylko od niego. Tak samo, jakby kobietę zaczęły nachodzić kosmate myśli, że być może chciałaby z nim pobaraszkować, to też jest winą tylko tej kobiety, a nie i faceta, który chciał sobie niewinnie poflirtować.
Wiesz... da się to ująć inaczej: zdarzenie losowe. Ale takie zdarzenie losowe i tak nie tłumaczy, tego, że kobieta wie i ma to gdzieś. Bo tu nie idzie o element zaskoczenia, a o pewność.she pisze:To tak jak chcesz np jajka (flirt) i idziesz do sklepu je kupić (zaczynasz flirtować), wracasz do domu (flirtujesz dalej) i smażąc jajecznice(i jeszcze bardziej) okazuje się, że jedno jajko to zbuk (zachciewa mu się czegoś więcej).
Taka, że parafrazując Ciebie: używając jajek, powinnam przewidzieć, że może się zdarzyć tak, że jedno będzie zepsute, więc zanim wrzucę je wszystkie do miski i wymieszam na omlet, powinnam się upewnić, że wszystko jest okej. Tak samo nie zjesz pomidora, jeśli leżał długo w lodówce i masz tego świadomość, że może być nadgnity. A kończąc te odnoszenie się do kuchni, po prostu gdy masz świadomość, że różnie to może być z tymi oczekiwaniami z powodu flirtu, nie powinnaś ryzykować, a jeśli podejmujesz ryzyko, to no cóż... sama sobie dołożyłaś.she pisze:Jaka jest więc Twoja wina, że to jajko jest zepsute?
W sumie to ten przykład źle obrazuje sytuację.she pisze:Rozumiesz teraz o co mi chodzi?
A no chyba, że tak. Nie ma jak odwracać kota ogonem.she pisze:Owszem, tyczyło się to maglowania tego o świadomości.
A czyli utrzymujesz, że poduszczanie jest jak najbardziej ok? No to super. Bo to już prawie jednoznacznie oznacza jakoby chciała czegoś więcej, a jeśli nie to jak stwierdziła Ruta jest wyrachowaną suką(?).she pisze:Gdzie dodam po raz kolejny, że nigdzie w tym temacie nie stwierdziłam, że flirtująca kobieta nie kusi/nie podpuszcza
czary mary, hokus pokus, i tak i tak igrasz z ogniem. Bo jak sama zauważyłaś możliwość istnieje, czasami dosyć spora.she pisze:Więc ta druga świadomość jest i jej nie ma. Jest taka, że może tak być, że liczy na więcej, a nie jest się tego pewnym, więc to tylko poszlak, który może, ale nie musi, być prawdziwy.
Nie wiem dokładnie, którą? I nie, dyskusja nie wre, bo nie wyjaśnił którą ma na myśli. Co więcej, którąkolwiek ma na myśli, to moja odpowiedź do niego, tyczy się i jednej i drugiej opcji. I to nie znaczy, że nie zauważę, że mieszasz moje wypowiedzi do Ciebie, dotyczące ogólnego pytania odnośnie świadomości ogólnej jaką kobieta czy facet ma decydując się na flirt (uznanie pod względem atrakcyjności lub ewentualnej chęci na coś więcej) z tym, że sepänowi najzwyczajniej w świecie odbiłam piłeczkę, po to by zobrazować, że jakakolwiek świadomość nie świadczy o winie, że ktoś ma taki a nie inny odbiór/pole widzenia. Jeżeli zadaje pytanie Tobie, pomijając wcześniej zawarte w tym temacie kwestie, to nie przeplataj cudzych odpowiedzi do tego, tym bardziej tych, których stanowisko (tam był akurat przykład) zostało wyjaśnione. Nie dam sobie nic wmówić, na szczęście myślenie jako tako mi wychodzi i wiem co piszę, więc nie wciśniesz mi nic na siłę.Świetnie.. nie wiesz o czym na dobrą sprawę pisał, ale mimo to mu odpisujesz jakbyś wiedziała. Dyskusja wre.
Bo to w jaki sposób człowiek chce flirtować zależy od niego. Niewinny to ten, kiedy nie oczekuję niczego więcej. I wszystko się zgadza, bo osoba decydująca się na flirt robi to w ten sposób jak uważa za słuszny. Jeżeli znudzi jej się ten niewinny i zacznie np robić sobie ochotę na więcej, to jest to tylko jej decyzja na którą nie wpływa nikt więcej. Dalej, skoro druga osoba nie wykazuje żadnych innych chęci, to również nie jest jej wina, że tak drugiej osobie się zachciało. Wtaje, otrzepuje ręce i idzie do domu. Bo to, że jest cienka granica między tym a zdradą, to wcale nie znaczy, że zostanie ona przekroczona. Może, owszem nie mówię nie, ale to zależy od tego jakie wartości ci ludzie respektują.Moment. Przestaję rozumieć jak sobie to sama układasz w głowie.
Z jednej strony uważasz, że to nie wina kobiety, jeśli on sobie zrobi nadzieję, a z innej
strony piszesz:
Bo chyba warto wziąc pod uwagę, że jest coś takiego jak niewinny flirt i flirt. Gdzie ten
drugi ma jakieś podłoże, to fakt. To ja się zastanawiam... o co chodzi z tą świadomością,
skoro da się odróżnić niewinny flirt, a flirt, który ma już jakieś znaczenie?
No to, że kobieta oczekuje, że wyląduje z nim w łóżku. Jedno słowo użyłam nie takie jak trzeba, ale chodziło mi o to samo.Ja tu nie piszę o kosmatych myślach, bo to zostaje w sferze marzeń. Chodzi mi o
oczekiwania.
Może być i zdarzenie losowe, też pasuje. Akurat złożyło się tak, że facet zaczął sobie za dużo obiecywać - takie właśnie zdarzenie losowe. A teraz wytłumacz mi jakim cudem można mieć 100% pewność (bo chyba to właśnie próbujesz mi udowodnić), że faceta najdzie na więcej niż zwykły flirt? Jak możliwe jest to, że kobieta o tym wie, skoro facet sam tego jeszcze nie wie? Skąd ma mieć tą pewność o której piszesz?Wiesz... da się to ująć inaczej: zdarzenie losowe. Ale takie zdarzenie losowe i tak nie
tłumaczy, tego, że kobieta wie i ma to gdzieś. Bo tu nie idzie o element zaskoczenia, a o
pewność.
Wiadomo, ale pytałam skąd mogłaś wiedzieć, że jajko jest zepsute (właśnie to ta świadomość)? Bo to, że się będę upewniać rozumiem, a co jak w trakcie tego upewniania, do dwóch wbitych jaj, trzeci wpadnie zbuk?(w trakcie flirtu zaczną się rodzić oczekiwania) Może być to też przypadek losowy.Taka, że parafrazując Ciebie: używając jajek, powinnam przewidzieć, że może się
zdarzyć tak, że jedno będzie zepsute, więc zanim wrzucę je wszystkie do miski i
wymieszam na omlet, powinnam się upewnić, że wszystko jest okej.
To coś nowego. Poprzez brak pewności, że coś może być, a nie musi, nie powinno się podejmować ryzyka. Przecież chyba wiesz co to ryzyko, a to się gryzie.po prostu gdy masz świadomość, że
różnie to może być z tymi oczekiwaniami z powodu flirtu, nie powinnaś ryzykować, a jeśli podejmujesz ryzyko, to no cóż... sama sobie dołożyłaś.
Nic nie odwracam, wcześniej mnie po prostu nie było. I tyczyło się to świadomości.A no chyba, że tak. Nie ma jak odwracać kota ogonem.
Przecież jest to obustronne. Oboje ludzi którzy flirtują, decydują się na podpuszczanie i bycie podpuszczanym. Po co mamy się doszukiwać w tym czegoś złego, skoro im to odpowiada?A czyli utrzymujesz, że poduszczanie jest jak najbardziej ok? No to super. Bo to już
prawie jednoznacznie oznacza jakoby chciała czegoś więcej, a jeśli nie to jak
stwierdziła Ruta jest wyrachowaną suką(?).
Jeżeli dla kogoś flirt jest zły, to wtedy jest to zachowanie nie fair. Jeżeli jest inaczej to wszystko jest jak najbardziej okej. To już ocena subiektywna.Tak czytając niektóre Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że za wszelką cenę starasz się
usprawiedliwić zagrywki niektórych kobiet, które czego nie muszę nawet mówić, są
nie fair.
Igrają, ale na własne życzenie, kiedy decydują się na flirt. Skoro to robią, to niech się spodziewają, że coś może się wyrwać i zmienić ich punkt widzenia.czary mary, hokus pokus, i tak i tak igrasz z ogniem. Bo jak sama zauważyłaś
możliwość istnieje, czasami dosyć spora.
No właśnie, nic dodawać więcej nie trzeba, bo głupio wyjdzie.she pisze:Nie wiem dokładnie, którą?
No tak.... i jak tego nie nazwać wyrachowaniem?she pisze:Wtaje, otrzepuje ręce i idzie do domu.
Znowu wróciłaś do tego samego i wygodnego punktu wyjścia, w którym kobieta jest bez winy. A tu cały czas było o tym, że kobieta wie jakie on ma podejście. Nie obracaj kota ogonem. Jak wie to wie i zdarzenia losowe mają gówno do tego.she pisze:A teraz wytłumacz mi jakim cudem można mieć 100% pewność (bo chyba to właśnie próbujesz mi udowodnić), że faceta najdzie na więcej niż zwykły flirt?
Owszem, może i nie ma winy w tym, że on się zmienił.. ale wina jest w przypadku gdy ona wiedziała, że ma inne poglądy. I o tym tu było. Nie wiem, tak chyba do Ciebie nie dociera... to może użyję przykładu z jajkami. Kupujesz jedno jajko, które wiesz, że jest zepsute, używasz go. I to Twoja wina, że się strułaś. I czy cośtam.she pisze:Może być to też przypadek losowy.
To nie jest nic nowego, tak postępuje każda osoba, która nie chce by potem ktoś jej wytykał, ze była lekkomyślna.she pisze:To coś nowego. Poprzez brak pewności, że coś może być, a nie musi, nie powinno się podejmować ryzyka. Przecież chyba wiesz co to ryzyko, a to się gryzie.
Właśnie tyczyło się to świadomości... i właśnie w tym punkcie próbujesz trochę odwrócić jej znaczenie, by wyszło na Twoje. A ja tam cały czas się trzymam prawidłowego punktu wyjścia. Czyli, że (powtórzę raz jeszcze) jeżeli kobieta jest świadoma, że on chce więcej, i ma to w dupie, to jest jej winą, że się tego podejmuje, mimo, że jej samej to nie obchodzi. Jest po prostu wyrachowana.she pisze:Nic nie odwracam, wcześniej mnie po prostu nie było. I tyczyło się to świadomości.
No waśnie... nie takie obustronne w tym przypadku. Jeżeli dwie osoby oczekują po flircie czego innego.she pisze:Przecież jest to obustronne.
Tu nie idzie o to, tak na dobrą sprawę. Sam flirt nie jest zły, o ile mamy na uwadze innych, a nie tylko siebie. Oczywiście mam na myśli flirt jeśli się jest samemu wolnym.she pisze:Jeżeli dla kogoś flirt jest zły, to wtedy jest to zachowanie nie fair. Jeżeli jest inaczej to wszystko jest jak najbardziej okej. To już ocena subiektywna.
Bum szaka laka... czyli jest w tym wina.she pisze:Igrają, ale na własne życzenie, kiedy decydują się na flirt. Skoro to robią, to niech się spodziewają, że coś może się wyrwać i zmienić ich punkt widzenia.
Można, oczywiście że tak. Tym bardziej jak ktoś w sposób perfidny zagrywa drugą osobę, ale nie wtedy, kiedy oboje się na to decydują na flirt, a jednej ze stron zachciewa się czegoś więcej. Wtedy jedna osoba się wycofuje(ta która chciała tylko flirtu), a ta druga, którą naszło jest wyrachowana, bo przeinaczyła na swoje.No tak.... i jak tego nie nazwać wyrachowaniem?
Haha xD Przecież mi chodzi cały czas o to, że kobieta ze świadomością (nie 100%, bo takiej mieć przecież nie może) nie jest winna temu, że facetowi zachciewa się czegoś innego, gdzie wcale nie twierdziłam, że się do tego nie przyczynia. Taka specyfika flirtu no.Znowu wróciłaś do tego samego i wygodnego punktu wyjścia, w którym kobieta jest
bez winy. A tu cały czas było o tym, że kobieta wie jakie on ma podejście. Nie obracaj
kota ogonem. Jak wie to wie i zdarzenia losowe mają gówno do tego.
Tak! Tak! Tak! O ile to wiedziała na pewno, ale tego nie może przecież wiedzieć w 100%. Co więcej, nadal nie widzę jej winy w tym fakcie, że to jajko jest zepsute. Masakraale wina jest w przypadku gdy
ona wiedziała, że ma inne poglądy
Ja się pytam skąd ma to wiedzieć, skoro on tego nawet nie wie, zanim nie zacznie? xD Może przypuszczać, ale pewności nie ma. Wychodzi też na to, że np facet, który wie, że kobieta nie oczekuje niczego więcej poza flirtem (gdzie tego też nie może wiedzieć na 100%), a sam zaczyna oczekiwać, również jest wyrachowany, bo przekabaca na swoje.Czyli, że (powtórzę raz jeszcze) jeżeli kobieta jest
świadoma, że on chce więcej, i ma to w du***, to jest jej winą, że się tego podejmuje,
mimo, że jej samej to nie obchodzi. Jest po prostu wyrachowana.
Jak najbardziej obustronne, bo każdy podchodzi z takim, a nie innym zamiarem. Jeżeli jedno chce czegoś więcej niż flirt, a drugie tylko flirtu, to winny jest ten, który odbiegł od schematu. Tyle że każdy odpowiada sam za siebie, nie zapominaj o tym.No waśnie... nie takie obustronne w tym przypadku. Jeżeli dwie osoby oczekują po
flircie czego innego.
Każdego jednego z osobna i z własnej winy. I ni huhu inaczej.Bum szaka laka... czyli jest w tym wina.
A to ciekawe gdzie ja przeinaczam i zaprzeczam własnym słowom i ciekawe gdzie mi to napisałaś.she pisze:W takim razie pokaż w którym miejscu sobie zaprzeczam, albo co lepsze przeinaczam - bo akurat robisz to Ty, gdzie z tego co pamiętam, zwróciłam Ci tu kilka razy uwagę.
Z resztą po raz n-ty już.she pisze:Nie rozumiem i raczej nie zrozumiem, jaka może być wina kobiety w tym, że ktoś sam sobie zmienia standardy, bo tak mu bardziej pasuje, a zaczynali z jednej płaszczyzny.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości